
Antoni Leszczyc
Użytkownicy-
Postów
1 033 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Antoni Leszczyc
-
Smętarz
Antoni Leszczyc odpowiedział(a) na Antoni Leszczyc utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
O ile co do śmiertelności nie dojdziemy do porozumienia - ja nadal uważam, że w organizmach martwych widać ich śmiertelność, właśnie dlatego że są martwe - o tyle niepotrzebny jest tu spór o te miniaturki. Że zacytuję sam siebie z poprzedniego postu "Nie chcę pisać haiku sensu stricte, bo taka forma mi nie odpowiada. Dlatego je rymuje, wtłaczam je w ramy spinające, podsumowuje je, pointuję, systematyzuję obserwacje charakterystyczne dla haiku w całościowym obrazie rzeczywistości. Z drugiej strony miniatury te powstają na bazie takiego mentalnego haiku, krótkich splotów myślowych; stąd zacowana liczba sylab i na wpół obserwacyjny charakter. Publikuje w dziale haiku, bo nie ma na to tu lepszego działu." Nie musisz mnie uczyć pisania haiku - ja haiku pidać umiem, po prostu nie chcę tego robić. Natomiast nadal proszę o przykład kilkuzwrotkowego limeryku. Nie rzucaj słów na wiatr. Pozdrawiam, Antek -
Smętarz
Antoni Leszczyc odpowiedział(a) na Antoni Leszczyc utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
No, pojawiam się i odpowiadam :) Najpierw może jeszcze o tej śmiertelności. Moim zdaniem ta obecna w tym utworze nie odbiega wcale od słownikowej definicji (deathinicji?). "Śmiertleność organizmów żywych" - się zgadzam - o której te przekonują się patrząc na organizmu już martwe. Nie rozbierałem tej konstrukcji na funktory i zmienne indywiduowe - ale i tak wydaje mi się, że brzmi to logicznie :) Szybciutko o innych utworach: zgadza się, moje haiku to nie haiku. Nie chcę pisać haiku sensu stricte, bo taka forma mi nie odpowiada. Dlatego je rymuje, wtłaczam je w ramy spinające, podsumowuje je, pointuję, systematyzuję obserwacje charakterystyczne dla haiku w całościowym obraze rzeczywistości. Z drugiej strony miniatury te powstają na bazie takiego mentalnego haiku, krótkich splotów myślowych; stąd zacowana liczba sylab i na wpół obserwacyjny charakter. Publikuje w dziale haiku, bo nie ma na to tu lepszego działu. Natomiast szczęka mi opadła przy limerykach. "Kilka zwrotek"?! Na bogów, które?! Zgadzam się, że czasem rytm 3 i 4 nie jest o stopę krótszy, rymy nie zawsze są dokładne, czasem występuje podmiot liryczny - ale takie odchylenia są w limeryku dopuszczalne, choć nie są szczytem marzeń. Natomiast "Kilka zwrotek"?! Podaj proszę przykłady, bo sam jestem ciekaw. Natomiast zbytnia efektowność to już ciekawy argument. Nie ukrywam, ja lubię wymyślać ciekawe - bo nie zgodze się, że nonsensowne, każdą potrafię wytłumaczyć - metafory. Owszem, Jacek Dehnel napisął mi kiedyś, że zbyt rozciągam rejestry. Ja natomiast nadal nie ukrywam, że takie pisanie - posiadające treść, ale i lekko barokowe, bogate w formie - póki co (!) mnie interesuje. Są tu odstępstwa od normy: rzuć, prozę okiem na *** [to nie jest koniec śwata...]. Tym niemniej, choć lubię wspomnianego Herberta i lubię jego komunikatywny styl pisania, to najbardziej pociąga mnie poetyka Leśmiana. Rzecz jasna nie staram się jej naśladować - to byloby samobójstwo - ale staram się pisać po swojemu, ale opierając się również na możliwie ciekawych skojarzeniach. Nie mówię, że zawsze nimi trafiam, ale to pewnie cena, jaką się płaci za chęć szukania jakiś nowych porównań i metafor. Jeżeli chodzi o tę zabawę to mogę co najwyżej poszukać - dajmy na to w Różewiczu, Herberta na pólce nie mam - fraz, które mi się nie podobają. Póki co wrzucę Ci jednak jeden z mych ulubionych fragmentów Leśmiana - pisać tak nie będę, ale wyobraźnia i intuicyjność pisania szokowała nie tu zawsze: Południe samo siebie roztrwania w oman senny... Niebem prześwieca w niebie przezroczy księżyc dzienny. Pozdrawiam obu dyskutantów, Antek -
