Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Znowu autoinstrukcja obsługi? Jak się to udaje, żeby próbować od nowa i ciągle, ciągle, łatać, sieci, zawracać? Dobrze radzisz Krysiu! Spróbuję za radą mądrzejszych! A serio o wierszu? Twojo: sama refleksja, czysto, klar. Pozdrawiam, Para:)

Opublikowano

Poetyckie streszczenie opowiadania E. Hemingwaya "Stary człowiek i morze". Podoba mi się wiersz. Jasne, trzeba się nie dać. "Człowieka można zabić, ale nie złamać" (to z przytoczonego opowiadania).
I jeszcze przysłowie mojej córki: "Trza być twardkim, nie miętkim". :-)
Trzymaj się, Krysia!

Opublikowano

nadłamany cud - takie streszczenie pierwszego wersa mi się utworzyło ;)
hm. myślę że większość cudów jest nadłamanych. taka właściwość świata, życia...
Twój wiersz jest bardzo klarowny. podoba mi się za spokój. tak, peel mówi bardzo spokojnie, aczkolwiek stanowczo. i słusznie! dobrze mieć takiego kogoś za przyjaciela.
pozdrawiam serdecznie Krysiu :)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Miło, że skojarzyłaś z opowiadaniem Hemingwaya. Prawdę mówiąc nie pomyślałam. Co innego mnie zainpirowało, ale jak widać ...jest wieloznacznie. Tak czy inaczej, Twoja córka ma rację: nie wolno się poddawać.
Staram się trzymać...życia, czego i Tobie z serca życzę.
Serdecznie pozdrawiam Oxy!
:)
Krysia
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


"spokój i stanowczość" to znak pewności, że słuszna droga. właśnie, prawdziwy przyjaciel to skarb. on zawsze powie prawdę prosto w oczy ...ale z miłością. jeśli los stawia kogoś takiego na drodze, warto nie bagatelizować jego rad. z przyjacielem u boku można setki razy zawracać "na głębie".
dziękuję Krzysiu za precyzyjnie "wyważone" komenty
:):)
serdecznie i cieplutko -
Krysia
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


oczywiście, bez obrazy, możesz piwem :)
no to polewam :) i ...słyszysz brzęk szkła?
na zdrowie!!! za "poezjowanie"...nasze
"abyśmy"...
:)
a keja gdzieś tam...hen...póki co ;)
dziękuję
:)
ahoj, kapitanie :)
Krysia
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Mądre słowa, dobra rada,
wątpić przeto nie wypada,
ale znowu wziąć się w karby,
raz kolejny stanąć w szranki.

Bolesławie, bardzo dziękuję.
:)
Serdecznie pozdrawiam -
Krysia
Opublikowano

Krysiu,
zajrzałem z rewizytą,
mam nadzieję, że nie wprawi Cię to w zakłopotanie,
bardzo interesujący wiersz,
taki przysmak na śniadanie,
lapidarny, trafny, uroczy,
za przyjemność czytania - dziękuje,
jacek.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


bardzo miła rewizyta
specjalnego gościa witam
po raz pierwszy w moich progach
wiersz przeczyta koment doda
a do tego sympatyczny
Jack poeta romantyczny

dziękuję Jacku i zapraszam częściej
:):)
serdecznie i ciepło -
Krysia
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Ooo, widzę, że z Krzyśkiem macie podobne zapatrywania...
miło :) ja też uwielbiam "skondensowane" formy
np. mleczko ...do kawy, lepiej smakuje :)
i można się "delektować" smakiem,
tylko nie wiem, skąd to "jak nie Krysi"...
widać Waćpan mało Krysię czytasz :)))
ale pewnie brak czasu, więc wybaczam :))))
Dziękuję Zbyszku serdecznie
:):):)
i cieplutko pozdrawiam -
Krysia

