Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Erotyk I


A my sami sobie zostawieni
Bez publiki, bez fleszy blasku
W łożu historii, o której nikt nie pamięta
Lub wszyscy z pamięci wymazać wnet chcą

Stoisz naga, tak delikatna i bezbronna
Kaleka kłamstwem i zawiścią twych dzieci splamiona
Bliznami wojen, i bitw przegranych
Brudna pyłem i krwią swych wnuków na śmierć wydanych

Ojczyzno Kochanko najdroższa,
Serce w Twe dłonie oddaje
Oraz me życie, co tak niewiele warte
Me myśli i me westchnienia
By wrócić w krainę wiecznego istnienia

Ukochana, co niewolą twe dzieje spisane
Bo umrzeć dla Ciebie to nie konieczność smutna
Leczy przywilej, co choć nieszczęśliwy
To wypełni mego życia karty


Elegia o Mistrzu Baczyńskim


Elegia o mistrzu Baczyńskim

Ruiny stolicy, szarą mgłą zasnute
Czerwienią pożóg widnokrąg ogarnięty
Krwią bohaterów skąpane ulice
I z każdej strony dobiegają tylko ciche lamenty
Krzyk i rozpacz wszystko otacza
Śmierć zbiera okrutny plon

I na barykadach pokolenie Kolumbów tkwi
W tragedii powstania poeta chwyta za broń
Choć słowem walczyć powinien wciąż
Tęsknotę za wolnością w jego sercu Boże schroń


Nagle w jego piersi złowieszcze utkwiło ostrze
Zimno przeszyło całe ciało
Śmiertelnie raniony pada na ziemie
Oddaje dusze, serce i ostatnie piękne wspomnienie



Ballada Romantyczna

Cierpienie, ból rozpacz, przygnębienie
Słów tak mało a uczuć tak wiele
Choć odeszłaś w krainę wiecznej mgły
To Twój dotyk wciąż czuje na ciele mym

Lat pięć od tragedii tej wielkiej już mija
Ukochana dlamnieś ty wciąż miła
W serce twe jak strzał zdradziecki
Padłaś, a w twych oczach żal i wielkie męki

Noc już zapada nad borem brzozowym
Kościółek zmrokiem i mgłą zasnuty
Grób Twój w zwiędłych płatkach róż pogrążony
Wokół słychać tylko drzew smętnie szumiące korony

Wnet szum ustał i krzyk las przeniknął
Zjawa z mgły się wyłoniła
Twarz jej biała niczym puch styczniowy
Lecz znajoma jakoby z wspomnień straconych

Krysiu, Krysiu ma piękna
Nawet po latach wielu zapomnieć twej twarzy się nie da
Smak twych ust słodyczą nieludzką spowijany
Oczu twych błękit lazurem bogaty

Lecz ona milczy , poświatą księżyca oświetlona
Smutek na jej twarzy gości
I cierpieniem jej oczy zajęte
Dłonie mej ukochanej zimne niczym lodem przejęte

Historia się kończy , lata mijają
Na ściennym zegarze mija również mój czas
Spotkamy się niedługo gdy dni się wypełnią
I śmierci mej nadejdzie czas



II Utwór Elegia o Mistrzu Baczyńskim , inspirowana piosenką J.Kaczmarskiego - Barykada oraz biografią wielkiego poety.

III Utwór to efekt dokładnie 22 min nudnej lekcji języka polskiego.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


ja z kolei nie wiem, jak Ci to wytłumaczyć, żeby nie urazić, nie zniechęcić,
bo potencjał masz spory. A chodzi właściwie o głupstwa.
Czyli - "me" "twe" i parę innych grzeszków. Zauważ, że do mnie napisałeś:
- "Nie wiem jak rozumieć Twoje słowa."
Czy różnica polega na tym, że to nie wiersz, czy też w tym przypadku uczucia jakby mniej potrzeba? ;)
Otóż nie, to tylko pewnego rodzaju "naleciałość", która, jak się okazuje, nie tylko mnie nie podchodzi.
Był tu kiedyś na org'u taki tekst p. Leszka Żulińskiego - pewnego rodzaju dekalog
dla piszących poezję. Niestety, nie mogę znaleźć, albo po prostu komputer mi za wolno lata. :)

Może znajdzie się jakaś pomocna dusza i podeśle linka?

Tymczasem - do poczytania i czekam na następne wiersze
- pozdrawiam.
PS
Staraj się też wrzucać jeden wiersz w wątku - zbyt długi tekst może zniechęcać i nie każdy dotrwa
do końca. Nie mówiąc o komentarzu.
Aha, Ktoś uprzejmy podrzucił mi linka, o którym mówiłem:

www.poema.art.pl/site/itm_130964_leszek_zulinski_dekalog_dobrego_wiersza.html

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • Pani Dyrektor ogłosiła, że na Wigilię zostaną zaproszeni najlepsi maturzyści z ostatnich dwudziestu lat. Jak się okazało było to zaledwie kilka osób. Inicjatorem okazał się tajemniczy sponsor, który opłacił catering szkolnej Wigilii i DJ"a pod tym jednym warunkiem...

      Frekwencja dopisała, catering i DJ również stawili się punktualnie.

      Na początku był opłatek, życzenia, kolędy a później, no a później, to trzeba doczytać.

