Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Klaudia Gasztold

Użytkownicy
  • Postów

    414
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Klaudia Gasztold

  1. Podarta sukienka Na wieszaku huśtana Wiatru lekkim powiewem Twoja elokwentna transcendencja Rozkłada mnie na czynniki pierwsze Każdą część ciała dotykasz z osobna Jakby jego indywidualność była widoczna Niczym indywidualna neszama W tylko sobie znanej powłoce Będąca kolorowym motylem którego oswoiłeś Namacalną odwzajemnioną bliskością O której nikt po za nami nie ma pojęcia Potajemne pełne świadomości igraszki Wyrzeźbiły się w naszej pamięci I chcemy ich podświadomie coraz to więcej Poznaliśmy się niezależnie od własnych wyborów Życie samo nam drogę usłało różami Które jak Twoje delikatne dłonie Koją nerwowe komórki mózgowe Utrudniając stopom stawianie oporu Klaudia Gasztold
  2. Żeglowaliśmy wspólnie Nieopodal naszego żółtego domku Który zdobiły białe delikatne kwiatki Swoim kształtem Przypominały czterolistną koniczynę Na niebie nie było żadnej chmurki Szklana tafla wody emanowała spokojem A złote słońce z nutką czerwieni Przebijało się przez szare zasłonki Zapełniając próżnię Pachnącego konwaliami pokoju Przemoczeni do ostatniej nitki Wracaliśmy do naszego azylu Trzymając się za dłonie Aby narzucić na siebie biały ręcznik I podziwiać na tarasie migoczące gwiazdy Konsumując przy tym słodkie czerwone wino Jak pośród kolorowych kartek Baśni dla dzieci Chichotaliśmy godzinami Podmuch wiatru zawsze był nam łaskawy Popychając postawione do pionu żagle Brakuje mi tego zwyczajnego życia Jeszcze na ziemi byliśmy w niebie Daleko od cywilizacji pełnej etykiet Chaosu i emocjonalnych barier Które zburzyły już wiele mostów Teraz samotnie przekroczyłeś niebieski próg Czekając na mnie delikatnie dotykając Cienkich strun złotej harfy Jakby każda z nich miała symbolizować Sekundę spędzona ze mną Każdy hymn opowiada inny dzień Z tej samej historii W Szmaragdowym lesie Wąskie ścieżki Którędy przechodzi mgła Nieopodal jeziora A wokół gęste zarośla Na których latem przesiadują motyle W kolorowej sukience Zmierza kobieta Wzdłuż jeziora Pewnym krokiem Unosi dłonie Ku grafitowemu niebu Delikatnie uchyla usta Mdleje Upada Wprost do zimnej wody Budzą się fale jeziora Zanurzając w sobie Powłokę duszy Ona też z kimś żeglowała Podziwiała zachód słońca Zbierała muszelki na plaży Każdą z nich ozdabiała polnymi kwiatami Ona też ufała gwiazdom Także kochała Zbyt mocno Klaudia Gasztold
  3. Leżałam sama Długo się wpatrując W czerwone światło Widoczne tylko dla mnie Jak jakieś objawienie Znak lub przestroga Od kogoś z góry Szafa była zamknięta Nadal jest Tylko kurz z niej spada Na długi czas Zostałam w tej pozycji Trzymając się koca Będąc pod nim Serce tupotało Jak na maratonie Byłam sama Nawet cisza się oddaliła Zostawiajac mnie Z garścią lęku I koszykiem pełnym wierszy Spod czerwonego światła Nic nie wyrosło Zgasło po kilku latach Zostawiajac strach I drewniany koszyk Pełen nieotwartych jeszcze wierszy Klaudia Gasztold
