Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Antoni Leszczyc

Użytkownicy
  • Postów

    1 033
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Antoni Leszczyc

  1. Przyznaję, jestem w szoku. W rogu-m ślepej uliczki. Gdzie się nie spojrzę, wokół są białe rękawiczki. Gdzie się nie spojrzę, wokół stroboskop, prochy, gwizdek. Hedonizm wlazł na cokół, świat poszedł na łatwiznę. A miało być tak pięknie: mieliśmy świat naprawiać, sobą zapełniać święte imiona w kalendarzach. Miała być rewolucja, paść miał mentalny marazm. Zniknąć miała korupcja, teatr miał być w koszarach. Dziś sygnet jest w kanonie, brak welwetowych swetrów. Raper grywa w zielone, nie pisze heksametru. "Rewolucja? Dlaczego?" Nikt nic dziś nie chce zmieniać. Po co? Diler dał w credo, towaru w bród w kieszeniach. Odeszły precz marzenia, szlag trafił twórcze chęci. Ambicją Robospierre'a rozkoszy się poświęcić. Brak mu zapału, celu. Stracona generacja. Na głowie tubka żelu, a środku gniew, frustracja. Gałczyński szepcze w grobie skumbrie, skumbrie w tomacie! Chcieliście złotą młodzież, to ją, cholera, macie! Bez szacunku dla prawa i bez ambicji cienia... Dobranoc, mówił dla Was, syn swego pokolenia. * * * Dobranoc? Nie, za wcześnie. Nie będzie białej flagi. Ja mam w rękach czereśnie i nie brak mi odwagi. Wszak trzeba małej iskry, by świat mógł spłonąć cały. Wystarczy potok bystry, by twardą drążyć skałę. Wystarczy dać im wzorzec i karta się odwróci. Wystarczy jeden bodziec, by hedonizm ukrócić. Odnajdzie swą tożsamość stracone pokolenie. Wierzę w to, wciąż tak samo... Czereśnie, śpiew, kieszenie. [XI 2003]
  2. Miło jest, gdy wiatr chłodny owiewa ci skronie, Miło, gdy przez las idziesz, co okryty szronem, Miło, gdy śnieg się błyszczy. Miło, gdy w mróz tęgi, z filiżanką herbaty czytasz grube księgi. Miło też, gdy blask ognia ciemność rozpromienia, ciepłe ku sobie przyzwać, słoneczne wspomnienia. Lecz milsze mi Twe, Serce, łagodne spojrzenie niż wiatr, las, śnieg, herbata, ogień i wspomnienie.
  3. Kolec: Dzięki za opinię. Balladę również dodałem w święta z pełną premedytacją - post się skoczył, trzeba było trochę od poważnych tematów odpocząć. Na długi majowy weekend (3 dni w sumie) też już coś mam przygotowanego :) Natalia: Stokrotkom dostało się w sumie dość przypadkiem, bo i ja te kwiatki lubię i wrogi im nie jestem. Tu premedytacji nie było - jakiś taki traf zwyczajnie. Kaktusy odpadał, te żólte ładne też (żonkile, tak? :) - a ktoś ucierpieć musiał. Poszło po nich. :) Co do rytmu - ja, szczerze, mówiąc, róznicy nie widzę.... Ale, jak już wspominałem gdzieś, arytmiczny jestem. Więc może i zmienię. :) Dziękuję za obydwa komentarze Pozdrawiam serdecznie UnionJack
  4. Pan widzę wychodzi z założenia, że heroinistę może w ogóle coś wystraszyć. Ja w przestrach amatorów najsilniejszej z używek nie wierzę, więc takich ambicji nie mam. Wiersz póki co przestraszył kilka osób na fecie. To lepiej, niż się spodziewałem - ale to i tak nie jest argument. Więc dyskusję o ewentualny powierszowych koszmarach proponuję zakończyć. Bo ani Pan, ani ja niczego nie jesteśmy w stanie udowodnić. Tym niemniej zachęcam do komentowania innych moich rymowanek Pozdrawiam serdecznie UnionJack
