
Wstrentny
Użytkownicy-
Postów
1 287 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Wstrentny
-
Wyprawa Agronomonautów
Wstrentny odpowiedział(a) na Wstrentny utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
Najpierw zobaczył Wawel, obejrzał ołtarz Stwosza. Zamiast wódki pił kawę kulturalnie, pod kabanosa. Potem usiadł pod Wieszczem i zaczął tworzyć natchniony donosy na uczestników wycieczki i na ich żony. Na koniec wysłał pocztówkę: Jagna, ty ciemna kobieto... jak wrócę, nie mów mi Józek tylko: krakowski Poeto! -
* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * Buchnie w szklanicy słodka lemoniada, gaz w nos uderzy, zmruży małe ślipki; "No? - pij, pij smyku" - ojciec się rozgada, czarne wąsiska wzniosą wiejskie typki: "Ta... zdrowie mały!" - kufle uniesione piwo nasączą letnią, złotą chwilą; wargi rozsuną pienistą koronę, nad papataczem głowy się pochylą. A potem drogą wszędzie przystawanie: rozmowy, śmichy, pożegnalne ploty; uszy nastroszą w łbach wielkich jak banie rozleniwione, wbite w słońce koty. I gwar, aż po noc - jak to i w Niedzielę z gospody starej zaraz po kościele.
-
zimowa opowieść
Wstrentny odpowiedział(a) na Wstrentny utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
pl.youtube.com/watch?v=8ThuXEDvCZk -
zimowa opowieść
Wstrentny odpowiedział(a) na Wstrentny utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
dziękuję, tak śliczne, że ściągnąłem sobie właśnie na dysk a gdzieś indziej znalazłem słowa to nie zna Wtrentny tej płyty? Nick Cave "murder ballads" kiedyś słyszałem (chodziło mi o teledysk), klimat podobny do "Piosenki o miłości" Portera i Lipnickiej, albo niekiedy iście Cohenowski, czy mój ulubiony Rice Damien z rudowłosą dziewczyną robiącą chórki i niezapomniany album "O" (choćby "Blowers Daughter" wykorzystany w świetnym filmie "Closer"). Romeo i Julia, Petrarka i Laura, listonosz i dziewczyna - wszędzie bywa tak samo... już po śmierci kochanków. -
widzę, że co nieco zmieniłaś? jednak cały czas jest za dużo podpowiedziane. wiem, czytając niektóre wiersze człowiek wątpi w inteligencję i zaczyna podświadomie sam pisać tak, jakby od razu tłumaczył o co chodzi. powiedzmy, jako przykład napisałem w ostatnim wersie: ni to ziębi ni to grzeje gdzie to (powoli stają się dla siebie rzeczami) nawiązuje do wcześniejszego porównania z przedmiotami i ich wzajemnego stosunku - już nie są dla siebie kimś, tylko - to poszło do pracy, a - to z niej właśnie wróciło. dlatego próbujesz pisać tak: ni ta ziębi ni ten grzeje czy tak: ni to ziębi ni to grzeje ale nie łudź się - i tak nie wszyscy zrozumieją o co chodzi z tym "to". co innego: róża (o, widziałem! kiedyś nawet kupiłem), anioł (zupełnie taki sam jak u mnie na świętym obrazku!), nieszczęśliwa miłość (hm... rozumiem faceta, mnie też kiedyś taka jedna olała, albo: jakież to cudne! - żeby tak mnie któryś napisał). to tak na marginesie, ale mimo tego namawiam na jeszcze większe poprawki bo naprawdę ładny wiersz Ci wyszedł. pozdrawiam
-
zimowa opowieść
Wstrentny odpowiedział(a) na Wstrentny utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
tak, mróz - rozpina - kwiaty na szybach. to słońce, słońce je potem ścina, zupełnie jak z pięknymi, niedośnionymi snami. -
Post Scriptum Petrarki
Wstrentny odpowiedział(a) na Wstrentny utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
miło mi i żałuję, że tylko: śmierć i miłość, miłość i śmierć. dobrze pamiętam? pozdrawiam -
Post Scriptum Petrarki
Wstrentny odpowiedział(a) na Wstrentny utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
dziękuję, choć pisząc właśnie post wyżej o Petrarce i Laurze jakoś niezręcznie brzmi.... -
Post Scriptum Petrarki
Wstrentny odpowiedział(a) na Wstrentny utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