  4. Czas nie leczy ran Nie pozwala zapomnieć Jedynie skraca uśmiech Uczy jak żyć samemu Bo przecież tak jest najbezpieczniej Dla umysłu Dla serca Dla własnej nieokreślonej przyszłości Czas jedynie zabiera chwile radości Zostawiając ciężkie sny Z którymi muszę się sama borykać Oszukuje mnie Dając kolejne Niepewne godziny grozy Wątpliwości Namacalnej nadziei Każe iść naprzód Mimo oporu emocjonalnego Bo czy może być jeszcze gorzej ? A jeśli to już droga z górki ? Zwracam wzrok Ku nieznanemu Nie ufając ziarnom piasku Szukam w jutrze Twoich słów Klaudia Gasztold
  5. Siedzisz W mojej głowie Klonując się w snach Czasem jak anioł Na ramieniu Towarzyszysz mi Gdy nie ma na nim Mojej duszy Kochasz ogień Dlatego Zwiesz mnie słońcem Bo na nim Najwięcej ognia Tak samo Jak w naszej miłości Płomienie trzymałeś W uchylonych dłoniach Uśmiechając się do mnie A ja leżałam Na puchowym dywanie Z rozwianymi włosami Podziwiając Twoje Transcendentalne oblicze Które nie uniesie Żadna łódka Wystrugana z kory Bo tylko w sercu jest tyle miejsca Ile potrzeba miłości Nadziei I życiu Klaudia Gasztold
  6. Nocą budzą się fantazje Pod blaskiem księżyca Tuż za oknem Lub pod powiekami Też je mam Nie wiem Czy zdążą się spełnić Czy zdążę uczynić z nich Jedną z tych nocy Kiedy pukasz do drzwi A po ich otwarciu Zamykają się zmysły Jedynie szary kurz Unosi się w powietrzu I zapach rozlanych perfum Nocą słowa wydają się cięższe A dotyk cieplejszy I Ty jeszcze bardziej mi bliższy Et cetera Będę śnić Będę żyć Abyś śnił Żebyś żył Klaudia Gasztold
  7. Kładłeś mnie Zmęczoną dniem Na swojej piersi Odgradzałeś blond włosy Wzrokiem ślizgając się w dół Po niedojrzałym jeszcze ciele Nigdy nie poczułam ciosu Zamkniętej pięści Upokorzenia gorzkich słów Czasami tylko Paraliżowałeś dotykiem Onieśmielasz do dziś Urojoną przez się dobrocią Pozyskiwania radości Z czyjejś słabości Pełną milczenia bliskością Troskliwym zapytaniem O moje wątpliwe jutra serce Klaudia Gasztold
  8. Apatia Objęła moją głowę Swoimi teoriami Ściskam w dłoni Złoty naszyjnik Ze złotym sercem Podarowałeś mi go Kiedy zachodziło słońce A biały wilk wypatrywał na niebie Śnieżnej kuli Wśród migoczących gwiazd Aby ją przywitać Wzniesionym skowytem Zamkniętymi oczami Ja tez wtedy Skupiłam emocje Pod powiekami Wraz z wstrzymanym oddechem Klaudia Gasztold
  9. Wiatr szaleje Jak opętany Słonecznym żarem Zerwał kolejne drzewo Galopuje Płosząc morskie fale Rzucił stalowym prętem W okolice arterii Niewinnej dziewczyny Pomijając jedynie Zorzę polarną Wiszącą nad górskimi grzbietami W której spędzam Zatrzymany przez wiatr Mój limitowany czas Klaudia Gasztold
  10. Wydychając z płuc Zatkanych wzruszeniem Odruch chwil Kobieta medium Przewróciła kolejną Pożółkłą kartkę Znalezionej Silva rerum Gładziła troskliwie wzrokiem Smukłe litery Łączące się W historię znanej kobiety Którą jako jedyna Widuje na Szczęśliwickiej ścieżce Gdzie wszystkie emocje Mają odmienną barwę A sny Miewają dar Przebudzenia Klaudia Gasztold
  11. @Quidem.art dziękuje również pozdrawiam
  12. Choćby słońce Pojęło swoim blaskiem Całą suicydologię Wzdłuż i w szerz W której jestem Dobrze znana Może dwie garście Moich wierszy się zbierze Nie naruszy nocy Niemych krzyków Myśli tak głębokich Że zatykają się uszy A dusza mdleje Z sercem Skierowanym ku niebu Klaudia Gasztold
  13. Po powrocie z euforycznego snu Jeszcze będąc u progu dnia Usłyszałam uderzenie hydrodynamiczne W przestrzeni kosmicznej Będąc na zewnątrz w szare popołudnie Przeglądałam się w kałuży Po środku wąskiego przejścia Między milczącymi blokami Mleczna plomba O smaku cytrynowym Na duszy Nie wymagam heroicznych czynów Jedyny wyłamałeś drzwi bez wachania Zatrzasnąłeś okiennice Trzymając mnie za rękę Kiedy paliła się dioda w mojej głowie Klaudia Gasztold
