Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Szablo - towarzyszko! Któż cię nie pamięta?
Byłaś w Polsce zawsze, droga sercu, święta.
Nieodstępna, niezbędna, zawsze no i wszędzie,
W kościele, domu, w gościach, w sejmie, na urzędzie,
W podróży, na weselu, na pogrzebie, targu,
Jako główna sędzina, kłótni i zatargów.
Przede wszystkim zaś w boju, kto umiał fechtować,
Potrafił nadzieje, szyki wrogom psować.
I nie ważna ilość lecz miłość do ciebie,
Na ziemi dała spokój lub w wieczności w Niebie,
O, bitni byli bitni, w proch pryskały karki,
Uciekali Moskale, Niemcy, niedowiarki.
Bojowość i fantazja stawiała ich górą,
Pojedyńczej szlachcie, nad wrogami chmurą.


Szabla polska odrębna i autonomiczna,
Rozwiązaniem konstrukcji była specyficzna,
Na potrzeby miejscowe i dla wizerunku,
Tradycji, przyzwyczajeń, w tak zwanym fechtunku,
Specyficznych form zdobnych, treść, marek, symboli,
I użycia jej w boju, wedle temperamentu, kunsztu no i woli.
Produkt całkiem polski, i w guście, i w stylu,
Albo z głownia obcą, o polskim profilu.
Z znakami polskimi, jak każe tradycja,
I w opisach fachowców mówi definicja.


Była bronią białą, a wielkie zwycięstwa,
Stawiały ją na równi w glorii również męstwa.
Broń kochana Narodu, historia niezbicie,
Mówi, że oddawano tylko razem z życiem.


Szabla krzywa do Polski przychodzi ze wschodu,
Razem z wojskim tureckim, tatarskich narodów,
Kiedy weszła broń długa, do stroju karabelą zwana,
Ozdobnie oprawnej lub w pałasik polski,
dla szlachcica, pana,
W pojedynkach i boju, szabla była długa,
Zwana "czarną", cieła po wrogich kolczugach.


Gatunki szabli, wiązano z sarmacką kulturą,
A okresom ich wejścia, imię dane królom.
Były więc "augustówki", "batorówki", "zygmuntówki",
Lwowskie i wyszkowskie, a także "staszówki",
Pochwy miały skórzane lub pochwy wężowe,
Zwane również często jako jaszczurowe.


Prosta czarna szabla, w żelazo oprawna,
Była bronią groźną, oby ręka wprawna,
Umiała nią władać. Obszyta w węgorzową skórę,
Wpisała się na zawsze z rodzimą kulturę.
Pospolita była dla szlachty ubogiej,
Choć bez ozdób, a druga w ozłoceniach drogiej.
Umiała wokół siebie zjednywać szacunek,
Gdy z żelazną głownią szedł w parze fechtunek.
Pomiędzy drobną szlachtą, a bogatym panem,
Szabla między obiema była równa stanem.
Z ojca na syna, a dalej w sukcesji,
Jak klejnot najdroższy.
Użyta w pojedynkach, gdy z różnej przyczyny,
Spodziewano tumultu, wszelkiej rąbaniny,
Gdy sejmy, trybunały bywały burzliwe,
Wówczas były poręczne również szable krzywe.
Jedynym, drugim dodano krzyż, i służył ochronie,
Zasłaniając nadgarstek przede wszystkim dłonie,
A nawet cała rękę.
Od początku szabla jako broń codzienna,
Od szabel obcych bywała odmienna,
Z czasem i je wyparła, usuwając z kraju,
Przywiązani do własnych przekonań, zwyczajów.
Wpływy jednak orientu, w Kraju pozostały,
I w ozdobach ,i w stylach, dalej przyświecały.
Dziś zwana karabelą, od wieków też krzywa,
Służyła jak staruszka, wierna i poczciwa.
W powszechnym przekonaniu, że odwiecznie polska,
Dobrze się zasłużyła dla polskiego wojska.


Broń jako ważny element w szlacheckim ubiorze,
Ornamentem zdobiono. Był w pańskim honorze,
Mieć przy boku szablisko, zdobione, bogate,
Godne jego pozycji, i zamożną szatę.
Zdobione kamieniami, na złocie i srebrze,
Rytowana, w mistrzowsko wyszukanej rzeźbie.
Nie żałowano grosza, cennych materiałów,
Nim kawałek metalu doszedł do finału.
Była zdrowia gwarantem, nade wszystko życia,
To i wiele dawano, co pan miał do zbycia,
Pozycję opiewała , jako rodu perła,
Stawiana na pozycji królewskiego berła.


