Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

zmierzch kochanką obsesji
świt mordercą pasji

torturują ulice zmarszczek
napełnione kryształkami soli
dla konserwacji
nadajników do uczczenia wizji

o! awaria odbiornika

zmierzch świtu
świt zmierzchu i w drugą stronę
dlaczego kochanek mordercą?
pasja to obsesja tubylca

dawaj zgnieciemy mrówkę
z tryliona odejmę jeden
tyle nas jest i już kolejny się rodzi

przykryj towarzystwo plandeką
zaczyna wiać i pospadają klocki
mózg nie pracuje najlepiej

Opublikowano

tak mi się układa w obraz papki. znaczy się nie wiersz tylko akcja wiersza. bo w nim jest akcja. siedzi towarzystwo w swoich ramach. odbiornik TV mi się kojarzy z trylionem minus jeden oglądaczy (tak zwana oglądalność) ale już "kolejny się rodzi".
to może śmieszne ale serialowe wzorce są powtarzane w realu. na różnych płaszczyznach. najbardziej utkwił mi w pamięci bardzo taki serial (coś z familią było w tytule), w którym chłopczyk taki jeden kołowołaciał z ilości tatusiów. tata M., tata P., tata N. ... ale za to mama jedna!!! ale co z tego jak przed TV...
wynurzyłem się głodny... w końcu Nowy Year. rześko się czytało Panie Biały. dziękuję i pozdrawiam :)))

Opublikowano

hmm...przeczytałam i faktycznie na bardzo zrozumiałam,
mrowki zdaje się jakieś odniesienie do społeczeństwa,
tv- media- kształtowanie głów ludzkich, może coś w ten
deseń, 'pasja to obsesja tubylca' nie bardzo rozumiem,
gmatwanina myśli, tyle mi się nasunęło,
a świt nadzieją, J. serdecznie

Opublikowano

odbiornik mózg w chwili gdy sobie uświadamia
ten trylion minus jeden

czy to wtedy jest awaria?

czy na odwrót: jak odbiornik mózg zaliczy awarię to sobie uświadamia wtedy


z wiersza wynika opcja nr 2 i chyba dobrze, ale słówko komentarza dlaczego, na razie dla mnie, potem dla siebie, potem do wiersza.
Nie śpię już chyba z dwa dni i nie chciałbym zabrzmieć źle, to tylko propozycja,

Mate

Opublikowano

niepokoją te twoje zawirowania,
zawsze niespodzianka i ciekawość co nowego Cię skotłowało

nie zawiodłam się, choć tematyka i atmosfera - nie moje
ale jesteś nieustannie dobry, równy,
jeden z ciekawszych (nie będę mówiła, że obecnie "naj" z młodych, bo posądzą mnie o twaizm!)
nie ustawaj!
buziak
:D

Opublikowano

choć ta Twoja "awaria" daleka od moich klimatów, to jednak nie potrafię nie czytać Twoich przemyśleń... nieraz odchodzę bez słowa, by powrócić cichaczem, poczytać i znów odejść...
a to chyba wiele znaczy, prawda?
pisz, pisz po swojemu, bo masz wiele do powiedzenia...
życzę w nowym roku weny i wielu Czytelników :)))

serdecznie i ciepło -
Krysia

Opublikowano

"dlaczego kochanek mordercą?"
- odwieczne pytanie: dlaczego zmierzch - świtem? i czy?
wtedy gdy (nadajnik) odbiornik nawali?
Pasja - to ziemska rzecz! Więc zajmujmy się swoją pasją, póki można!
Serdecznie pozdrawiam
-baba

