Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

wychodzenie z domu jest jak ekshumacja
podczas wschodu słońca są we mnie karetki
radiowozy wozy strażackie karawany -
- kolejka turystyczna może nawet limuzyna
albo choćby taxi po mieście w którym obecnie
czy też nieobecnie się znajduję
potencjalny zazwyczaj w tej złej kategorii
ale tylko zbliżony do mężczyzny bo mężczyzna to
nieuchwytny gwałciciel złodziej seryjny kochanek
seryjny nad zwyczaj więc zapominam
że jestem zbliżony
namierzany

zapamiętuję te dobre momenty jak moją kradzież -
- jest cicha i wilcza zabiera ze sobą przechodniów
seksownie ubrane kobiety zapamiętuję
o tej porze zamknięte na wystawach sklepowych
bo o innych przechodnich muszę zapomnieć
na te na otwartych ulicach chodnikach koncertach
w centrach handlowych nie stać mnie póki co
współżyję z ciepłym światłem lamp które są świątynią
owadów podsłuchane rozmowy w pubie
nie różnią się od śniętej muchy która opada
między popielniczką a drinkiem ostatni raz
i tak z dnia na dzień kradnę wieczorny spokój
wychodząc z tego samego pubu do innego
pomiędzy wersami drzew rozwieszam
struny głosowe ma wszystko co hałasuje
nawet bezgłośne gwałty a ich sprawca jest również mną
zapominam o światłach które mnie widzą

moje dogmaty to pluskwy których nie można zlikwidować

Opublikowano

Przeczytałam z zainteresowaniem, nie ogarniam całości,
muszę jeszcze kilka razy spokojnie przeczytać.
Domyślam się, że natłok wrażeń i przemyśleń peela
jest zamierzony w wierszu i potrzebny.
Oryginalny wiersz.
Serdeczności
- baba

Opublikowano

przeczytałam również i wydaje mi się Tomku, że
wiersz ma w sobie także dużo dobreggo, choć
porusza słowa jak 'gwałt", "ekshumacja', czy 'kochanek"
na pierwszy rzut oko odrzuca na tysiąc mil, potem
jawi się podm. lir. jako ten obserwator- choćby tych wystaw
sklepowych, świata kobiet itd., wydźwięk jest pozytywny,
chociaż zderzenie ciężkości pewnej jaką się posługujesz w
swoich wierszach, jest dla mnie osobiście ciężkie po prostu.
Przebitke zdaje się takie utwory mają, bo ich wymowa
trafia. Wątek o mężczyźnie jest warty poczytania i tyle
czytelnik czyli ja może sobie porozmyślać jak podm. lir.
Mamm nadzieję, że nie zagmatwałam się w wypowiedzi,
J. serdecznie i ciepluutko

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • MRÓWKI część trzecia Zacząłem się zastanawiać nad marnością ludzkiego ciała, ale szybko tego zaniechałem, myśli przekierowałem na inny tor tak adekwatny w mojej obecnej sytuacji. Podświadomie żałowałem, że rozbiłem namiot w tak niebezpiecznym miejscu, lecz teraz było już za późno na skorygowanie tej pozycji.  Mrówki coraz natarczywiej atakowały. W pewnej chwili zobaczyłem, że przez dolną część namiotu w lewym rogu wchodzą masy mrówek jak czująca krew krwiożercza banda małych wampirów.  Zdarzyły przegryźć mocne namiotowe płótno w 10 minut, to co dopiero ze mną będzie, wystarczy im 5 minut aby dokończyć krwiożerczego dzieła. Wtuliłem się w ten jeszcze cały róg namiotu i zdrętwiały ze strachu czekałem na tą straszną powolną śmierć.  Pierwsze mrówki już zaczęły mnie gryźć, opędzałem się jak mogłem najlepiej i wyłem z bólu. Było ich coraz więcej, wnętrze  namiotu zrobiło się czerwone jak zachodzące słońce od ich małych szkarłatnych ciałek. Nagle usłyszałem tuż nad namiotem, ale może się tylko przesłyszałem, warkot silnika, chyba śmigłowca. Wybiegłem z namiotu resztkami sił, cały pogryziony i zobaczyłem drabinkę, która piloci helikoptera zrzucili mi na ratunek. Był to patrol powietrzny strzegący lasów przed pożarami, etc. Chwyciłem się kurczowo drabinki jak tonący brzytwy, to była ostatnia szansa na wybawienie od tych małych potworków. NIe miałem już siły, aby wspiąć się wyżej. Tracąc z bólu przytomność czułem jeszcze, że jestem wciągany do śmigłowca przez pilotów. Tracąc resztki przytomności, usłyszałem jeszcze jak pilot meldował do bazy, że zauważyli na leśnej polanie masę czerwonych mrówek oblegających mały, jednoosobowy zielony namiot i właśnie uratowali turystę pół przytomnego i pogryzionego przez mrówki i zmierzają szybko jak tylko możliwe do najbliższego szpitala. Koniec   P.S. Odpowiadanko napisałem w Grudniu 1976 roku. Kontynuując mrówkowe przygody, następnym razem będzie to trochę inną historyjka zatytułowana: Bitwa Mrówek.
    • Ma Dag: odmawiam, a i wam Doga dam.        
    • Samo zło łzo mas.    
    • Na to mam ton.    
    • A pata dawno wymiotłam: imał to i my - won, wada ta - pa.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...