Nie słyszałem bicia serca.
Szeptu sumienia, duszy.
Zanurzyłem się w ciszy
„ zwyczajnej – pospolitej”.
Odebrałem głos z wnętrza.
Bardzo zląkłem się siebie.
Otacza mnie morze,
lecz nie wiem gdzie jest dno.
Czasem unoszę się,
ale nie sięgam nieba.
Bywa, że pochłania
mnie bezkresny kosmos.
Mogą obracać się
liczne, białe kartki.
Jestem zagubiony…