Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

jest coraz więcej śniegu
i coraz więcej gniewu
a później
jak zabraknie tych dwóch
chłodnych organizmów

wyziębnięty obraz po odwilży
będzie reanimował słońce
i nagle wszyscy się zejdą
w jedno ciepło
i w tym cieple pozostaną
do uprzytomnienia że w końcu
coś trzeba robić

poza zjednywaniem się w wygodnictwie

Opublikowano

tak idziesz dwa kroki do przodu
i trzy w tył... i ciągle siedzisz w zaspie
a weź Ty w końcu skocz, poczuj
i spróbuj jak to smakuje!
tytuł słodkobrzmiącosmakujący,
a więc jest jakiś tam optymizm i nadzieja!

drugi z lekką nutką optymizmu (jednakowoż)
ho ho ho...niech to zabrzmi tajemniczo
:D

aaaa, a wiersz się podoba
ale poprzedni bardziej
:P

Opublikowano

kobielmogiel ma to do siebie, że się miesza,
żółtko z cukrem, tutaj w wierszu natomiast
odczytuję zimno z ciepłem, ale nawoływanie
do więcej ciepła; wygodnictwo-lenistwo
porkewne, hmm..tutaj trochę zawiło,chyba,
że chodziło o to, że jakiś żal do zjednywania
się ludzi ze sobą- że nie tylko to jakby dotyczy,
"obowiązuje" człowieka, może np. jakaś pasja itp.
tak sobie wydumałam,
J. serdecznie

Opublikowano

myślę ,może się mylę ale chodzi o to że gdy zaczynają sie problemy nie potrafimy ich zgodnie rozwiązać ,że tak łatwo komus dogryżć złość wyrzucić ,a może jeszcze trzeba by pomóc komuś to juz wogóle ,,a gdy taka sielska idylla gdy nic nikomu nie porzeba , wtedy się tak rozleniwiamy słodko i tak jest wygodnie bo nikt od nas nic nie chce a i my od siebie też niczego nie wymagamy tylko czy tak =jest lepiej ......?????

Opublikowano

kogiel - mogiel, to przecież robienie jaj ;))
a tu - dramat, Garcia Lorca niemalże, chociaż... gdyby wyobrazić sobie Stockingera (Andrzeja, tego od "Pani kierowniczko, ja palę cały czas") wygłaszającego Twój wiersz, mogłoby być całkiem śmiesznie :)
Mówię poważnie, dramatyzm tego tekstu, w zderzeniu z satyryczną otoczką mógłby zrobić piorunujące wrażenie.
Pozdrawiam
PS
jednak sama wyobraźnia nie wystarczy, myślę, że trzeba by było dołożyć jakiś akcent,
który diametralnie odkręci tę powagę. Jak? Nie mam pojęcia.
W "Misiu" było to np. "raz dwa, raz dwa trzy, pięć sześć siedem, o-siem!"
:)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Zgadzam sie z Tobą na akcent albo już za późno albo jeszcze za wcześnie a jeśli już jest tak pomiędzy to lepiej nich pozostanie konsternacja pomiędzy wejściem a wyjściem z wiersza / dzięki za przypatrywanie się tekstowi / ale może jakiś gwint się poprowadzi, kto wie /

pozdrawiam t / :)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Wiersz sam sobie przeczy, bo niby niema rymu, a tu nagle łup! Jest! Z Bogiem pewnie tak samo... nic to, że w galerii.  Pozdrawiam. :)
    • Bardzo ładny teks, a te wszystkie nawiązanie dodają mu tylko smaku. Pozdrawiam. 
    • @Dekaos Dondi Natura potrafi się sama obronić. Soplowy sztylet jak niespodziewany cios i to taki na amen.  Mrocznie i zimnawo. Pozdrawiam !
    • Tekst powtórkowy?     Zaczął padać śnieg. Niebanalnie przymroziło tej zimy. Pierwszy płatek spadł mu na rękę. Pomyślał sobie: wszystko jest kwestią stanu. Tak naprawdę, to zmrożona woda. Jest nieszkodliwa. No chyba, że jest jej za dużo. Na przykład na dachu. Albo na powierzchni Ziemi. Tak luzem. Tam, gdzie jej nie powinno być. Może potopić to czy tamto. Jest jeszcze para woda. Cholernie może poparzyć.    Padało i padało.    Wybrał się do lasu. Podziwiać oszronione drzewa. Uwielbiał takie widoki. Wprost szalał za nimi. I jeszcze coś lubił.     Stał pod rozłożystym świerkiem. Otaczały go też inne, bardziej potężne drzewa. Gałęzie uginały się pod białym ciężarem. Nic dziwnego. Tu jeszcze trzymał większy mróz. Promieni Słońca dochodziło niewiele. Co jakiś czas słyszał odgłosy, osuwającego się śniegu. Lubił drażnić drzewa. Nie dawać im spokoju. Szarpać malutkie zlodowaciałe gałązki. Uważał, że to nic złego. Zwykła zabawa.     Złamał nieco grubszy konar. Miał z tym trudności. Był twardy jak kamień. Ale w końcu mu się udało. To tylko zwykła, nic nie czująca, cząstka lasu. Nie musiał się przejmować. Zabawa trwała nadal.       Właśnie schylił się po odłamaną gałązkę, by ją połamać bardziej, gdy usłyszał szelest. Nie zdążył uświadomić sobie, skąd dochodził. Z góry czy z tyłu. Poczuł niesamowity ból. Coś twardego i ostrego, utknęło w jego szyi. Głęboko i dokładnie. Ogarnęła go mroźna, wilgotna ciemność.     Po chwili, był zimnym trupem, leżącym na zimnej ziemi. Jasna twarz, widniała na biało – czerwonym tle. Zawsze czuł się patriotą.     *     Śnieg stopniał zupełnie. Tak jak ostatnie sople lodu. Nie pozostał najmniejszy ślad. Zgłoszono zaginięcie. Odnaleziono go po jakimś czasie. Miał dziurę w szyi. Śledztwo nic nie wykazało. Przede wszystkim, nigdy nie odnaleziono narzędzia zbrodni.  
    • @Deonix_ przyznam się bez bicia na dwa razy ale za to ze zrozumiem, już dawno nie czytałem baśni w których wszystko dobrze się kończy szkoda że ich tak mało powstaje. Z upodobaniem. 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...