Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Przychodzi do mnie czasem ta nieproszona
co przekracza wszelkie możliwe granice
tak że zaczynam się bać samego siebie
gdy do serca puka mówi w słodkie słowa

z tej iskry z ducha jakby z innego świata
czy każdy człowiek ma swoje przeznaczenie
choćbym się zapierał tym mocniej obejmie
bo w to uczucie jest ode mnie silniejsza

chcę z nią walczyć ale zawsze mnie pokona
z taką łatwością że sam się sobie dziwię
ona nigdy nikogo wokół nie słucha

dla której wszystko jest możliwe tak proste
w życiu potrafi dokonać różne cuda.
nie sposób jej się oprzeć uciec przed siebie

  • Odpowiedzi 41
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowano

Okazuje się, że o miłości można pisać wciąż banalnie (uwaga! chociaż problematyka

iście egzystencjalno-ontologiczna :D) i w sposób prosty, ale jakże dosadny.

W zależności od wyznaczników czernienia papieru, uważam ten tekst za przynajmniej

przyzwoity - ja się lękam, a nawet odczuwam strach, tym samym dobrze.

Uciekać, oby tylko do siebie.

W zakresie środków wyrazu i stylu nic bym nie zmienił, o miłości trzeba czasami

tak bardzo niepoważnie, tak bardzo poważnie.

Podoba się

Pozdrawiam
Mariusz :::)

Opublikowano

To opis miłości prawie młodzieńczej,
a przez to wolnej i chyba nie znaczy,
że złej. Chociaż z twojego opisu,
to zapowiada się groźnie, jak nawałnica.
Czy to kwestia wieku czy mądrej ostrożności.

dla której wszystko jest możliwe tak proste
w życiu potrafi dokonać różne cuda
nie sposób jej się oprzeć uciec przed siebie


Dla prawdziwej obustronnej miłości
wiele jest proste i potrafi dokonać
cudów.
Co do ostatniego wersu cytatu,
to raczej wybór i decyzja należy
już od każdej strony oddzielnie.
Natomiast tutaj coś jest nie tak,
że nie można się jej oprzeć
To znaczy raczej, że miłość jest
obustronna, to ucieczka jest
strachem przed tym co będzie.

Co będzie z zaufaniem, to mnie się
tak na pierwszy plan wysuwa.

Dobre spojrzenie w wierszu i na
zastanowienie, szczególnie na ten
strach przed miłością, która przychodzi
nagle.
A tu co nagle, to po diable,
i jest miłość i dylematy.

Pozdrawiam

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Ależ nie ma za co: wiersz się wybronił, jak dla mnie.

PS. W przyszłości proszę nie pisać mojego imienia i naziwska z wielkich liter,

bardzo ich nie lubię, bo są niepoprawne, wulgarne.

Nie wiem dlaczego jest tak, a nie inaczej, najgorsze jest to, że tego nie można

zmienić.

Pozdrawiam
Mariusz :::)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Ależ nie ma za co: wiersz się wybronił, jak dla mnie.

PS. W przyszłości proszę nie pisać mojego imienia i naziwska z wielkich liter,

bardzo ich nie lubię, bo są niepoprawne, wulgarne.

Nie wiem dlaczego jest tak, a nie inaczej, najgorsze jest to, że tego nie można

zmienić.

Pozdrawiam
Mariusz :::)

Panie Mariuszu, niech pan pomyśli logicznie - jeżeli jest JEDNA miłość, to skąd bierze się to, że "zawsze pokonuje" ten styrany podmiot liryczny? Takich kiksów jest więcej, ale ten jest zabawny :)
O błędach stylistycznych nie będę wspominał - pan ich i tak nie wyłapuje.
Opublikowano

Smaki mamy cztery: słony, gorzki, słodki, kwaśny.
Z wiersza powinienem dowiedzieć, jaki podaje nam dziś, jego autor. A, dowiadujemy się, że miłość przychodzi, odchodzi, jest lub jej nie ma i, nie uciekniesz choćbyś chciał. A smak jaki? Gorzki, a może słodki?

Aby oddać rzecz całą w dwunastu wersach trzeba precyzyjnego poprowadzenia wątku, przemyślenia i konsekwencji.Tej, wierszowi odmawiam. Nie można w być tak nie zdecydowanym w liryce miłosnej.

Zachęcam autora do ponownego pochylenia nad dziełem, w celu dokonania takich zmian, aby można było poczuć wyraźnie smak - najlepiej na samym końcu.

Tym razem, kucharz zawiódł.

Pozdrawiam.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Ależ nie ma za co: wiersz się wybronił, jak dla mnie.

PS. W przyszłości proszę nie pisać mojego imienia i naziwska z wielkich liter,

bardzo ich nie lubię, bo są niepoprawne, wulgarne.

