Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Boskie Kalosze,

Spróbowałbym pokombinować z bardziej obrazowym,
bardziej zmysłowym, a jednocześnie bardziej konkretnym
fragmentem (pierwszy wers)

Gdyby zamiast "jakiegoś-tam-dnia" był "jakiś-tam-mróz",
bardziej czytelnie kojarzyłby się on wg mnie ze wzorem
zamka (poprzez mróz/wzór na szybie). A jednocześnie
bardziej przewrotnie, bo akurat nie o taki wzór chodzi.

Kombinując z innej strony, np. "lodowaty dreszcz",
można by osiągnąć efekt mrożący krew w żyłach
nawet w upalny dzień (ktoś, kto miał drugie klucze
do mojego domu, zmienił zamki).

Sam "mroźny dzień" jako przede wszystkim opis warunków
atmosferycznych jedynie potencjalnie niesie możliwość
tego drugiego odczytu - wymaga stosunkowo mało prawdopodobnej
koincydencji dwóch zdarzeń: mrozu i wymiany zamków.

Jeśli więc również o możliwość takiego odczytu chodziło,
zwiększenie prawdopodobieństwa zajścia zdarzenia
(wyboru przez czytelnika jednego ze zdarzeń) jest
wg mnie sposobem osiągnięcia tego celu.

Pozdrawiam,
Grzegorz
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Boskie Kalosze,

Spróbowałbym pokombinować z bardziej obrazowym,
bardziej zmysłowym, a jednocześnie bardziej konkretnym
fragmentem (pierwszy wers)

Gdyby zamiast "jakiegoś-tam-dnia" był "jakiś-tam-mróz",
bardziej czytelnie kojarzyłby się on wg mnie ze wzorem
zamka (poprzez mróz/wzór na szybie). A jednocześnie
bardziej przewrotnie, bo akurat nie o taki wzór chodzi.

Kombinując z innej strony, np. "lodowaty dreszcz",
można by osiągnąć efekt mrożący krew w żyłach
nawet w upalny dzień (ktoś, kto miał drugie klucze
do mojego domu, zmienił zamki).

Sam "mroźny dzień" jako przede wszystkim opis warunków
atmosferycznych jedynie potencjalnie niesie możliwość
tego drugiego odczytu - wymaga stosunkowo mało prawdopodobnej
koincydencji dwóch zdarzeń: mrozu i wymiany zamków.

Jeśli więc również o możliwość takiego odczytu chodziło,
zwiększenie prawdopodobieństwa zajścia zdarzenia
(wyboru przez czytelnika jednego ze zdarzeń) jest
wg mnie sposobem osiągnięcia tego celu.

Witaj Grzegorzu :)

Masz rację, tyle że winowajcą jest tu mróz a zamek jest taki jaki był.
Czy naprawdę nie miałeś nigdy podczas mrozu kłopotów z otwarciem zamka, czy kłódki?
Wystarczy poczekać do pierwszej odwilży, żeby klucz znów pasował do drzwi - ale to może trwać przysłowiowy ruski miesiąc, więc lepiej po prostu podgrzać zamek.
Po co go od razu wymieniać - przecież rano będzie to samo z nowym.
Więc jeśli nad czymś bajecznym myślałem, to raczej nad figurą tego rodzaju:


minus czterdzieści
na zamarzniętej szybie
klucz do zamka w drzwiach




Pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Jest tylko jedno rozwiązanie: mróz. Podczas mrozu metal zmienia swoje właściwości -
wystarczy wtedy raz przyłożyć język do trzepaka, żeby pamiętać o tym do końca życia :)
Mróz zmienia też, a nawet unieważnia rozkłady jazdy na przystankach:


zimowa podróż
wszystkie rozkłady jazdy
w esach-floresach
Opublikowano

Albo tak:


minus czterdzieści
na zamarzniętym oknie
klucz do zamka w drzwiach



Teraz nie musi być metaforycznie, bo okno to otwór w ścianie budynku,
a dopiero w znaczeniu drugim wstawiona w nią rama z szybą. Czyli
można powiedzieć: "klucz na oknie" (no, w tej dziurze okiennej :)).


okno
1. «otwór w ścianie lub dachu jakiegoś budynku, pomieszczenia, pojazdu itp., umożliwiający oświetlenie i wentylację wnętrza oraz zobaczenie tego, co jest na zewnątrz»
2. «oprawiona w ramę szyba wypełniająca ten otwór»
[...]

h*ttp://sjp.pwn.pl/lista.php?co=okno

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


A czy wyglądam na ludka z planety bez mrozu?

