Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
🎄 Wesołych świąt życzy poezja.org 🎄

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Boskie odbicie tego obrazu przedstawiłeś, gdy nawet kałuża staje się wrogo ku nam nastroszona..Zainspirowałeś mnie:) Pozdrawiam, Iwi


snujące się wśród kałuż
popychane siarczystym wiatrem
cienie malejące

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Niestety, nie zawsze da się uniknąć spotkania z takim wiatrem :) Powyższą miniaturkę ułożyłem właśnie podczas jednej z tych wymuszonych chwil (autopsji, jak ładnie określił to Ganges :)) kiedy czekałem na autobus, a wiatr z minuty na minutę wiał coraz mroźniejszy.
Pomyślałem sobie, że w kałuży obok na pewno byłoby cieplej, bo przecież woda w niej musi mieć ciągle powyżej zera stopni, gdy na zewnątrz wyraźnie było już zimniej. Mój cień jakby "skrył się w wodzie", tak jak my chowamy się w puchowe kurtki, bo nie ma lepszego izolatora przed zimnem niż woda a potem, kiedy już zamarznie - lód.

Pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Cieszę się bardzo z tej inspiracji :) Przy okazji przyszło mi do głowy, że tyle pisze się zazwyczaj o jesieni, a zawsze pisze się o niej dwojako: albo o tej pięknej i złotej, która wywołuje zachwyt chyba w każdym człowieku, to znowu o tej już mroźnej i smutnej, kiedy zastanawiamy się nad sensem i istotą życia. Ale gdzie przebiega granica pomiędzy tymi dwiema jesieniami i... jak ją uchwycić? Może tak?:



ach jesień...
dokąd nie wpadłem
w kałużę

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Tak, ale chodziło mi raczej o moment, który rozdziela dwie jesienie: tą z ochami i achami nad jej pięknem, od tej z błotem w kałużach których nie zawsze da się w miarę przybywania słotnych dni ominąć.

Pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Podoba mi się pomysł z tą przewrotnością :) Masz rację, że jesień w pewnym momencie staje się zlepkiem dni i nocy, liści i deszczu a doba rozciąga się czasem na cały długi, deszczowy tydzień. Późna jesień to taki galimatias, który dzielimy już tylko na pada nie pada:


bezlistnie
dniem w noc nocą w dzień
słotny czas

Opublikowano

Zauważyłeś, że najpierw napisałeś "albo o tej pięknej i złotej (...), to znowu o tej JUŻ MROŹNEJ i smutnej"? Dlatego napisałam o błocie, bo to ono właśnie jest tym najbardziej uprzykrzonym "środkiem" który trzeba przetrwać. Grząskie ścieżki w parkach, błoto przy krawężnikach, na szybach samochodów i witrynach, na dopiero co umytej podłodze, wszędzie... Potem, jak zaczynają się przymrozki jest już lepiej, bo można mieć nadzieję na śnieg - Ania

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Jednak jesień zaczyna się od tej złotej i pogodnej, a potem trzeba najpierw deszczu, żeby była mowa o błocie :) Zauważ, że taką chwilę pomiędzy dwiema jesieniami oddaje tu wielokropek:

ach jesień...dokąd nie wpadłem w kałużę

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Jednak jesień zaczyna się od tej złotej i pogodnej, a potem trzeba najpierw deszczu, żeby była mowa o błocie :) Zauważ, że taką chwilę pomiędzy dwiema jesieniami oddaje tu wielokropek:

ach jesień...dokąd nie wpadłem w kałużę



Tak, racja, wielokropek załatwia sprawę :) No i mamy winowajcę - deszcz. Bez niego jesień wciąż udawałaby babie lato

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Andrzej_Wojnowski Może właśnie tak pozytywny odbiór. Dlatego, że pisane z serca, z autentyczności. Zdrowych i spokojnych Świąt Bożego Narodzenia

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Już pierwsza gwiazda wzeszła – zimna i szklana, Jak oko Boga, co patrzy z nicości na pana. Śnieg otulił ten dworek całunem milczenia, Zgasły dawne hałasy, zgasły uniesienia. Stół stoi biały, wielki – jak lodowa kra, A na nim drży płomykiem samotna łza. Obrus lśni krochmalem, sztywny jak sumienie, Pod nim siano nie pachnie – lecz kłuje jak ciernie. Jest talerz dodatkowy... dla wędrowca, mówią? Lecz dzisiaj cienie zmarłych w nim usta swe lubią Zanurzać bezszelestnie. Nikt nie puka w drzwi. Tylko wiatr w kominie swą kolędę brzmi. Biorę w dłoń ten opłatek, kruchy chleb anioła, Lecz komu go połamać? Gdy pustka dookoła! Wyciągam rękę w przestrzeń – dłoń w powietrzu wiśnie, I czuję, jak ten mróz mi serce w kleszcze ściśnie. „Wesołych...” – szepczą usta do ściany, do cienia, I kruszy się ten chleb w pył... w proch zapomnienia. Choinka w kącie stoi, strojna jak na bal, Lecz bombki w niej odbijają tylko wielki żal. Patrzę w nie jak w zwierciadła – widzę twarz starca, Co przegrał życie swoje w te karty u szulera, u marca. Gdzie gwar dziecięcy? Gdzie matki krzątanie? Jest tylko „Bóg się rodzi” – i moje konanie. O, Panie, co tej nocy zstępujesz na ziemię, Czemuś mi włożył na barki to samotne brzmię? W stajence było zimno, lecz byli pasterze, A ja tu, w ciepłej izbie, w swą pustkę nie wierzę. Więc siedzę i czekam, aż świeca dopali, Aż noc mnie tym czarnym płaszczem, jak kir, przywali.
    • @KOBIETA gdyby nie kobiety, nie byłoby świata:)
    • @violetta zobacz Violetta …jednak my dziewczynki ;) o wiele więcej i szybciej rozumiemy:)  Spokojnych Świąt dla Was

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      ️  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...