  14. W moich cieniutkich żyłach Owiniętych skórą Drżącą kiedy się zbliżysz Dotkniesz spojrzeniem płynie biała czekolada W moich prostych włosach Ślady zimowego wiatru I wyschniętych już płatków śniegu W moim niepewnym sercu Wiele alejek nazwanych Twoim imieniem Wszystkie zwiedziłeś zostawiajac na nich Motto tysiąca i jednej nocy Ile przed nami dni? Powierzam ufność sercu Cieniutkim żyłom I płatkom śniegu Klaudia Gasztold
  15. Drewniana Strzała Amora Uderzyła jak zawsze precyzyjnie Wzruszając całą powierzchnię świata Potocznie zwanym sercem Panowała cisza Przerywała ją Lejąca się do wanny woda Krople obijały się o dno zajadle Jakby grały rytualny hymn Mający zapoczątkować Niepojęte dotychczas uczucie Odwzajemnionej bliskości Dzieło szmaragdowych snów Podarowane na jawie Przez nieokiełznany los Płynący własnymi falami wszechbytu Pogodzona Odbijam się stopami od ziemi Wznosząc się ku słońcu Zamykam sennie powieki Klaudia Gasztold
  16. Nie ma czasu Ani chęci Mam wrażenie Jakby życie Toczyło się obok Jak gdybym Fizycznie stała z boku I tylko patrzyła na to Co się dzieje W mojej głowie Brak mi Ciebie przyjacielu Trudno mi To wytłumaczyć Metryka Została zamknięta W szkle bezgłowy anioł Trzyma złotą harfę Do góry nogami Wysypując z nieba Wszystkie gwiazdy Klaudia Gasztold
  17. Zauważyłam w jego oczach obsesję Dotykał wzrokiem każdy mój włos z osobna Szedł za mną niby przypadkiem Ślad za śladem jak cień nawet nocą Zebrał już tonę zgubionych apaszek Bałam się tego co ma jeszcze w planach Niby przypadkiem a jednak wiedziałam ze działał Zgodnie ze swoim zaplanowanym harmonogramem Gdy ja zmieniłam swój rutynowy plan On jakby szukał zgubionego gruntu pod stopami Ktoś widział w garażu gdzie chowa samochód Ołtarzyk z moimi zdjęciami każde z innego dnia Nie wiem ile to już lat trwała ta obsesja O odcieniu schizofrenii Czytał mój pamiętnik Wyrzucony do kontenera na śmieci Znał moje sekretne miejsce Gdzie przesiaduję aby odpocząć Nie od niego Bo siedział lub stał gdzieś za mną Potrzebowałam zdrowego serca Bo moje umierało Mimo wszelkich starań medycznych Usłyszałam pisk Dobrze znanych mi opon Dostałam telefon Będę żyła Jeszcze nie wiedziałam Że to jego serce Bije teraz w moim ciele W odzyskanym spokoju Czytam kartka po kartce Listy pisane do mnie Zauważyłam w jego wersach już nie obsesję A bezwarunkową miłość dla której warunkiem Nie było nawet jego istnienie Klaudia Gasztold
  18. Ćma uschnięta Wisi w rogu Błękitnej ściany Światło księżyca Dotyka jej skrzydeł Suchych i cienkich Jak usta kobiety Pozostawionej Samej sobie Na środku lasu Wśród wyschniętych liści Zgniecionych Nikomu niepotrzebnych Zaledwie szczery blask księżyca Obejmuje ze współczuciem Jej blady policzek I ledwo widoczną Usychającą łzę Klaudia Gasztold
  19. Tabliczka czekolady Na kuchennym blacie Otwierasz ją z gracją Słodka moja neszama Zamknięta w Twoich dłoniach Klaudia Gasztold
  20. @Waldemar_Talar_Talar dziękuje :-) miłej nocy