       

      Na scenę wyszła pani Krysia, woźna, która za zgodą pani dyrektor miała zaśpiewać Cichą noc. Pojawiła się umalowana, elegancka w swojej szkolnej podomce i zaczęła śpiewać, ale nie dokończyła, bo ujrzała ślady błotka na parkiecie. Oj, się zdenerwowała babeczka, jakby w nią piorun strzelił. Trwała ondulacja w mig się wyprostowała i dziwnie iskrzyła, jak sztuczne ognie. Przefikołkowała ze sceny, czym wywołała konsternację zgromadzonych, bo miała około siedemdziesiątki i ruszyła w stronę winowajcy. Po drodze chwyciła kij od mopa z zamiarem użycia wobec flejtucha, który nie wytarł porządnie obuwia przed wejściem. Nieświadomy chłopak zajęty gęstym wywodem w stronę blondynki otrzymał pierwszy cios w plecy, drugi w łydki i trzeci w pupę. Odwrócił się zaskoczony i już miał zdemolować oprawcę ciosem, gdy na własne oczy zobaczył panią Krysię, woźną, złowrogo sapiącą i charczącą w jego stronę i zwyczajnie dał nogę.

       

      – Gdzieeee w tych buuutaaach pooo szkooole?! Chuuliganieee! – Ryknęła Pani Krysia i jak wściekła niedźwiedzica rzuciła się w pogoń za chuliganem.

       

      Zgromadzeni wzruszyli ramionami i wrócili do zabawy. DJ, chcąc bardziej ożywić atmosferę, puścił remiks „Last Christmas”, od którego szyby w oknach zaczęły niebezpiecznie drżeć.

       

      Wtedy to się stało.

       

      Wszystkich ogarnęło dzikie szaleństwo. No, może nie wszystkich, bo tylko tych, którzy zjedli pierniczki.

      Zaczęli miotać się po podłodze, jakby byli opętani. Chłopcy rozrywali koszule, dziewczęta łapały się za brzuszki, które błyskawicznie wzdęły się do nienaturalnych rozmiarów. Chłopięce klatki piersiowe rozrywały się z kapiszonowym wystrzałem i wyskakiwały z nich małe Gingy. Brzuszki dziewcząt urosły do jeszcze większych rozmiarów i nagle eksplodowały z hukiem, a z ich wnętrza wysypał się brokat, który przykrył wszystko grubą warstwą.

      Muzyka zacięła się na jednym dźwięku, tworząc demoniczny klimat.

       

      Za to w drzwiach pojawił się niezgrabny kontur, który był jeszcze bardziej demoniczny.

      Sala wstrzymała oddech, a Obcy przeskoczył na środek parkietu szczerząc zęby, na którym widoczny był aparat nazębny.

       

      – Czekałem tyle lat, żeby zemścić się na was wszystkich!

       

      – Al, czy to ty? – zapytał kobiecy głos.

       

      – Tak, to ja, Al, chemik z NASA. Wkrótce na Ziemi pojawią się latające spodki z Obcymi, którzy wszystkich zabiją.

       

      – Chłopie, ale o co ci chodzi?

      – zapytał dziecięcym głosem ktoś z głębi sali.

       

      – Wiele lat temu na szkolną Wigilię upiekłem pyszne pierniczki. Zostały zjedzone do ostatniego okruszka, ale nikt mi nie podziękował, nikt mnie nie przytulił, nikt nie pogłaskał po główce, nikt mnie nie pobujał na nodze. Było mi przykro. Było mi smutno. Miałem depresję!

      Nienawidzę was wszystkich!

       

      Tymczasem na salę wpadła pani Krysia, woźna, kiedy zobaczyła bałagan, dostała oczopląsu, trzęsionki, wyprostowana trwała ondulacja stała dęba i zaryczała na całą szkołę:

       

      – Co tu się odbrokatawia!

       

      – Ty, stary patrz, pani Krysi chyba styki się przepaliły. – Grupka chłopców żartowała w kącie.

       

      Pani Krysia odwróciła się w ich stronę i poczęstowała ich promieniem lasera. To samo zrobiła z chłopcami-matkami małych Gingy i dzięwczętami, które wybuchły brokatowym szaleństwem.

      – Moja szkoła, moje zasady! – krzyknęła pani Krysia, woźna.

       

      Na szczęście nie wszyscy lubią pierniczki.

       

      Maturzyści, zamiast uciekać, wyciągnęli telefony. To nie była zwykła Wigilia – to była `Tykociński masakra`. DJ, zmienił ścieżkę dźwiękową na „Gwiezdne Wojny”.

       

      Grono pedagogiczne siedziało na końcu sali, z daleka od głośników DJ'a, sceny, całego zamieszania i z tej odległości czuwali nad porządkiem. Nad porządkiem swojego stolika.

       

      Później Pani dyrektor tłumaczyła dziennikarzom, że Wigilia przebiegła bez zakłóceń, a oni robią niepotrzebny szum medialny.

       

      Nie wiadomo, co stało się z chemikiem z NASA, ale prawdą było, że pojawiły się spodki, ale nie z UFO, tylko na kiermaszu świątecznym, które każdy mógł dowolnie pomalować i ozdobić.

       

      Pani Krysia, woźna, okazała się radzieckim prototypem humanoidów - konserwatorów powierzchni płaskich.

       

      To była prawdziwa Tykocińska masakra, która zaczęła się niewinnie, bo od...

       

      Wesołych Świąt!

       

       

  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach



×
×
  • Dodaj nową pozycję...