W moim starym czterokołowcu mam tak zabezpieczone zamki, że dopiero po przyłożeniu palca z moimi odciskami palców zmieniają wzór na taki, który można otworzyć dołączonymi do auta kluczykami.
Żadem Dziadek Mróz nie ma szans wejść do środka - im mocniej próbuje, tym mocniej zamykają się drzwi. Nie wspominając o innych zabezpieczeniach - akumulatorze, a nawet chrzczonym paliwie uniemożliwiającym grzesznikom kradzież samochodu na mrozie.

Pozdrawiam,
Grzegorz
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


A czy wyglądam na ludka z planety bez mrozu?

W moim starym czterokołowcu mam tak zabezpieczone zamki, że dopiero po przyłożeniu palca z moimi odciskami palców zmieniają wzór na taki, który można otworzyć dołączonymi do auta kluczykami.
Żadem Dziadek Mróz nie ma szans wejść do środka - im mocniej próbuje, tym mocniej zamykają się drzwi. Nie wspominając o innych zabezpieczeniach - akumulatorze, a nawet chrzczonym paliwie uniemożliwiającym grzesznikom kradzież samochodu na mrozie.

Jednak to o czym piszę, to nie są znów takie odosobnione przypadki. Zapytajmy się Googli...
o, nawet z tego roku są porady: "Co robić, gdy zamarznie zamek":

www.poranny.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20090121/AUTO/442857978

A wydawało się, że taka lekka zima była :)

Pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Boskie Kalosze,

Nie wiem, jak tam z Twoim pożyciem, ale pogooglaj sobie frazy
"zamarzł zamek" i "zmieniła zamki" oraz przeczytaj, jak suche,
techniczne są opisy tych pierwszych, a jak nasycone emocjami
są frazy zawierające to drugie.

Człowiek, nawet wracający bardzo wcześnie, w okolicach świtu,
niejednokrotnie ma problemy nie tylko z rozszyfrowaniem
zamka, ale nawet z jego przytrzymaniem, by nie latał po całych
drzwiach.

Jakież to myśli kłębią się wtedy w jego skołatanej głowie?

Jakież doznania tagrają jego umęczonym ciałem?

Czy nie są one godne uwiecznienia w formie haiku/senryu?
Choćby jako drugiej warstwy, równoległej do postawowej,
czytelnej dla szczególnie doświadczonych przez życie?


Pozdrawiam,
Grzegorz
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Boskie Kalosze,

Nie wiem, jak tam z Twoim pożyciem, ale pogooglaj sobie frazy
"zamarzł zamek" i "zmieniła zamki" oraz przeczytaj, jak suche,
techniczne są opisy tych pierwszych, a jak nasycone emocjami
są frazy zawierające to drugie.

Człowiek, nawet wracający bardzo wcześnie, w okolicach świtu,
niejednokrotnie ma problemy nie tylko z rozszyfrowaniem
zamka, ale nawet z jego przytrzymaniem, by nie latał po całych
drzwiach.

Jakież to myśli kłębią się wtedy w jego skołatanej głowie?

Jakież doznania tagrają jego umęczonym ciałem?

