Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




a jak sobie Pani wyobraża umieścić w tomiku średnią z trzech wierszy :)))
wymieszać wszystkie wersy i wybrać najlepsze ???

autor może napisać ze 120 wierszy,
z tego tylko jeden dobry i ten dobry umieszczam w tomiku
jeśli oczywiście inne przepisy regulaminu tego nie zabraniają.
I sprawa tak oczywista, że chyba nie wymaga dyskusji.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




a jak sobie Pani wyobraża umieścić w tomiku średnią z trzech wierszy :)))
wymieszać wszystkie wersy i wybrać najlepsze ???

autor może napisać ze 120 wierszy,
z tego tylko jeden dobry i ten dobry umieszczam w tomiku
jeśli oczywiście inne przepisy regulaminu tego nie zabraniają.
I sprawa tak oczywista, że chyba nie wymaga dyskusji.
Do pierwszej części Pana komentarza się nie odniosę bo to chyba jasne, ze chodzi o punktację. Natomiast co do kwestii drugiej nie wiem czy to takie oczywiste, dlatego pytam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Oceniamy wiersze a nie autora :)

No to mamy inny konkurs, niż myślałem, że mamy. Głosujecie na zestawy czy pojedyncze wiersze? To jest najistotniejsze i zamyka dyskusję
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Oceniamy wiersze a nie autora :)

No to mamy inny konkurs, niż myślałem, że mamy. Głosujecie na zestawy czy pojedyncze wiersze? To jest najistotniejsze i zamyka dyskusję

pojedyncze wiersze :P

qrcze, a mamy na zestawy? ostatnio rzadko
tu bywałam, czyżby coś mi umknęło?
Opublikowano

Zdecydowanie lepiej 60 najlepszych wierszy, w ogóle, co to za pytanie! To było oczywiste od początku, że rzeczy słabe się tam nie dostają, zdrówko,
Jimmy

edycja:
nie widzę innej możliwości, nie może być bowiem tak, że ktoś napisał jeden świetny wiersz, a dwa są kompletną pomyłką (takie przykłady znam) i publikujemy cały zestaw. czy to by było sprawiedliwe??
zdrówko

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


właśnie nie ma (patrz post wyżej)

a tak generalnie to abstrahując już od tematu. słyszałem, że nie pisze się "odnośnie czegoś" a "odnośnie do czegoś"

edycja:
no przynajmniej ja nie mam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Basiu,

Ustalone było, że oceniany jest każdy wiersz z osobna.
Wg punktacji segregowni autorzy i 20-tu pierwszych z zakwalifikowanymi wierszami wchodzi do tomiku. Taka była też rozesłana informacja do jurorów i chyba w wątku głównym. Wszyscy zgodnie opowiadali się za głosowaniem na wiersz, nie autora (wniski z prześledzonych dyskusji i rozmów bezpośrednich).

Oceniasz wiersz, reszta sama wyjdzie z arkusza po zsumowaniu punktów wszystkich jurorów.


hejka :)
/b
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Basiu,

Ustalone było, że oceniany jest każdy wiersz z osobna.
Wg punktacji segregowni autorzy i 20-tu pierwszych z zakwalifikowanymi wierszami wchodzi do tomiku. Taka była też rozesłana informacja do jurorów i chyba w wątku głównym. Wszyscy zgodnie opowiadali się za głosowaniem na wiersz, nie autora (wniski z prześledzonych dyskusji i rozmów bezpośrednich).

Oceniasz wiersz, reszta sama wyjdzie z arkusza po zsumowaniu punktów wszystkich jurorów.


hejka :)
/b

A tak a propos arkusza kalkulacyjnego. Czy ktoś przygotował wstępnie taki dokument do raportu, bo chciałabym wiedzieć i mieć wgląd ewent. Pewnie pozostali Jurorzy także..
(?)
Jeśli trzeba pomogę .
Pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Basiu,

Ustalone było, że oceniany jest każdy wiersz z osobna.
Wg punktacji segregowni autorzy i 20-tu pierwszych z zakwalifikowanymi wierszami wchodzi do tomiku. Taka była też rozesłana informacja do jurorów i chyba w wątku głównym. Wszyscy zgodnie opowiadali się za głosowaniem na wiersz, nie autora (wniski z prześledzonych dyskusji i rozmów bezpośrednich).