  5. [Ewelinie Gutowskiej] Zdarzyło się w słoneczny dzień, w trzeci czwartek miesiąca: polana była i był pień, co zwęglał się od słońca. Nie koniec na tym - tam, gdzie brzask mówił dzień dobry trawie, studnia stała, co miała dach i wiadro, choć dziurawe. Pod dachem zasię dzielnie stał, maleńki, czarny płotek. A pod nim, wśród pachnących traw, rosła kępka stokrotek. Stokrotki zaś, jak jeden mąż, równe nosiły szmatki: żadny pomarańcz, żaden brąz - po prostu białe płatki. Ot, taki w modzie istniał trend, pisało tak w gazetach, by mieć na płatkach swoich biel, bo inaczej to nietakt. Więc padł na wszystkie kwiatki strach, że mogą wypaść z mody, i że inaczej to faux pas, i przegrane zawody. I tylko jeden rósł tam kwiat, co modzie nie folgował, i widać było go wśród traw, choćby i chciał się chować. Kwiat ów, co rósł przy samym pniu, miał na łodydze szlaczek, na swoich płatkach miał zaś żółć i czerwień - nie inaczej! I śmiały się stokrotki zeń, śmiały się zeń paskudnie, więc chciał się schować kwiatek w cień... Ale było południe! W południe zaś zwykł bywać tam, pan co był młody w latach, z którego oczu aż bił blask, tak na połowę świata. Marzyły kwiatki, że ich biel skusi młodego pana, on jednak spojrzał i - ojej! I już był na kolanach. Na kolorowy spojrzał kwiat, pogłaskał go po szyi, i złapał wpół, i już go rwał, i do fraku przyszpilił. Stokrotki? Cóż, minął ich czas, jesień przyszła, a potem, trafiłże wreszcie kwiatki szlag i padły pod tym płotem. * * * Morał dla panny: miej swój styl i w tłumie się nie skrywaj! Bo kto ma niezwykłości blichtr, tego będą wyrywać! [IV 2004]
  6. Bo to, panie Marcinie, ani do śmiechu, ani do płaczu... To po prostu ku przestrodze. I tyle. Może po prostu nie wyszło? A na mniej poważne tematy piszę mniej poważnie. I wtedy jest kabaret. Pozdrawiam [sub]Tekst był edytowany przez UnionJack dnia 09-04-2004 01:00.[/sub]
  7. Ależ nie ma za co przepraszać! Wręcz przeciwnie - to ja dziękuję za wyjaśnienia. Bo nie musiał Pan wyjaśniać - a zrobił to Pan. Doceniam. Pozdrawiam serdecznie. :)
  8. Ja napiszę krótko: podoba mi się. A mi się poezja nierymowana naprawdę rzadko podoba. Gratuluję!
  9. Międzygwiezdność, niespojrzenie, wszechkosmiczny - ja wiem, że Leśmianowi to wychodziło, zę to u niego piękne było - ale tu sprawia to wrażenie co najmniej dziwne i trąci troszeczkę czynnikiem GR. Lepiej, moim zdaniem, wyglądałoby to w wierszu rymowanym - ale tu mogę się mylić. Ogółem: średni ten wiersz. Ale pisz dalej, bo widać tu wrażliwość. A to jest cecha poetów.
