Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Gdzie są lewaccy bezbożnicy :((((((((((((( ?


adolf

Rekomendowane odpowiedzi

Z tego co wiem sklepy mogą być w święta otwarte, jeśli to właściciel je obsługuje. Osobiście nie widzę nic zabawnego w tym, że szef nie może przymuszać kogoś do harowania w święta. Łatwo żartować na ten temat, gdy chce się skoczyć po chleb/szynkę/piwo; gorzej gdy trzeba by cały ten dzień pracować.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Owszem, to niewesołe pracować w takie dni.
Ale dlaczego tylko pracowników handlu w ten sposób prawo wywyższa? W Sylwestra pracowałem do 23 (niby żaden wolny dzień, ale do 23). Nowy rok zacząłem w pracy. 1 i 3 maja również pracowałem (12godzinne dyżury). Mnie żadne prawo nie chroni. Ta regulacja jest zła nie dlatego, że ciężko jest w pewne dni coś kupić, ale dlatego, że wyróżnia nie wiedzieć czemu pracowników jednej branży. A każdy pracodawca, absolutnie każdy, ma narzędzia do tego, żeby zmusić w mniej lub bardziej cywilizowany sposób pracownika do pracy w dni ustawowo wolne. I korzysta z tych narzędzi dokładnie tak samo, jak korzystali detaliści, bo to głównie o nich chodzi. W dodatku ta regulacja dołożyła wiele minusów, które niekoniecznie muszą być równoważone przez plusy. Brak sprzedaży to brak obrotu pieniądza, więc de facto obniżenie PKB, co się przekłada w jakimś stopniu na zamożność nas wszystkich. Prawo to chroni tylko zatrudnionych na podstawie stosunku pracy, natomiast na umowy cywilno-prawne już nie - to kolejny punkcik, który zniechęca pracodawców do proponowania umów o pracę. Poza tym podejrzewam, że byli pewni pracownicy, którym pracodawca płacił za nadgodziny i te pieniądze były dla nich istotnym zastrzykiem gotówki. Wreszcie, postawiono w trudnej sytuacji ludzi, którzy na zasadzie franczyzy prowadzili sklepiki sieciowe. Nie mogą oni wziąć pracownika na taki dzień, więc muszą sami w te dni pracować, jeśli, tak jak w przypadku pewnej sieci, otrzymali ultimatum z centrali, że jeśli sklep zamkną, umowa franczyzowa zostanie wypowiedziana. Tutaj dochodzi do sytuacji, że ktoś, kto daje innym pracę, jest za to karany i traktowany z założenia jako ktoś, kto zmusza do pracy w nadgodzinach i za nie nie płaci.

To podwójnie nie w porządku, że prawo traktuje pewnych pracodawców jako wyzyskiwaczy z założenia. Podwójnie, bo prawo nie powinno zakładać nieuczciwości obywateli, ale też powinno wszystkich traktować równo. Potraktujmy więc wszystkich pracodawców jako wyzyskiwaczy i zakażmy wszelkiej działalności w dni świąteczne. Pójdźmy jeszcze dalej: zabrońmy stosowania trzeciej zmiany, bo przecież człowiek jest przystosowany do funkcjonowania w trybie dziennym i każdy powinien mieć do tego prawo. Ograniczmy dozwolony czas pracy np do godzin 6-22, tak aby każdy mógł wrócić do domu i przespać noc jak człowiek. Zakłady produkcyjne nie muszą produkować na trzy zmiany - jest to społeczeństwu do niczego niepotrzebne. Knajpy zamykajmy o 22, to będzie współgrało z ustawą o wychowaniu w trzeźwości. Zakażmy telewizji nadawania programów na żywo o określonej porze, niech puszcza z taśmy filmy albo powtórki. Zlikwidujmy sklepy nocne, których właściciele zmuszają pracowników do pracy w nieludzkich godzinach i narażają na niebezpieczeństwo ze strony podpitych troglodytów. Ostatni seans w kinie - godzina 19 - dwie godziny na seans, godzina na zamknięcie przybytku. Kluby nocne zakazane. Nie potrzeba tworzyć ustawy hazardowej, bo hazard to biznes nocny, z definicji będzie musiał zniknąć. Jak już tworzyć bezsensowne regulacje prawne, to na całego.

