Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Dzień za dniem
Pcham wózek pełen zmartwień
Rozdaję nieliczne uśmiechy przypadkowo
Spotkanym ludziom

Jak sterany mleczarz
Wydeptuję setki szlaków
Na rozlicznych klatkach schodowych życia

Nikt nie pamięta kim byłem kiedyś
Sam siebie nie poznaję
Trud i znój jak monotonny stukot kół pociągu
Wloką się za mną przez życie

Jest czas walki z szarą codziennością
I jest czas odpoczynku
Przegrywam tę walkę
Chwytając się nielicznych chwil wytchnienia
Jak tonący ostatniej deski ratunku

Opublikowano

Panie autorze, - proszę oszczędź kotletowego frazesu, oszczędź tej szarej szarości, oszczędź banału - walcz, a na pewno kiedyś wygrasz - więcej samoświadomości i lepszych tekstów - życzę!
[sub]Tekst był edytowany przez Milena dnia 31-08-2004 13:04.[/sub]

Opublikowano

zaletą jest zrównoważenie peela.

ale
żaden miraż się nie zgubił po drodze.
jest wózek a koła są pociągu. za dużo o jeden pojazd.
mleczarz, klatki schodowe, ten pociąg, tonący peel - to nie ma ze sobą nic wspólnego przecież. przypadkowo dobrane metafory. puszczone.

czy to możliwe, że teraźniejszość cała zmieściła się w wózku jednego wiersza?

  • 2 lata później...
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



A przyjaciel może być zły? Bo jeśli jest zły, to chyba średni z niego przyjaciel ;).

Odnośnie samego wiersza - taki jakiś pusty i nieuzasadniony wydaje mi się ten Twój pesymizm. Wszystko nie tak, robisz całemu światu łaskę, że żyjesz. Po co się uśmiechać, jeśli czujesz, że nie masz na to najmniejszej ochoty? Nikt Ci nie każde zakładać maski... W tym wierszu nie ma ani słowa o tym, z czego wynikają stany, które opisujesz a i sama ich charakterystyka jest bardzo uboga... Więcej niedomówień i nieścisłości niż... treści.

Nie widzę Twoich wierszy w podręcznikach, z których będą się uczyć moje dzieci. Nie dostrzegam w nich ani jakiejś specjalnej wartości literackiej, twórczej, ani też takiej "ogólnożyciowej". Banał goni banał. Tak ja to widzę.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @tie-break Oj, jak ładnie, wrócę - tylko pomyślę, bo teraz jestem jeszcze trochę śpiąca :)
    • Tańczyły, śpiewały, pijane obłędem, Oszalałe, w upiornych podskokach. Po chwili krótkiej do kotła, równym rzędem, Stały za sobą w ciemności zmrokach.   W kotłach smakołyki się zagotowały: Tłuste mięso z udźca baraniego, Na zakąskę zaś zioła przygotowały I drobinkę kwasu chlebowego.   – Ja, to tamtej mleko zabiorę – za karę, Bo mnie nazwała staruchą starą, Że niby ona wielką posiada wiarę, A ja jestem zgryźliwą poczwarą.   – A ja, to plagę szkodników na pszenicę Ześle sąsiadce, co do kościoła, Wczoraj ledwie – wyobraź sobie – w rocznicę, W biegu na msze poszła chylić czoła,   Wymodlić wybawienie przeklętej duszy, Bo deszcz sprowadziłam na jej pole. Tamtej zeszłorocznej, przeraźliwej suszy Pokonała zawistną niedolę,   A ona, że to niby czary, że szkodzę. Nie pomogę więcej – źli są ludzie. W smutku spuściła głowę. – Od nich pochodzę, Dbali, wychowali, w pocie, w trudzie.   Zamartwiła się nad swoimi słowami, A sumienie poruszyło strunę, Która w duszy – nakazami, zakazami – Drapie niewidzialną oczom łunę.   Wrzask. Na kłótniach i na sporach noc upływa, Zmęczone i rozdrażnione – senne, Na niczym już im nie zależy, nie zbywa. Blisko świt słońca, zorze promienne.   Wtem pojawia się demon, kozioł kudłaty, One w strachu: przewiniła która? Wchodzą z lękiem na latające łopaty – Złego aura: upiorna, ponura.   Matoha syczy, czerwone oczy wbija, Dokładnie ogląda, wzrokiem bada, Czy która nie zwodzi albo nie wywija, Kłamie, oszukuje. To szkarada –   Pomyślały. Pokorny wzrok w ziemię wbity. Na to on: sprawiedliwość – tak Zofio – Wiedźmy, czarodzieja, maga czy wróżbity Jest matką i waszą filozofią.   Straszyć czy szkodzić – nie. Wam pomagać dane. Ziół leczniczych poznałyście sekret, Przepisy na różne choroby podane Nosicie jak podpisany dekret.   Wymagam więc jako strażnik waszej pracy, By morale przestrzegane były, W przeciwnym razie na rozkaz was uraczy Sroga kara. Diabły będą wyły   Z klęski, z zatraty waszej, z waszej głupoty Wyły będą pod niebiosa same, Winne będziecie jeżeliście miernoty Pod odpowiedzialnością złamane.   Wiedźmy w strachu całe przed Matohem stały. Wygląd jego jak demona z piekła: Kozioł zawistny i to kozioł niemały, Oczy czerwone, gęba zaciekła,   Na głowie rogi, zębiska, czarna grzywa, Lecz co innego bardziej przeraża: Odgłos co się z głębi gardła wydobywa, I śmiech, który raczej nie zaraża.   Z piekła rodem, więc dlaczego zapytacie, Czuwa pilnie, by wiedźmy chroniły, A nie wiodły ku zgubie, żalu, utracie? Cóż? Prawo, prawem – tu prawo siły.
    • @KOBIETA - @Berenika97 - @Rafael Marius - dziękuje uśmiechem -
    • @huzarc ...bez nachalności... To był klucz do napisania tych wersów.   Dziękuję, pozdrawiam. 
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Witam - zawsze tak było - tylko dlaczego -                                                                               Pzdr.serdecznie. @Posem - dzięki - 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...