Smętarz
Antoni Leszczyc odpowiedział(a) na Antoni Leszczyc utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Co do powyższego komentarza, to zgodzę się tylko z tym, że Smętarz wyszedł mi nieźle - choć prawdą jest, że i pisywałem lepiej. Nie zwykłem niczego żądać, ale złamię przyzwyczajenie: żądałbym uzasadnienia powyższej radości i humoru z zeszytów. Co się nie podoba w powyższych porównaniach? Pomijając może fragment o stokrotkach; obecnie sam bym to napisał nieco inaczej. Pozdrawiam, Antek PS. Ja tego w Z nie publikowałem. -
Smętarz
Antoni Leszczyc odpowiedział(a) na Antoni Leszczyc utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Sokratex: Jaka śmertelność? Oj, czytaj, proszę, uważniej! Nie śmiertelność zmarłych sensu stricte, a "prywatna śmiertelność" podmiotu lirycznego, którą w zmarłych dostrzega. Mówiąc po ludzku: patrząc na zmarłych przypomina sobie, że i on umrze - dlatego nie lubi ich i ich święta. Oczywiście powiedzieć można, że ich śmierć i śmiertelność peela to nieco inne rzeczy; aczkolwiek mam wrażenie, że łączą się ze sobą. By nie powiedzie, że ściśle. Gdyby coś jeszcze było niezrozumiałego - służę pomocą. Czy słowo "Smętarz" jest genialne? Nie, tego nie napisałem: jest przeciętne. Za to "grzebać" uważam za dobre. Nikt nie powiedział, że poważnych wierszach nie wolno używać ironii. A jeśli powiedział, to ja nie słyszałem. Pozdrawiam, Antek PS. Jacek: Dzięki za komentarz :) To inna refleksja niż ta, która dotyka peela - jak go znam to dlatego po prostu, że nie odwiedza nikogo bliskiego. Ale kto mu broni być niedojrzałym? :) -
Smętarz
Antoni Leszczyc odpowiedział(a) na Antoni Leszczyc utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Jak to? Przyszedł do kogoś bliskiego uczcić małym ognikiem Jego pamięć i mówi nagle, że go nie lubi? Po co w takim razie przyszedł na cmentarz, nie ma przecież takiego obowiązku. A nie wiem po co przyszedł - podejrzewam, że on sam nie wie. Widać wyraźnie, że nie czyni tego z radością i uśmiechem; coś go musi zmuszać do uczestniczenia w tych okolicznościach. Najprawdopododniej zwyczaj; przyjęło się, że zapalić świeczkę wypada, to, by mieć czyste sumienie, idzie i zapala. Być może czuje nacisk rodziny; raz, że może być młody wiekiem i rodzice mogli go tam przywieźć (dajmy na to: jest w liceum), dwa, że będąc osobą dorosłą czuć może nacisk ze strony żony, szwagra, cholera wie - może i teściowej. Nie ma FORMALNEGO obowiązku am być, ale jakiś wewnętrzny obowiązek czuje, więc na cmentarzu się pojawia. Wygląda jakby chcieli swoich bliskich zagrzebać raz na zawsze a przecież ludzie odwiedzają i porządkują groby aby odswieżyć pamięć tych co odeszli. Bardzo źle poetycko zestawione wyrazy: grzebią przy grobach. Tu się nie zgodzę, zestawienie jest umyślne i w moim odczuciu udane. Raz, że oczywiście ma konotacje z swoistym pogrzebowym słownictwem. Dwa, że wyraża stosunek peela