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Stuk końskich kopyt po kamiennej  drodze i dźwięk butów żołnierzy zakłóca spokój i jest nie do zniesienia.   Pomarańczowy zachód słońca  miesza się z kolorem rzeki zabarwionej po zakończonej bitwie.   Padający deszcz zakrył ślady  i zmoczył Twoje ubranie  zostałeś sam i masz teraz spokój.   padający deszcz stuka o taflę wody  i jest coraz mocniejszy wyzwalając unoszącą się falę.   Kobieta Cię szuka wołając po imieniu. Wyszedłeś rankiem  żeby nigdy nie wrócić.    Wyzwolona dusza krąży nad jej głową i liczy ostatnie włosy które straciła przez Ciebie.   Kto Cię zaprowadził do doliny gdzie słońce jest czerwone i zawsze pada deszcz.   Potok ludzkich serc co dzień wzbiera i nie zmienia barwy. Ci co tutaj byli ich ciała zakryła woda.   Oddalający się stuk kopyt które   chcą wyjść z doliny mgieł, tylko strach ich ratuje tonących.
    • @TylkoJestemOna Dzięki, samo życie niestety. Pozdrawiam
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Niektórzy uważają, iż w tym jest clue poezji, ja się z tym nie zgadzam, ale życzę po prostu, by szukać w dobrym miejscu. Nie zamykać się. Pzdr.
    • Wygnanie z Raju. Albo Cztery wesela i pogrzeb. (szkocka orkiestra) Pzdr :-)  
    • Szedł z nisko pochyloną głową poboczem pola, piaszczystą drogą. Szedł. Idzie obok kartofliska, które okrywa potok wieczornego słońca. Cały w pomarańczowej zorzy. Chłopski malarz. Namalował świat: bydło na rżyskach i pajęczyny babiego lata. Drżące. Sperlone kroplami rosy.   Wiesz…   Jesteś tu jeszcze?   Idę i jestem tutaj. Idę tak, jak szedłem wtedy, pamiętasz? Niczego nie pamiętasz. Już nic nie pamiętasz i nie widzisz, gdyż twoje oczy.   Martwe. I takie zimne zimnem kamienia. Bladego marmuru wyciosanego wieki temu dłutem nieznanego rzeźbiarza…   Ale znowu idziemy razem. Idziemy tak, jak moglibyśmy iść we dwoje. Tak jak moglibyśmy…   Idziemy. Idziemy. I idziemy raz jeszcze…   Stawiamy kroki powolne, jakby w zadumie. Idziemy jak ten sen śniony nagle nad ranem. Jak ta widziadlana korektora zdarzeń, co chwyta za gardło jakimś ciężkim westchnieniem.   Wypiłem trochę, to prawda. I wypiłem raz jeszcze, wznosząc toast za ciebie. Za nas…   Dlaczego milczysz? Spójrz, wznoszę kielich… E, tam, kielich, butelkę całą. Wznoszę ją pod światło wieczornego słońca.   I przez szkło przesącza się światłość pomarańczowa. Nadciągający wieczór. I przez szkło, przez płyn przejrzysty, przez te szkliste turbulencje spienionych majaków…   Napijesz się ze mną? Patrz, jest jeszcze trochę. Widzisz? Nic nie widzisz. Ale ja, widzę za ciebie.   Nie wypiłem do końca, albowiem chciałem… chcę zostawić tobie.   Stoję w otwartym oknie i patrzę. Wiatr szarpie gałęziami kasztanów. Szeleści liśćmi.   I szepcze. Szepcze. O, mój Boże, jak szepcze…   Na stole leży talerz. Mży cały w pozłocie kryształowy wazon z wetkniętym bukietem czerwonych róż. I te róże. Te róże czerwone…   Choć, napij się ze mną. Na stole lśni butelka. Podnoszę ją, aby wznieść…   Wiesz, był tu przed chwilą mój ojciec. Przyszedł zza grobu, aby się ze mną napić. Nie mówił nic, tylko patrzył. I patrzył tymi swoimi oczami.   Takimi oczami zasklepionymi czarną ziemią jak u trupa. Był i znikł. Nie powiedział ani słowa…   Kielich stoi nadal. Mój i jego. Jego i mój… Był i nie ma, choć przed chwilą jeszcze…   Wiesz, ćwiczę wirtuozerskie szlify chorobliwej fantasmagorii. I próbuję przecisnąć się przez ścianę. Atomy mojego ciała łączą się z atomami tynku, zaprawy murarskiej i cegieł.   Lecz nie mogę. Utykam, gdzieś pomiędzy. Nie potrafię przebrnąć jeszcze tej otchłani czasu. Choć jestem już bliski poznania tajemnicy przemieszania się w czasie.   Wiesz, to jest w zasadzie proste. Bardzo proste… Wystarczy tylko…   Zamykam oczy. Zaciskam szczelnie powieki. I widzę jak idzie ten malarz chłopski i maluje odręcznie dym płynący z łęciny, nad lasem idący...   Mimo że cierpi na bóle głowy i zaniki pamięci.   Ogląda swoje dłonie, palce. Licząc odciski, rdzę z lemieszy zdziera.   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-08-10)    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...