
Antoni Leszczyc
Użytkownicy-
Postów
1 033 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Antoni Leszczyc
-
Rzadziej was, ufoki, widzę w mojej gminie i nieczęsto tniecie niebo mego miasta; widać i wy w baki lejecie benzynę i to osobliwie - na krajowych stacjach!
-
Wśród pomniejszych innych sznytek TAM największy jest ubytek :)
-
"Rzeźba grecka tyś nie człowiek!" rzekła w słowach szybkich. Lecz nie piękno miała w głowie, a drobne ubytki.
-
Mam ćwieki
Antoni Leszczyc odpowiedział(a) na Antoni Leszczyc utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
To w skrócie jest tak, że ja nie cierpię zakupów. Nienawidzę ich tym pierwotnym rodzajem nienawiści, tym dziewiczym, nieskalanym gniewem. Na myśl o supermarkecie mam ochotę palić i rżnąć, a sklep z butami działa na mnie jak płachta na byka. Agresywny jestem, gryzę, tupię, mam kły i pazury. Zazwyczaj wolę więc chodzić w starym i wytartym, niż kupić sobie nowe. Zazwyczaj - ale nie w zeszły piątek. W zeszły piątek bowiem, a był to dzień nad wyraz już letni, dokonałem transakcji handlowej. Akwizytorem był w tym przypadku kolega Góral, stary pilski punk i niemal harleyowiec. Góral, zwany też niekiedy Młodszym Panem z Bródką, od nieznanych mi już czasów składał motory z części niepierwszej młodości. Jeden z nich zaliczył już szczęśliwą jazdę próbną i szereg awarii. Stały bywalec harleyowych zlotów miał tez żyłkę do interesów: w czasie największego regresu był zawsze przy pracy, zaś każdy z jego towarów potrafił znaleźć nabywcę. Tym sposobem opchnął Góral stary gaźnik, półczynną konsolę i przechodzoną pieszczochę. Tę ostatnią kupiłem ja! Pieszczocha, stary punkowy rekwizyt, to była z mojej strony zwykła dziecinna fanaberia. Skórzany pasek z nabitymi ćwiekami, rzecz do kupienia w każdym sex-shopie i sklepie kynologicznym, zatracił bowiem dawno swoją wymowę ideologiczną. Raz, że przestał już być używany, przynajmniej w znanych mi kręgach, jako bielizna erotyczna. Dwa, że mając nikłą siłę ognia, nigdy nie był dobrą metodą zwalczania Systemu. I dla mnie nie była pieszczocha niczym poza prywatną zachcianką, letnim żartem i totemem pomaturalnego rozluźnienia. Kobiety kupują torebki - ja także mam swoje fetysze! Moi znajomi byli w większości transakcji przeciwni, twierdząc, że pieszczocha będzie mi pasować jak świni dready. Żywiołowym protestom przewodniczyła Kamila, mój prywatny ekspert w sprawie aranżacji zewnętrza. Kamila, biegła w sztuce wizażu, będąc na skraju desperacji sięgnęła nawet po autorytet starożytnych. Posiłkując się nimi dobitnie udowadniała, że pieszczocha na łapie kogoś, kto wygląda jak skejt, to katastrofalne złamanie zasady decorum. A gdzie zostaje złamane decorum, tam rodzi się komizm. Czyli zwykła brecha. Przy takim sprzeciwie publiki kupno ćwieków stało się rzecz jasna sprawą niemal honorową. Rezygnacja byłaby rzeczą haniebną i babią; należało doprowadzić handel do końca, uścisnąć sobie dłonie i pozwolić reporterom na krótkie interview. Nic więc dziwnego, że już w piątek, w kilka dni po wstępnych pertraktacjach, zasiadłem z Góralem do stołu obrad w celu transakcji wymiennej. Posiłkując się cygarem, barmanem i piwem z sokiem doszliśmy do pewnego konsensusu: ja mu piwo i papierek, on mi ćwieki i w ogóle. Oko za oko, ząb za ząb. Nowy totem wprowadził w moje życie pewną dozę wesołości. Rodzice uznali go wpierw za egzotyczny rekwizyt; erotyczną etymologię przedmiotu przyjęli z godnym