do tego święta. "Grzebać" to przecież tyle, co "majstrować"; niechętny jest peel takiej - często czysto okazjonalnej - pielęgnacji. Otóż każdy człowiek ma nadzieje, że bliscy wspomną go czasem kiedy umrze, tak jak on wspomina nnieraz swoją matkę, ojca, dziadków, babcię, przyjaciół... Stąd te płyty marmurowe na cmentarzach bo marmur jest symbolem czegoś trwałego, wiecznego - symbolem naszej nieustającej Pamięci. Gratuluję podejścia do święta zmarłych - niestety, peel prezentuje postawę odmienną od Twojej. Ma do tego prawo. Dla niego wspaniałe, marmurowe pomniki są może i symbolem, ale bezużytecznym. Próbą wyrażenia czegoś, ale próbą nieporadną i mijającą się z celem. Przede wszystkim zaś jednak nagrobki, prócz tego, że przypominają peelowi, że on sam umrze nie mają dla niego znaczenia; świadomosć śmierci nie zmieni więc jego postępowania. Może przypomina sobie o niej jedynie na cmentarzu? Może przede wszystkim dlatego nie lubi tego święta? Lubię interpretować własne utwory :) Pytanie "co autor nam przekazuje" robi się dwa razy ławiejsze :) Pozdrawiam, Antek -
Smętarz
Antoni Leszczyc odpowiedział(a) na Antoni Leszczyc utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Oj, mam wrażenie, że kolega przyjął mylny aksjomat. Podmiot liryczny utworu jest w stu procentach żywy, krew ma, kości, ślinę, limfę i miny kwaśne. W ostatniej strofie zwraca się do zmarłych; pali im świeczkę, lecz ten płomień nie ma mylić ich osądu co do jego do nich nastawienia. Podobnie i w nastepnym wersie zwraca się do zmarłych; nie chce, by Ci zadręczali się jego postępowaniem. Domyślam się, że słowo "góra" zmyliło Cię dość mocno; tym niemniej dotyczy ono nadal nieboszczków, o których peel myśli, że są w niebie. Bo kto z nas, odwiedzając cmentarze, ma o swych zmarłych inne przekonanie? Reszta, gdy przyjąć nagle, że podmiot liryczny żyje, staje się dużo mniej zabawna. Pozdrawiam, Antoś PS. To co prawda pierwsza chyba taka interpretacja, lecz by uniknąć ewentualnych dalszych nieporozumień - zmieniam tę "górę". -
Smętarz
Antoni Leszczyc odpowiedział(a) na Antoni Leszczyc utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Zamiana "zmarłych" na "żywych", jakkolwiek tworzyła by tekst ciekawy, dała by w efekcje treść zupełnie inną niż taka, o której tu piszę. I nie zgodzę się, że odrębne są tu wątki; wszystkie one to pewne aspekty niechęci, jakie peel do tego święta czuje. Myślę, że obcinając wiersz do kolejnej fraszki (już trochę ich pisałem :) wiersz wiele by stracił. Ale dziękuję za komentarz. -
Smętarz
Antoni Leszczyc odpowiedział(a) na Antoni Leszczyc utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Tak, to prawda: miny-winy psuły mi krew już od początku, stwierdziłem jednak, że odpuszczę sobie kombinacje z tym pierwszym wyrazem: wadomo, mógłbym szukać rymu kończącego się na -nych (sinych na przykład). Z tym, że już niespecjalnie chęci miałem, by przerabiać ten fragment - poszedłem więc na łatwiznę. Prawda też ze średniówką: na szczęście rytm się tu nie łamie, więc myślę, że rzecz może zostać na swym miejscu. Pozdrawiam, Antek PS. Leszek, ja wiem, że Ty rymujesz :) Raz, że komentowałem, dwa, że przecież miałeś jakiś czas temu, gdy działała LSC, publikację w Periodyku. Ja pamiętliwy jestem - to pamiętam. :) -
Brakuje tylko jednej sylaby w pierwszym wersie ("z", wiadomo, nie sylaba). jeśli chodzi o treść, to mi się podoba.