Nie wiem dlaczego jest tak, a nie inaczej, najgorsze jest to, że tego nie można

zmienić.

Pozdrawiam
Mariusz :::)

Panie Mariuszu, niech pan pomyśli logicznie - jeżeli jest JEDNA miłość, to skąd bierze się to, że "zawsze pokonuje" ten styrany podmiot liryczny? Takich kiksów jest więcej, ale ten jest zabawny :)
O błędach stylistycznych nie będę wspominał - pan ich i tak nie wyłapuje.

Ech tam, więcej luzu Panie Krzywak - zapewniam Pana, że więcej "błędów stylistycznych"

(ale czy o takich wypada mówić w poezji w ogóle?!) znjadzie się w poezji J. Rybowicza,

a poeta mimo iż słabiutko znany, to jednak w PRL-u miał swój czas, a wie Pan dlaczego?

Bo produkcja i pieniądze bardzo lubią geniuszy, ale takich, co piszą banały. Wiem jednak,

że Pana nie przekonam, bo trudno jest kogoś namowić do czegoś, co jest nie do przyjęcia -

i słusznie, bo dzięki temu mamy również geniuszy, którzy tworzą coś nowego...

Zgadzam się co do tego, że wiersz nie reprezentuje niczego, czego byśmy wcześniej nie

poznali (obawiam się, że 99 proc. współczesnej poezji nie reprezentuje niczego nowego) i

zapisany jest trywializmami, od razu rzuca się w oczy leitmotiv, o prozaizmach też można

byłoby coś napisać... Uważam jednak, że wiersz reprezentuje z pokorą nie tylko

autora, ale mówi o uczuciach: w sposób trywialny, bo czasami tak trzeba.

A miłość - nie ma takiego czegoś - jest pewna postawa, ale to długa bajka :)

PS. Nie miałem okazji podziękować: Nostalgia anioła jest najlepszym filmem, który

łączy ze sobą dramat, fantasy i thriller - jestem pod wrażeniem (recenzja na blogu,

gdyby był Pan zainteresowany)

Pozdro
Mariusz :::)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Panie Mariuszu, niech pan pomyśli logicznie - jeżeli jest JEDNA miłość, to skąd bierze się to, że "zawsze pokonuje" ten styrany podmiot liryczny? Takich kiksów jest więcej, ale ten jest zabawny :)
O błędach stylistycznych nie będę wspominał - pan ich i tak nie wyłapuje.

Ech tam, więcej luzu Panie Krzywak - zapewniam Pana, że więcej "błędów stylistycznych"

(ale czy o takich wypada mówić w poezji w ogóle?!) znjadzie się w poezji J. Rybowicza,

a poeta mimo iż słabiutko znany, to jednak w PRL-u miał swój czas, a wie Pan dlaczego?

Bo produkcja i pieniądze bardzo lubią geniuszy, ale takich, co piszą banały. Wiem jednak,

że Pana nie przekonam, bo trudno jest kogoś namowić do czegoś, co jest nie do przyjęcia -

i słusznie, bo dzięki temu mamy również geniuszy, którzy tworzą coś nowego...

Zgadzam się co do tego, że wiersz nie reprezentuje niczego, czego byśmy wcześniej nie

poznali (obawiam się, że 99 proc. współczesnej poezji nie reprezentuje niczego nowego) i

zapisany jest trywializmami, od razu rzuca się w oczy leitmotiv, o prozaizmach też można

byłoby coś napisać... Uważam jednak, że wiersz reprezentuje z pokorą nie tylko

autora, ale mówi o uczuciach: w sposób trywialny, bo czasami tak trzeba.

A miłość - nie ma takiego czegoś - jest pewna postawa, ale to długa bajka :)

PS. Nie miałem okazji podziękować: Nostalgia anioła jest najlepszym filmem, który

łączy ze sobą dramat, fantasy i thriller - jestem pod wrażeniem (recenzja na blogu,

gdyby był Pan zainteresowany)

Pozdro
Mariusz :::)

A widzi pan, ja w pana ciągle wierzę. Pan ma talent, ale on jeszcze panu ucieka. Jak pan tylko nie ulegnie takiej tandecie plus plusikom bestii, który dla promocji własnej tandety promuje każdą inną, to znajdzie pan własną drogę.
i tyle w temacie
Opublikowano

Stefan Rewiński: a dla Pana przydałby się duży Ul.
Wystarczy tam wsadzić swoje - tuti fruiti' i pyknąć fajeczką.
Bo nie ma ognia bez dymu, a dymu bez ognia. A bez niego Pan się nie obejdzie
Jeszcze Pan nie wie, co Panu wypadło?