  10. Karol: Dzięki za opinię. Ten pomysł, to mnie jakoś tak nagle naszedł i - co najdziwniejsze - przybrał od razu gotową formę. Wystarczyło usiąść i spisać. A co do tego warsztatu - to i dziecko gwoźdia wbiło, gdy pół roku to ćwiczyło... :) p. Tommy Jantarek: Hmmm... Szczerze mówiąc chciałem przestraszyć, nie zabawić... Owszem, w drugiej części utworu chodziło mi o oddanie pędu - ale miało to ukazać niepokój, a nie jakiś sympatyczny pęd... Jeżeli wiersz miast siać niepokój bawi - to po prostu minąłem się z celem :| A skojarzenie z "Lokomotywą", niestety, nie jest do końca prawdziwe... W chwili pisania nie kojarzyłem nawet, że "Entliczek pentliczek" to wiersz Tuwima. Rażące braki, przyznaję :) p. Mirosław Serocki: Zakończenie wiersza na "umiera" wydałoby mi się takie rozpaczliwe jakieś... Może i mocne, ale jakieś takie mało subtelne... No i wiersz byłby, w moim odczuciu, taki niedomknięty. A teraz mam uczucie, że jest w nim wszystko, co być powinno :) Beata_Silver, Dorma: Po prostu - dziękuję :) Takie komentarze sprawiają, że chce się pisac coś więcej niż wierszyki urodzinowe :) Indian_Summer: Jeżeli chodzi o rytm - nie dam głowy :) Ja to piszę tak dośc instynktownie - a instynkt nie Pan Bóg, mylić się może :) Mi wydaje się być w porządku - ale do szkoły muzycznej nei chodzę, więc obiecać nie mogę. Anna Maria: Stryczek nie jest tu symbolem - stryczek to tutaj stryczek. Bo bohater umiera niejako dwa razy - najpierw tak duchowo, w czasie narkotycznej wizji, a potem powtórnie, cieleśnie - przez samobójstwo. Taka przynajmniej jest autorska interpretacja - co nie znaczy, że jest ona najlepszą z możliwych. Wręcz preciwnie - czasem dochodzę do wniosku, że Czytelnicy lepiej radzą sobie z odczytaniem moich myśli, niż ja sobie z tym radzę... Dziwne jestem zwierzę :) p. Marcin Jagodziński: Głupio prosić - ale poproszę. O argumentację. Cóż tu jest głupiego? Pozdrawiam wszystkich i wszystkim za komentarze dziękuję :)
  11. Entliczek pentliczek, czerwony stoliczek. Pod nim, ze strzykawką, ktoś bawi się w życie. Entliczek pentliczek. Wystarczy ukłucie, a kwiatki bławatki wykwitną na bucie. Entliczek pentliczek. Popchnij tylko tłoczek i będziesz miał skrzydła. I własny obłoczek. Entliczek pentliczek Bunt przeciw mamusi? Wystarczy się ukłuć. Wystarczy nadusić. Marzenia Ci zbladły w szarości narzucie? Entliczek pentliczek Wystarczy ukłucie Wystarczy ukłucie... i marzeń promile już mkną przez krwioobieg ku głowie przez szyję i już jesteś anioł i skrzydła trzepoczą i krew masz z powietrza a z tęczy osocze i w oczach masz jasność i idziesz przez tunel ze światła masz lancę przed tobą postument a na nim Bóg Syn Duch i święte stworzenie a Bóg ma strzykawkę i jest dziękczynienie i są wszyscy święci i w boku jest rana i Michał Archanioł co zwalcza szatana i Szymon od słupa i drży twoje ciało i calor i dolor i się dokonało i Hiob który szepcze wciąż Hera O Hera i szatan i Otchłań i anioł umiera. Entliczek pentliczek, czerwony stoliczek. Nad stoliczkiem sznurek. Ze sznureczka stryczek. Na sznureczku zawisł, kolejny marzyciel. Rosyjska ruletka... Entliczek pentliczek. [IX 2003]
  12. Antoni Leszczyc

