Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Zgłoś

  • Niestety, Twoja zawartość zawiera warunki, na które nie zezwalamy. Edytuj zawartość, aby usunąć wyróżnione poniżej słowa.
    Opcjonalnie możesz dodać wiadomość do zgłoszenia.

    ×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

      Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

    ×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

    ×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

    ×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Wymienił : A B C i obmyślił alfabet.  
    • błogosławiony stan jesienią pełen zadumy powątpiewań czy może warto by coś zmienić czy może już się zmienić nie da   pogodę w sercu proszę trzymaj październik deszczem czasem pada zaś w krzywym lustrze został grymas kiedy żałujesz zawsze zbawia :)))
    • Niebo odzyskało chłód. Gwiazdy powróciły na swoje orbity, jakby nigdy nie widziały ognia. On chodzi między dniami, jak cień, który zgubił swoje ciało. W kieszeniach nosi milczenie - cięższe niż wina, gęstsze niż sen. Ona siedzi przy oknie, liczy światła w oknach sąsiadów, jakby w nich szukała dawnych iskier. Na dłoniach ma kurz wspomnień, którego nie sposób zetrzeć. Między nimi - przestrzeń, delikatna jak popiół unoszący się w świetle. Słowa, które kiedyś były ogniem, teraz kruszą się jak szkło w ustach. Kiedyś płonęli jak obietnica świata, teraz trwają jak cisza po dzwonie. Ciała nie pamiętają dotyku, tylko drżenie, które zostało w kościach jak echo burzy. Czas przecieka im przez palce, jak piasek, który znał kształt dłoni Boga. Każdy dzień to biel, która nie chce przyjąć koloru. Asfalt wystygł. Ale w snach wciąż czują ciepło, cień ruchu, oddech w powietrzu. Nie siebie - tylko ich dawną formę, jak odcisk w wosku, zanim zapłonął knot. Poranki są zbyt ciche. Światło wchodzi w pokój bez pytania. Miłość odjęła im język, więc mówią spojrzeniami, które niczego już nie żądają. Czasem, w szumie lisci, słyszą coś, co przypomina śmiech. To nie echo. To popiół, który mówi szeptem, że nawet płomień musi się kiedyś nauczyć gasnąć, by mógł znów zapłonąć - gdzie indziej.     @Migrena obiecałem Violi przepracowany wiersz z wczoraj. jest troche romantyzmu i metafory. ale ten wiersz jest jakiś taki, jak marynarka po krawieckich przeróbkach.  ale oto on :   wchodzi - metaforycznie Wchodzi chłód — srebrny, drżący, jak mgła nad gwiazd oceanem. Powietrze błyszczy, śpiewa pyłem światła, a w jego drżeniu — ona, z papierosem. Dym krąży między nimi jak mgławica złotych włókien, jak zaklęcie szeptane przez gwiazdy, choć pachnie trochę ziemią, trochę jutrem, które nie zawsze wierzy w czary. On stoi obok — cień splata się z cieniem jej, dwa orbitujące serca, dwa ognie w tańcu wszechświata, i gdzieś w tym tańcu przeczucie końca, jak nuta, co drży, zanim ucichnie. Pod paznokciami noc, na dłoniach ślady godzin — miękkie jak jedwabne nebule. Schody skrzypią jak stare skrzypce, co pamiętają dotyk światła, choć dźwięk już matowieje. Metal drzwi zimny, lecz dłonie płoną — ogniki w mrozie, ścieżki do siebie, które nie pytają dokąd. Cisza pachnie lawendą i gwiazdami. Jej oddech — bliski, jak oddech planet w próżni. Dźwięk dzwonu kościelnego rozchodzi się falą — nie spóźnioną, lecz wieczną, odbija się w sercach jak echo miłości, która drży na granicy światła. Na parapecie pióro — echo listów, które kiedyś frunęły między ludźmi jak komety. Teraz ich spojrzenia piszą światłem — literami z oddechów i dotyku, z prawdy i złudzenia, bo każda miłość jest trochę jednym i drugim. Ciała splatają się w rytmie wszechświata, bez muzyki, a jednak cała przestrzeń gra: cichy walc pulsujących atomów, miłość, co świeci, bo wie, że zgaśnie. Jej włosy — rzeka złota spływa po jego ustach. Jego dłoń — ogień, spadająca gwiazda w jej wszechświecie. Ból i rozkosz — dwa dźwięki tej samej melodii, co rodzi się i gaśnie w świetle pulsaru. Nie ma czarów. A jednak są — w każdym drgnieniu, w każdym oddechu, w splocie ciał i myśli, w chwilowym zwycięstwie nad czasem. Potem cisza. Ona odchodzi pierwsza. Jego oczy — dwie gwiazdy gasnące powoli. Świat istnieje dalej, obcy, lecz w nim — w sercu kosmosu — pozostaje wspomnienie, co świeci wciąż, jak ślad miłości, która, nawet kończąc się, nie przestaje być światłem.    
    • @Alicja_Wysocka a mnie przy jakim słowie byś posadziła, Alu ?
    • Najlepszy miód -  gryczany. ale brnijmy dalej za Klipem   Bartnik z niewielkiej wioski Pomorze ma trzy barcie na dębie w borze, gdy podbiera pszczołom miód zawsze miewa silny wzwód, żądz na dębie ugasić nie może.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...