Oceniasz wiersz, reszta sama wyjdzie z arkusza po zsumowaniu punktów wszystkich jurorów.


hejka :)
/b

A tak a propos arkusza kalkulacyjnego. Czy ktoś przygotował wstępnie taki dokument do raportu, bo chciałabym wiedzieć i mieć wgląd ewent. Pewnie pozostali Jurorzy także..
(?)
Jeśli trzeba pomogę .
Pozdrawiam.


Całość z zebranych arkuszy ma być przesłana do Angella. Jeśli jurorzy chcieliby na koniec pozanć głosowanie pozostałych, to ja nie wiedzę przeszkód, wręcz przeciwnie jestem za upublicznieniem głosowania, tylko potrzeba zgody Angella, bo to on tu rządzi. taką listę z arkusza też bez problemu można tu wkleić jako czysty txt.

Dzięki za chęć pomocy, ale nie wiem konkretnie co masz na myśli, bo na tym etapie nie ma problemów.

Pozdrawiam
/b
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Chyba logiczne, że jak dwa słabe, to zestaw przepada
wcale nie
to powinien być tomik 60 najlepszych wierszy, a nie lansowanie 20 wybranych zestawów,
umówmy się:
bardzo, ale to bardzo niewiele osób napisało trzy równe wiersze, a jednak wolałbym niekiedy zobaczyć jeden wiersz, który zasługuje na 6 niż 3 zasługujące na 3!!!!!!!!!!!!!!

to jest logiczne!

Jeśli pozostałym chodzi o wyłonienie 20stki poetów to się nie zrozumieliśmy i ja w takim wypadku, żeby nie robić zamieszania, po prostu się wypisuję.
Opublikowano

Poza tym, jak dla mnie celem tej "antologii" (bo tak to chyba należy nazwać) nie jest wybranie niewielu z wielu i lansowanie ich. W tomiku powinno się znaleźć jak najwięcej utalentowanych nicków! Ma on za zadanie dać ewentualnemu odbiorcy ogląd na ten portal!

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Chyba logiczne, że jak dwa słabe, to zestaw przepada
wcale nie
to powinien być tomik 60 najlepszych wierszy, a nie lansowanie 20 wybranych zestawów,
umówmy się:
bardzo, ale to bardzo niewiele osób napisało trzy równe wiersze, a jednak wolałbym niekiedy zobaczyć jeden wiersz, który zasługuje na 6 niż 3 zasługujące na 3!!!!!!!!!!!!!!

to jest logiczne!

Jeśli pozostałym chodzi o wyłonienie 20stki poetów to się nie zrozumieliśmy i ja w takim wypadku, żeby nie robić zamieszania, po prostu się wypisuję.


Pancolek robi sztuczną zadymkę. spokojnie, powtarzam:

wchodzą wiersze, nie trójki. - pierwszych 20-tu, wg oceny wierszy, autorów.


system:
sortujemy wiersze po ilości punktów. zabieramy do tomiku tyle wierszy, by wyczerpać liczbę 20-tu autorów. czyli do tomiku wchodzą najlepsze wiersze.


czy teraz jasne? może źle tłumaczę, ale to proste.

Nie wpadaj w panikę.