-
Smętarz
Antoni Leszczyc odpowiedział(a) na Antoni Leszczyc utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Dziękuję uprzejmię! ;) Tak za komentarze, ja za przenosiny. Pozdrawiam, Antek -
Patrząc na szyldy tak rozkrzyczane, smutna refleksja się we mnie budzi: w Peru dać musisz się opluć lamie, u nas zas świnie plują na ludzi. ---------- Trochę smutna ta fraszka :)
-
Żółte Tulipany
Antoni Leszczyc odpowiedział(a) na Paweł Polkowski utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Daltonista widzi żółty. Nie rozpoznaje czerwonego i zielonego. PS. Całkowity lub niemal całkowity zanik widzenia barwnego to achromatopsja. Acz to już wiedza stricte medyczna :) -
Smętarz
Antoni Leszczyc odpowiedział(a) na Antoni Leszczyc utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Zaczynam powoli wierzyć, że decyzja o rzuceniu poważnego pisania dla limeryków powinna się odwlec w czasie ;)))) Pozdrawiam :) -
Smętarz
Antoni Leszczyc odpowiedział(a) na Antoni Leszczyc utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Dzięki :) Muszę przyznać, że czuję się zdemoralizowany pochwałami. Oskar? :) -
Smętarz
Antoni Leszczyc odpowiedział(a) na Antoni Leszczyc utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Tak, "Smętarz" jest od nastroju. Wydaje mi się, że jest jedna tylko właściwa forma cmentarza na terenie od Odry do Bugu. :) Czyli właśnie "cmentarz". Ja przekręciłem, co by znaczenie podkręcić :) Dziękuję Paniom za komentarze, Antek -
Smętarz
Antoni Leszczyc odpowiedział(a) na Antoni Leszczyc utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
I tutaj też podziękowanie. -
Smętarz
Antoni Leszczyc odpowiedział(a) na Antoni Leszczyc utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
O, dzięki :) Takie tajniki ortografii są mi obce. Jak "w te i we wte" - mówię często, piszę rzadko :) Pozdrawiam, dziękuję za komentarze Antoś -
Smętarz
Antoni Leszczyc odpowiedział(a) na Antoni Leszczyc utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Dzięki, także pozdrawiam :) -
Smętarz
Antoni Leszczyc odpowiedział(a) na Antoni Leszczyc utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Jesień. Wiatr liści szary papier wtrąca przechodniom między słowa. Deszcz blizny na wpół starte drapie, ludzie zaś grzebią dziś przy grobach. Myją im tafle ciut nadżarte, zdobią w igliwia zwiędły szafir: jakby stroili je na tańce lub do trumiennej fotografii. Nie widzę w płytach przyszłych znaczeń. Ukryć nie umiem kwaśnej miny. Każdy z mych niepoczutych płaczy jest jak przyznanie się do winy. Niech was nie zmyli płomień świecy; nie łamcie w raju rąk nade mną! Nie lubię zmarłych, bo mnie męczy moja prywatna w nich śmiertelność. [XI 2005] -
Ja bym jednak proponował wiersze, które nie mają za zadanie rozśmieszać, zamieszczać w innych działach. Nie z powodów jakiś stratyfikacyjnych, dzielenia ludzi na piszących lepiej i gorzej. Po prostu ten dział przeznaczony jest raczej do wierszy zabawnych - nie wyobrażam tu sobie na przykład trenu. Jeśli czujesz, że dział P to dla Ciebie za wiele (co byłoby dziwne, bo ostatnimi czasy wszyscy publikują już w Z), to zawsze jest jeszcze warsztat. Ot, takie porządkowy komentarz.