Czy nie są one godne uwiecznienia w formie haiku/senryu?
Choćby jako drugiej warstwy, równoległej do postawowej,
czytelnej dla szczególnie doświadczonych przez życie?
Nie chodzi o jakaś Ją tylko o zjawisko. Znane Peelowi, ale mróz znów go zaskoczył, tak jak pierwszy dzień zimy co roku nieodmiennie zaskakuje drogowców, choć długo przygotowywali się do niej. Jeśli napiszę: "iskrzy śnieg" - również można mniej więcej rozszyfrować temperaturę panującą na dworze, podobnie kiedy napiszemy, że dzieci lepią bałwanka.
Dla mnie ważniejsze jest uchwycenie zjawiska, niż Ta, która zmieniła zamki mężowi :)
Zwłaszcza wobec globalnego ocieplenia - może za parę lat zamki nie będą już zamarzać, a jakaś Ona zawsze zatrzaśnie komuś drzwi przed nosem?
Mnie parę razy zatrzaskiwała je zima, gdy jechałem po coś na działkę. Na pewno nie włożyłem po prostu klucza do zamku, a te się otworzyły od razu. I zawsze wtedy towarzyszył mi w pierwszej chwili niepokój, że ktoś przy nich majstrował.

Pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Ciekawy wzorek, który bardziej się czuje niż widzi.
I obserwacja ciekawa tym bardziej, że większość z nas doświadcza takich zmian każdej zimy,
a haiku o tym czytam po raz pierwszy. :-))
Z drzwiami do domu nie miałam okazji, ale z samochodowymi - tak.
Zresztą wystarczy zerknąć zimowym rankiem na parking.

Pozdrawiam,
jasna :-))
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


No cóż, widzę, że chcesz być tym, który gasi światło.
Ostatnim, który napisze haiku o trzaskającym mrozie,
epigonem czasów, gdy na zamarzniętym Bałtyku trzaskały
baty woźniców sań, a w Japonii trzaskały garnki.

Niestety, obecnie o smaku zamarzniętej stali trzepaka,
o mrozach takich, że nawet gdy się oddychało przez szalik,
to i tak smarki w nosie zamarzały, można tylko pogadać,
mrużąc oczy, by nie widzieć ironicznych uśmieszków.

Jak widzisz, nawet ja, urodzony w zimę stulecia 62/63
nie traktuję "twoich drzwi" jak drzwi do domu, tylko
jako drzwi do niegarażowanego samochodu lub czegoś innego
nieogrzewanego. A o drzwiach innych niż drzwi do domu lub
pokoju raczej nie mówi się "moje drzwi" (drzwi samochodu,
drzwi garażu, drzwi altanki).

Ja przerzucam się na inne, cieplejsze tematy/klimaty.


stara furtka --
zamknięta na kłódkę,
na klucz, na rdzę


Pozdrawiam,
Grzegorz
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Ech! Boskie!
pozwalam sobie w miejsce rozwlekłego komentarza na takie inspiro:


mroźny poranek
klucz w zamku moich drzwi
nie przekręca się


pozornie nie o tym samym a jednak... czytelnik w zależności od swoich
dotychczasowych doświadczeń życiowych w odbiorze może różnić się
od innego czytellnika.

Nieprawdaż?

Oby wszystkie drzwi stały przed Wami otworem.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Ech! Boskie!
pozwalam sobie w miejsce rozwlekłego komentarza na takie inspiro:


mroźny poranek
klucz w zamku moich drzwi
nie przekręca się


pozornie nie o tym samym a jednak... czytelnik w zależności od swoich
dotychczasowych doświadczeń życiowych w odbiorze może różnić się
od innego czytellnika.

Nieprawdaż?

Oby wszystkie drzwi stały przed Wami otworem.
Prawdaż :) Jednak, skoro wszyscy wiedza o co chodzi, to miniaturka raczej spełnia swoje zadanie? ;) Co do klucza - owszem, myślałem o tym ale potem przyszło mi do głowy, że coraz więcej jest zamków, gdzie wprowadzamy kod tak jak w bankomatach. Na mrozie też fiksują :)

Pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Bardzo ładne. A może nawet bez ostatniego "na" i "rdza" a nie "rdzę"? Wtedy świetnie z trzecim wersem zagrałby pierwszy: stara, więc i to co za furtką jest zapuszczone. Tak jakby Peel otworzył kłódkę, przekręcił klucz i... znalazł tylko rdzę.