Na brzeszczotach głowni ryt bywał wszelaki,
Wizerunki władców i rodowe znaki,
Herby, daty, napisy i sentencje różne,
Z przeznaczeniem dla wiary, Ojczyźnie usłużne,
Dla przykładu:
" Matko Boża Opiekunko Polski, uciekam się
Pod Twoją obronę", " Bogu jedynemu chwała",
"Zwyciężyć lub umrzeć", "Nie włócz mnie
bez honoru, nie nie dotykaj bez racji",
i wiele innych pisanych po łacinie.
Ryty w swoich sentencjach szły bliźniaczo w parze,
Boga sławiąc, Ojczyznę wznosząc na Ołtarze,
Czyny sławiąc rycerskie i chwałę oręża,
Wodzów sławę, honor i bitności męża.


Nade wszystko służyły do wiary obrony,
Niepodległości, i o czyste strony.
Do osiemnastego wieku także zwyczaj bywał,
Gdy ksiądz na Mszy Świętej Ewangelię śpiewał,
Obecni do połowy szable wyciągają,
Do obrony wiary życia swoje dają.
Opis Jana Długosza barwny i obszerny,
Dał świadectwo Narodu, jaki Bogu Wierny.
Każdy szlachcic polski, z prawa, obowiązku,
Czy w senacie, rolnikiem, czy nie służył w wojsku,
Na znak gotowości, do obrony kraju,
Na ścianie, nad łożem szable zawieszają.
Zaś w każdym domu polskim, nad inny dobytek,
Szabel nie brakowało, było ponad zbytek.