  21. Codziennie Mocniej wbijam pamięć W nadal krwawiące serce Ściskam zamkniętymi pięściami Skurczony żołądek Pełen niewypowiedzianych słów Zwymiotowanych marzeń Codziennie Bardziej się zakrywam Białym kocem Przed snem W nadziei Że będzie to ten ostatni Przez lata wyczekiwany Gdzie rozluźnią się struny Granatowego nieba Codziennie Zamykając oczy Liczę uciekające łzy Przyciemnionego słońca Strużką szarej mgły Klaudia Gasztold
  22. Jak wtedy gdy na jawie Spotkaliśmy się nieopodal fontanny Która do dziś obmywa zimny asfalt Rozluźnił w długim śnie napięte struny Delikatnym jedwabiem Po czarnej materii ciężkiej nocy Rozjaśniał moją duszę Swoim urzekającym głosem Dżentelmeńskim zachowaniem wobec mnie Reminiscencja katalogu kolorowych fotografii Na których byliśmy uśmiechnięci szczęśliwi Tacy nadal przecież jesteśmy Miękkim kaszmirowym szalem owinęliśmy się Wzajemnie gdy obficie pruszył śnieg Nitkami nadziei uszyliśmy przyszłość Przez którą przepłyniemy o własnych siłach Letarg minął Osunął się Jakby na rozkaz Kojące ruchy czasu płyną w naszą stronę Zgodnie z biegiem naszych marzeń Wyryte złotymi zgłoskami sentencje Zostały w moim pamiętniku Jego dystynkcja mnie urzekła Od pierwszej refleksji Pierwszego kroku naprzód Wszelkie fobie z głębi zostały zmitygowane Uwalniając długo wyczekiwany wewnętrzny spokój Kolory w pałacu bez szczerej miłości to jedynie przezroczyste formy przetrwania Klaudia Gasztold
  23. Objęłam dłonią złotą kratę Stalowej klatki W której dumnie leżał Dostojny biały lew Z przylegającą do ziemi gęstą grzywą Powracam do tej chwili Zawsze gdy siadam Ci na kolanach A Ty turkusowym grzebieniem Rozczesujesz moje włosy Delikatnie gładzisz złote proste pasma Poplątane przez pustynny wiatr Pamiętam jak pewnego dnia Drzwi klatki się otworzyły Stałam skupiona w bezruchu Zwierzę podeszło do mnie blisko Przekroczyło granicę komfortu Spojrzałam w jego głębokie pewne siebie oczy Rozciągnął przed siebie przednie łapy Obnażając przy tym swoje mleczne zęby Zacisnął powieki Ogonem przegonił nieobecne insekty Usiadł przede mną na trawie Miał tak samo potarganą przez wiatr grzywę Na szczęście mnie nikt w klatce nie trzyma Jedynie miewam klaustrofobię Kiedy zostaję sama ze swoimi myślami Nawet na otwartym oceanie Klaudia Gasztold
  24. Widziałam mgławice W pełnej swojej okazałości Westchnęłam Zniżając wzrok Niebo zbyt mocno się obnażyło Przede mną Wszystkie jego tajemnie w gwiazdach A w listopadowej mgle Koń skubiący trawę Gdy chciałam się do niego zbliżyć Zniknął Jakby był tylko świąteczną obietnicą Kiedy przemierzałam gęsty las Penetrowałam wzrokiem szarą warstwę W poszukiwaniu zwierzęcia Na jakiś czas Koń się ulotnił Zbliżając się do frontowych drzwi domu Usłyszałam skrzypienie śniegu Za mną stał owy koń Otoczony szarą firanką Pozwolił dotknąć swojego nosa Albo to ja pozwoliłam jemu Dotknąć swojej dłoni Klaudia Gasztold
  25. Alejkami giętkich słów Przechadzam się kiedy zachodzi słońce A noc przykrywa dzień swoim płaszczem Nadal szukam listu na mgle Od niemej przyszłości Może lepiej gdy milczy Las pełen mchu I suchych liści Które skrzypią pod stopami Więcej nam zostaje gwiazd Pod mostem zimna woda Most z dębowej kory Tam na górze anioł poprawia skrzydła Gdy piszesz dla mnie giętkie wiersze Tam na dole szatan mdleje Kiedy myślą szkicuję Twoje wersy Na diamentowym piasku Gdzie się zatrzymują drewniane łódki Wystrugane z uczuć Rozczesujesz palcami Moje giętkie długie włosy Klaudia Gasztold
×
×
  • Dodaj nową pozycję...