Pozdrawiam
/b


PS
Pancuś, kurczę, daruj sobie, bo rozbijasz inicjatywę. nie każdy ma nerwy ze stali.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Przygniata mnie ten ciężar nocy. Siedzę przy stole w pustym pokoju. Wokół morze płonących świec. Poustawianych gdziekolwiek, wszędzie. Wiesz jak to wszystko płonie? Jak drży w dalekich echach chłodu, tworząc jakieś wymyślne konstelacje gwiazd?   Nie wiesz. Ponieważ nie wiesz. Nie ma cię tu. A może…   Nie. To plączą się jakieś majaki jak w gorączce, w potwornie zimnym dotyku muskają moje czoło, skronie, policzki, dłonie...   Osaczają mnie skrzydlate cienie szybujących ciem. Albo moli. Wzniecają skrzydłami kurz. Nie wiem. Szare to i ciche. I takie pluszowe mogło by być, gdyby było.   I w tym milczeniu śnię na jawie. I na jawie oswajam twoją nieobecność. Twój niebyt. Ten rozpad straszliwy…   Za oknami wiatr. Drzewa się chwieją. Gałęzie…. Liście szeleszczą tak lekko i lekko. Suche, szeleszczące liście topoli, dębu, kasztanu. I trawy.   Te trawy na polach łąk kwiecistych. I na tych obszarach nietkniętych ludzką stopą. Bo to jest lato, wiesz? Ale takie, co zwiastuje jedynie śmierć.   Idą jakieś dymy. Nad lasem. Chmury pełzną donikąd. I kiedy patrzę na to wszystko. I kiedy widzę…   Wiesz, jestem znowu kamieniem. Wygaszoną w sobie bryłą rozżarzonego niegdyś życia. Rozpadam się. Lecz teraz już nic. Takie wielkie nic chłodne jak zapomnienie. Już nic. Już nic mi nie trzeba, nawet twoich rąk i pocałunku na twarzy. Już nic.   Zaciskam mocno powieki.   Tu było coś kiedyś… Tak, pamiętam. Otwieram powoli. I widzę. Widzę znów.   Kryształowy wazon z nadkruszoną krawędzią. Lśni. Mieni się od wewnątrz tajemnym blaskiem. Pusty.   Na ścianach wisiały kiedyś uśmiechnięte twarze. Filmowe fotosy. Portrety. Pożółkłe.   Został ślad.   Leżą na podłodze. Zwinięte w rulony. Ze starości. Pogniecione. Podarte resztki. Nic…   Wpada przez te okna otwarte na oścież wiatr. I łka. I łasi się do mych stóp jak rozczulony pies. I ten wiatr roznieca gwiezdny pył, co się ziścił. Zawirował i pospadał zewsząd z drewnianych ram, karniszy, abażurów lamp...   I tak oto przelatują przez palce ziarenka czasu. Przelatują wirujące cząsteczki powietrza. Lecz nie można ich poczuć ani dotknąć, albowiem są niedotykalne i nie wchodzą w żadną interakcję.   Jesteś tu we mnie. I wszędzie. Jesteś… Mimo że cię nie ma….   Wiesz, tu kiedyś ktoś chodził po tych schodach korytarza. Ale to nie byłaś ty. Trzaskały drzwi. Było słychać kroki na dębowym parkiecie pokoi ułożonym w jodłę.   I unosił się nikły zapach woskowej pasty. Wtedy. I unosi się wciąż ta cała otchłań opuszczenia, która bezlitośnie trwa i otula ramionami sinej pustki.   I mówię:   „Chodź tutaj. Przysiądź się tobok. Przytul się, bo za dużo tej tkliwości we mnie. I niech to przytulenie będzie jakiekolwiek, nawet takie, którego nie sposób poczuć”.   Wiesz, mówię do ciebie jakoś tak, poruszając milczącymi ustami, które przerasta w swojej potędze szeleszczący wiatr.   Tren wiatr za oknami, którymi kiedyś wyjdę.   Ten wiatr…   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-12-10)    
    • Singli za dużo, to 1/3 ludności. Można się cieszy, że tyle jest wolnych. W każdym wieku ludziom kogoś brakuje.
    • @Wędrowiec.1984 Jakoś je starałem posegregować, ale istnieje wiele innych. W Polsce mamy ok. 10 milionów singli i ta liczba rośnie, więc uznałem, że poezja powinna też się tym zająć. Pozdrawiam
