Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Natuskaa

Mecenasi
  • Postów

    1 878
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Treść opublikowana przez Natuskaa

  1. A co jeśli teren jest dany, a wcześniej nie stanowił nieużytku? "Mało kto" - będzie ok, dziękuję za podpowiedź. Również pozdrawiam :) Uroczy komplement :) Dziękuję i pozdrawiam. Do tego zdrowie - to podstawa dobrego samopoczucia:) Dziękuję za linka. Pozdrawiam. Z samego tylko potknięcia można się uratować, choć śmiesznie to wygląda dla postronnych, na tym jednak się kończy, a jeśli już komuś noga się podwija to zwykle po całej długości się przewraca... taki był zamysł. Latyfundia to niezwykle wyszukane słowo, wcześniej się z nim nie spotkałam. No tak, ale nie każdy może mieć taką latyfundię. Dziękuję i pozdrawiam :) Trzy szklarnie to cudnie... u mnie wszystko jest "pod chmurką". Też uważam zieleninę za świetną dietę. Dzięki i pozdrawiam:) Cieszy mnie to :) Dziękuję i pozdrawiam. :) Małe ogródki, takie jak mój, może i nie mają sensu patrząc z ekonomicznego punku widzenia, ale kiedy dziś zobaczyłam jeżynę oblepioną pszczołami, trzmielami i innymi owadami latającymi, uznałam, że warto mieć choć taki ogródek, tym bardziej, że lubię sobie popstrykać. Na szczęście cena czereśni już spada, to ludzie będą mogli przejść na legal. Dziękuję i pozdrawiam :)
  2. chodzę wśród ludzkich skrajności co rusz podwija mi się i odwija któraś z nóg przekopuję ogródek dziś sieję szpinak mało kto go lubi ale i rzadko ktoś pyta czy mi odpowiada to co sam serwuje i czy mój zdrowy egoizm nie głoduje dziś wymyślam grządki rozrzucam ziarna potem drepczę po wodę dla zieleniny w słońcu jestem ogrodnikiem na życia zagonku a doglądam zalążków dążeń
  3. Humoreska... no tak. Samo życie ją ułożyło. Dzięki za odwiedziny :) pozdrawiam.
  4. (... ping-pong) I tak... z lewej strony mamy pana tuż przed emeryturą ubranego w pomarańczową kamizelkę z naszytymi na nią paskami odblaskowymi, po prawej stronie mamy chudzielca krótko-ostrzyżonego, wysokiego, młodego i skocznego jak pasikonik. Przy drugim stole... w zawody weszło również dwóch graczy... ale nie tak wyrazistych. Środek zaś wysiaduje widownia w ilości sztuk czterech, w pozycji - przodem do gry, a tyłem do ludzi przechodzących obok. Pierwsi z zawodników starają się nie utrudniać sobie wzajemnie życia, prowadzą grę kumpelską. Między nimi są łatwe podania i krótkie, lekkie piłki „pod nos”. Drugi stół nie wie co to takiego kultura podań, u nich trzeba piłkę wyciągać spod śmietnika (stojącego pod ścianą przy toaletach i klatce schodowej prowadzącej na piętro), bo u nich są zawody pełne kipiącej energii, wręcz walka na wyczerpanie. Nie, nie jest to miejsce na grę, które byłoby oddzielone w jakiś trwały sposób od reszty budynku, więc przechodząc obok stołów można dostać piłeczką w oko, jeśli się wybierze nieodpowiedni ku temu moment. Dla przechodniów jest to więc trasa z niespodziankami, ale przede wszystkim - lokalny kabaret do oglądania. Odkąd do łask wrócił ping - pong niektórzy panowie chyba mniej sikają i mniej jedzą, ale grają, a po kątach daje się zasłyszeć (oczywiście przypadkiem) zawistne głosy, tych z samców, którym nie udaje się zająć stolików w porę. Szczęśliwcy, którzy się załapali muszą dobrze gospodarować piętnastominutową przerwą, żeby ich organizm dostał to, czego najmocniej się domaga. Ale co ja będę opowiadała o rywalizacji... każdy oczami wyobraźni już dawno zobaczył cały obrazek i żeby było zabawnie każdy z czytających zobaczył zupełnie innych ludzi i zupełnie inne miejsce. Wracając do graczy... w pewnym momencie na scenę toczącej się gry, umieszczoną za lewą stroną drogi służącej do poruszania się (głównie pieszego), biegnącą przez środek potężnej hali, zewsząd oświetlonej sztucznie z braku jakichkolwiek okien, wkracza człowiek średniego wieku w niebieskiej koszulce, zachodzi pana starszego od tyłu i robi małpie lustro przechylając się dokładnie tak samo, jak jego modelowa postać, wymachując tak samo, jak on rękoma i stawiając tak samo stopy, ale w momencie kiedy ten odwraca się, żeby sprawdzić co się dzieje za jego plecami... niebieski udaje „głupa”. -Ty ale durny jesteś – wyrzuca z powagą w głosie nosiciel pomarańczowej kamizelki w kierunku wesołkowatego przybysza. I nagle robi się zabawnie, kiedy tak stoją naprzeciw siebie, twarzą w twarz... zupełnie niepodobni do siebie, a jednak identyczni...
