Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Noc, a ty pod latarnią z ćmy latasz - o naiwna!
Mówisz, a co innego robisz? Sprytna przechero.
Gdzie szukasz swojego Olimpu? Gdzie to niebo?
Takie grzechy w czynach? W słowie próżne zero.

A ty co? Będziesz mi banały prawić czułe ucha.
Gorzkie słówka z trucizny - "wrzucać mi w jadło"
Diabelska uroda na twarzy "z gwiazdy porno".
Na Boskie ciało? Trzymaj je ode mnie z daleka!

Szczęścia szukasz, czy wiesz jak ono wygląda?
Nie, nie ze mną takie numery? Obłudna cnoto.
Innym to sama kazanie - raczysz mówić do łóżka.

Córko, a ten towar z Koryntu sprzedajesz za złoto.
Raczej go nie kupię - znajdź innego z kasą Macho.
Ja nie twój Adonis? Z drogi zbłądziłaś Afrodyto.

Opublikowano

Tekst prezentuje dość powszechny problem tego co chciał, a nie mógł. Otóż podmiot zniesmaczony tym, że ona nie za bardzo go chce, nazywa ją, jakby nie patrzeć - "dziwką" tylko dlatego, że została taką, jaką była. W sumie to normalne w niedojrzałej grafomanii, jednak bardzo ciekawe jest to, ileż to słów trzeba wydalić, żeby coś takiego spłodzić.
Akcja dzieje się gdzieś pod latarnią (z "ćmy" - ot, oryginalna metafora :), kędy zmierza podmiot i nagle wydaje się być "zaatakowany" przez ową pannę. Otóż każdy z odbiorców, który czasem wracał do domu o późnej porze wie, że jeżeli się nie korzysta, to się po prostu omija. Niestety, podmiot znalazł tutaj okazje do moralnego wystąpienia przeciwko. Sytuacja dość tragiczna, bo podmiot zdaje się być wręcz zdominowany diabelskim grzechem:
"Diabelska uroda na twarzy "z gwiazdy porno".
i wręcz fizycznie zaatakowany:
"Trzymaj je ode mnie z daleka!"
Ale nie ucieka, podmiot tutaj ma misję uświęcającą - "Córko" mówi, swoim ojcowskim paternoster wygłasza jej kazanie, po czym dumny odchodzi, zostawiając ją samotnie w grzechu.
Reasumując - nadęty wiersz bufon bez logiki, ponieważ nawet Jezus przygarnął jawnogrzesznice, ten podmiot tutaj warcząc splunął i odszedł. Zresztą, tak na marginesie, to ja owej bohaterce tego twora się nie dziwię, że nic nie zrozumiała - taki sztuczny bełkot występuje tylko w takich napompowanych "wierszach". No, chyba, że podmiot chciał za darmo, bo wszystko się do tego sprowadza, że żeby sobie ulżyć, musiałby zapłacić.
Językowo beznadziejnie - jakieś archaizmy, makaronizmy, cytaty, mitologia - o co tutaj chodzi? Nieporadnie, trzeba by może nauczyć się poprawnie składać zdanie do zdania...
Ten utwór to chyba dekalog jak nie pisać wierszy, beka okrutna, gniot i zakalec, a wklejanie do działu Z takiego czegoś wprawia mnie osobiście w zadumę - czy to jedyne miejsce, gdzie grafomania może być nazwaną poezją?
Paskudztwo, beznadzieja, ohyda!!!

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • - Gdybyś był chociaż mniej wytrwały... - powtórzyłam po kilku przepłakanych chwilach. - Ale jesteś, jaki jesteś! A jaka jestem ja? - zadałam sobie ni stąd ni zowąd właśnie to pytanie. -  No jaka? No? Chyba przestaję podobać się sama sobie... - zdążyłam mruknąć, nim sen mnie zmorzył.     W nocy przyśniła mi się rozmowa z nim. A dokładniej ta jej część, która w rzeczywistości się nie odbyła.     - Naprawdę zostawiłbyś mnie? - spytałam roztrzęsiona, po czym chwyciłam go za dłonie i ścisnęłam je mocno. - Mógłbyś mnie zostawiłbyś?! - powtórzyłam głośniej. Dużo głośniej. Tak głośno, jak chciałam.     - Rozważyłem to - w treść snu wtrąciło się pierwsze ze rzeczywiście wypowiedzianych zdań. - Ale  skrzywdziłbym cię, wycofując się z danego ci słowa. Więc - nie - ma - opcji, bo nie mógłbym! - senne wyobrażenie mojego mężczyzny dodało zdanie drugie z realnie wygłoszonych. - Chociaż może powinienem - kontynuowało twardszym tonem - bo przy naszym drugim początku postawiłem ci warunek. Pamiętasz, jaki. A ty co zrobiłaś? Nadużyłaś mojego zaufania i mojej cierpliwości, a mimo to nadal spodziewasz się trwania przy tobie.     - A i owszem, spodziewam się - senny obraz mnie samej odpowiedział analogicznemu wyobrażeniu mojego mężczyzny. - Spodziewam się jeszcze więcej: nadal zaufania i nadal cierpliwości. Mimo, że cię zawiodłam. Bo... - urwałam na chwilę, gdy senna wersja mojego em spojrzała znacząco. Jednak ciągnęłam dalej:    - Bo zasługuję na nie, a ty dałeś mi słowo.     - Zasługujesz, to prawda - senny em odparł bynajmniej sennie. - I zgadza się: dałem Ci je. Ale czy powinienem go dotrzymać? Postąpić w tej sytuacji zgodnie z zapewnieniem? A może właściwe byłoby zdecydować wbrew sobie? Może na tym wyszedłbym lepiej?     Uśmiechnęłam się.     - Może, może - odpowiedziałem. - Ale wiesz, że nie wyszedłbyś na tym lepiej, bo nie byłby to właściwy krok.     - Nie byłby? - mój śniony facet spojrzał sennym spojrzeniem. - Bo?    - Bo jestem właściwą dla ciebie kobietą. A ty właściwym dla mnie mężczyzną. Tylko?     - Tylko? - em popatrzył po raz kolejny. Trzeci. Tym razem pytająco.     - Tylko daj mi czas. To dla mnie ważne.      Rzeszów, 29. Grudnia 2025          
    • Napłatał: łatał pan.  
    • O tu napisali Milasi - panu to.    
    • Ulu, z oka kozulu.      
    • Elki pikle, tu butelki, pikle.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...