Jest noc. Ja w takie noce
w milczeniu prę przez miasto.
We flechtach tętni płotom,
skryta przed światem jasność,
a mrok, utkany ciasno,
zalega głównie w bramach.
W ich odrapanych ścianach
i starych jak proch wnętrzach
młodzież, co nie jest złotą,
wycina w tynku serca
i nogi łamie kotom.
Dźwięk tłumiąc, szybkim krokiem
uciekam w światy znane,
by wśród igliwia ulic
odnaleźć własną bramę.
W niej, tam gdzie już nie chodzę,
ktoś widział katarynkę.
Tam moja dzika młodość -
przykryta szarym tynkiem.
[X 2005]