-
Postów
2 010 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
1
Treść opublikowana przez Natuskaa
-
Maleńkie opowiadanie I
Natuskaa odpowiedział(a) na A-typowa-b utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
W prozie Ci do twarzy :) Pozdrawiam. -
Widziałam jak odkładałaś to „na potem”, teraz leży w ścisku, bo nie jest jedynym co tam odłożyłaś. Widziałam jak poszłaś nurkować w bezpiecznym basenie, basenie którego ściany wykładane są gładkimi płytkami, a podłoga nie ma żadnych ostrych kantów. Widziałam jak dotykasz głębi, okręcasz się w niej, swobodnie przedostajesz się od drabinki do drabinki, masz tam tak wiele miejsca. Widziałam, że to właśnie tam oczyszczasz się z niebezpiecznych zagrań i trudnych do zaakceptowania układów. Widziałam, jak pokonywałaś opór w swoim ekskluzywnym, wynajętym na ten czas w całości i na wyłączność - wodnym hotelu. A potem widziałam łzy, trzęsące się wśród zmiennych wiatrów już w drodze na pływalniany parking, łzy płynące z powodu „tego” i „tamtego”. Łez koraliki ciągle zrywały ci się z oczu, a te oczy przecież miały być piękne, miały tyle się uśmiechać, bo tak wiele miały do nadrobienia. Widziałam, jak te łzy zsuwały się tobie na sukienkę, na stół, na poduszkę... i tak mi było żal tych zerwanych korali. Pytałam wtedy siebie – na co jej to? Potem widziałam jak podchodzisz, żeby zajrzeć, tak - chociaż zajrzeć, a może żeby zdecydować, które „na potem” jest w największej potrzebie, które z tobą nie rozmawiało od dawna, które „na potem” wciąż wyciąga cię z przytulnego basenu... no które? I widziałam, że nie potrafisz się zdecydować, bo one wszystkie jak te głodne ptaki w gnieździe otwierają dzioby, kiedy tylko wyrazisz chęć zaopiekowania się nimi. Kiedyś widziałam, jak młode ptaki rosły, bo były dobrze karmione, jak pokrywały się pierzem, jak okazywało się, że często nie potrzeba wiele, bo wystarczy upolować kilka robaków dziennie, żeby te maluchy nabrały sił i pofrunęły, a wszystko po to, żeby można było częściej i bez żadnego wyrzutu sumienia, nurkować w basenie. I wiesz co jeszcze widziałam? Że zaczęłaś robić porządki w „na potem”, a twoje oczy nareszcie się uśmiechały.
-
Interesujący komentarz. Tak to już jest z baranami, że spacerują poboczem, bo wiedzą (albo raczej ktoś wie za nich), że kiedy wejdą na drogę... to czeka je rzeź. Swoją drogą to ciekawe (też mi się rzuciło w oczy, kiedy szukałam informacji o przeznaczeniu pobocza), że pobocze przeznaczone jest do pędzenia bydła. Dziękuję za odwiedziny i kilka słów. Pozdrawiam :)
-
dom bez kota to głupota
Natuskaa odpowiedział(a) na OloBolo utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Wierszyk fajny, szczególnie żywot sofy :))... ale w te myszy śmię wątpić. Pozdrawiam. -
:) to dobrze, że fajnie. Dziękuję i pozdrawiam.
-
przy starej drodze chodzą słowa nieużywane te które się nie mieszczą na zwyczajnym obrazie te które raz rzucone kiedyś komuś przepadły prostotą lub przepychem kroki skomplikowały przy starej drodze dźwięczą ich wciąż ćwiczone mowy spacerując poboczem to zziębną to się zgrzeją to podkreślą obecność splatając się przypadkiem z deszczem wiatrem i słońcem w skomplikowane zdanie pozornie zapomniane
-
Dziękuję:) miło, że do mnie zajrzałaś. Pozdrawiam.
-
Wygląda mi to na wspomnienie bardzo ważnej kobiety, w podeszłym wieku (może babci). Piękne. Pozdrawiam :)
-
Dobry pomysł, coś jak z pytaniem "jak długo trwa minuta?" i odpowiedzią "zależy od tego, co się robi?" Pozdrawiam :)
-
Ale tutaj można sobie interpretować. Tak dużo jest miejsca. Długopis jest taki poważny/dorosły, a kredki takie przedszkolakowe/młode, tylko ogień okazuje się prawdziwy. Podoba mi się twój plac zabaw :) Pogłówkuje sobie jeszcze nad nim. Pozdrawiam.
