Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano
a mnie się ciągle zdaje
że Ty nie umiesz do mnie dotrzeć


szukasz zwykłych dróg
zwykłych słów

pragnę haseł
znanych tylko nam zaklęć

przedstaw się powiedz
słowo szyfr będzie ambasadorem

wyłuskuję spod powiek obrazy
znane wspólne ćwiartki połówki

mów szyfrem szafranu
karmionym karminem

zimnem bieli nie – dzieli
sytej głodem – chłodem

pseudonimem numerologii
zodiaku trzeźwego czarnym winem

do mnie mów
Opublikowano
Mów do mnie
hmmm...wydaje mi się, że zamaskowałaś wlele znaczeń tego wiersza /
można sądzić, że peelka w spsób szczególny chce dać do zrozumienia partnerowi, że jako kobieta potrzebuje więcej czułości, wręcz romantyzmu w zbliżeniach / tymczasem on traktuje ją jak ...powszedniość, której się prawie nie zauważa, ponieważ wkradła się rutyna /

inne spojrzenie na treść sugeruje drugie dno - metafizyczne / peelka pragnie zrozumieć, poczuć, uwierzyć, ale nie umie dotrzeć do Tego, kto do niej mówi, więc prosi o jakieś szczególne słowa (światło) /

wiem, ta interpretacja jest przewrotna, ponieważ odróciłam role - peelka rozmawia sama ze sobą (wewnętrzny monolog jak modlitwa) w kontekście "ciemności wiary" - jest to "jakby" prośba o światełko w tunelu...

Aniu, nagmatwałam tak, że juz chyba bardziej nie sposób, ale...
hehe, mam fantazję :)
wybaczysz?

wiersz bardzo, bardzo misie
:)))))))
serdeczne cmook!
Krysia
Opublikowano

Zbyszku Drugi: najważniejsze dla mnie, że się odzywasz pod wierszem:) Za to - serdecznie dziękuję! Masz rację, zgadzając się z Waneską! Nie twierdzę, że peelka mojego wiersza ma rację! Ona pragnie porozumienia w innym języku, w innym systemie znaków, kodzie, rozpoznawalnym tylko przez zakochanych! To w rozmowach "ziemskiej" mowy istot realnych. W porozumiewaniu się meta...potrzeba innych "słów", języka nadrealnego...Ups...rozgadałam się! Serdeczności, cieplutko, Para:)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


On ma mówić tak jak Ona chce i On ma to wiedzieć kiedy Ona sama nie wie jak chce, i nie wie czy będzie wiedziała kiedy On Powie. Znam to. Panie tak mają. Wierszyk się podoba. Prawdziwy. Miłego...
Opublikowano

