Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Oxyvia

Użytkownicy
  • Postów

    9 152
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    18

Treść opublikowana przez Oxyvia

  1. Bajago, mam podobny odbiór jak Deonix. Ale ten wiersz można poprawić i dopracować, nie jest stracony. :)
  2. Niestety bez Twoich wyjaśnień, Egzegeto, ja też bym tego wiersza nie zrozumiała. Motto jest żartobliwe, a treść jakaś bardzo dramatyczna - o ścięciu głowy dobremu człowiekowi. Nie klei się to. A zdanie wyrwane z kontekstu - to mi się też nie kojarzy z pouczeniem papieża (szczególnie, że zło i dobro to bardzo względne wartości i dla różnych ludzi zupełnie co innego znaczą - to pouczenie nie ma wielkiego sensu, jest pustym sloganem). No cóż, raz się udaje coś ludziom powiedzieć, a raz nie. Ale mam nadzieję że nie jesteś z tego powodu zdołowany? Baw się dalej z nami! :) Pozdrawiam.
  3. Nie tyle "powinna", ile: MA DO TEGO PRAWO. Ala nie wiedziała, że jej dziecko urodzi się kalekie. Sądzę - znając ją - że nie dopuściłaby do tragedii, gdyby o tym mogła wiedzieć, zanim płód stał się dzieckiem. Ale to jej sprawa. I tylko jej - niczyja więcej.
  4. Zgadzam się ze wszystkim, co napisałam - każde słowo jest tu prawdziwe. :) Może kiedyś nauka wynajdzie skuteczny i prawdziwy sposób leczenia otyłości, może kiedyś odkryje jej przyczyny. Na razie pod tym względem jesteśmy na drzewach. :))) Uściski, Deonix. :)
  5. Ja na spacery chodzę z ogromną radością, uwielbiam się szwendać po zielonym świecie, niezależnie od tego, czy chudnę z tego powodu, czy nie. :) Dzięki za przeczytanie i wejście w świat wiersza, Bajago.
  6. Świetny limeryk! I to haftowanie - tutaj nabiera dwuznaczności. ;)))
  7. Być może. Ale tego nie wiemy na pewno. No i?... Dlatego wolno nam rodzić kalekie dzieci, bo może któreś z kilku ich tysięcy okaże się geniuszem? Chyba nie słyszałam większego okrucieństwa w słowach.
  8. Wiesz? Mi chyba też. :) Serdeczności.
  9. Nie chodziło mi o ideę, ale o to, że nie chciałabym się urodzić niechciana, niekochana, okaleczona, chora, bita itd. Gdybym się nie urodziła, nie pragnęłabym żyć i nie cierpiałabym, bo by mnie nie było. (Niezależnie od tego, czy życie to tylko materia, czy nie tylko; człowiek to ciało, Sylwestrze).
  10. Nie znam takiej kobiety i nie wyobrażam sobie, że można by tak podchodzić do aborcji. Już choćby ze względu na to, że jest to niemalże operacja z dużym okaleczeniem narządów rodnych (pomijam tu już sprawy emocjonalne).
  11. Dokładnie. Geniusze zdarzają się raz na kilka tysięcy osób, więc trudno wyobrażać sobie, że kalekie dziecko, które ma się urodzić, akurat będzie Bocellim na przykład. Raczej należy zakładać,że przez całe życie będzie na marginesie świata, nikomu niepotrzebne, każdemu kulą u nogi ze swoją chorobą i brzydotą.
  12. Popieram w stu procentach. A nawet w dwustu. Jajko nie jest jeszcze kurą. Panowie, nie przesadzajmy.
  13. Właśnie do tamtej Wielkanocy piję. :) Pamiętam, jakie życzenia się wówczas wysyłało do znajomych: Merry Easter! ;))) A na pocztówkach były namalowane zajączki zaprzężone do wozu z Mikołajem. :)))
  14. Oxyvia