-
zapluty kapuśniak
Natuskaa odpowiedział(a) na Natuskaa utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Coś te zmiany przebiegają u nich wolno. Czytając co nieco z czasów "odległych", faktycznie można odnieść wrażenie, że to o czym się czyta nie dzieje się "kiedyś tam", tylko teraz. Dziękuję i pozdrawiam :) -
zapluty kapuśniak
Natuskaa odpowiedział(a) na Natuskaa utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Są gusta i guściki. Ludziom przecież takie różności smakują, od patrzenia na które czasami oczy bolą :) Dziękuję i pozdrawiam. Jakoś tak popłynęła, a ja jej nie zatrzymałam :) Dziękuję i pozdrawiam. To dobrze, to bardzo dobrze... bo daje nadzieję no to, że skutek nie będzie stuprocentowy. Dziękuję i pozdrawiam :) To jest dziwne, rozmawiałam ze znajomą i mówię jej, że jakby ludzie są ostatnio dla siebie milsi, a ona mi na to, że jest zupełnie na odwrót... hmm, chyba zależy od tego, czego w ludziach szukamy i jakich ludzi zauważamy. Dziękuję również i pozdrawiam :) -
zapluty kapuśniak
Natuskaa odpowiedział(a) na Natuskaa utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Była końcówka, ale ją zedytowałam, może faktycznie mogła zostać... Dziękuję i pozdrawiam :) Wszystko ostatnio jest jakieś pogmatwane i Odra też. Dziękuję i miłego wieczoru życzę :) Tak sobie myślę, że kiszona kapusta często staje się przysmakiem z konieczności. Milczenie zaś też ma swoje granice i niestety czasami trzeba dojść do takiej granicy, żeby coś powiedzieć. Dziękuję i pozdrawiam :) No a polecany wierszyk niby taki prosty, ale jaki wieloznaczny. -
a co jeśli tam zostali ludzie którym wciąż plują w kapuśniak którzy łyżką odsuwają obrzydzenie i wiosłują po swoich głębinach bo w końcu coś jeść muszą dopóki mogą dopóki im pozwalają mieć dłonie nogi oczy umysł dopóki mogą jakoś manewrować w kwasach ciągnących się od lat od poranku do wieczora i przez sen dopóki nie staną się przemianą w potwory pozbawione oporu przed przysięganiem nienawiści a co jeśli tam zostali ludzie
-
Trzecia pora życia
Natuskaa odpowiedział(a) na Wochen utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
No chyba, że to taka całoroczna... To jeden z moich "naj" kwiatów, dlatego wiem, że one kwitną w maju. -
Trzecia pora życia
Natuskaa odpowiedział(a) na Wochen utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Konwalia? Jesienią? Pozdrawiam :) -
Quid est veritas...?
Natuskaa odpowiedział(a) na koralinek utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Coś w tym jest, misz-masz i wybierasz :) Pozdrawiam -
@Michał_78czyli trzeba do tego Międzychodu uderzać... a tak wczoraj byłam blisko... no trudno, innym razem. Miłego wieczoru życzę :)
-
Obierać to chyba nikt nie lubi. Tylko raz byłam na takim wysypie grzybów, żeby wręcz "kosić je", wtedy faktycznie mieliśmy cały bagażnik i to były lasy w okolicach Międzychodu. A zwykle, to ja za dużo szczęścia do grzybów nie mam. Wczoraj w piątkę zaledwie wiaderko uzbieraliśmy, ale co tam wiaderko, fajnie było pochodzić po lesie, zaraz jakąś czaszkę sarny ktoś znalazł, a dalej jakiś ślimak pełzał, zmoczyło nas i wysuszyło :) Taki punkt "zobaczenia wiersza" jest interesujący, podoba mi się, bardzo ładny obrazek namalowałeś takim odbiorem. Dziękuję :)) Pozdrawiam.