podziwu zrozumieniem, nie pozbawionym jednak nuty niepewności. Powściągliwi byli także moi znajomi: zapewnienia, że od tej pory biję i gwałcę przeszły bez echa, zwłaszcza wśród koleżanek. Trochę powarkiwałem dla wzmocnienia demonicznego efektu; nie zmienia to jednak faktu, że jedyne, co uzyskałem, to dobre samopoczucie i nowe znaczenie słów "skóra i kości". Gdy tak się sobie przyglądam w lustrze, to myślę, że znajomi mieli rację: wizualnie ćwieki mi nie pasują. Ale i tak noszę je z dumą - to w końcu moja, męska pieszczocha. To jest mój substytut chłopięcej finki; coś jeszcze młodego, ale już upolowanego na własną rękę. Substytut śmieszny dla postronnych, lecz dla mnie będący jakimś wstępem do tej przyszłej, oczekiwanej już trochę, samodzielności. Do kucia siebie i otoczenia od A do Z, pełnej odpowiedzialności za siebie i pełnej, niepodzielnej, choć nierealnej niezależności. Może to iluzja - ale iluzja bycia niezawisłym, prawdziwym i zawsze samym sobą. Z każdym kolejnym ćwiekiem jestem bardziej niepodległy. ---------------------- To rzecz jasna bardziej artykuł. Zastanawiam się: jest na coś takiego miejsce w tym dziale? -
Od dnia pierwszy listopad, by uniknąć nieszczęścia, uprasza się nieludzi o odmianę podejścia: ot, latajcie ufoki trochę jawniej nad nami! Noście, proszę, odblaski - i mrugajcie światłami! [XI 2005]
-
Dnia pewnego, gdym jechał tramwajem miała miejsce historia przemiła: matka stała oparta o ścianę, na siedzeniu trzymała zaś syna. Obok była też wiotka staruszka. Pani chciała zachować się grzecznie i już syn jej to miejsce opuszczał, i już matce wędrował na ręce. Babcia tylko kiwnęła tu głową i ku wyjściu zmierzała wnet śmiało: - Niech on siedzi tam póki jest młody! Się nastoi w tramwajach na starość! [XI 2005]
-
[15] Arytmetyka
Antoni Leszczyc odpowiedział(a) na Antoni Leszczyc utwór w Fraszki i miniatury poetyckie
Dzięki za zwrócenie uwagi, literówka poprawiona :) Ja na szczęście arytmetyki nie mam - ale wykłąd z prawoznawstwa to est ta sama para kaloszy :) -
[14] *** [Szkło dzwoni w bramach...]
Antoni Leszczyc odpowiedział(a) na Antoni Leszczyc utwór w Fraszki i miniatury poetyckie
Akurat w tym przypadku nie :) W tym przpadku brak jest tu smrodu i negacji miasta; kraina cieni to po prostu miasto nocą, gdzie bramy są ciemne, niebezpieczne - ale mają jakąś magię i urok. Zauroczony tym jestem od dawna, więc w każdej chyba formie już to wyrażałem. Przeszedł czas i na miniaturki :) -
Poczekalnia rzeczywiście ładna. "Kruczoczarny" mi jedynie nie brzmiał.
-
[15] Arytmetyka
Antoni Leszczyc odpowiedział(a) na Antoni Leszczyc utwór w Fraszki i miniatury poetyckie
Wykład trwa. Ciągi się dłużą. Rzędy znaków podszytych nudą. -
[14] *** [Szkło dzwoni w bramach...]
Antoni Leszczyc odpowiedział(a) na Antoni Leszczyc utwór w Fraszki i miniatury poetyckie
Szkło dzwoni w bramach kamienic. Miasto: nowa kraina cieni. -
[13] *** [Pobocze drogi...]
Antoni Leszczyc odpowiedział(a) na Antoni Leszczyc utwór w Fraszki i miniatury poetyckie
Odnoścnie PS. Zdaję sobie sprawę. Zawsze jednak miałem potrzebę jakiejś syntezy i zdefiniowania rzeczwistości, nadania ram obserwacjom i znaleziena im miejsca w jakiejś większej całości. Stąd te przemyślenia :) Pozdrawiam ciepło, Antek -
A ja po prostu byłem w bio-chemie :)
-
Leśnik grzeszny ze wsi Bliny robi ciągle głupie miny. Kpi ze swych zwierząt ontogenezą: od poczęcia do padliny.
-
szukam poetów wśród studentów!
