Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Migrena

Użytkownicy
  • Postów

    1 013
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    12

Treść opublikowana przez Migrena

  1. @Roma Ten wiersz Roma to metafizyka szeptu: piękno tkwi nie w tym, co powiedziane, lecz w przedświcie wypowiedzi, w jej nieśmiałej i wybranej istocie. Bardzo ciekawa poezja !
  2. @Toyer Śmierć, rozważana jako nieuchronna i bezprzyczynowa granica, zmusza do refleksji nad błahością i jednocześnie najwyższą wagą życia. Dobry wiersz.
  3. @Nata_Kruk Nata. Wewnętrzne dorzecze umysłu nadaje rytm chaotycznej loterii życia, w której czas mierzony dobami jest iskrą, a czas mierzony latami – trwałym pulsem bytu. Tak to sobie odczytałem :) Serdeczności :)
  4. @Alicja_Wysocka Alicjo. Pokazałaś jak codzienne rzeczy mogą stać się metaforą naszego życia. "Wyjście po powietrze" to nie tylko gest ucieczki ale symbol szukania równowagi w naszym zwariowanym świecie. Bardzo zabawny wiersz :)
  5. @Berenika97 Bereniko. Ton ciężki, niemal apokaliptyczny a jednak osobisty. W świecie, który miele wszystko w masę, ocala nas uparte trwanie w rytmie własnego kroku. Twoja poezja. Już mi się do niej tęskniło :)
  6. Polityk wchodzi do swojego mieszkania jak huragan w brylantowym smokingu, z kieszeni wysypują się złote monety jak deszcz meteorytów, z teczki wylewają się banknoty jak zielona powódź papieru, a złote sztabki uderzają o podłogę jak kły mamuta, rytmicznie, w takt jego serca – serca pompowanego łapówkami. Pudełka po butach trzeszczą jak trumny przepełnione banknotami, mikser wiruje w szaleństwie i pluje monetami, kaloryfer jęczy, dusząc w sobie koperty gorące jak węgiel z piekła, a szuflady wybuchają jak armaty absurdu, plując na podłogę kolejne łapówki, które wiją się jak robaki karmione podatkami narodu. Banknoty tańczą w powietrzu niczym skrzydła szarańczy, opadają na stoły, krzesła, rośliny, na kota mdlejącego w kącie, szeleścią chórem za oknem: – Idioci, głupcy, płaćcie, płaćcie dalej, bo każda wasza złotówka jest jego świętem. W szafie – sejf, w sejfie sejf, w sejfie kolejny sejf, a każdy mdleje od ciężaru złotych sztabek i banknotów, trzęsie się jak pacjent w gorączce, ale polityk otwiera je z czułością, jakby były matrioszkami chciwości, i śmieje się, że nigdy nie będzie ostatniego dna, bo chciwość nie zna spodu. Złote sztabki układają się w piramidy, monety stukają jak werble koronacji, a polityk klęka przy tym skarbcu jak kapłan pychy, całuje banknoty, tuli złoto, wdycha je jak kadzidło, i szepcze: – Jeszcze… jeszcze… naród niech kona, a ja będę królem złotego świata! Dywan próbuje go udusić ze wstydu, kanapa wyje jak pies skatowany podatkiem, lustro pęka i krzyczy: „Patrzcie na monstrum, co żywi się waszym chlebem!” Ale polityk śmieje się, śmieje tak, że ściany pękają, śmieje się banknotami, śmieje się sztabkami, śmieje się narodem za oknem, który stoi w kolejce do życia – z pustymi kieszeniami i pełnym rachunkiem sumienia. Aż wreszcie staje sąd, w progu, z uśmiechem jak bankomat, i mówi jak wyrocznia absurdu: – Te złote monety? Nie jego. Te banknoty w pudłach po butach? Nie jego. Te sztabki pod dywanem, te koperty w kaloryferze? Nie jego, nie jego, nie jego. I polityk wychodzi wolny, czysty jak kryształ w kieliszku szampana, śmiejąc się w złocie i papierze. A naród za oknem, głupi, naiwny, wyzuty – bije mu brawo i płaci dalej, bo wierzy, że ten skarbiec wypełniony łapówkami zbudowany jest dla niego, choć naprawdę zbudowany jest na nim.
  7. @Annna2 Aniu. Dziękuję. Buzia mi się roześmiała do Twoich słów :)
