HAYQ

Gdyby zebrał myśli w kupę, a nie z nimi gdzieś wybiegał, dziś już stawiałby chałupę za te dzieła, co je sprzedał.

Pomysł Twój szatański iście, lecz się z myślą ową zżymam - próbowałem jej coś mgliście… dziś tłumaczyć, jednak imam, że wstrząśnięta moja „duszka”, wcale faktem tym nie była i słdziutko mi do uszka tak szepnęła (lub stwierdziła): - Proszę bardzo, leć kochanie, tylko szybko… ćwicz przysiady, bo ciekawam, kto śniadanie ci przyrządzi i obiady. Kto potrzyma cię za… rękę, gdyś jest chory lub przybity, niech ktoś inny ma udrękę, gdy masz „pomysł znakomity!!!.” Leć szybciutko… i pamiętaj… furtka na noc jest zamknięta, więc weź sweter, kalesony, byś przypadkiem swojej żony nocą czymś nie niepokoił, a swe rany tam wygoił, skąd żeś przyszedł niewdzięcznikuuuuu… Czy mam dalej opowiadać? Nieeee, oszczędzę Ci tych scen. Ale… czemu nie nie pogadać… Pomysł piękny… niczym sen.

Sześciu włościan z gminy Kościan zalało spichlerze. Dobrze im się lało, bo potem powstało wielkie pojezierze Ale nie skończyli, tylko coś wypili i w to już nie wierzę: Jak się rozstawali, gały wytrzeszczali, patrząc na wybrzeże.

A ja tam nie mówię nie... niechby były i zawzięte ale gdzie ich szukać, gdzie? co ładniejsze, to zajęte!

Jasiu wcale nie jest głupi, kto go nie zna ten go kupi. Dzisiaj oczy miał, jak szparki, gdy wychodził od kucharki.

Całe sedno utrafiłeś, bo to bestia jet prawdziwa. Zachowuje się, jak zwierzę, nadto - wściekle pożądliwa.

Nie znam pedziów ni Hindusów ale tak główkuję, iż - by zostać psychopatą to nie decyduje.

Zamień, zamień... jak naszybciej, rzuć jej szmatę lub obierki wczoraj komuś zżarła kłykcie, dziś zrobiła dwie nadżerki.

A nie mógł go zsobaczyć po cichu, albo zamknąć za karę na strychu? Teraz chłopak ze strachem żyć musi, czy go ojciec za pin nie zadusi, albo odda Kali i na stosie spali.

Żaden cybant go nie zrazi, on z cybantem razem włazi I niech się nie czai Krzychu, co go prąden chciał... po cichu Jego prąd też nie porazi.

A czy Jaś nie jest ozdobą? Wszak najstarszą jest osobą która nic tu nie udaje bo co roku wciąż nie zdaje. Tylko on jest tutaj sobą.

Jak go zedrą z droserklapy? Toż, jak bochny ma te łapy. I żeby nie wiem co on skończyć musi to, co swą holajzą wziął z kanapy.

Koza jest pazerna oraz wszystkożerna. Jak wejdzie do dołka musi... chociaż kołka, bo wyjdzie mizerna.

Lecz, czy z tej sadzonki też wyrosną członki? Mam nadzieję, że nie, bo od pań całe dnie aż by się roiło, jak kiedyś od stonki.

Jasia jest to pierwszy raz... więc mu "k" w ten wyraz włazł. A zmysłów, gdy miał burzę, rzekł: K... jakie duże!

Ale, czy dołować pałę, czy żołędzie? Choć na dobrą sprawę... wszystko jedno będzie.

Nadęcie, to tylko poza, lecz poza-tym niezła koza jest z tej Beatki, co znika z klatki urwana, jak z powroza.

Klocki nie, co najmniej kule, które Jaś przytuki czule.

Żeby blindę rozszrajbować tu potrzebna droserklapa. Mistrz powinien ją zrychtować, nie hydraulika łapa.

By jednak za bardzo nie przeginać pały, to niewieście rączki pewnie by się zdały?

Wszystko to jest możliwe... bo dziewczę jest wstydliwe. i jedynie w grajdołu szaleństwa na kołku wyczynia osobliwe.

Na każdego przyjdzie kryska bowiem Pani, niezła misska, jak zajrzy Jasiowi w ocki - wybije mu z głowy klocki, na które tak utyska.

Siniak z pupy kiedyś zniknie, a do chorób też przywyknie. To nie żadne banialuki. Baby, to są twarde sztuki. Chłop bez baby... w oczach niknie.

To żołędzi granie coś mnie niepokoi... Czy po nich na przykład organ dobrze stroi?

Mnie tu inna rzecz zasmuca, chociaz... sam mam czarne płuca. Czy to zwykły alkoholik, czy w nałogu pracoholik, co złodziejstwa nie porzuca. Bo, jak mówią... często nijak - każdy złodziej to też pijak