Opublikowano

A widzi pan, ja w pana ciągle wierzę. Pan ma talent, ale on jeszcze panu ucieka. Jak pan tylko nie ulegnie takiej tandecie plus plusikom bestii, który dla promocji własnej tandety promuje każdą inną, to znajdzie pan własną drogę.
i tyle w temacie




Dnia: Wczoraj 23:02:11, napisał(a): M. Krzywak
Komentarzy: 13722

www.fotoik.pl/index.php?akcja=autor& ... p;strona=0

dlaczego podjudzasz czytelników zajmij się własnymi wierszami? Polonista? Już nawet tak potrafisz , wiesz to jest poniżej wszystkiego P M krzywak
bbbeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee


,,A widzi pan, ja w pana ciągle wierzę". grafomania

Pan bestia dla Ciebie

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.





Aha, teraz dopiero zobaczyłem... słuchajcie, ja się w Wasze namiętne relacje nie chce

mieszać, ale wydaje mi się, a nawet jestem tego przekonany, że Bestia ma rację, że

błędem było wtrącenie jego o s o b y w komentarz - rozumiem, że odsyłający

do podejrzenia, że ja uprawiam jakieś towarzystwo wzajemnej adoracji.

Co innego, gdyby wskazać konkretne teksty, w których ugłaskuję słodkim pierdzeniem :)

Pozdrawiam zwaśnione strony, polecam wrzucić na luz, posłuchaj dobrej muzy,

wybiegać się w parku i tede.