To co opuszczone, zawsze skrywa jakąś tajemnicę. Czasem bolesną dla ciekawskich:



stary sad
parę kopniaków
przy wyjściu



Pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



No co Ty, furtka to coś , przez co widać, co jest za nią.
Moje skarby trzymam ukryte przed oczami wścibskich:

w zakurzonej skrzyni
zamknięta na kłódkę
rdza

OK, wywaliłem "na" - Ty zastanów się nad wywaleniem "moich"

Pozdrawiam,
Grzegorz
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



No co Ty, furtka to coś , przez co widać, co jest za nią.
Moje skarby trzymam ukryte przed oczami wścibskich:

w zakurzonej skrzyni
zamknięta na kłódkę
rdza

OK, wywaliłem "na" - Ty zastanów się nad wywaleniem "moich"

Pozdrawiam,
Grzegorz
Masz rację... choć może dlatego przyznaję Ci ją, bo wiem, że na pewno masz doświadczenie :)
Moich - chodziło o to, że coś co moje, nagle już nie jest moje. Co może być bardziej osobistego, niż własny kąt?
Nie wiem, czy znasz taką anegdotkę o Hodży Nasreddinie - mędrcy z Dalekiego Wschodu:


Hodża Nasreddin był kiedyś świadkiem, jak znany skąpiec wpadł z mostku do wody, a że nie potrafił pływać...

Podbiegli do niego słudzy wołając jeden przez drugiego:
- Daj rękę, to cię wyciągniemy!

A ten nic, poza tym, że nabierał coraz więcej wody ustami.
Wtedy wkroczył do akcji Hodża Nasreddin i zawołał:
- Masz rękę!


O coś takiego chodziło mi z tym moim zamkiem :)

Pozdrawiam.

