Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Nie jesteśmy dla siebie
Mamy z sobą tylko chwilę
Zanim Cię pochłonę
Zanim Cię zabjię
Może być nam z sobą dobrze.
Zakręcisz mi w głowie,
strząśniesz mi sen z powiek.
Zanim Ci zabiorę
ostatnie tchnienie
zimnym zmierzchem
zamim rzucę Twoje zwłoki
w resztki brudnego sniegu
może być mi z Tobą dobrze
przez upojny moment
rozbiorę Cię z tajemnic
potem pójdę w swoją stronę
Nie jesteśmy dla siebie
Będziesz dzisiaj ostatni
będę czuć Cię jeszcze długo
We włosach i ubraniach
Nie jesteśmy dla siebie
jutro będzie nie jeden
Ale teraz przez urywek chwili
jesteś najgłębiej
Tobą dziś oddycham
przez mglisty ogień
Zabijam Cię po mału
Jutro nawet nie dostrzegę
Twoich chłodnych zwłok
patrzących na mnie z zaspy
z porzucną miną
przecież byłam Twą jędyną
A tym czasem Cię gaszę
Dopaliłeś się do filtra
Twój czas na zawsze minął.
Nie jesteśmy dla siebie
Mamy z soba tylko chwilę
Zanim Cię pochłonę
Zanim Cię zabiję.

Opublikowano

Drodzy Państwo! oto jest wywód starego nałogowca:D więc proszę to traktować z przymróżeniem oka:D A balladę wykonuje stara żulica paląca pod blokiem ostatniego z paczki fajka:D Trochę humoru. Mam nadzieję,że nie zostanę za to zlinczowana:D Pozdrawiam
Naisir

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Nie przymróżę oka.
Stary Nałogowiec pozdrawia. Podoba się.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @infelia i szukanie noża w nowy rok… takie życie i śmierć.
    • Na sylwestrową imprezę, w strażackiej remizie, Nie zajechała żadna amerykańska limuzyna, Lecz FSO Warszawa, co strzelała raz po raz Z gaźnika, pisku hamulców nikt nie słyszał.   Klakson nawet nie jęknął, a skrzypiące Drzwi od pasażera otwarto po minucie. Goście wtaczali się na salę długimi krokami. Szatniarzowi zamiast futer i kożuchów   Zostawiali tylko sińce pod okiem. Muzyka zabrzmiała, aż dachówki spadały Z łomotem, wodzirej zaprosił do tańca, Kręcili się i wirowali, obcasami tłukli,   A panie od różańca, w rytm kankana, zadzierały Spódnice, aż dzieciom zasłaniano oczy. Gdy orkiestra umilkła na tak zwane strojenie, Pan wójt podniósł się z noworoczną mową,   Lecz zanim zaczął się jąkać, spadł z krzesła I zachrapał pod stołem, niczym niedźwiedź. Choć miały to być tańce dla wytrwałych abstynentów Ze znanego klubu, przy oranżadzie i bez mordobicia,   Ot, zwykłe tany, tany i ludowe przyśpiewki, Sarmacka krew wzięła górę, podwinięto rękawy, Krawaty poszły precz, ktoś z tłumu krzyknął: „Ring wolny!” – pani Jola uniosła tabliczkę „1. runda”   Gong huknął, ruszyli do boju, kurz wzbijając. Perkusista dostał w zęby od lokalnego wokalisty Za zgubiony rytm i przedziurawiony bęben. Futryny w lokalu wypadły, a za nimi część chojraków.   O północy zabrakło życzeń i fajerwerków na niebie. Została krew na śniegu i połamane sztachety. Kto mógł, uciekał w podskokach przez miedze, A w oknach, jedno po drugim, gasły światła…  
    • @Robert Witold Gorzkowski Pięknie wybrzmiały w tym wierszu słowa ożenione z poezją, która jest muzyką bez dźwięku.
    • Bardzo dziękuję za komentarz oraz również gorąco pozdrawiam :)
    • @Mitylene  

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      niezwykła noc.!  pozdrawiam :) 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...