Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Stała i płakała. Deszcz wcale jej nie przeszkadzał, lecz wprost przeciwnie. Pomagał w ukryciu łez, które rozbijał na tysiące kawałeczków niszcząc dowody jej bólu. Tylko oczy, tylko one nie mogły ukryć prawdy. Po chwili uklękła i z braku sił położyła się na trawie. Deszcz przestał padać, opuścił swą towarzyszkę. Chmury odeszły razem z nim, pozostawiając niebo pokryte gwiazdami. Jej ciało powoli wtapiało się w wilgotną trawę, zaś jej dusza w coraz większą otchłań rozpaczy. Jej oczy stanowiły zwierciadło nieba. Tak samo jak ono iskrzyły milionem iskierek. Każda z osobna stanowiła nadzieje. Tak spalały się jedna za drugą. Rozmyślała o wolności, którą miała wkrótce utracić. Aż w końcu o najważniejszym, o jej nadziei na spotkanie prawdziwej miłości, namiętnej i spełnionej. Ta iskierka tliła się największym płomieniem pożerającym ją od środka. Miała tyle planów ile tylko może mieć młoda kobieta, u progu dorosłości, a teraz wszystkie one runęły...

Opublikowano

Smutkiem zawiewa, a ja dziś nie mam za bardzo na smutek nastroju. Ale warsztatowo dość dobrze, nie licząc zgrzytów. Jednak.. Jakieś to takie brutalnie z całości wyrwane, lub po prostu nie mające szansy doczekania się ciągu dalszego. Mam nadzieję, że jeszcze coś będzie, bo jak tak się czyta, to on strasznie nie pełny mi się wydaje.

  • 2 tygodnie później...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • MRÓWKI część trzecia Zacząłem się zastanawiać nad marnością ludzkiego ciała, ale szybko tego zaniechałem, myśli przekierowałem na inny tor tak adekwatny w mojej obecnej sytuacji. Podświadomie żałowałem, że rozbiłem namiot w tak niebezpiecznym miejscu, lecz teraz było już za późno na skorygowanie tej pozycji.  Mrówki coraz natarczywiej atakowały. W pewnej chwili zobaczyłem, że przez dolną część namiotu w lewym rogu wchodzą masy mrówek jak czująca krew krwiożercza banda małych wampirów.  Zdarzyły przegryźć mocne namiotowe płótno w 10 minut, to co dopiero ze mną będzie, wystarczy im 5 minut aby dokończyć krwiożerczego dzieła. Wtuliłem się w ten jeszcze cały róg namiotu i zdrętwiały ze strachu czekałem na tą straszną powolną śmierć.  Pierwsze mrówki już zaczęły mnie gryźć, opędzałem się jak mogłem najlepiej i wyłem z bólu. Było ich coraz więcej, wnętrze  namiotu zrobiło się czerwone jak zachodzące słońce od ich małych szkarłatnych ciałek. Nagle usłyszałem tuż nad namiotem, ale może się tylko przesłyszałem, warkot silnika, chyba śmigłowca. Wybiegłem z namiotu resztkami sił, cały pogryziony i zobaczyłem drabinkę, która piloci helikoptera zrzucili mi na ratunek. Był to patrol powietrzny strzegący lasów przed pożarami, etc. Chwyciłem się kurczowo drabinki jak tonący brzytwy, to była ostatnia szansa na wybawienie od tych małych potworków. NIe miałem już siły, aby wspiąć się wyżej. Tracąc z bólu przytomność czułem jeszcze, że jestem wciągany do śmigłowca przez pilotów. Tracąc resztki przytomności, usłyszałem jeszcze jak pilot meldował do bazy, że zauważyli na leśnej polanie masę czerwonych mrówek oblegających mały, jednoosobowy zielony namiot i właśnie uratowali turystę pół przytomnego i pogryzionego przez mrówki i zmierzają szybko jak tylko możliwe do najbliższego szpitala. Koniec   P.S. Odpowiadanko napisałem w Grudniu 1976 roku. Kontynuując mrówkowe przygody, następnym razem będzie to trochę inną historyjka zatytułowana: Bitwa Mrówek.
    • Ma Dag: odmawiam, a i wam Doga dam.        
    • Samo zło łzo mas.    
    • Na to mam ton.    
    • A pata dawno wymiotłam: imał to i my - won, wada ta - pa.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...