-
Postów
3 146 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
60
Treść opublikowana przez Ewelina
-
Wolność bez twoich ramion... Jak więzień jestem... A mój świat bez ciebie - jak sierota Niepewnie się poruszam i sztywno w drucianej postawie Z zimnych dłoni nie puszczam pędów bambusa - Bo taka głupiutka nie jestem Choć serce się rwie do tańca Nie będę okruchów zbierać ani resztek... W wolność bez ciebie wkraczam pomału Choć się nie spieszę... Dziś moje święto i się nie smucę Dziś święto wszystkich bijących serduszek A może jeszcze i twoje zabije... Może je swoim sercem rozgrzeję? ... Wiesz - Mózg się czasami myli Nie zawsze wie lepiej
-
@staszeko @staszeko niektórzy ślepną wcześniej i wtedy jest ambaras 🙊 😁
-
@staszeko umiesz czarować:)
-
@staszeko z racji.... wieku?
-
Tego rymu nie słyszałam :) Coś w tym jest, co piszesz. Takie podejście obecnie jest niemodne. Ludzie zmieniają partnerów jak rękawiczki z różnych względów - nie zawsze głębokich i sensownych, coraz rzadziej też przemyślanych. Jako ludzkość, z jednej skrajności wpadliśmy w drugą. Czasem aż żal patrzeć 🙈 Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za komentarz :)
-
@staszeko Wszystko tak zgrabnie i zręcznie potrafisz ująć. Nie wychodzę z podziwu, raczej utwierdzam się w nim przy każdej okazji. Pozdrawiam nieustannie :)
-
@staszeko upiorne ziarenko... Proza piękna Pozdrawiam serdecznie :)
-
@Rafael Marius zakładam, że wiele choć nie wszystko w tym obszarze zależy od nas samych...
-
Powtarzalność poczynań napawała go spokojem Krzątał się wokół niej tyleż chętnie co z przyzwyczajenia... Czasem też wchodził na jej ciało miękko i z chęcią Choć nigdy nie była piękna to zawsze jego Jedyna - nieprzeciętna w spojrzeniu Taka miłość przeczesana siwizną Zapchana codziennością życia... Kochał ją tak jak i się z nią nudził Po prostu lubił gdy była i gdy jak natrętna mucha kręciła się w pobliżu A marktoniał kiedy smutna w zadumę głęboko odpływała... Na szczęście wracała zawsze niby bumerang do jego ramion przez czas pomarszczonych Zawsze w porę docierała Pstrykała go drżącymi palcami i gładziła po starczym nosie Te ciągłe życiowe rytuały Brzydkie i całkiem znośnie na piedestał ją wynosiły Każdy dzień i pewność obecności rzeźbiły bezlęk w jego sercu Upadki i wzloty miłosne... Wszystko przy niej miał - Chwile wielkie w ich małości
-
@Rafael Marius dziękuję serdecznie. Przeczytam na spokojnie. Jestem wdzięczna za czas, jaki poświęciłeś by to wyjaśnienie sformułować. Pozdrawiam Cię bardzo
-
Wulgaryzmy 1 - Codzienność
Ewelina odpowiedział(a) na Tectosmith utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Tectosmith żeby było jakoś lepiej :) -
Wulgaryzmy 1 - Codzienność
Ewelina odpowiedział(a) na Tectosmith utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Tectosmith @Tectosmith żywi czasem sami chcą się grzebać... niestety. Mam nadzieję, że wyrzucenie z siebie tych słów, przyniosło Ci ukojenie. Wiersz poruszający. Pozdrawiam serdecznie :) -
@Rafael Marius A rozwiń myśl proszę. Ja z autopsji nie znam, ale zakładam, że bliskość nie może zbyt bliska?