widzę, że sporo wiesz o Petrarce i miłości jego życia. może więc tylko przybliżę tło, kiedy narodziła się i tragicznie skończyła: W 1346 roku statki powracające z podróży do Chin i Indii oprócz ładunku wonnych korzeni, pachnideł i jedwabi, przywoziły coraz częściej wiadomości o strasznej zarazie piętrzącej stosy trupów na ulicach tamtejszych miast. Już w następnym roku do Europy zaczęły przybijać statki widma, bywało, że na pokładzie nie było ani jednej żywej osoby. Dymienica morowa rozniosła się wpierw po Sycylii, a stamtąd szybko przeniosła do płd. Afryki i płd. Włoch. Wkrótce całą Europę ogarnęła zaraza, nazwana "czarną śmiercią". Dziś, kilkaset lat za późno, wiemy już, że roznosiły ją szczurze pchły. Objawami były: gorączka połączona z silnymi torsjami, ciemne plamy na skórze przechodzące w czarne gule wielkości jaja kurzego usadowione w pachwinach. Krew ulegała zatruciu, następowały owrzodzenia, tak zwane dymienice skąd i nazwa choroby. Ogarnięci nią ludzie zamieniali się w ciągu niecałych pięciu dni w dymiące pod pachami i w kroczach przejrzałe purchawki i umierali w straszliwych męczarniach. Do roku 1348 w Anglii, Francji, Niemczech, Austrii, Włoszech zmarło miliony zarażonych (co przy ówczesnej populacji jest czymś dla nas niepojętym!) Zaledwie w pół roku padła połowa ludności Florencji, w samym Wiedniu umierało 1200 osób dziennie. Brakowało miejsca na cmentarzach, trupy wrzucano bezpośrednio do rzek. Najlepsze lekarstwo tamtych czasów, trwożne bicie w dzwony, zawiodło - próżno biły dzień i noc, na zarazę umierało coraz więcej ludzi. Rozeszła się plotka, że zarazę roznoszą psy, więc prawie wszystkie wybito, ale oczywiście - bezskutecznie. Wtedy winą obarczono, jak to zwykle bywa - Żydów i tu i ówdzie dochodziło do masakry społeczności żydowskiej. Zaraza skończyła się w roku 1351, zabijając łącznie 25 milionów ludzi w Europie, jedną trzecią ludności ówczesnego stanu (czyli dziś byłoby to... strach pomyśleć) Pozostało mnóstwo dóbr, posiadłości, spadły ceny, ponieważ więcej nagle było towaru niż ludzi. Podobno wielu z tych, którzy cudownie przeżyli zapiło się z radości na śmierć bo winnice wypełnione były aż po brzegi a właścicieli i całe ich rodziny zabiła zaraza. Czarna śmierć była jak dotąd największą naturalną klęską, jak nawiedziła ten "bardziej" cywilizowany świat. Zaraza zabrała też wielką miłość Petrarki - Laurę. Konała w czarnych obolałych plamach, patrzył zrozpaczony na wielkie, dymiące gule na jej szyi, jak umiera w męczarniach. Ale dzięki jego sonetom żyje do dzisiaj. Pięć dni, bo tyle czasu umierała Laura, za cenę wieczności. Choć Petrarka wolałby pewnie oddać całą tą wieczność za jeszcze pięć dni z Nią. XC Jej złote włosy wiatr czule zawijał w tysiące loków, a cudowne lśnienie biło z jej oczu, w których dziś płomienie stygną, bo przecież i płomień przemija. Jej twarz barwiły odcienie litości może pozorne, a może prawdziwe: cóż więc dziwnego, że w piersi tak tkliwej serce spłonęło od nagłej miłości? W tym, jak chodziła, i w gestach i w ruchach, w brzmieniu jej głosu i w tym co mówiła, nie człowiek, ale się anioł odzywał. Światło widziałem w niej, słońce i ducha, więc co mi z tego, że blask dziś straciła? Łuk jest złamany, lecz rana wciąż żywa. Francesco Petrarca (tłum. Jarosław Mikołajewski) Petrarka umarł dopiero w 1374 roku, przeżywając jeszcze jedną straszną epidemię, która przeszła przez Południową Europę dobijając tych, którzy ocaleli po "Czarnej zarazie" a zwaną tańcem św. Wita, bo chory zaczynał ni stąd ni zowąd tańczyć. Wykonując śmieszne ruchy i podskoki, wydzielał przy tym obficie pianę i wrzeszczał od czasu do czasu. Trwało to całymi godzinami ,a nawet dniami - w zależności od sił witalnych tańczącego. Śmiertelny taniec, u zdrowych wywołujący przerażenie, gdzie sceneria przypominała niesamowite disco polo ponieważ zaatakowanych próbowano leczyć muzyką, mającą za zadanie uspokoić ich - muzykanci szli za ogarniętymi zarazą, podrygującymi w śmiertelnych drgawkach ofiarami i przygrywali im do tańca. Kiedy to nie skutkowało - okładano ich kijami, lub przewracano i skakano po ciałach, co zazwyczaj już skutecznie uciszało delikwenta raz na zawsze. Tych bardziej opornych spławiano w lodowatej wodzie. tak, tak się właśnie wtedy wyglądało... -