A czy nie wystarczyłoby egzekwować prawa istniejącego?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A, zapomniałem napisać, że to kolejne przepisy, które są nagminnie naruszane i omijane. To kolejna rzecz, która obarcza obowiązkiem kontroli i tak niewydolne organy państwowe. Czyli albo będą pracowały jeszcze gorzej, albo trzeba będzie zwiększyć armię urzędników, za co zapłacimy wszyscy. Moim zdaniem ta ustawa niepotrzebnie komplikuje sytuację, wprowadza kolejne nierówności wśród obywateli, generuje straty ekonomiczne i zwiększa koszty społeczne. Jedyny plus to to, że gwarantuje się dni wolne pewnej grupie pracowników (chociaż nie każdemu i nie zawsze musi to być na rękę), chociaż jestem przekonany o tym, że skuteczna ochrona pracowników przez służby państwowe, skuteczne egzekwowanie prawa pracy odniosłoby taki sam skutek, bez kosztów wyżej wspomnianych. Ale to u nas normalne, że nie myśli się systemowo, problemy próbuje się rozwiązywać w oderwaniu od większej całości. Jak boli głowa, robimy badanie per rectum i dajemy serię bolesnych zastrzyków w brzuch. Głowa nie boli. Za to boli brzuch i dupa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie można wymagać "wolne dla wszystkich albo dla nikogo". Jest masa zawodów, które pracować po prostu muszą, bo chodzi o bezpieczeństwo, zdrowie, a nawet życie (policja, straż pożarna, lekarze). Natomiast zawody, które mają na celu jedynie zaspokajanie i komfort klienta ("Hm, mam ochotę na tuńczyka, co z tego, że jest 25 grudnia, mam ochotę i już") nie powinny pracować każdego dnia i o każdej porze.

Powiedzmy sobie szczerze: w noc wigilijną można sobie darować kupno tuńczyka, bo nikt nie umrze jeśli go nie zje, natomiast szpital powinien działać. Co innego zawody, które z założenia zarabiają właśnie wtedy, gdy inni odpoczywają (kapele w czasie nocy sylwestrowej itd.)

Teksty o nierównościach wśród obywateli, stratach ekonomicznych i kosztach społecznych można spokojnie włożyć między podobne przemowy PRLowskich dygnitarzy. Albo scenki TEYa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Myślałem, że napisałem wystarczająco jasno. Widać nie. Jest też masa zawodów, które nie muszą pracować z wymienionych wyżej względów, a jednak ustawy ich nie wyróżniają.
Ustalmy pewną rzecz: dni wolne ustawowo były wolne bez dodatkowych zakazów i ustaw. I po co było tworzyć dodatkową regulację? bo jeżeli to był sposób na lekceważenie praw pracowniczych pewnych placówek handlowych, to jest to smutne. To tak samo jak zamknąć granice dla wszystkich tylko dlatego, że celnicy niekoniecznie wyłapują wszystkich zbiegów, a czasami przepuszczą jakiś przemyt. Sorry. A jeśli chodziło o to, że kogoś boli handel w "dni święte" to to tym bardziej jest smutne, że są w naszym kraju zakusy, by zaprowadzić tu państwo wyznaniowe.



To ironia? Bo akurat te trzy rzeczy nie należały do zbytnich trosk PRL-owskich dygnitarzy.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Laskowik: Nie - dobra. Inaczej. Nas musi cechować spokój i rozwaga. Zdrowy rozsadek. Rozwiażmy problem inaczej. Propozycja nasza - jest nowa ustawa: soboty i niedziele macie woolne!

Smoleń - Braawo!

Laskowik - ...po południu, taaa! Ale resztę dni tygodnia pracujemy na takich obrotach, że swiat zadziwimy! Wskazniki nie wytrzymaja. Normy poprzekraczamy, bo stać nas na to! I trza miec pełna swiadomosć, że jeden dzień przestoju w pracy, strajki, to automatycznie 9 tysięcy izb mieszkalnych mniej, 12 milionów 500 tysięcy łyżeczek do herbaty mniej, 12 milionów noży mniej, 85 milionów par butów mniej, i tak dalej, i tak dalej.