-
@Rafael Marius wypracowałam sama. Życie mnie nauczyło dość boleśnie w niektórych obszarach. W sumie dobrze, bo z tym podejściem jest mi dużo lepiej :)
-
@Cor-et-anima Łapię, łapię 😁 Pozdrawiam serdecznie
-
@Marcin Szymański @Marcin Szymański Nie wszystko jest zawsze oczywiste. Choć faktycznie była postawa powiązać tekst z wątkiem religijnym. Moje słowa nawiązują jednak do słów Junga: "Spotkanie dwóch osobowości przypomina kontakt dwóch substancji chemicznych: jeżeli nastąpi jakakolwiek reakcja, obie ulegają zmianie" Tyle, że ja poszłam o krok dalej... Zdecydowanie dalej.
-
@Marcin Szymański naprawdę do Jezusa? Jak to każdy inaczej odbiera... Niezmiennie mnie fascynuje ta różnorodność interpelacji
-
@Cor-et-anima a przetłumacz proszę bo nie rozumiem 🙊 Pozdrawiam serdecznie :)
-
@Rafael Marius zdecydowanie drugi wariant jest mi bliski. Cieszyć się życiem i chwilą, która właśnie trwa, zamiast gonić za nie wiadomo czym :) Ci co gonią, pędzą, których znam, nie są szczęśliwi. Są zmęczeni, sfrustrowani. Do tego najczęściej nie potrafią sformułować, co jest sensem czy kwintesencją ich życia. Nie mają czasu na refleksję, wypełniają swoje życie tysiącami powinności, ale gdy ich spytać po co to wszystko robią, nie mają wyjaśnienia, poza jednym: "bo tak trzeba..." i odpowiadają często w formie pytania...
-
Pędzą ludziska przez życie Podmuch mi na policzku robią Biegną chwytając powietrze łapczywie... Ich wzrok taksuję w przelocie Życie jak bimber pędzą Na wariata... Nie wylewając ani kropli Za kołnierz A ja stoję i patrzę sobie Na ich poczynania Iście nerwowe... W garści piasek ściskam Tłamszę go między palcami I puch! Uwalniam blokadę Oddaję ziarenkom wolność - Padają w ciszy na ziemię Jedno po drugim Spoglądam na ludzi pędzących Nachalnie za życiem kapryśnym Spojrzeniem tylko mi znanym Patrzę się na nich Ze słabym uśmiechem I jakże silnym zdziwieniem
-
@Leszczym Zawsze może być lepiej... Tu nie ma granicy. To raczej nieskończoność, przynajmniej ja tak uważam. Dziękuję za przychylny komentarz :) Pozdrawiam serdecznie
-
@kwintesencja dziękuję bardzo :) bardzo mi miło :) Nie spodziewałam się tyłu przychylnych recenzji. Pozdrawiam serdecznie :) @Kwiatuszek dziękuję bardzo mocno:) Pozdrawiam serdecznie :)
-
@A-typowa-b dziękuję serdecznie :) Choć ja chyba nigdy nie będę zadowolona ze swojego pisania. Ciągle widzę mankamenty. Tym bardziej jestem wdzięczna do dobre słowo, bo pozwala mi to uchwycić równowagę, a tę bardzo sobie w życiu cenię. Miłego wieczoru :)
-
@Rafael Marius jutro jest bardzo samodzielne :) Pozdrawiam serdecznie @Tectosmith dziękuję :) bardzo mi miło. Pozdrawiam serdecznie :)
-
Błyszczący żuk tocząc swą kulę Łagodnie płynie przez piasku tabuny... A ja głęboko wdycham świat wokół I wilgoć dzikiej leśnej natury Idę po drodze na górę wysoką I pod sklepieniem wiatr włosy mi łamie Zanim tam dojdę może nie zblaknie Twój cień z oddali co patrzy się na mnie Błyszczący żuk toczy swą kulę Wciąż idę za nim w pośpiechu znikomym I w ciszy niosę swój nagi kamień Mokry od potu a może od rosy Idę w labirynt zaklętych granic Które mi twoje dłonie znaczą Idę w aleje drzew jak w rzeki ulic Idę o jutro nie martwiąc się wcale Błyszczący żuk toczy swą kulę A ja się zginam w geście poddańczym Nad głową mam swą śnieżną chmurę I twoją sylwetkę i ruch twoich kończyn