-
W rzeczy samej. Dzięki i pozdrawiam :)
-
czasem siadam przy drzwiach tam jest największy ruch ktoś wchodzi ktoś wychodzi stoi opierając się o futrynę zaskakująco niezdecydowany zawiesza się na widoku inny wciąż pokonuje próg hop hop i znowu hop hop obserwuję obierając grzyby z igieł mchu i trawy hop hop przeskakuje hop hop kiedyś ktoś głośno spytał dlaczego by nie zamknąć drzwi nie zatrzymać tych ludzi niechby smakowali stałości niechby dręczyli podobnych niechby nie mieli wyjścia nie mogli podpierać futryny hop hop przeskakiwać hop hop kiedy kroję na kawałki grzybki prawdziwie jadalne hop hop i znowu hop hop
-
Dobre i jaki dwuznaczny dialog. Pozdrawiam :)
-
(mutanty, czyli marzenia wolnego człowieka...)
Natuskaa odpowiedział(a) na Natuskaa utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Zadziwiające jest to, jakimi różnymi drogami/różnymi sposobami (marzeniami) staramy się dotrzeć tam, gdzie widzimy dla siebie to najlepsze z miejsc, ten najlepszy ze stanów. Dziękuję za przemiły komentarz :) Pozdrawiam. Dziękuję, Pan Dostojewski mnie natchnął na takie przemyślenia. Pozdrawiam :) -
Słowa jak słowa, ja dziś obserwowałam pewien uśmiech, rzadko uśmiech tak kogoś rozpromienia :) Pozdrawiam.
-
(mutanty, czyli marzenia wolnego człowieka...)
Natuskaa opublikował(a) utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
... Tutaj wszyscy byli marzycielami, i to rzucało się w oczy. Odczuwało się to boleśnie właśnie dlatego, że marzycielstwo nadawało przeważnie więźniom wygląd posępny i ponury, jakiś niezdrowy. W ogromnej większości więźniowie byli milczący i nienawistnie zamknięci w sobie, nie lubili wystawiać swych nadziei na pokaz... I jeżeli, na przykład, wysforował się z ich grona ktoś naiwniejszy i niecierpliwszy i nagle wypowiadał głośno to, co wszyscy mieli na myśli, jeśli popuszczał wodze marzeniom i nadziejom, natychmiast osądzali go szorstko, karcili, wyśmiewali; zdaje mi się jednak, że najgorliwiej prześladowali go ci właśnie, którzy może dalej niż on posuwali się w swych marzeniach i nadziejach... - F.Dostojewski „Wspomnienia z domu umarłych” (Warszawa 1977 s.257 i 258) W szarzyźnie betonu, opalają się w światłach jarzeniówek... marzenia – mutanty. Ktoś pomyśli, że kierunek obrały słuszny, a może to kierunek obrał sobie te marzenia ze skórki, ze skomplikowanych zabezpieczeń i nadbudował im wieże, w których teraz jak te księżniczki: siedzą, stoją, zaiwaniają dzień po dniu, dzień po dniu, dzień po dniu... Zakuci w kajdany z nadziei „na polepszenie sobie bytu”, wykarmieni lecz wciąż głodni - spłacają obecną pozycję społeczną, inwestują w pozycję społeczną i propozycję rozważają, żeby opalić coś poza twarzą, bo cóż jest warta twarz, kiedy jej kolor koliduje z kolorem reszty ciała... z resztą marzeń, tych póki co, nie na pokaz, tych nie dla wszystkich... propozycję dla której trzeba będzie tę jarzeniówkę zabrać do domu, położyć przy łóżku, opalać się nią przez sen, przez drogę, przez śniadanie, przez kajdany przewlec bardziej, przez kajdany, przez... jarzeniówkę. Czyż to nie zabawne? Świat jest taki układny, skonstruowany by marzenia, jakie by nie były: zdrowe czy niezdrowe – rosły, jednym szybciej, drugim wolniej, jednym w ukryciu, drugim w ukryciu, a trzecim... trzecim tak nagle przebijają się – na widok! – krzycząc – na widok! Takie niedopracowane, takie spontaniczne, takie trzecie, takie niezinternalizowane w jawności eksponują swą bladą goliznę nie otartą o jarzeniówkę... A zagłuszone marzenia, ukryte marzenia pozostałych? Wciąż czekają, wciąż wydają się mozolnie piąć po drabinie sukcesu, piąć po świetle jarzeniówek. Może przy samej górze zobaczą, że ponad włazem na dach, tam za szybą – światło jest jakieś cieplejsze, a marzenia zdrowsze.