Antoni Leszczyc odpowiedział(a) na przemysław gaweł utwór w Forum dyskusyjne - ogólne
Ja się boję takich ogłoszeń. Była akcja: Ania, mam 12 lat :) -
To takie mądre i głębokie
Antoni Leszczyc odpowiedział(a) na Oscar Dziki utwór w Forum dyskusyjne - ogólne
Oscar Dziki: Dodam jeszcze, że słowo to miało tyle definicji sprzecznych ze sobą, iż wielu filozofów porobiło na nim kariery. Skoro tak, to ja wyciągam tego dwa wnioski: małe są szanse, że i my zrobimy na tej dyskusji karierę (bo pewnie stołki z tego tytułu już dawno rozdane), po drugie zaś dyskusja jest trudna, skomplikowana i ogólnie niewiarta świeczki. Skoro nawet wyedukowani odpowiednio filozofowie mają problemy z przedstawieniem spólnej definicji "mądrości" to przy całej naszej błyskotliwości dość prawdopodobnym wydaje mi się stwierdzenie, że i tak nam się to nie uda. Wobec tego ja osobiście zajmę się czymś, co mi się winno powieść: zabiorę dziewczynę do kina. Czego i Państwu życze, oczywiście nie z moją kobietą :) Pozdrawiam, Antek -
[13] *** [Pobocze drogi...]
Antoni Leszczyc odpowiedział(a) na Antoni Leszczyc utwór w Fraszki i miniatury poetyckie
pobocze drogi kciuk wzniesiony ku górze z mapą bez celu To by udowodnić, że wiem jak wygląda melodyka haiku :) Cóż, bez fałszywej skromności powiem, że wiem czym, w ogólnej zarysie, jest haiku. By nawiązać do tej formy stosuję taką samą wersyfikacje i taki sam układ sylab - to oddać ma poniekąd fakt, że te miniaturki (bo to oczywiście nie jest czyste haiku) powstały z krótkich impresji, chwilowych splotów myślowych, na których przecież merytoryczna istota haiku się opiera. Dodaję tu jednak rym, który niejako podsumowuje rozważania w miniaturze zawarte: mam bowiem chęc oddać nie tylko impresję, ale i powstałe na jej bazie przemyślenia. Podsumowując: wiem, czym jest haiku - po prostu szukam jakiejś odmiennej formy. Pozdrawiam, Antek -
[12] Połonina
Antoni Leszczyc odpowiedział(a) na Antoni Leszczyc utwór w Fraszki i miniatury poetyckie
W życiu bym nie wpadł na taką interpretację :) Myślałem raczej o wcinaniu chleba z pasztetem i pastą z łososia - jak widac niezbadane są ludzkie skojarzenia :) Acz oczwiście Twoje jest również w 100% logiczne :) Pozdrawiam, Michał -
[11] Gitara
Antoni Leszczyc odpowiedział(a) na Antoni Leszczyc utwór w Fraszki i miniatury poetyckie
I licentia poetica, i perfidna autoironia ;) Merci :) -
Mało tu, niestety, oryginalności. Tego mi brakuje troszeczkę.
-
[13] *** [Pobocze drogi...]
Antoni Leszczyc odpowiedział(a) na Antoni Leszczyc utwór w Fraszki i miniatury poetyckie
Pobocze drogi. Kciuk w górę. Test ufności w ludzką naturę. -
[12] Połonina
Antoni Leszczyc odpowiedział(a) na Antoni Leszczyc utwór w Fraszki i miniatury poetyckie
Plecaki, buty dziurawe. Pełnia życia. Obiad na trawie. -
[11] Gitara
Antoni Leszczyc odpowiedział(a) na Antoni Leszczyc utwór w Fraszki i miniatury poetyckie
Trzy chwyty. Bicie. To wszystko. Jak dobrze być wielkim artystą! -
Nocami wracam do domu
Antoni Leszczyc odpowiedział(a) na Antoni Leszczyc utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
A Tuwim, to on miał rację: naprawdę nie ma o czym pisać :) -
Nocami wracam do domu
Antoni Leszczyc odpowiedział(a) na Antoni Leszczyc utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
No począku mojej polemiki chciałbym powiedzieć, że się zgadzam :) Generalnie pewnie ciężko o lepszą charakterystykę; szczerze mówiąc nie mam jednak pojęcia, jak można kształcić semantykę i ontologię we własnej poezji. Możliwe, że tu tkwi problemu sedno: to jest mój normalny poziom wrażliwości i nie potrafię sobie nawet wyobrazić tej wywróconej semantyki :) Owszem mam świadomość, że się ślizgam jedynie a powierzchni jakiejś mitycznej Ding an Sich - ale nie mogę powiedzieć, by z tego powodu cierpiał. Pewnie dlatego, że traktuję poezję jako zobowiązujące hobby, równie ważne jak wiersze poważne są dla mnie limeryki, a za moje najbardziej udane wierszydło jesieni i najważniejszą pozycję w bibliografii jesiennej uważam ostatnią porcję moskalików :) Chyba, żem źle zrozumiał te "wywracania" i nie ma ono nic wspólnego z wrażliwością :) A co do warsztatu: nie martw się. Ja muszę nadrabiać, a Tobie sam się wyrobi :)