Józef Bieniecki

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • ... będzie zacząć tradycyjnie - czyli od początku. Prawda? Zaczynam więc.     Nastolatkiem będąc, przeczytałem - nazwijmy tę książkę powieścią historyczną - "Królestwo złotych łez" Zenona Kosidowskiego. W tamtych latach nie myślałem o przyszłych celach-marzeniach, w dużej mierze dlatego, że tyżwcieleniowi rodzice nie używali tego pojęcia - w każdym razie nie podczas rozmów ze mną. Zresztą w późniejszych latach okazało się, że pomimo kształtowania mnie, celowego przecież,  także poprzez czytanie książek najrozmaitszych treści, w tym o czarodziejach i czarach - jak "Mój Przyjaciel Pan Likey" i o podróżach naprawdę dalekich - jak "Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi" jako osoby myślącej azależnie i o otwartym umyśle, marzycielskiej i odstającej od otaczającego świata - mieli zbyt mało zrozumienia dla mnie jako kogoś, kogo intelektualnie ukształtowali właśnie takim, jak pięć linijek wyżej określiłem.     Minęły lata. Przestałem być nastolatkiem, osiągnąwszy "osiemnastkę" i zdawszy maturę. Minęły i kolejne: częściowo przestudiowane, częściowo przepracowane; te ostatnie, w liczbie ponad dziesięciu, w UK i w Królestwie Niderlandów. Czas na realizację marzeń zaczął zazębiać się z tymi ostatnimi w sposób coraz bardziej widoczny - czy też wyraźny - gdy ni stąd, ni zowąd i nie namówiony zacząłem pisać książki. Pierwszą w roku dwa tysiące osiemnastym, następne w kolejnych latach: dwutomową powieść i dwa zbiory opowiadań. Powoli zbliża się czas na tomik poezji, jako że wierszy "popełniłem" w latach studenckich i po~ - co najmniej kilkadziesiąt. W sam raz na wyżej wymieniony.     Zaraz - Czytelniku, już widzę oczami wyobraźni, a może ducha, jak zadajesz to pytanie - a co z podróżnymi marzeniami? One zazębiły się z zamieszkiwaniem w Niderlandach, wiodąc mnie raz tu, raz tam. Do Brazylii, Egiptu, Maroka, Rosji, Sri-Lanki i Tunezji, a po pożegnaniu z Holandią do Tajlandii i do Peru (gdzie Autor obecnie przebywa) oraz do Boliwii (dokąd uda się wkrótce). Zazębiły się też z twórczością,  jako że "Inne spojrzenie" oraz powstałe później opowiadania zostały napisane również w odwiedzonych krajach. Mało  tego. Zazębiły się także, połączyły bądź wymieszały również z duchową refleksją Autora, któraż zawiodła jego osobę do Ameryki Południowej, potem na jedną z wyspę-klejnot Oceanu Indyjskiego, wreszcie znów na wskazany przed chwilą kontynent.     Tak więc... wcześniej Doświadczenie Wielkiej Piramidy, po nim Pobyt na Wyspie Narodzin Buddy, teraz Machu Picchu. Marzę. Osiągam cele. Zataczam koło czy zmierzam naprzód? A może to jedno i to samo? Bo czy istnieje rozwój bez spoglądania w przeszłość?     Stałem wczoraj wśród tego, co pozostało z Machu Picchu: pośród murów, ścian i tarasów. W sferze tętniącej wciąż,  wyczuwalnej i żywej energii związanych arozerwalnie z przyrodą ludzi, którzy tam i wtedy przeżywali swoje kolejne wcielenia - najprawdopodobniej w pełni świadomie. Dwudziestego pierwszego dnia Września, dnia kosmicznej i energetycznej koniunkcji. Dnia zakończenia cyklu. Wreszcie dnia związanego z datą urodzin osoby wciąż dla mnie istotnej. Czy to nie cudowne, jak daty potrafią zbiegać się ze sobą, pokazując energetyczny - i duchowy zarazem - charakter czasu?     Jeden z kamieni, dotkniętych w określony sposób za radą przewodnika Jorge'a - dlaczego wybrałem właśnie ten? - milczał przez moment. Potem wybuchł ogniem, następnie mrokiem, wrzącym wieloma niezrozumiałymi głosami. Jorge powiedział, że otworzyłem portal. Przez oczywistość nie doradził ostrożności...    Wspomniana uprzednio ważna dla mnie osoba wiąże się ściśle z kolejnym Doświadczeniem. Dzisiejszym.    Saqsaywaman. Kolejna pozostałość wysiłku dusz, zamieszkujących tam i wtedy ciała, przynależne do społeczności, zwane Inkami. Kolejne mury i tarasy w kolejnym polu energii. Kolejny głaz, wybuchający wewnętrznym niepokojem i konfliktem oraz emocjonalnym rozedrganiem osoby dopiero co nadmienionej. Czy owo Doświadczenie nie świadczy dobitnie, że dla osobowej energii nie istnieją geograficzne granice? Że można nawiązać kontakt, poczuć fragment czyjegoś duchowego ja, będąc samemu tysiące kilometrów dalej, w innym kraju innego kontynentu?    Wreszcie kolejny kamień, i tu znów pytanie - dlaczego ten? Dlaczego odezwał się z zaproszeniem ów właśnie, podczas gdy trzy poprzednie powiedziały: "To nie ja, idź dalej"? Czyżby czekał ze swoją energią i ze swoim przekazem właśnie na mnie? Z trzema, tylko i aż, słowami: "Władza. Potęga. Pokora."?    Znów kolejne spełnione marzenie, możliwe do realizacji wskutek uprzedniego zbiegnięcia się życiowych okoliczności, dało mi do myślenia.    Zdaję sobie sprawę, że powyższy tekst, jako osobisty, jest trudny w odbiorze. Ale przecież wolno mi sparafrazować zdanie pewnego Mędrca słowami: "Kto ma oczy do czytania, niechaj czyta." Bo przecież z pełną świadomością "Com napisał, napisałem" - że powtórzę stwierdzenie kolejnej uwiecznionej w Historii osoby?       Cusco, 22. Września 2025       
    • @lena2_ Leno, tak pięknie to ujęłaś… Słońce w zenicie nie rzuca cienia, tak jak serce pełne światła nie daje miejsca ciemności. To obraz dobroci, która potrafi rozświetlić wszystko wokół. Twój wiersz jest jak promień, zabieram go pod poduszkę :)
    • @Florian Konrad To żebractwo poetyckie, które błaga o przyjęcie, dopomina się o miejsce w czyimś wnętrzu. Jednak jest w tym prośbieniu siła języka i humor, dzięki czemu to nie poniżenie, lecz autentyczna, godna prośba. To żebranie z honorem - pokazuje wrażliwość i odwagę ujawnienia się.   Twoje słowa przypominają, że można być nieodspajalnym  (ładny neologizm) prawdziwym i trwałym. Ta pokora nie umniejsza, lecz dodaje blasku.      
    • @UtratabezStraty Nie chcę tłumaczyć wiersza, bo wtedy zamykam drzwi do innych pokoi czy światów. Czasem czytelnik zobaczy więcej niż autor - i to też jest fascynujące, szczególnie w poezji.
    • Skoro tak twierdzisz...  Pozdrawiam
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...