zimowa opowieść
Wstrentny odpowiedział(a) na Wstrentny utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
dziękuję, tak śliczne, że ściągnąłem sobie właśnie na dysk a gdzieś indziej znalazłem słowa -
zimowa opowieść
Wstrentny odpowiedział(a) na Wstrentny utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
dziękuję -
zimowa opowieść
Wstrentny odpowiedział(a) na Wstrentny utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
po co rozcinany? przecież mróz wystarczająco dużo mówi: ostry mróz, szpilki mrozu i wiadomo, że ton jego był chłodny (wręcz mroźny). mamy czas dokonany - list nie został jeszcze napisany w całości, ktoś go potajemnie rozpina co noc na szybach, żeby ludziom otworzyć oczy. o mrozie mawia się też: siarczysty, więc diabli wiedzą, o co może mu chodzić? pozdrawiam -
zimowa opowieść
Wstrentny odpowiedział(a) na Wstrentny utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
ale tutaj jest już czas przeszły: list został napisany. w nocy, kiedy wszyscy spali ktoś na szybach rozpiął listy, nawet wóz strażacki w remizie nie nadawał się do jazdy: www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/pelny/0076fd700c50f487.html pozdrawiam -
zimowa opowieść
Wstrentny odpowiedział(a) na Wstrentny utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
inspiracja? raczej z głowy, choć przecież słyszało się tu i ówdzie różne tragiczne historie więc tylko je uogólniłem. dziękuję -
ładne. choć zminiaturyzowałbym, czy raczej zminimalizował oddając samo zobojętnianie, jakoś tak: między czterema ścianami pejzaż przyzwyczajeń mijamy jak przedmioty stół wydłużony ponad miarę łoże co noc szersze płomień świec w szkle kieliszków uroczystych kolacji ni to ziębi ni to grzeje w każdym razie naprawdę warto troszkę zretuszować, dodać jakiejś wymowy. jak łoże co noc szersze, symbolizujące to, że coraz dalej im do tego, by się do siebie przytulić czy: ni to (on po latach?) ziębi, ni to (ona?) grzeje pozdrawiam
-
Post Scriptum Petrarki
Wstrentny odpowiedział(a) na Wstrentny utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
Może zbyt wiele pisałem sonetów wodząc palcami kartki papieru na pokuszenie? Zamiast zamienić rymy na lepsze wieści dotyku: Jesteśmy I oto... Laura umarła z niedopieszczenia na raka piersi, a taka mogła być - stara. Kaszleć. Zmarszczkami szeleścić drżeć jak ta ręka, gdy dopisuje PS na końcu sonetów: Laurze, którą mi skradła zaraza w kwiecie wieku Wiele lat później i zupełnie gdzie indziej Petrarka nie napisze ani jednego sonetu, ale za to (sic!) umrze przed Laurą: Zaraza Petrarka wrócił podcięty ciągle wracał ale tym razem podcięcie miało coś z faulu taktycznego jakby nie mogła już inaczej zatrzymać zawodnika który tyle razy wykiwał ją bo a to zawał teściowa to marskość wątroby prostata i nic nawet draśnięcia na psychice Petrarka wrócił podcięty i zaczął zapadać w fotelu naciskając po drodze wszystkie możliwe przyciski w pilocie ale na wszystkich kanałach była tylko śmierć Jeszcze tej samej nocy zabrali ciało Laura chodziła od pokoju do pokoju od łazienki do kuchni wyglądała przez okna wyglądała za drzwi - tak tak się właśnie wtedy wygląda -
zimowa opowieść
Wstrentny odpowiedział(a) na Wstrentny utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * Tamten, że młody - obiecał jej życie a ona głupia, zaraz uwierzyła! Potem był wrzesień: łzy, nóż i mogiła o ta, na którą akurat patrzycie. A tutaj, obok, listonosz zgładzony nogi wyciąga w topolowym szumie - gdy go chowali biadoliły tłumnie stare i młode: panny, wdowy, żony. Bywają noce, zwłaszcza te zimowe: listonosz wichry wrzuca do komina, cieniem północnym wkłada w okna głowę; Potem o świcie wychodzi dziewczyna: ciągnąc za sobą włosy purpurowe pisany mrozem list w oknach rozpina. -
dziękuję zbewsytdniały ale te gwiazduchny to zostaw Britney Spears:) e tam... gwiazdki są najlepsze. i skopiowałem je z flagi amerykańskiej, bo to nowoczesny wiersz!