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • ... będzie zacząć tradycyjnie - czyli od początku. Prawda? Zaczynam więc.     Nastolatkiem będąc, przeczytałem - nazwijmy tę książkę powieścią historyczną - "Królestwo złotych łez" Zenona Kosidowskiego. W tamtych latach nie myślałem o przyszłych celach-marzeniach, w dużej mierze dlatego, że tyżwcieleniowi rodzice nie używali tego pojęcia - w każdym razie nie podczas rozmów ze mną. Zresztą w późniejszych latach okazało się, że pomimo kształtowania mnie, celowego przecież,  także poprzez czytanie książek najrozmaitszych treści, w tym o czarodziejach i czarach - jak "Mój Przyjaciel Pan Likey" i o podróżach naprawdę dalekich - jak "Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi" jako osoby myślącej azależnie i o otwartym umyśle, marzycielskiej i odstającej od otaczającego świata - mieli zbyt mało zrozumienia dla mnie jako kogoś, kogo intelektualnie ukształtowali właśnie takim, jak pięć linijek wyżej określiłem.     Minęły lata. Przestałem być nastolatkiem, osiągnąwszy "osiemnastkę" i zdawszy maturę. Minęły i kolejne: częściowo przestudiowane, częściowo przepracowane; te ostatnie, w liczbie ponad dziesięciu, w UK i w Królestwie Niderlandów. Czas na realizację marzeń zaczął zazębiać się z tymi ostatnimi w sposób coraz bardziej widoczny - czy też wyraźny - gdy ni stąd, ni zowąd i nie namówiony zacząłem pisać książki. Pierwszą w roku dwa tysiące osiemnastym, następne w kolejnych latach: dwutomową powieść i dwa zbiory opowiadań. Powoli zbliża się czas na tomik poezji, jako że wierszy "popełniłem" w latach studenckich i po~ - co najmniej kilkadziesiąt. W sam raz na wyżej wymieniony.     Zaraz - Czytelniku, już widzę oczami wyobraźni, a może ducha, jak zadajesz to pytanie - a co z podróżnymi marzeniami? One zazębiły się z zamieszkiwaniem w Niderlandach, wiodąc mnie raz tu, raz tam. Do Brazylii, Egiptu, Maroka, Rosji, Sri-Lanki i Tunezji, a po pożegnaniu z Holandią do Tajlandii i do Peru (gdzie Autor obecnie przebywa) oraz do Boliwii (dokąd uda się wkrótce). Zazębiły się też z twórczością,  jako że "Inne spojrzenie" oraz powstałe później opowiadania zostały napisane również w odwiedzonych krajach. Mało  tego. Zazębiły się także, połączyły bądź wymieszały również z duchową refleksją Autora, któraż zawiodła jego osobę do Ameryki Południowej, potem na jedną z wyspę-klejnot Oceanu Indyjskiego, wreszcie znów na wskazany przed chwilą kontynent.     Tak więc... wcześniej Doświadczenie Wielkiej Piramidy, po nim Pobyt na Wyspie Narodzin Buddy, teraz Machu Picchu. Marzę. Osiągam cele. Zataczam koło czy zmierzam naprzód? A może to jedno i to samo? Bo czy istnieje rozwój bez spoglądania w przeszłość?     Stałem wczoraj wśród tego, co pozostało z Machu Picchu: pośród murów, ścian i tarasów. W sferze tętniącej wciąż,  wyczuwalnej i żywej energii związanych arozerwalnie z przyrodą ludzi, którzy tam i wtedy przeżywali swoje kolejne wcielenia - najprawdopodobniej w pełni świadomie. Dwudziestego pierwszego dnia Września, dnia kosmicznej i energetycznej koniunkcji. Dnia zakończenia cyklu. Wreszcie dnia związanego z datą urodzin osoby wciąż dla mnie istotnej. Czy to nie cudowne, jak daty potrafią zbiegać się ze sobą, pokazując energetyczny - i duchowy zarazem - charakter czasu?     Jeden z kamieni, dotkniętych w określony sposób za radą przewodnika Jorge'a - dlaczego wybrałem właśnie ten? - milczał przez moment. Potem wybuchł ogniem, następnie mrokiem, wrzącym wieloma niezrozumiałymi głosami. Jorge powiedział, że otworzyłem portal. Przez oczywistość nie doradził ostrożności...    Wspomniana uprzednio ważna dla mnie osoba wiąże się ściśle z kolejnym Doświadczeniem. Dzisiejszym.    Saqsaywaman. Kolejna pozostałość wysiłku dusz, zamieszkujących tam i wtedy ciała, przynależne do społeczności, zwane Inkami. Kolejne mury i tarasy w kolejnym polu energii. Kolejny głaz, wybuchający wewnętrznym niepokojem i konfliktem oraz emocjonalnym rozedrganiem osoby dopiero co nadmienionej. Czy owo Doświadczenie nie świadczy dobitnie, że dla osobowej energii nie istnieją geograficzne granice? Że można nawiązać kontakt, poczuć fragment czyjegoś duchowego ja, będąc samemu tysiące kilometrów dalej, w innym kraju innego kontynentu?    Wreszcie kolejny kamień, i tu znów pytanie - dlaczego ten? Dlaczego odezwał się z zaproszeniem ów właśnie, podczas gdy trzy poprzednie powiedziały: "To nie ja, idź dalej"? Czyżby czekał ze swoją energią i ze swoim przekazem właśnie na mnie? Z trzema, tylko i aż, słowami: "Władza. Potęga. Pokora."?    Znów kolejne spełnione marzenie, możliwe do realizacji wskutek uprzedniego zbiegnięcia się życiowych okoliczności, dało mi do myślenia.    Zdaję sobie sprawę, że powyższy tekst, jako osobisty, jest trudny w odbiorze. Ale przecież wolno mi sparafrazować zdanie pewnego Mędrca słowami: "Kto ma oczy do czytania, niechaj czyta." Bo przecież z pełną świadomością "Com napisał, napisałem" - że powtórzę stwierdzenie kolejnej uwiecznionej w Historii osoby?       Cusco, 22. Września 2025       
    • @lena2_ Leno, tak pięknie to ujęłaś… Słońce w zenicie nie rzuca cienia, tak jak serce pełne światła nie daje miejsca ciemności. To obraz dobroci, która potrafi rozświetlić wszystko wokół. Twój wiersz jest jak promień, zabieram go pod poduszkę :)
    • @Florian Konrad To żebractwo poetyckie, które błaga o przyjęcie, dopomina się o miejsce w czyimś wnętrzu. Jednak jest w tym prośbieniu siła języka i humor, dzięki czemu to nie poniżenie, lecz autentyczna, godna prośba. To żebranie z honorem - pokazuje wrażliwość i odwagę ujawnienia się.   Twoje słowa przypominają, że można być nieodspajalnym  (ładny neologizm) prawdziwym i trwałym. Ta pokora nie umniejsza, lecz dodaje blasku.      
    • @UtratabezStraty Nie chcę tłumaczyć wiersza, bo wtedy zamykam drzwi do innych pokoi czy światów. Czasem czytelnik zobaczy więcej niż autor - i to też jest fascynujące, szczególnie w poezji.
    • Skoro tak twierdzisz...  Pozdrawiam
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...