-
Jerzy, kowal, co ze wsi był Kłoda lubił w środy wciąż zbiegać po schodach. Lecz że miał błędnik chory, myliły go pozory i lądował na strychu, nieboga.
-
[Tłumaczenie] J. Kilmer - Delikatesy
Antoni Leszczyc odpowiedział(a) na Antoni Leszczyc utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Literówki rzecz jasna poprawiłem :) Co z rymami. Cóż, ja generalnie zwróciłem uwagę na coś innego. Język angielski jest językiem niezwykle śpiewnym, bo samogłoskowym; starałem się więc tą melodykę zachować. Lepsze do tego celu wydawały mi się, bardziej miękkie, rymy żeńskie - nie będąc takimi twrdymi wydają się mi być bardziej śpiewne. Być można popełniłem tu błąd, lecz idąc za tym przekonaniem użyłem rymów żeńskich. jak wyszło, tak wyszło :) A treści zawsze staram się być jak najbliżej :) Pozdrawiam, Antek PS. Dzięki Ci wielkie za komentarz. Jesteś drugą osobą, o ile dobrze pamiętam, która komentuje moje tłumaczenia. Nie, żeby były popularne, prawda? :) -
[Tłumaczenie] J. Kilmer - Delikatesy
Antoni Leszczyc odpowiedział(a) na Antoni Leszczyc utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
JOYCE KILMER - DELICATESSEN Why is that wanton gossip Fame So dumb about this man's affairs? Why do we titter at his name Who come to buy his curious wares? Here is a shop of wonderment. From every land has come a prize; Rich spices from the Orient, And fruit that knew Italian skies, And figs that ripened by the sea In Smyrna, nuts from hot Brazil, Strange pungent meats from Germany, And currants from a Grecian hill. He is the lord of goodly things That make the poor man's table gay, Yet of his worth no minstrel sings And on his tomb there is no bay. Perhaps he lives and dies unpraised, This trafficker in humble sweets, Because his little shops are raised By thousands in the city streets. Yet stars in greater numbers shine, And violets in millions grow, And they in many a golden line Are sung, as every child must know. Perhaps Fame thinks his worried eyes, His wrinkled, shrewd, pathetic face, His shop, and all he sells and buys Are desperately commonplace. Well, it is true he has no sword To dangle at his booted knees. He leans across a slab of board, And draws his knife and slices cheese. He never heard of chivalry, He longs for no heroic times; He thinks of pickles, olives, tea, And dollars, nickles, cents and dimes. His world has narrow walls, it seems; By counters is his soul confined; His wares are all his hopes and dreams, They are the fabric of his mind. Yet - in a room above the store There is a woman - and a child Pattered just now across the floor; The shopman looked at him and smiled. For, once he thrilled with high romance And tuned to love his eager voice. Like any cavalier of France He wooed the maiden of his choice. And now deep in his weary heart Are sacred flames that whitely burn. He has of Heaven's grace a part Who loves, who is beloved in turn. And when the long day's work is done, (How slow the leaden minutes ran!) Home, with his wife and little son, He is no huckster, but a man! And there are those who grasp his hand, Who drink with him and wish him well. O in no drear and lonely land Shall he who honors friendship dwell. And in his little shop, who knows What bitter games of war are played? Why, daily on each corner grows A foe to rob him of his trade. He fights, and for his fireside's sake; He fights for clothing and for bread: The lances of his foemen make A steely halo round his head. He decks his window artfully, He haggles over paltry sums. In this strange field his war must be And by such blows his triumph comes. What if no trumpet sounds to call His armed legions to his