Smoleń - Oraz 800 tysięcy, 943 złote i 26 groszy na godzinę to kosztuje!

Laskowik - Co?

Smoleń - Takie pieprzenie w telewizji!

;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


A wiesz, to nie jest śmieszne. Z takich rzeczy mogą się śmiać ludzie, którzy albo są za głupi, żeby pewne rzeczy policzyć, albo jest im zbyt dobrze.

I z czego ty się tak naprawdę śmiejesz? że ktoś kalkuluje konsekwencje wprowadzania regulacji? ustawodawca ma taki święty obowiązek nawet, tyle że się kiepsko z niego wywiązuje.
A może nie czujesz tej różnicy, nie do końca rozumiesz, dlaczego TEY się z takich rzeczy śmiał, a teraz już nikt się nie śmieje. Bo teraz, jak w parlamencie coś spieprzą, to człowiek się o tym dowie, a potem odczuje na własnej skórze. Ale to też jest tak, że by załapać taki sposób myślenia, to najpierw trzeba przejść w życiu etap osobistych kalkulacji, czyli "ile będzie mnie kosztowało leżenie do góry brzuchem w niedzielę". I ludzie tak kalkulują i wcale nie wiem, czy wszyscy są tak cholernie zadowoleni z tego zakazu handlu.
A czy się będziesz z tego śmiał, czy nie, to "dzień przestoju" to jest koszt, to koszt polegający na spadku przychodów, co za tym idzie zysków, a dalej przychodów budżetu z podatków. A efektami takich dziwnych regulacji i ustaw pod pewien elektorat są przykre sytuacje, np taka, że mimo gigantycznych opłat na ZUS, muszę odkładać niezależnie na emeryturę, że muszę korzystać z prywatnej służby zdrowia, bo z publicznej, za którą przecież i tak płacę, się nie da.
To, że przyzwoite drogi nadal są dla nas celem niedoścignionym i nauka w Polsce prawie nie istnieje, to też efekty takiej mentalności, która nie dopuszcza sensownej dyskusji na temat kosztów rozwiązań, lub braku rozwiązań. To brak świadomości faktu, że państwo powinno być prowadzone dokładnie na tych samych zasadach jak przedsiębiorstwo, przy założeniu, że obywatele to akcjonariusze. I potem człowiek spotyka się z głupawo-prześmiewczymi tekstami, które stają w dalece niekonstruktywnej opozycji.

Jeden dzień przestoju w pracy to dla mnie, mój drogi kolego, w zależności od okoliczności kilkaset złotych w plecy wliczając różne koszty zaniechań. Ja to przeliczam i się zastanawiam, czy mnie na to stać. Możesz uznać to za śmieszne. Może ciebie stać zawsze. Ale jeżeli wielu tzw. zwykłych ludzi tak robi, to państwo powinno to robić tym bardziej. Śmiej się z tego, ale bądź na tyle poważnym, by powiedzieć, co cię w tym tak bardzo śmieszy. Mnie nie śmieszy, wręcz ubolewam, bo to takie typowe olewacko-niepoważne podejście do wszystkiego, z którym stykam się codziennie i codziennie mnie krew zalewa. Podejście, które polega na tym, by mieć wszystko w dupie i wziąć kasę za darmo. Niczym się to nie różni od wyśmiewania się z rachunku ekonomicznego.

Braaaawoooo!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O kurczę, faktycznie! jakbyśmy pracowali w niedziele i święta, to nie tylko mielibyśmy już te upragnione autostrady, ale także niesamowicie rozwinęłaby się nauka. Byłoby więcej pieniędzy na domy dziecka i domy samotnych matek. Szpitale miałyby więcej pieniędzy na sprzęt dla chorych niemowląt! Tak wynika z rachunku ekonomicznego (serio). Gdyby można było uczciwie pracować 20 godzin na dobę 365 dni w roku zrobilibyśmy tyle dobrego! Wreszcie dokonilibyśmy Zachód! To tylko przez takie leniwe oszołomy jak ja, którym się nie chce ruszać dupy wciaż żyjemy w tym biednym Ciemnogrodzie. Skandal.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...