Spotkałem piękną kobietę przed kościołem.
Zaprosiłem ją na partię szachów.
Chętnie się zgodziła.
Zaproponowała grę białymi.
Odwróciłem wzrok i skupiłem się.
Pochłonęła mnie ambicja.
Gdy po ciężkiej walce zdobyłem przewagę,
przeciwniczka nieszczerze się uśmiechnęła.
Bierki białe przemieniły się w czarne,
a czarne w białe.
Tajemnicza pani wciąż się śmiała.
Gdy otrząsnąłem się, byłem zafrasowany.
Przeciwniczka zniknęła.