Gamini, widzę, że znasz się na tych damsko - męskich rozmowach! "Bo w tym właśnie jest ambaras..." A tak serio: w wierszu chodzi o pragnienie porozumienia absolutnego, w kontaktach, tak jasnych, żeby nie dzieliły niedopowiedzenia...Pozdrawiam cieplutko, Para:)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Nie ma Boga przy nas. A świat zapada się w sobie, jak płomień, który zjada własny cień. Niebo pęka bez dźwięku - jakby ktoś wyrwał z niego struny, na których dawniej grało światło. Chmury stoją nieruchomo, jakby czekały na odwołanie istnienia. Cisza jest teraz jak trumna bez wieka: można w nią patrzeć, ale nic nie patrzy z powrotem. Ziemia drży pod stopami jak ciało, które próbuje przypomnieć sobie, czym był oddech. Miasta wyglądają jak szkice narysowane ręką, która zapomniała, czym jest światło. Wznosimy katedry z ruin i burzymy je natychmiast, bo w tych ścianach nie mieszka już żaden oddech. Materia oddycha inaczej niż my - jakby czekała na nasze ostatnie, nigdy niewypowiedziane wyznanie. Dusza odsłonięta jak mięsień w zimnym blasku gwiazd, a gwiazdy gasną w szeregu, jedna po drugiej - nie jak ognie, ale jak oczy, które przestają nas rozpoznawać. Wszechświat zwija się do punktu, który pamięta tylko Jego imię, a ten punkt wisi w próżni jak rana, której nikt nigdy nie opatrzył. A On… jest,  ale cofnął się tak daleko, że nawet pytania nie mają już odwagi Go szukać. Może patrzy -  nie z dystansu, lecz zza zasłony ciemności, którą sami utkaliśmy z własnych lęków. Może milczy, byśmy zobaczyli, jak przerażające staje się dobro, gdy nikt nie trzyma nas za rękę. Idziemy dalej - ostatni pielgrzymi nieba, które zapomniało otworzyć oczy. Z sercami jak rdzenie umierających planet, z myślami jak popiół, który nie umie opaść. Szukamy dłoni, której nie ma, a która dotyka nas czasem jak echo, które wraca wcześniej, niż zdąży zapaść cisza. Boska nieobecność nie jest karą. Jest nocą, która uczy, jak zapala się światło od środka - światło, które nie spada z nieba, ale rodzi się w ranach, w pyłach, w ostatnim drżeniu głosu, który pyta: „Gdzie jesteś?” A kiedy to pytanie przecina pustkę, cisza pęka jak szyba uderzona sercem. Echo wraca spóźnione, zmęczone, jakby musiało przejść przez wszystkie zgaszone gwiazdy, zanim dotknie naszych dłoni tym jednym, nikłym sygnałem: drżeniem wewnątrz ciemności, które nie mówi „Jestem”, ale nie pozwala nam przestać wierzyć, że ktoś jeszcze oddycha po drugiej stronie nicości - i że to właśnie z tej nicości zacznie się nowe światło.
    • w dwóch dłoniach  jasne świty się spotykały w cichym szepcie    a wiatr  obdarzony niestosownym talentem penetruje krzewy  w niebiesko-złotym świetle i powoli  uchyla codzienność  o smaku mięty    na palcach  puch dmuchawców jak biała podwiązka w obłokach niedowierzania pod powiekami dokonań i zaniechań   do zmierzchu we mchu rozsieję na rumianych policzkach                
    • @violetta ponoć może istnieć życie (oczywiście na poziomie mikrobiologicznym) w naszym ukł, słonecznym. na księżycu Jowisza - Europie i księżycu Saturna - Enceladusie... istnieją tam pod-lodowe oceany...
    • @Wędrowiec.1984 Pozdrawiam serdecznie

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Noc jest bezchmurna, księżyc góruje, Przyjemna wilgoć ciągnie od lasu. Stanie się zemsta – szum drzew zwiastuje, Stwory kryją się znów zawczasu.   Leżę na łóżku, patrzę się pusto, Iskry na niebie świecą na lica. Myśli pod czaszką tworzę ich mnóstwo, Wolno się topi moja źrenica.   Wkraczam do świata, płynie ma dusza, Dziwne uczucie wita do głowy. Nie jest jak zawsze, niezbyt mnie wzrusza, Słyszeć zaczynam poważne rozmowy.   Straszne odgłosy – pękną mi uszy! Z boskim rajem słabną me więzy. Zapadł już osąd – czas twych katuszy! Zaczynam spadać do wiecznej nędzy.   Okropne męki, błagam o łaskę, Demony tańczą nad moim grobem. Każą zakładać ofiary maskę, Jestem gnieciony pod całym globem.   Trwają katusze, krzyczę pytania: Czemu cierpienie nawiedza me sny? Wolno czas płynie, czekam do rana, Włosy zjedzone mam całe przez wszy.   Uwalniam swój głos, zdziczały jak zwierz: „Za wszystkie grzechy pogrzebcie wy mnie! Nieważne, kto ty, nieważne, co wiesz – Kara cię czeka nawet w tym śnie!”
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...