    Wolność

    Ja mam taką uwagę - jakoś tak nie brzmią, moim zdaniem, wiersze pisane w liczbie mnogiej. Sprawiają wtedy wrażenie albo quasidoktryn, albo poematów, w których objawia się prawdy już objawione. I mi się takie wiersze, w ogromnej większości, nie podobają. Ale to jest tylko moja uwaga, podyktowana moimi subiektywnymi odczuciami. Jeśli Tobie się takie wiersze podobają - nie bierz jej sobie do serca. Pozdrawiam serdecznie UnionJack
  13. p. Mirosław Serocki: Szczerze mówiąc - nie wiem. Ja takie rzeczy wymawiam, dlatego też nie widzę specjalnej różnicy. Ale to już drugie portal, na którym pada taki zarzut - na przyszłość więc będę się w sprach "w" i "we" z ludźmi bardziej w tym temacie obeznanymi konsultował. :) Klaudiusz: Powodów inszych nie znam i boję się pytać :) Dzięki za komentarz, dzięki wielkich rozmiarów. p. Marcin Jagodziński: Cóż, nie mam aambicji podobania się wszystkim - chciałbym jednak zwrócić uwagę, że nie jest to liryka dla dzieci. Przede wszystkim wątpię, czy pijany święty Mikołaj i skuty królewicz nadają się dla najmłodszego z pokoleń - po drugie zaś nie sądzę, by najmłodsze pokolenie odkryło prawdziwą, ukrytą na drugim dnie tematykę utworu. No bo bajka to jest jedna rzecz - a dziecięce marzenia i dziecięce, wyidealizowane wyobrażenie świata to rzecz druga. Jak na mnie - ważniejsza. A ową sentymentalnośc wiersza uznaję za komplement. Serio. p. Seweryna Żuryńska: Dziękuję za miłe słowa. Ważne, by nie zabijać w sobie dziecka. Życie zrobi to za nas... Chyba, że na to nei pozwolimy. Dorma: Dzięki. Następne wiersze już wkrótce. Wszystkim Państwu dziękuję za komentarze... Pozdrawiam, UnionJack [sub]Tekst był edytowany przez UnionJack dnia 03-04-2004 12:37.[/sub]
  14. Antoni Leszczyc