  5. Można z tego zrobić rytuał - codzienne organizowanie sobie spokojnego wieczoru :) bo same oczekiwania mogą nie wystarczyć. Tymczasem życzę Ci spokojnego dzisiejszego :)
  6. Czas to dziwny wynalazek i faktycznie nie służy nam, bo organizm ma określoną datę przydatności, ale przyspieszanie nie jest dobrym pomysłem. Widzisz to tak jak z drogą do pracy. Można przemknąć samochodem w 10 minut nie zauważając po drodze zbyt wiele, albo przejść się... spotkać sójkę, obejrzeć pracujące już pszczoły, pogładzić dłonią młode zboże i powąchać mokry sad... wszystko jest kwestią wyboru. Dziękuję za odwiedziny :) pozdrawiam. Ps. Lubię patrzeć jak za... i co tam dalej pierd... :)) ech kwiaty.
  7. podnieś oczy podnieś upadły już tak nisko że wlepiły się w ziemię sącząc przeszłość nabrzmiałą i napiętą ma błonę historia wystarczy jeden sztych aby się upaprać krwią podnieś oczy ponad to przecież jest nadzieja ciągle kwitną kwiaty drzewa się wspinają jakby nigdy nic ptaki wiążą się w pary tylko ty człowieku ze słomką przystajesz a cóż ziemia ona rodzi w partych bólach wstaje nowa era kiedy stara odchodzi
  8. Niektórych rzeczy czas nie zatrze :) Tak mi się skojarzyło... taki wariacki dzień dzisiaj miałam. Dobrze, że są takie dni w których można się cofnąć na chwilę, żeby zajrzeć w stare marzenia. Pozdrawiam.
  9. Cień jest po to żeby przypominał o tym, że wciąż żyjemy :) Pozdrawiam. Ps. Chyba powinno być "ot tak" w piątym rządzie od dołu.
  10. To chyba dobrze :) Dziękuję i pozdrawiam. Zbieractwo tego typu to coś bardzo trudnego do zaakceptowania dla osób, które muszą ze zbieraczem przebywać. Też niestety wiem, jak wyglądają domy takich ludzi - przejścia brak. Bardzo niszczący nałóg. A część, którą wyrwałaś... dzięki Tobie zauważyłam, że mogłaby istnieć samodzielnie. A dlaczego? Kiedyś jednego zbieracza zapytałam "po co ci to wszystko?" i wiesz po co mu było? Po to żeby się wkupić w towarzystwo, móc pożyczać przedmioty, wiesz taka wypożyczalnia... nawiasem mówiąc wielu z wypożyczonych przedmiotów nigdy nie odzyskał. Dziękuję i pozdrawiam :) Też nie lubię pedantyzmu szczególnie myśleniowego, że tak określę... i słusznie ta bańka na końcu, tak... masz rację. Dziękuję i pozdrawiam :)
  11. Niesamowite wrażenie robi tak właśnie rozsypana szklanka. Patrzysz na ten pogrom na podłodze i zastanawiasz się, jakim cudem całe to szkło było wcześniej jedną niepozorną szklanką i jak ono się w kształcie tej szklanki pomieściło :)) Dzięki za odwiedziny i pozdrawiam. Cieszy mnie, że odnalazłeś u mnie coś dla siebie :) Dziękuję i pozdrawiam.
  12. ludzka przypadłość to ciągłe kończenie tego co jest ukończone ot ludzka zapadka miotła w ręku i szmatka a co z przesytem czy przychodzi rano czy przypływa łzami czy umiemy zauważyć miejsce na kropkę ludzkim zbieractwem od aprobaty z zewnątrz napychając swoją dziko rosnącą dumę szklanką bez smugi zapominamy że to tylko polerowana kruchość
  13. Co tu tak czarno? Takie to niepodobne do zazwyczaj prezentowanych. Pozdrawiam :)
  14. To miłe, że zatrzymało. Dziękuję i pozdrawiam :)
  15. obracam w umyśle czarno na białym utrwalone osoby powiększam sylwetki zanim się rozpadną i znikną w przestrzeni mogę je obrysować po starych konturach porównując z dzisiaj mogę iść z uwagą w miejsce opuszczone miejsce po człowieku mocować mu krzesło pod każdym z kątów wiedząc że nie usiądzie obracam w umyśle czarno na białym nietrwałość życia
  16. Wiosna w tym roku jest jakaś bardziej wiosenna niż zwykle. Zapewne przez to co się dzieje na świecie... potrzebujemy żywszych kolorów, takich które ciągną w górę. Ładnie dziś u Ciebie :) Pozdrawiam.