Mario :::)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @APM Lubię gdy poezja nie zawiera zbyt wiele wielkich słów. I gdy operuje obrazem, gestem, albo bierze konkretne ludzkie doświadczenie i pokazuje mi na jak wiele sposobów można widzieć świat.
    • @hollow man @hollow man dobrze, przekaze  
    • @Deonix_ Dzięki. Podoba mi sie to co napsiałaś: "wiersz, ukazujący przedświąteczną zawieruchę z innej perspektywy,  bez nadmiernego biadolenia ale i bez lukru i "dobro(ś)ci" :) ". Wiersz był bez tytułu, dodałam potem. Czyli można zmienić, albo wytłuścić. Aktualnie wybieram to ostatnie. Nie chcę nic więcej dodać. Zastanawiałam się, czy nie pwinien się kończyć na przedostatim wersie, czyli na "potulne jak baranki", ale chba też nie. A tak ogólnie to faktycznie pasuje na każde święta oraz inne okazje/wydarzenia życiowe być może. Pozdrawiam 
    • "Jedyną rzeczą, która ma jeszcze moc sprawczą w świecie po sensie, jest obsesja."   Noc przełomu. Ostatnia a zarazem pierwsza. Stary rok odszedł przed dwiema godzinami a nowy narodził się  jak zawsze ślepy i w ułudzie nadziei  na poprawę bytu jednostek doczesnych. Jakaż to okrutna  a zarazem prześmiewcza farsa. Święta i nowy rok. Bajeczki dla małych dzieci  o jedności, pokoju, zgodzie i miłości. O cieple ognia rodzinnego i atmosfery wzajemnej godności i szacunku. Ja nie życzę nikomu dobrze, nie życzę jednakże też źle. Ale cóż mi przyjdzie  z czyjegoś szczęścia i sukcesu  nawet jeśli miałby się on  magicznie zyścić pod wpływem  słów, gestów czy guseł tych przeklętych dni? Nic się nie zmieni.     Sukcesy innych nie motywują one ranią i jątrzą  uczucie wstydu, hańby i zawiści. Ludzkiej, podłej i małostkowej zazdrości. A ja najadłem się w życiu  dość hańby i wstydu. A zazdrość. Czego miałbym im zazdrościć? Uciesznych, grzesznych igier, tańców i hulaszczego pijaństwa do odcięcia się od ludzkiej myśli poznawczej? Grania w karty, kuligów  czy zabaw na świeżym śniegu? Czasami widzę przez okno salonu, jak zdać by się mogło  dorosłe i solidnie wykształcone jednostki zachowują się jak dzieci  i to te rozwrzeszczane  i rozpieszczone do granic.     Patrzę jak bałwany  lepią jeszcze większe bałwany. Swoje autobiograficzne pomniki. Mienią się w słońcu i iskrzą dumnie. Scala je mróz i ulotność. A potem idzie wiosna zielona  a z nią ocieplenie. Patrzę z tego samego okna  jak bałwany z każdą godziną marnieją,  topią się aż wreszcie kruszeją  i rozpadają się na części. A potem widzę ich twórców. Jak wracają z pracy lub uniwersytetu. Marni, w rozsypce,  upadku pod ciężarem jestestwa. Widzę jak czas ich kruszy. Żadne z ich życzeń nigdy się nie spełni. Bo życzenia nie są do spełniania  a do pustego karmienia skrzywdzonego ego.     Błędne koło. Cierpią cały rok  by w święta życzyć sobie oddechu. Choć wiedzą że to tylko słowa nie czyny. Bo codzienność wymusza na nich  czyny podłe i niegodne losu  i struktury człowieka. Walka o byt. Człowiek w centrum wszechświata. Człowiek jest kowalem swojego losu. Brednie humanizmu. Wszechświat kręci człowiekiem. I nijak nie ma na to lekarstwa. Jest tylko przekleństwo klatki codzienności.     Część spotkań towarzyskich jeszcze trwała, inne dogasały powoli  a goście na nie sproszeni,  przenieśli się w dużej mierze na zewnątrz. Jedni by zaczerpnąć tchu i odsapnąć, inni by zapalić w spokoju  a jeszcze inni  by dać upust erotycznemu napięciu. Za oknem posłyszałem ściszone głosy  grupki młodych osób najpewniej studentów  lub uczniów gimnazjum. Weszli widać do przedsionka bramy mojej kamienicy a potem do dolnego hallu. Ciężkie dębowe drzwi stuknęły z impetem  a głos kroków  objął stukotem marmurowe schody. Słyszałem przytłumione, lekko podpite głosy. Żegnali się najpewniej,  życząc sobie ostatni raz wszelkiego dobra. Jeszcze tylko odgłos kluczy w zamku drzwi, znów kroki, teraz mniej liczne.  I znów błoga cisza. Koniec tych bachanaliów. Teraz tylko cierpienie i udręka.     A dla mnie czas na zbawczy sen. Na stoliczku leżał kłębek czarnej wełny. Rzuciłem go mojego kotu  by i on miał trochę radości i zabawy tej nocy. Oczywiście momentalnie  wyskoczył spod stołu i rzucił się na ofiarę. Maltretując ją  niemiłosiernie pazurami i zębami. Kominek dogasał z wolna. Sięgnąłem po lampę, podkręciłem płomyk  i ruszyłem do sypialni. Będąc obok drzwi wejściowych dosłyszałem nieopodal odgłos lekkich, kobiecych kroków. Zdziwiłem się bo ostatnie piętro kamienicy, zajmowali raczej samotni i posunięci już znacznie w latach mężczyźni jak ja. Zanim to do mnie otwarcie dotarło,  kroki znalazły się pod moimi drzwiami  a kołatka zasygnalizowała nieśmiałe pukanie. Mam nadzieję, że to nie gość w dom  o tak nie towarzyskiej porze  a to że jakaś pijana latorośl  zmyliła drogę do domu lub piętro. Rad nie rad  zrobiłem kilka kroków i otworzyłem…   Mówią że marzyć to nie grzech. U mnie to proste  bo nie wierzę w marzenia ani grzech. Ale tej nocy nowego roku  odwiedził mnie gość  o którego postaci marzyłem  i życzyłem sobie jego powrotu. A więc czyżby  marzenie może się urzeczywistnić? Dostałem na to namacalny i najlepszy dowód. Choćby przerażający w swej istocie  i metafizycznej głębi.   Otworzyłem drzwi  a w progu zastałem jej postać. Taką o jakiej dziś marzyłem, jakiej pragnąłem. Jaką kochałem i wspominałem co dzień  od dnia jej rychłego zgonu. Była wręcz zwiewna i blada. Ledwie zaróżowione policzki  wygięty się pod wpływem  szerokiego uśmiechu. Jej kasztanowe, ułożone w dorodne fale włosy spływały jak wodospad  na alabastrowe ramiona i piersi. Ubrana była w ukochaną,  malachitową suknię wieczorową. Kolczyki i kolia z pereł oraz makijaż  uczyniły z niej bezsprzeczne  artemidowskie bóstwo pożądania. Zielone oczęta tak niewinne,   miały w sobie niezgłębione pokłady miłości.     Długo syciliśmy się nawzajem tą chwilą. Nie mogąc wydusić słów ani poruszyć zastygłych w nagłym szoku ciał. Wreszcie przemogła się  i mogłem usłyszeć jej głos. Za nim było mi tęskno najbardziej. Polały się łzy. Chciałam przyjść osobiście i życzyć Ci szczęśliwego nowego roku i zapytać czy wszystko u Ciebie w porządku?  To było Twoje życzenie. Czy chciałbyś nadal abym mogła spędzić z Tobą resztę tej nocy Simon? Rzuciłem się na nią  i tuliłem jak największy skarb.  Płakałem jak dziecko i nie mogłem przestać. Wreszcie osunąłem się na kolana przed nią i tuląc się do idealnej talii  wyskomlałem wręcz Tak! Z Tobą chcę być już na wieczność. Och Natalie…   Poddźwignęła mnie z kolan  i ucałowała gorąco. A ja postanowiłem śnić i marzyć  jedynie o niej już do końca swoich dni.  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...