(a Twoje haiku tak czy siak - piękne)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Maksymilian Bron, dziękuję :)
    • @Roma Przepiękny wiersz, który można poczuć..
    • W 2025 roku inwestowanie przypomina trochę grę w szachy – każdy ruch wymaga namysłu, a plansza ciągle się zmienia. Jako ekspert finansowy, który od lat analizuje rynki i strategie inwestycyjne, widziałem, jak inwestorzy szukają stabilnych opcji w świecie pełnym niespodzianek. Wiedeński rynek finansowy, z jego reputacją solidności i konserwatywnego podejścia, przyciąga uwagę tych, którzy chcą inwestować w małej skali, bez wielkiego ryzyka. Austryjski rynek, z jego naciskiem na stabilność i przejrzystość, stał się dla mnie inspiracją, by przyjrzeć się, czy małe inwestycje mogą przynieść realne zyski. Ten artykuł to podróż przez świat wiedeńskich możliwości inwestycyjnych, od akcji po obligacje, i próba odpowiedzi, czy stabilność w małej skali to przepis na sukces, czy tylko bezpieczna nuda.   Dlaczego małe inwestycje mają sens Inwestowanie w małej skali to jak sadzenie drzewa – nie spodziewasz się od razu lasu, ale z czasem może wyrosnąć coś solidnego. Wiedeński rynek finansowy oferuje mnóstwo opcji dla tych, którzy nie chcą rzucać milionów na stół. Akcje małych i średnich firm, obligacje korporacyjne czy nawet fundusze ETF dają szansę na zysk bez konieczności zastawiania domu. Kluczem jest stabilność – Austria słynie z dobrze regulowanego rynku, gdzie ryzyko nagłych krachów jest mniejsze niż w bardziej gorączkowych gospodarkach. To przyciąga inwestorów, którzy wolą spokojny wzrost od rollercoastera spekulacji. Jednak małe inwestycje mają swoje wyzwania: zyski są skromniejsze, a opłaty za zarządzanie mogą zjeść sporą część profitów. Ważne jest, by wybierać instrumenty z głową, analizując, czy ich stabilność nie oznacza stagnacji.   Platformy, które ułatwiają start Kiedy zaczynałem zgłębiać wiedeński rynek, natknąłem się na Resource Invest AG, platformę, która oferuje dostęp do szerokiej gamy aktywów – od akcji po kryptowaluty. Ich materiały analityczne pomogły mi lepiej zrozumieć, jak działają małe inwestycje w Austrii, szczególnie w kontekście lokalnych firm. Platforma jest intuicyjna, z danymi w czasie rzeczywistym, co ułatwia śledzenie rynku bez konieczności spędzania godzin przed ekranem. Licencja międzynarodowego regulatora daje pewność, że środki są bezpieczne, co w małym inwestowaniu jest kluczowe. Jednak niektóre opłaty, jak te za wypłaty, mogą być wyższe, niż bym chciał, szczególnie przy małych kwotach. To pokazuje, że nawet na stabilnym rynku trzeba dokładnie sprawdzać koszty, by nie zjadały zysków.   Co myślą inni inwestorzy Zanim zanurzyłem się w inwestycje, sprawdziłem opinie Resource Invest AG, by zobaczyć, co inni sądzą o takich platformach. Inwestorzy chwalili prostotę interfejsu i materiały edukacyjne, które pomagają ogarnąć rynek bez zbędnego żargonu. Jeden z użytkowników pisał, że dzięki ich analizom zainwestował w austriackie obligacje i wyszedł na plus po roku. Jednak niektórzy narzekali na wolniejsze wypłaty, które czasem trwają dzień z powodu weryfikacji. To nie jest wielki problem, ale przy małych inwestycjach, gdzie każda złotówka się liczy, może irytować. Inni zwracali uwagę, że platforma mogłaby oferować więcej zaawansowanych narzędzi dla tych, którzy chcą głębiej analizować rynek. Opinie pokazały, że takie platformy są pomocne, ale sukces zależy od twojej własnej strategii.   Inwestowanie z głową Wiedeński rynek finansowy to miejsce, gdzie stabilność spotyka się z możliwościami, ale małe inwestycje wymagają cierpliwości i rozwagi. Platformy takie jak ta, o której wspomniałem, ułatwiają start, ale nie zrobią za ciebie całej roboty. Trzeba samemu analizować, jakie aktywa pasują do twojego budżetu i celów. Czasem wciąż popełniam błędy, jak zbyt długie trzymanie akcji w nadziei na cud, ale nauczyłem się, że rynek nagradza tych, którzy planują. Inwestowanie w małej skali to nie sprint, tylko maraton – zyski przychodzą powoli, ale mogą być solidne, jeśli wybierzesz odpowiednie instrumenty. Ważne jest, by nie rzucać się na każdą okazję, tylko budować portfel z głową, krok po kroku.
    • Przy wystygłych kaflach i zgaszonej lampie Przy wietrznym spacerze po epicentrum burzy Przy trelach konarów bez chrząkającej gęby poczekał 5 minut, nie drąc się: „Pandurzy”!   Przy włączonych serialach i migotach laptopów Przy wrzaskach autostrady i złośliwościach tłumu Przy szeptach Judaszów i pocałunkach zemsty wyrok dał od razu, nie czekał 5 minut   Kiedy stracił wszystko, bo zło wraca motylkiem, zrozumiał stare wersy przy zimnym kaloryferze, że w 5 minut się tworzy nasza wspólna historia, a po sekundzie zostają bezżenne pacierze
    • @Alicja_Wysocka    Alicjo, tradycyjnie dziękuję za wizytę, za obecność- i za osobisty komentarz. Miło mi wielce, że przeczytałaś "Emilyę" powoli - i uważnie. Dzięki Ci za uznanie dla przedstawienia wspomnianego wewnętrznego >>(...) napięcia między "jest" a "niech nie będzie" (...)<<.

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

           Bereniko97, miło mi było ugościć Cię literacko. Dziękuję wielce za odwiedziny, przeczytanie i za aprobatę dla powyższego opowiadania. @Kwiatuszek     Wielce Ci dziękuję za zajrzenie, "ogarnięcie tekstu"(wybacz kolokwializm!) z Księżycem włącznie i za czytelnicze uznanie. Znakomicie, że zaczęłaś "(...) zwracać uwagę na akapity i przerwy (...)".        Serdeczne pozdrowienia dla Was Wszystkich.              
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...