    Rosiczka

    Pointa wędruje do Panteonu Przednich Point! :) Świetne! :)
  15. Antoni Leszczyc

    chirurg

    A mnie to ruszyło. Zwłaszcza wymieniana przez przedmówców druga zwrotka - bo monitor naprawdę zdaje się tu przyjmować demoniczną postać. Chirurg zaś, przeciwnie, przestaje mieć w oczach czytelnika cokolwiek z demona. Najwyższy czas! :)
  16. A wiesz, że fajne? Ten sposób pisania trochę mi się kojarzy z mironem Biedrzyckim, jednym z nielicznych wspólczesnych poetów, których nie tylko trawię, ale nawet degustuję ze smakiem. I ten wiersz też mi smakował. Bo ma w sobie jakąś - wcale przyjemną - przyprawę :) pozdrawiam i gratuluję, UnionJack
  17. Natalia: I richtig - będzie lepiej. Jakby nie patrzeć, jedne bajki, jedna marzenia zamieniaja się w inne. I wiary w niektóre, jakże piękne, mity nawet cały realizm tego świata nie jest, na szczęscie, w stanie podważyć. Pod Półkownik: No nie wiem, czy ów pomysł tak do końca by wypalił: trochę rymów by się posypało, a i rytm połamałby się jak opłatek i poszedł połamany. Wiesz, ja jestem zwolennikiem klasycznej poezji, pisanej (przynajmniej w obrębie daej strofy) niezmiennym rytmem i rymem, takiej poezji a la Staff czy Leśmian czy (niekiedy) Grochowiak. I wolę choć trochę się do nich upodabniać. Na tyle, na ile babka z piasku może się upodobnić do Kopca Kościuszki. Paweł Kolcaty: Z tym 'zaś' zaś rzeczywiście jaki problem jest :) Ale usunięcie nic nie da, bo rytm się schrzani i będzie niesylabicznie... Jako, że wiersz istnieje już w tej formie od magicznych dziewięciu miesięcy to nie będę tego 'zaś' usuwał - ale na przyszłość postaram się uważać. Słowo, choć nie harcerza :) A Agnieszka Osiecka? Pochlebia mi porównanie. Choć nie zasłużyłem. Maria Anonym: To także trochę - a nawet przede wszystkim - jest wiersz o dorastaniu, o tym, jak marzenia i wyobrażenia o świecie natrafiają na mur pragmatyzmu i nieznośnego realizmu... Realizmu, z którym baśń przegrywa - a z którym przegrać nie powinna. Bo marzenia, ideały, a nawet baśnie w dosłownym tego słowa znaczeniu to coś, co łączy człowieka z tym dzieckiem, którym kiedyś był... I tego dziedzictwa nie wolno porzucać... Zbigniew Wilk: Po prostu dziękuję. Oyey: Jesli chodzi o rymy to pragnę zauważyć, że prócz Częstochowy mamy tu jeszcze Kalwarię. Nie zapominaj o drugim sanktuarium. Wolność, równośc, braterstwo. Że temat błahy? No cóż, przyznaję, o komentatorach nie piszę. Ale gdy zaczną kręcić mnie takie rzeczy jak ładny pan w telewizorze - to, obiecuję, pisać będę. Póki co wolę pisac o dojrzewaniu, uczuciach, marzeniach. Taka przelotna młodzieńcza dolegliwość. A że nie jest to strona Ich Troje? Bardzo dobrze! Ich Troje, jak się słyszy na ulicy, zostało rozwiązane i stronę im zamkną. Czego tej stronie, jak sadzę, Oyeyu, nie życzysz :) Wszystkim Państwu dziękuję za komentarze... Pozdrawiam, UnionJack
  18. Powtórka z rozrywki, bajka o kwiatkach do kożucha i poprzednim systemie. Napisane wciągająco, ba, interesująco nawet - ale i tak nie w moim typie. Do polityki jak Piłat - zwłaszcza tej minionej. Co nei zmienia faktu, że z chęcią doczytałem do końca. Mimo, że poezja biała jest dla mnie cięzkostrawna.
  19. Dziś pokoik dziecinny w własnych umiera murach. Konik stoi, bezczynny, na spróchniałych biegunach. Milczy gryf bałałajki, na książkach kurz zaś leży... Tak umierają bajki, w które nikt już nie wierzy. Królewna, z wina czarką, czeka na królewicza. Królewicz, ze strzykawką, w parku na ławce przysiadł. Smok już ogniem nie zieje, martwy kłów już nie szczerzy... Tak z bajkami się dzieje, gdy nikt w nie już nie wierzy. Jest i święty Mikołaj! W kącie leży, pijany... Pot ciurkiem ścieka z czoła... Leży sam, zapomniany. Pije i pali fajki, choć za oknem już śnieży... Tak właśnie kończą bajki, w które nikt już nie wierzy. W kącie pobojowisko. Leżą poczty rycerskie, które w bitwie o wszystko straszną poniosły klęskę. Padły w Bitwie o Pamięć. Martwe ciała rycerzy... Tak z bajkami się stanie, gdy przestaniesz w nie wierzyć. Lecz jest jeszcze nadzieja, którą można się cieszyć! Królewicz się pozbiera, do królewny pospieszy. Mikołaj, w śnieżną zamieć w swym zaprzęgu pobieży... Bajka wygra swą Pamięć... Tylko musisz w to wierzyć. [sub][VII 2003][/sub] [sub]Tekst był edytowany przez UnionJack dnia 19-03-2004 18:11.[/sub]
  20. Well, well, well.... Całkiem fajne :) interesująca i odważna proklamacja neopoganizmu, jeśli rzecz jasna dobrze wiersz rozumiem. Koniec z nowomodnymi wymysłami wspólczesnych religii - tylko natura i jej pradawni bogowie. A raczej, wbrew oficjalnej ortografii "Bogowie". bo prawdziwi. Jeśli nawet to fikcja - to bardzo przyjemna. Każdy ma prawo czasem poczuć się dzieckiem przedhistorycznych bóstw, każdy ma prawo być poganinem.
  21. Nie ukrywam, wizja przyjemna. Tak przyjemna, że szkoda się budzić... Pomysł na wiersz, nie ukrywam, widzi mi się. Sielanka sprawia - o zgrozo ;) - sielankowe wrażenie, całośc zaś pachnie z daleka cygańskim rajem. Słowem: pod względem klimatu i przesłania bardzo fajne. Jeżeli miałbym uwagi, to przede wszystkim do technicznej strony wiersza. O ile rytm jest stabilny, o tyle rymów pochwalić się nie da. Po pierwsze rymowane są jedynie wersy 2 i 4 - a to w wielu krtęgach dyskredytuj3e wiersz rymowany, jako rymowany nieudolnie. Warto tez unikać rymów czasownikowych - kroczył-skoczył to rym tak prosty, że aż głupio go używać. Ale ogólnie całkiem, całkiem. Wrażenia pozytywne. Pozdrawiam, UnionJack
×
×
  • Dodaj nową pozycję...