Świat już ogłuchł od nadmiaru różnych dźwięków,
informacji, mądrych porad, głośnych krzyków.
Wciąż ubywa cichych rozmów w cztery oczy,
głowy puchną przypinane do głośników.
W tym chaosie i ogólnym życiozgiełku,
człowiek siebie już nie słyszy prawie wcale.
A drugiego, chociaż z nim wymienia słowa,
znów zostawia z pustym brzmieniem coraz dalej.
Może jeszcze, w majestacie gór i jezior,
w szumie wiatrów, roztańczonych w polnych łąkach,
pośród maków, macierzanki i krwawników,
własnej duszy, zagubiony szept się błąka.