Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

jestem kropelką deszczu wśród sióstr mych rozwiązania,
nie masz większego nieszczęścia nad groźbę wypadania,
czekasz na wiatr wpół drożyny by cię choć chwilę podtrzymał,
jakby nie mogła tego uczynić żadna inna zwiewniejsza siła,
jestem kropelką deszczu - dziewica do końca żywota,
choćby napadła mnie w drodze na chłopa jakaś ochota,
nie masz nad samca kropli wpośród chmurzyska ujścia
nad chwilę zamysłu, nad chwilę upadku, samobójstwa,

jestem kropelką rosy wśród sióstr tysiąca na łące,
nie masz większego nieszczęścia nad groźbę jakim jest słońce,
czekasz na zawód pogody, na niechybne dla roślin chłody,
byleby te zimnisko nie zamieniło cię w twardość, w lody,
jestem kropelką rosy, dziewica do końca żywota,
choćby na źdźble mnie napadła na chłopa jakiego ochota,
nie masz nad samca kropli wpośród łąki tej pospólstwa,
nad chwilę zamysłu, nad chwilę wyparowania, samobójstwa,

jestem łzą na twej twarzy wśród sióstr swych co z oczu,
nie masz większego nieszczęścia nad groźbę, dostajesz szoku,
nie czekasz na żaden cud co by odmienić miał życie,
byleby skończyć ze sobą dla siebie, wewnątrz, ukrycie,
jestem łzą na twej twarzy, jestem kropelką deszczu,
jestem kropelką rosy jakbym to miała wmawiać dziecku,
nie masz nad samca człowieka dla baby bóstwa
nad chwilę, w której cię opuści, nad zamiar samobójstwa.

Opublikowano

Messa, popraw te cholerne ogonki - żal się domyślać, gdy przeżywac trzeba. Poczytam, jak złapię oddech po rewolucji, bo na razie wychodzę sam z lekkiego pomieszania :)

Masz taki fragmencik:

"Są krople pierwsze jak płodowe łzy
lepkie jak krew i jak miłość pełne
dotkliwie ostre, skłamane jak śnieg
ulotne w niebyt powietrza"

Napisałem to: 24. 08. 2001, a teraz wspominam :)

pzdr, bezet

ps. Messa, pamiętasz? - mamy jeszcze obiecane wspólne piwo do wypicia!

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • milczenie  wplata się w myśli  chciałoby powiedzieć …   nikt nie słucha nie widzi  bólu cierpienia wojen  obok i nie tyłko    życie płynie wartkim nurtem  i na betonie  w szczelinach rosną kwiaty    świat dostrzega tylko siebie  swoje ja  i jeszcze  jeszcze poucza    a my  nam trudno znaleźć klucz  aby się wypowiedzieć    7.2025 andrew   
    • @Migrena zakończenie mega! tak
    • Witam - tak bywa w życiu - ale to mija -                                                                        Pzdr.serdecznie.
    • Mieli po dziewiętnaście lat i zero pytań. Ich ciała świeciły jak płonące ikony, nadzy prorocy w jeansowych kurtkach, wnukowie Dionizosa, którzy zapomnieli, że śmierć istnieje. Wyjechali – na wschód snu, na południe ciała, na zachód rozsądku, na północ wszystkiego, co można rozebrać z logiki. Motel był ich świątynią, moskitiera – niebem, które drżało pod ich oddechem. Miłość? Miłość była psem bez smyczy, kąsała ich za kostki, przewracała na trawie, śmiała się z ich jęków. Ale czasem nie była psem. Była kaskadą ognistych kruków wypuszczoną z klatki mostu mózgowego. Była zębami wbitymi w noc. Jej włosy – czarne wodorosty dryfujące w jego łonie. Na jego ramieniu – blizna, pamięć innej burzy. Jej uda pachniały mandragorą, jego plecy niosły ślady świętej wojny. Ich języki znały alfabet szaleństwa. Ich pot był ewangelią wypisaną na prześcieradłach. Ich genitalia były ambasadorami innej rzeczywistości, gdzie nie istnieją granice, gdzie Bóg trzyma się za głowę i mówi: ja tego nie stworzyłem. Ich dusze wyskakiwały przez okno jak ćmy wprost w ogień – i wracały. Zawsze wracały, rozświetlone. Każdy pocałunek – jak łyk z kielicha napełnionego LSD. Każda noc – jak przyjęcie u proroków, gdzie Jezus grał na basie, a Kali tańczyła na stole, i wszyscy krzyczeli: kochajcie się teraz, teraz, TERAZ! bo jutro to tylko fatamorgana dla głupców. Nie było ich. A potem cisza – tylko ich oddechy, jak fale na brzegu zapomnianego morza, gdzie świat na moment przestał istnieć. Nie było ich. Była tylko miłość, która miała skórę jak alabaster i zęby z pereł. Był tylko seks, który szarpał jak rockowa gitara w rękach anioła. Było tylko ciało, które płonęło i nie chciało gaśnięcia. Pili siebie jak wino bez dna. Palili siebie jak święte zioła Majów. Wciągali się nawzajem jak kreskę z lustra. Każdy orgazm był wejściem do świątyni, gdzie kapłani krzyczeli: Jeszcze! Jeszcze! To jest życie! A potem jeszcze raz – jak koniec kalendarza Majów. Byli młodzi, i to znaczyło: nieśmiertelni. Byli bezgłowymi końmi pędzącymi przez trumnę zachodu słońca. Byli gorączką. Ich dusze wyskakiwały przez okno jak ćmy wprost w ogień – i wracały. Zawsze wracały, rozświetlone. Lecz w każdym powrocie, cień drobny drżał, jakby szeptem jutra czas ich nękał. Kochali się tak, jakby świat miał się skończyć jutro, a może już się skończył, i oni byli ostatnimi, którzy jeszcze pamiętają smak miłości zrobionej z dymu i krwi. Ich serca były granatami. Ich dusze – tłukły się o siebie jak dwa kryształy w wódce. Za oknem liście drżały w bladym świetle, jakby chciały zapamiętać ich imiona, zanim wiatr poniesie je w niepamięć. Ich wspomnienia – nie do opowiedzenia nikomu, bo nie ma języka, który wytrzyma taką intensywność. Wakacje były snem, który przekroczył sny. Były jedynym miejscem, gdzie Bóg i Diabeł zgodzili się na toast. Oni – dzieci światła, dzieci nocy, dzieci, które pożarły czas i nie umarły od tego. Jeśli ktoś pyta, kim byli – byli ewangelią spisaną spermą i łzami. I gdy noc gasła, ich spojrzenia się spotkały, ciche, jak dwa ptaki na gałęzi, co wiedzą, że świt jest blisko, a lot daleki. I w ciszy nocy, gdy wiatr ustawał, słychać było tylko szelest traw, a świat na zewnątrz, daleki i obcy, czekał na powrót, którego nie chcieli. Byli ogniem w płucach. Byli czymś, co się zdarza tylko raz. I zostaje na zawsze. Jak tatuaż pod skórą duszy.          
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...