    • Ból zaciska na skroni palce  cienkie, twarde, szklane, jakby ktoś ulepił je z odłamków reflektora, który pękł od zbyt głośnego światła. Wpycha mi w czaszkę powietrze ostre jak tłuczona szyba, jakby każdy oddech był drzazgą rozjarzonego żaru, w którym ktoś spalił swój ostatni obraz.   Czuję, jak myśl tłucze się o moją kość czołową, jakby chciała wybić sobie ucieczkę, zanim skurczy się do rozżarzonej kuli.   Oddycham sykiem. Oddychawłamóknieniem. Oddycham światłem, które nie oświetla – tylko wypala świat kawałek po kawałku, systematycznie, metodycznie, jak kwas, który zna mój wzór chemiczny, mój rytm, moje wszystkie uniki. Ona prześwietla mnie jak rentgen zrobiony z błysku widzi we mnie nerwy, zanim ja je poczuję.   Dźwięki stoją jak martwe ryby w słojach formaliny: oblepione szumem, przykryte bębenkowym całunem, wypatrują mojej uwagi – rozproszonej, popękanej, jakby każda synapsa pisała zaklęcia przeciwko ciszy, jakby mózg uczył się alfabetu tego pierdolonego bólu poprzez puls.   Nacisk wcina się we mnie głębiej niż sen, głębiej niż jawa, głębiej niż wszystkie myśli: jest czysty, nieubłagany, bezczelnie precyzyjny. Nic nie udaje. Ona nie kłamie – uderza prosto, uderza w punkt, jak neurolog-sadysta, który nie używa eufemizmów, bo ma twoją mapę nerwów zaśmieconą swoimi flagami. Nudności oplatają mnie jak zwierzę zrobione z wilgoci i ołowiu, jak drapieżnik, który zna mój żołądek lepiej niż ja.   Próbują mnie wypchnąć z mojego ciała, a potem wciągają z powrotem – jakby chciały mnie mieć w sobie na stałe, jako tę cholerną świadomość, którą trzeba strawić.   Rozkłada mnie na części jak fizyk, który bada materię od środka na zewnątrz, fala po fali, wibracja po wibracji. Światło patrzy na mnie jak ślepe bóstwo zrobione z igieł; niczego nie żąda, ale wszystko przeszywa.   Tętni za powieką, tętni tak, jakby za gałką poruszał się oddzielny, wściekły organizm – szary impuls, skurcz za skurczem, jak sejsmograf zawieszony wewnątrz czaszki, który odbiera tylko trzęsienia ziemi.   Skroń parzy, szczęka drewnieje, oczy szczypią, jakby słońce przykładało mi do źrenic swoje gorące monety, żądając zapłaty za każdy gram ciemności, który we mnie gasi.   Przedmioty stoją nieruchome i przejrzyste, płoną odwrotnym blaskiem,  blaskiem, który nie daje ciepła, tylko wiedzę. Do dupy wiedzę. Cienie dymią bólem.   Słyszę głowę dzwoniącą ciszą  jakby wielki mosiężny dzwon właśnie bił wewnątrz moich zatok. Wchodzę w ten atak jak w obrzęd przejścia, w równanie, które można rozwiązać tylko własnym, przeklętym pulsem. Ona jest nauczycielką, puls jest kapłanem, mrok jest księgą, a ja jestem zdaniem, które zamiera w połowie, niezdolne do postawienia kropki. Tabletka, pogryziona przez nadzieję, leży jak relikwia niezawierzonego planu – świadectwo ulgi, która nigdy nie miała okazji nadejść.   Uśmiecham się pod nosem: nie trzeba leku, żeby się poddać tej szmacie. Wystarczy zgodzić się, pozwolić jej wyssać z człowieka wszystkie dzienne pewniki, aż zostanie tylko cienki szlak – migoczący ślad na rozpalonym ekranie świadomości. Jestem przejrzysty. Nie winem, nie uniesieniem, nie letnim rozproszeniem – tylko szarym uderzeniem, które wybiela człowieka do zawiasów czaszki, wyskrobuje z niego zamiary, a na koniec zostawia w środku iskrę: zimną, krystaliczną, prawdziwą. Jedyną prawdziwą rzecz w tym całym burdelu. Mrok migocze, jakby ktoś zmielił tysiąc płatków ołowiu i rozsypał ich pył, żeby zobaczyć, czy potrafię w nim utonąć. Ona potrafi kochać okrutnie. Ale kocha, do cholery, uczciwie  pali od środka, wypala skupieniem, aż leżę w jej uścisku niby bezwładny, a jednak w środku czuwam czystym, ostrym płomieniem, którego żaden zdrowy dzień, choćby promieniał pewnością, nie potrafi zrozumieć. I niech się jebie.            
    • @jeremy uważaj, żeby ci ktoś nie ogołocił :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...