Pozdrawiam twoje czarne dziury.
Doceniam zapał i ambicję.
Niestety nauka mnie nudzi.
Lecz pragnę delikatnie dotknąć :
twojej twarzy i ciepłych dłoni.
Nie ważne, nie ważne kim jesteś.
Przyszedłeś do domu z teczką.
Mówiłeś o uczonych rzeczach.
Lecz mnie obchodzi twa koszula…
Nie ważne, nie ważne kim jesteś.
Proszę cię o kilka gwiazdek,
oraz o moc całego świata.
Nasze serca muszą „pulsować”.
Ważne jest, ważne jest kim jesteś.
W centrum miasteczka był targ.
Na mim odbywało się często świniobicie.
Kilka przecznic dalej stał kościół i akademia.
Uczyli tam też prozy życia.
Na skraju miejscowości była chata Kunegundy ( na palach.)
Natomiast za miastem, na końcu ślepej ulicy,
znajdował się dom wyklętego poety.
Na szczęście każdy ma własny szlak.
Są stare kamienice, zaułki, ślepe ulice, wieże...
Na krzywej wisi zegar.
Nieopodal stoi orzeźwiająca fontanna.
Dalej, mijam kolorowe neony, witryny
i ludzi z pustym uśmiechem.
Jestem anonimem i gubię się w mieście.
Przy rynku jest kwietnik.
Ulicą idą barwnie ubrani ludzie.
Patrzę na pełne balkony,
otwierające się w kierunku słońca.
Dalej jest kamienica,
na której wypisano poemat.
Na skraju miasta znajduje się staw,
w którym teraz odbija się tęcza.
Patrzę i wyciągam ramiona.
Księżyc potęguje moc,
gwiaździstej, nieskończonej nocy.
Jesteś jej towarzyszką.
Blask pada na twe ciało,
rozpływasz się w cieniach.
Nie mogę określić twojej sylwetki ani twarzy.
Napełniają mnie emocje i czuję dreszcze.
Plącze się myśl : „ posiadasz niejedną naturę”.