-
abstrakcja? a anioł i ten upadły - diabeł to nie abstrakcja? podobno anioły nie mają płci, dopiero kiedy zaczną żyć na ziemi stają się kobietą albo mężczyzną (np. w filmie "Constantine" Archanioł Gabriel, lewa ręka Boga staje się kobietą - Gabrielą) . pozdrawiam w takim razie jestem kobietą albo mężczyzną. no poprostu aniołem z założonymi skrzydłami. i w tym miejscu ugięla mi sią rączka jako ta złota lilija. zatrzepotałam. "Płeć anioła" jest jakby trzecią płcią a nie kobietą czy mężczyzną lub obojniakiem. bardzo sporny punkt, jeśli chodzi o interpretację świętych podań które z jednej strony mówią, że aniołowie nie posiadali płci a z drugiej, że łączyli sie z kobietami i mieli z nimi potomstwo. jeśli chodzi o świat materialny, to na przykład niektóre gady, w zależności od sytuacji, same decydują jakiej płci ma być ich potomstwo. ale czemu aniołowie zstępowali na ziemię i łączyć się akurat z kobietami? pozdrawiam
-
==Anielskiej piękności==
Wstrentny odpowiedział(a) na Lilianna Szymochnik utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
wstrętny zaczynasz robić się wstrętny - powiedz szczerze - to zazdrość?? brzydkie uczucie!! nie będę tego komentować, udam że nie przeczytałam;) zazdrość? ja nie podrywam blondynek, a za taką chcesz uchodzić. przykro mi -
==Anielskiej piękności==
Wstrentny odpowiedział(a) na Lilianna Szymochnik utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
tylko o ile to jest świadomy wybór - i się nie obrażaj! no właśnie - hm.. nikt ci tego nie zabrania. ale od tego jest priva a nie dział Z. co mnie obchodzi czyjś wybór? są czaty, strony gdzie można poznać seksualny obiekt swoich marzeń i jeszcze tego samego dnia go posiąść. tu natomiast umieszcza się wiersze, które powinny być napisane sprawnie, a poruszane w nich tematy w miarę oryginalne. -
==Anielskiej piękności==
Wstrentny odpowiedział(a) na Lilianna Szymochnik utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
a co, nie zerżnąłeś "sercem patrz"? zresztą jeszcze nie napisałeś tu żadnej oryginalnej metafory. liście grabić na drzewie, itd - wszystko to oklepane, potoczne zwroty. -
==Anielskiej piękności==
Wstrentny odpowiedział(a) na Lilianna Szymochnik utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
tylko o ile to jest świadomy wybór - i się nie obrażaj! no właśnie - hm.. sorry, ale takie wypowiedzi mają tą samą wartość co alibi konkubiny. piszesz, ze coś się podoba, ale co niby? skąd te porównania do Szekspira? jakieś kpiny - czytałaś w ogóle Szekspira? jak jest coś o czarownicy, to zaraz znaczy, że ktoś pisze jak Bułhakow, który "Mistrza i Małgorzatę" tworzył ponad 20 lat? a może był idiotą, bo tyle mu to zajęło? -
==Anielskiej piękności==
Wstrentny odpowiedział(a) na Lilianna Szymochnik utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
jaki mustang? gdzie niby widziałeś wolnego mustanga? pieprzysz, żeby tylko coś pieprzyć! tak samo w tym, co co piszesz - nie ma jej, choć np. u Szekspira czy Nerudy była. są tylko słowa: miłość, serce, bóg, anioł, róża itd -
==Anielskiej piękności==
Wstrentny odpowiedział(a) na Lilianna Szymochnik utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
a Liliana pisze od nich o siódme niebo Gałczyńskiego gorzej, na dodatek jakby mało po polsku i jakoś to nie przeszkadza? zaczynam się zastanawiać, czy Adelka to nie jakiś klon Liliany? zabawne - to samo myślałam przed chwilą o tobie ;)) ale Liliana nie napisał jeszcze sonetu, jak choćby ten o kiczu. albo villanelli, sestyny, limeryku, dobrego haiku. w ogóle mało jeszcze potrafi a jeśli juz coś to mądrzyć się i obrażać