  17. Odebrałam to tak, ponieważ pod nie swoim wierszem jestem zwyczajnie czytelnikiem. Twoje wybieranie rodzynek z ciasta przypomniało mi wyjazd w podstawówce, pole namiotowe... i to jak przyjechała żona wychowawcy (tak się złożyło, że był to nauczyciel od polskiego) i przywiozła sernik z rodzynkami. Niestety nikomu sernik nie posmakował, ale rodzynki wyżarliśmy :)) Pozdrawiam
  18. Zasugerowałam autorce zaznaczenie informacji, że to kontynuacja, skoro była jedynka, a powyższy wiersz jest dwójką, ponieważ wcześniej nie było tej informacji. A ty piszesz, że jestem tu w roli kogoś "wtórnego"... sorry ale nie rozumiem co chcesz osiągnąć tym komentarzem. Lepiej było żebym zrobiła jak inni... nie odezwała się wcale? Miłego wieczoru życzę:)
  19. Z której wtórności piszesz? wtórny (https://sjp.pl/wtórny) 1. powstały po raz drugi; ponowny; 2. mniej ważny; drugorzędny; 3. powstały w późniejszym okresie; pochodny; niepierwotny Również pozdrawiam :)
  20. Uroczy śpiewno-kolorowy wierszyk. Bardzo optymistyczny. Pozdrawiam :)
  21. Z prozą to u mnie jest najczęściej pod wpływem impulsu i raczej krótkodystansowo, jeśli chodzi o długości tekstu... zresztą staram się nie podchodzić do tego tak bardzo serio. I myślę, że nie powinno się porównywać tego co Ty napisałaś z tym co ja napisałam... jesteśmy inne, poza tym inaczej nam przyszło coś wychwycić, z innego miejsca. Niemniej dziękuję za miły komentarz :) Pozdrawiam.
  22. (... Rewizor) „... wdowa po podoficerze kłamie, że ją kazałem wychłostać! Łże! Sama siebie wychłostała...” (Horodniczy) - cytat z książki M.Gogol „Rewizor” Aleś się pan, panie Gogol wystroił na wiek dwudziesty pierwszy. Co za przepych, ot perełka nie ubranie... taka wdowa, taki urzędnik. Kiedy się na to patrzy, zdaje się być na czasie, nawet – rzekłabym - że jest nowoczesne, a niby z lamusa wyciągnięte, z dziewiętnastego wieku. Witam w mych skromnych progach, witam. Proszę spocząć na herbatkę. Wieszcz właściwy nie powinien stać w progu, o suchym prowiancie. Tyle się teraz czyta w Internecie, bo wie pan teraz na pochwałę i naganę rzeczywistości mamy takie narzędzie jak Internet, istny w nim galimatias, aż szkoda się zastanawiać, co rusz kogoś uśmiercają i reanimują, takie działania promocyjne. Czy ja wiem, czy potrzebne? Nie wiem, ja jestem zwyczajnym człowiekiem, który próbuje zrozumieć świat, a jego tłumacz, wyciągnięty z historii, jest zawsze mile widziany, więc witam raz jeszcze. I mówi pan, że ona sama siebie - wedle relacji kata, ona to sobie sama... ale po co kat miałby kłamać? Boi się złego swego usposobienia ujrzeć prawdziwie? Przed kim się kaja? Kogo chce oszukać? Bo my tu proszę pana mamy teraz na świecie problem, problem natury wielorakiej. Czyż nie kłamie w sprawie swych przewinień ten, który czuje się niższy? Czyż nie tak broni się ktoś w obliczu odpowiedzialności? No tak, no tak... najwyżej jest przecież coś, czego nie widać, a co wszystko na świat wpuszcza, i wypuszcza z niego lub zatrzymuje, czekając aż ktoś to odrzuci, albo przyjmie i wypielęgnuje w swoim umyśle... Wie pan co? Nam tutaj, siedzącym na widowni współcześnie, cała rzesza Horodniczych o dziewiętnastowiecznej mentalności daje przedstawienie, jest też Chlestakow, który podobno już po konie posłał i powiem szczerze, nie jest zabawnie. Wciąż czekamy, żeby zobaczyć jak głupio będą wyglądać ci kłamcy pogubieni i zamotani chęciami przypochlebienia się władzy, kiedy zostaną nakryci na swoich przekrętach przez właściwego Rewizora. No ale cóż pan sądzi, panie Gogol, czy ten będzie chętny by im utrzeć nosa?
  23. I ciągle ich więcej chce się zmieścić (bo czas dokłada nowych), a głowa nie rośnie :) Pozdrawiam
  24. Na to kąsanie opon to nie ma bata, ale muszę się uśmiechnąć. Miałam kiedyś w pobliżu psy, które miały taki nawyk, że jeśli udało im się wybiec na ulicę, to podbiegały do samochodu, gdy ten pędził, atakowały go rozwierając całą paszczę chcąc wbić zęby w te nieszczęsne opony, samochód zwalniał, potem przyspieszał... ani pies, ani żadna opona nigdy nie ucierpiały. Do teraz nie wiem czy one miały jakieś uczulenie na cywilizację? W tym kontekście odbieram wiersz, jak potrzebę posiadania cichego zakątka. Pozdrawiam :)
  25. Solidna z ciebie firma :)) Również miłego.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...