    Cenne życie

    Ostatni wers się nie rymuje, co niestety psuje cały efekt limeryku. Może zamiast: "w jeżyny", napisać: "w banany"? :)
  15. Nie ma sprawy! Zaraz się biorę do roboty.
  16. Czasami wiemy na pewno. O to właśnie chodzi. Czasami kobieta (lub dziewczynka), która zaszła w ciążę przypadkiem albo z powodu gwałtu, wie na pewno, że nie chce mieć dziecka i nie jest w stanie go kochać, zająć się nim. To po co ją zmuszać do urodzenia? Czasami wiemy na pewno, że płód jest pokiereszowany i urodzi się jako kaleka. Po co takie dziecko rodzić i skazywać z góry na życie pełne rozpaczy? Nawet gdyby miało być geniuszem? (Na co jednak szanse są niewielkie, ale to już inna sprawa). Powtarzam jeszcze raz: nie mogłabym patrzeć na to, jak moje dziecko, jeszcze nieświadome niczego, dopiero zaczyna się przekonywać ze zdumieniem, że nie może zrobić czegoś, co robią inne dzieci - że jest dziwne, inne, kalekie. Zwariowałabym z rozpaczy. Nigdy świadomie nie skazałabym dziecka na takie życie, na stopniowe odkrywanie - nie świata i jego urody, ale tego, że jest inwalidą.
  17. Fajna miniaturka. Liryczny opis zimy, której nie ma. Ale jeszcze może przyjść. Na Wielkanoc. :)
  18. Dziękuję za "fajny". :)
  19. Taaak? A komu zszywam porwane koszule i łatam przetarte "kacabelki" (kamizelki)? Nie potrzeba? To po co ja to robię?... ;)))
  20. Bardzo fajny, lekki wiersz, melodyjny, śpiewny - jak to u Ciebie, Bolku. Zgadzam się z przesłaniem - miłości nie da się zszywać na siłę, kiedy ona wyraźnie się pruje. Ale wiesz, i @bajaga1 ma rację: warto próbować, póki jest nadzieja, bo miłość jest warta zachodu.
  21. Aha, teraz rozumiem, o co chodzi: to nie czas coś zabiera, ale śmierć odbiera człowiekowi czas. Nieporozumienie wynikło z tego, że zaimek "to" oraz rzeczownik "czas" mają tę samą formę w przypadku mianownika i w przypadku biernika, dlatego w tego typu zdaniu: "Czas zabiera to" - nie wiadomo, co jest podmiotem ("zabieraczem"), a co dopełnieniem ("zabieranym"). Dlatego właściwie należałoby całkiem przeredagować to zdanie. Np. tak: A kiedy przyjdzie to najgorsze co przejdzie metę bezpowrotnie albo: przebiegnę metę bezpowrotnie albo: co czas mój przetnie bezpowrotnie Można jeszcze inaczej. W każdym razie radzę to przeredagować tak, żeby nie było wątpliwości, że owo "to najgorsze" jest tu czynnym podmiotem, a nie czas. Serdeczności, Deonix. :)
  22. Bajago, witamy na forum - w klubie wierszomaniaków. :))) Wiersz Twój jest smutny, melancholijny, podsumowuje życie, ale kończy się optymistycznie - wyrażeniem Twoimi słowami hasła "carpe diem!". Nieważne, co było, nie wiadomo, co będzie, ale ważne jest to, żeby żyć każdą bieżącą chwilą i chwytać życie za ogon, żeby nam nie uciekło na niczym. :) To także moja filozofia. Co do formy, a konkretnie rytmu - zgadzam się z Jackiem. Warto popracować nad melodią wiersza, bo jest fajny i niesie potencjał dobrego utworu.
  23. Jacku, jeszcze zapomniałam o coś zapytać w związku z Twoim wierszykiem dla mnie. Pokaż mi, gdzie się ten rym gubi, dobrze? Bo nie mogę znaleźć. I jeszcze coś: Nie rozumiem tej strofy. Oczywiście jasne jest, że doradzasz mi - głupiej - spacer zamiast leżenia po jedzeniu (niestety całe dnie jestem w pracy i nie mogę sobie na to pozwolić, ale wierz mi, że kiedy dopada mnie wolność, łażę całymi dniami po 20-30 km dziennie albo całe dnie pływam, albo macham łopatą w ogrodzie). Natomiast druga część zwrotki jest dla mnie niezrozumiała - i to właśnie chciałam napisać. Chyba powinno być "słonko", a nie "słono"? Bo "słonko" rymuje się z "jedzonko". Ale i tak nie rozumiem ostatniego wersu. Naprawdę, nie udaję. Mam odczucie, że chodzi o coś erotycznego, ale nie łapię do końca i mogę się mylić. ;))) Pozdrawiam serdecznie. PS. Inne Twoje rady też znam - i też nie działają. Naprawdę. Nie wszystko mogłam ująć w wierszu, bo i tak jest już długi. Ale całe sztaby naukowców pracują od lat nad problemem otyłości i jak na razie nikt nie opracował skutecznych metod chudnięcia dla wszystkich ani nikt nie zna do końca przyczyn tycia. Nie takie to proste.
  24. Ha ha ha! Ubawiłeś mnie, Waldemarze! Cieszę się, że mój wierszyk ma odchudzającą moc! :))))))))
×
×
  • Dodaj nową pozycję...