  8. Przychodzi bez kroków cisza w jej dłoniach jak popiół śpiewający w kominie nocy. Nie woła po imieniu, nie prosi o światło, zamyka oczy światu i gasi świat w tobie. Był jeszcze śmiech w poranku, echo słów szukających drogi, dotyk, co grał na skórze, nim czas kruszył się pod żebrami. Chleb pachniał, szumiała kawa w czajniku, słońce drżało na szybie jak złoty pył w płucach - i nagle ktoś wydmuchał płomień z oddechu. Piasek zdradził klepsydrę, oddech rozdarł się jak pergamin, a serce rdzewiało jak zegar w ruinach ciała. Przychodzi, gdy milkną wszystkie imiona, gdy język staje się kamieniem, a krew, co była ogniem, uczy się być wodą, która zamarza. Nie ma w tym gniewu, nie ma łaski - tylko lustro bez odbicia, noc, co nie zna świtu, ręka, która dotyka - i wymazuje. Śmierć nie jest krzykiem, lecz ciszą w płucach. Nie końcem, lecz pustką po końcu, gdzie nawet cień się nie porusza, bo nie ma już światła, by go urodziło. I zostajesz - nie ty, lecz ślad po oddechu, rozpływający się w chłodnym bezczasie, jak atrament w czarnej wodzie, gdzie żadna dłoń nie pisze już imion.
  9. @Leszczym W tym szaleństwie to niedługo doczekamy szesnastek. Państwo - to. ci ?
  10. @Waldemar_Talar_Talar Czasami tak właśnie trzeba.
  11. @Kamil Olszówka Kamilu. Ty jesteś piękny i wielki człowiek !!! Wielkie dzięki Bogu, że jesteś !!!
  12. @Annna2 Aniu. Pięknie uchwycony ulotny czas i melancholia jesieni. Ale lata szkoda....
  13. @Robert Witold Gorzkowski Powiem jak do tego doszedłem. Nie mam przeciez takiej wiedzy jak Ania. Pierwsze nazwiska to wydłubane z pamięci po książkach które kiedyś przeczytałem. Ale u mojej prababci wisiał w kuchni "obraz". Albo raczej wydrukowany plakat ? Czarna rama, długi prostokąt. Tło ciemne. Pamiętam tylko niebieskie sukno na długaśnym stole. Styl - ostatnia wieczerza. Pośrodku, na podwyższeniu Kołłątaj. Po bokach sześć albo siedem osób z każdej strony. Mężczyżni. Pod postaciami białe prostokąty a w nich czarnym piórkiem podane nazwiska. Przy końcu stołu,po lewej stronie Kołątaja mężczyzna. I podpis S.Gorzkowski. Tak zapamiętałem. I teraz tak. Twój tekst Robercie to tekst sentymentalny. Więc skojarzyłem. Internet i mamy bohatera : Franciszka Gorzkowskiego ! Pomarudziłem sobie :)
  14. @Robert Witold Gorzkowski Chodzi o Franciszka Gorzkowskiego !!!!!
  15. @Robert Witold Gorzkowski Jakub Jasiński Szafot. Ostatni mój strzał.
  16. @Robert Witold Gorzkowskiwedług mnie Twój wiersz mówi o Józefie Zaliwskim. Cmentarz Montmartre. Widziałem. @Robert Witold Gorzkowskicholera. Może też chodzić o Artura Zawiszę. Stracony na szafocie....
  17. @Nata_Kruk Nasza pamięć nosi ból historii, lecz życie — niewinne i codzienne — trwa mimo niej. Kapitalny wiersz. Podziwiam. I tylko tak na marginesie poinformuję, że tzw. zegar zagłady atomowej na Uniwersytecie Chicago pokazuje dzisiaj, że ludzkość znalazła sie najbiżej od 1947 roku od totalnej zagłady. 89 sekund. Nigdy jeszcze nie było tak żle jak dzisiaj.
  18. @violetta W swojej twórczości jesteś jedyna, uroczo nieziemska . Niepowtarzalna :)
  19. @Berenika97 Hegel powiedział kiedyś, że " jedyne czego uczy nas historia, to to, że niczego się z niej nie uczymy" Fantastycznie napisany wiersz Bereniko. Ponadczasowa dusza w nim ! Z apetytem przeczytałem.
  20. @Nata_Kruk Nata ! To tylko mi miło jest :) Dziękuję pięknie :) @Waldemar_Talar_Talar Też nie byłem. Tylko ten facet w windzie.... A resztę wymyśliłem :) Dziękuję. @iwonaroma No właśnie:) To tak jak się nieuk bierze za pisanie wierszy. Wiedziałem, że gdzieś dzwonią..... Już poprawiam. Dziękuję :)
  21. @Stary_Kredens współczesna młodość w miejskiej codzienności. I ten głęboki kontrast między dzisiejszym cyfrowym wyobcowaniem a dawniejszą spontanicznością. Bardzo ładnie opisany dysonans pokoleniowy.
  22. @Berenika97 jest tutaj miłość jako doświadczenie apokaliptyczne i zarazem transgresyjne. Koniec świata który daje początek nowemu. Bardzo mocny intelektualnie wiersz. Pozdrawiam.
  23. @Berenika97 przepraszam za klimaty :) Dziękuję Bereniko. @MIROSŁAW C. Wiem, wiem .....chodzi o rosół :) Dziękuję Mirosławie.
  24. @Alicja_Wysocka Alu. A gdzie ten kot jedzie ? Zasadniczo ?
  25. @wierszyki Dzień dobry. Ten wiersz jest poruszającym zapisem pamięci. Szkolne zeszyty i jesienne obrazy stają się metaforą kruchosci życia. Jest tutaj też cichy hołd dla tych, których świat zabiera zbyt wczesnie. Bardzo podoba mi się Twój wiersz !
×
×
  • Dodaj nową pozycję...