side? What if, to no ancestral hall He comes in all a victor's pride? The scene shall never fit the deed. Grotesquely wonders come to pass. The fool shall mount an Arab steed And Jesus ride upon an ass. This man has home and child and wife And battle set for every day. This man has God and love and life; These stand, all else shall pass away. O Carpenter of Nazareth, Whose mother was a village maid, Shall we, Thy children, blow our breath In scorn on any humble trade? Have pity on our foolishness And give us eyes, that we may see Beneath the shopman's clumsy dress The splendor of humanity! -
[Tłumaczenie] J. Kilmer - Delikatesy
Antoni Leszczyc odpowiedział(a) na Antoni Leszczyc utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Czemuż plotkarska, drwiąca Sława jest głucha wobec jego czynów? Czemuż nasz śmiech pogardę zdradza, czerpiących z jego magazynu? Oto jest sklep! Tu cuda, czary! Z każdej krainy jest nagroda! Korzenne z Wschodu są przyprawy; owoc, we Włoszech wychodowan. I figi, nad morzem dojrzałe, aż w Smyrnie; z Brazylii orzechy, niemieckie mięsa, przyprawiane, oraz rodzynki ze wzgórz Krety. On to jest panem dóbr niezwykłych, z których rad jest ubogi człowiek; lecz minstrel o nim w pieśni milczy i lauru brak na jego grobie. Może żyć musi bez rozgłosu, ów handlarz małymi szczęściami, bo sklep jego tłum tworzy osób, co śpieszą miasta ulicami. Lecz gwiazdy w większej liczbie świecą, fiołki zaś rosną milionami, i, co znać musza wszystkie dzieci, wieloma gra się pieśń nutami. Może jest tak, że Sławy zdaniem, to spojrzenie, co trwogi pełne, ta twarz, ten sklep i handlowanie niewybaczalnie są codzienne. Cóż, prawda to, że nie ma miecza, by, wisząc, krasy mu przydawał: przez swoją ladę się przewiesza, dobywa nóż i ser rozkrawa. Nie tęskni za herosów czasem, nie zna rycerskich też zwyczajów. Myśli o szynce, o herbacie, miedziakach, centach i dolarach. Duszę kasami ogranicza; świat ma niewielki, jak się zdaje. towary są mu osią życia, jego nadzieją, jego rajem. Lecz - ponad sklepem, nad powałą - kobieta jest i małe dziecię, co wskroś pokoju przedreptało; sklepikarz spojrzał nań z uśmiechem. I on wszak poznał moc uczucia, kochał jak z Francji prawy panicz; w głos własnych uczuć był się wsłuchał, o względy swej zabiegał damy. I dziś jest w jego sercu płomień, co skrycie tli się ogniem białym. Zaskarbił Niebios łaskę sobie i kocha, będąc też kochanym. A gdy pracy skończy godziny (ach, są ostatnie z nich dłużyzną!), w domu, z żoną i małym synem nie jest kramarzem, lecz mężczyzną! I są też ci, którzy z nim piją, ściskają rękę, życzą zdrowia. Nie skończy źle, w samotni żyjąc, prawom przyjaźni kto hołdował. Któż wie też, jakie wojny co dzień się w jego małym sklepie toczą. Na każdym rogu jest wszak złodziej, co złupić chciałby go ochoczo. O blask swego walczy ogniska, walczy o chleb i o ubranie. Wokół głowy mu stalą błyska halo, z lanc wrogów zbudowane. Targuje się o liche grosze, gablotę swą jak stół nakrywa. Na takim polu bitwy toczy, takimi ciosy je wygrywa. Cóż, że surma mu nie przyzywa pod rozkazy legionów zbrojnych? Cóż, że w dwór ojców nie przybywa w chwali zwycięzcy z krwawej wojny? W cudach jest też groteski krztyna, scena potrzebom zaś nie sprosta. Głupiec będzie na koń się wspinał, a Chrystus wciąż dosiadał osła. Człek ten ma dom, dziecko i żonę, i bitwę toczy dnia każdego. Miłość ma, Boga w sercu, zdrowie; więcej nie trzeba mu niczego. O Cieślo rodem z Nazaretu, którego matka na wsi żyła! Czy dzieciom Twym kpić wolno z cechów, a cichy handel zbywać drwiną? Mylimy się. Ach, miej wzgląd na to i oczy daj, by dostrzec jedno: pod tą kramarza brudną szatą prawdziwy człowieczeństwa splendor!