Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

poezja współczesna 2010


M._Krzywak

Rekomendowane odpowiedzi

odpowiem wierszem:

w subkultury poezji. org. wchodzisz
od zaraz w wielki spleen masz okazję sprzedać
towar twój wiersz przeczyta taki sam jak ty
człowiek który miewa sny prorocze na drugi dzień
ty też już możesz dodać komentarz wyzwierzyć się
nad bełkotem o tym jak Chip i Dale ukradli ser
od swoich ciotek
więc jeśli jest ci źle usiądź przed ekranem naciśnij klawisz
wykup abonament na jeden wiersz w tygodniu i szalej
bo ninja są tuż tuż za chwilę dopadnie cię twój anioł stróż
i miejski szalet nie wystarczy by wycharczeć
z bólu po stracie bracie zachowaj odrobinę
humoru bo za chwilę zginiesz z rąk wywiadowczych służb
nie przyda ci się bilet do kina na awatar kończę bo mnie męczy
katar

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie chwytam tych haczyków poetyckich i owej subtelności o której tu się zrobiło głośno i wyraźnie za pośrednictwem wszystkich. Osobiście mnie ten tekst nie przystaje, a nawet mnie on dziwi, że taki. Figle to są jakieś, dużo figli; dużo wielokropków, dużo słów wtórnych i zapożyczonych z odległych galaktyk poetyckich - nie mieszczących się w zakresie kryterium podstawowej chociażby wieloznaczności - gdyby je autonomicznie wydzielić. Proszę sobie zresztą samemu zważyć ile w tym Pana tekście jest oczu ich pogodnych i zbieżnych; rzetelnie figle wyjdą z tego wora. Na przykład pierwsza strofa też mi w ogóle nie pasuje do drugiej chociażby, bo pierwsza bardzo popkulturowa, jakby motywy skrajnie współczesne, a w drugiej "Twych" i "Mych" (jakby pan przeskoczył z osiemnastego wieku do drugiej dekady dwudziestego pierwszego w osiem minut - mało wiarygodne); ja nie wiem zresztą, ale takie zaimki osobowe to archaizacja chyba - mniej lub bardziej świadoma - a całe to pomieszanie dla mnie bez ładu i sensu; innymi słowy: bez konsekwencji - no chyba że to celowe pomieszać, sprawnie poprzerzucać, gdzieniegdzie pauza. Tyle.
Dalej dla mnie jest ciąg metafor opartych na słowach i motywach nazbyt bezpośrednich (księżyce, gwiazdy i inne - jakoś z tego sama wychodzi jaka wychodzi)
A tak w ogóle to lubię inne Pana wiersze nawet, bo Pan tymi przerzutniami i dobrymi inwersjami w wersach całą swoją poezje robi, ale ten mi się przesadnie aż nie podoba. No, więc se wyraziłem własne zdanie właściwie z nie wiadomo jakich pobudek; tak se, korzystając z możliwości wyrażania opinii. Obawiam się natomiast jedynie tego, że Pańska reakcja na ten wpis będzie reakcją znamienną dla Pana. Miłego

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Marcin B - odczucia odbiorcze są niezależne ode mnie, więc proszę się bardzo wyłamywać. Za to ślad - zawsze bardzo ważny.

teresa943 - ja ostatnio nie za bardzo mam czasu na śledzenie, zatem dziękuje po stokroć za cierpliwość :)

Jan Fuks - panie, nie mam czasu na bełkot..

ledwo głupi - nie mam zamiaru, jak zwykle zresztą, tłumaczyć tekstu. A co do odpowiedzi - pan ostatnio publicznie pisał, że "jestem zero" (między innymi oczywiście), aczkolwiek ja też nie staram się być jakimś mega wypominaczem, ale to jednak nie było do końca fair. Tyle na razie w temacie, oczywiście ja wyciągniętej dłoni nigdy nie odrzucam, więc najprawdopodobniej do poczytania.

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Owszem proszę Pana, napisałem takie coś, ale pan również pisał różnorakie dziwne nieodpowiednie słowa publicznie; one nawet zostały wyłuszczone przez jednego z użytkowników, i dobrze Pan wie, że ja owe słowa o "zerze" napisałem w związku z tymi słowami napisanymi uprzednio przez Pana. Ja rozumiem także to, że owe słowa o których mówię nie były kierowane bezpośrednio do mnie, lecz przyzna Pan, że mimo to, były one niegodne - jako użytkownik portalu, zupełnie pośrednio, poczułem się nimi zwyczajnie zniesmaczony.
Swiat kręci się jednak dalej wokół, czas upływa niezmiennie w ten sam sposób, ludzie zmieniają się niechybnie: nie bądźmyż zatem zacietrzewieni i urażeni gorączkowością naszą i popędliwie wypowiedzianymi słowami w czasach minionych, boć to wyłącznie brak dystansu i niepotrzebne wielomówstwo. Pozdrawiam Pana
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • wielkie poruszenie cyrk dzisiaj przyjeżdża wszyscy się szykują bo będzie iluzjonista on z natury smutny i nie wierzy w cuda ani w moc iluzji ma już dość wszystkiego dobrze wie że fikcja bilety wyprzedane widowiska nie ma teraz się zastanawia czym publiczność zajmie nikt by nie uwierzył widząc go jak myśli że każdy artysta
    • @Dared Racja !! 
    • Patrząc przez okno, tym patrzeniem raczej smutnym. Sponad parapetu w typie lastriko, w którym wyłupało się kilka drobnych kawałków w czasach mojego dzieciństwa. Podczas zabaw z młotkiem i śrubokrętem. W wojnę…   Testowane były wybuchy jądrowe na pacyficznych atolach czy na płaskich terenach Kazachstanu… Jeden z okruszków trafił mnie wtedy w oko. Łzawiłem.   Ojciec zezował na mnie gniewnym wzrokiem jak na przegraną walkę Goliata na polu bitwy. Nie było łatwo w czasie próby odzyskania prestiżu.   Ale szedłem w górę z mozołem.   Wspinałem się po obsypujących kamieniach.   Kilka razy obsunąłem się na stoku. Skrwawiłem sobie boleśnie kolano.   Pies wesoło szczekał, merdał ogonem. Ojciec kazał wyjść z nim na spacer.   I szedłem wtedy. I idę nadal w te czasy napełnione szczenięcym śmiechem.   Uciekałem od siebie.   Uciekając w świat pustych otchłani, w których ciszą napełniał się każdy oddech.   I każde ciężkie westchnienie.   I wszystko oddychało w dalekich gongach stojącego zegara.   Kiedy pewnego razu, wyrwany ze snu wołałem, przestępując próg drugiego pokoju… — nikt nie odpowiedział.   Nie było nikogo.   Szukałem długo wśród mżących w powietrzu pikseli znajomej twarzy ojca albo matki…   Lecz tylko wgniecenia na fotelach świadczyły o ich niedawnej obecności.   Podchodziłem ostrożnie do drzwi, próbując się porozumieć ze skulanym za nimi głosem. Pełen nadziei…   Kiedy je otworzyłem, chłód owiał moje skronie tym chłodem idącym ze schodowej klatki, piwnicznej głębi.   Na drewnianej poręczy odłupana drzazga, promień zachodzącego słońca. Falujące na ścianach pajęczyny… W ogromnym przeciągu trzask zamykanych drzwi.   (Włodzimierz Zastawniak, 2024-05-06)    
    • @agfka bywa i tak:)
    • Nie mam ostatnio motywacji do pisania, więcej czytam. Dziękuję za komentarz  :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...