Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Klaudia Gasztold

Użytkownicy
  • Postów

    411
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Klaudia Gasztold

  1. w drewnianej komodzie w ostatniej szufladzie są zapisane piórem na pożółkłej kartce słowa zapomniane wspomniane postacie o delikatnych posturach zamknięte w wersach wersach bez rymów na drewnianej komodzie tuż obok malowanej ściany zostawiłam pamiętnik czerwony ze złotą kłódką taki pokoik bez okna stoi już pusty od kilku miesięcy zapisałam co miałam zapisać i zostawiłam by inni mogli korzystać z lektury na chłodne i ciepłe wieczory niech noc już stanie się jasna a dzień mrokiem zaskoczy jak w pamiętniku tajemnicza historia w wierszach intrygujące postacie Klaudia Gasztold
  2. na dnie kieliszka pozostaw swój oddech niech się nim upiję do nieprzytomności nim jeszcze ciemny napój dotknie delikatnego żołądka na brzegu kieliszka pozostaw swoje linie papilarne niech je poczuje nim dotknę językiem napoju co nigdy nie grzeszy a do grzechu najszybciej prowadzi Klaudia Gasztold
  3. porwij mnie w nicość i uwiedź bym zapomniała choć na chwilę o swoich zmartwieniach w Tobie nadzieja na jutro wytęż słowa swoje i moc swoją wieczną Męskość w sobie skrywasz wieczną Kobiecość we mnie zasiałeś kiełkuje otulając każdy sen śmierć jaką umieram teraz jest drogą do nieba choćby nie było w niej chwały będziemy razem gdy słońca błonę przebiję porwij mnie w ciszy objęcia zadrwij z mojej przeszłości przyszłości uchylając rąbka Klaudia Gasztold
  4. nadal trwa preambuła do świętego Mikołaja o spełnienie się modlitw tych najbardziej błagalnych na stole rozłożyłam sianko pod białym jak śnieg obrusem za oknem deszcz jesienny a ja nie jestem już samotna niezmiernie jest mi przyjemnie i cieszę się każdego poranku z promieni słonecznych a najbardziej z Jego asysty życie reflektuje na nasze chody i jest nam z tym dobrze bo w końcu to powinno być normalne jak barszcz w wigilię i sianko pod obrusem wciąż trwa przedmowa do świętego Mikołaja by w ramach mojej wdzięczności zatrzymał sobie jedną gwiazdkę z nieba Klaudia Gasztold
  5. moje serce to delikatny instrument wydaje dźwięki głośniejsze gdy przemawiasz do mnie nie koniecznie wierszem uspokaja tonację kiedy zasypiam niekoniecznie w Twoich ramionach za dnia grajac na nim okazyjny utwór czasem bez słów postaraj się nie przerwać struny mogę tego nie przeżyć Klaudia Gasztold
  6. retoryką pachną Twoje włosy wraz ze spojrzeniem w oczy łamie się pióro a atrament spływa po drewnie na marmurową posadzkę nie zostawiając cienia wiersza który miał mieć coś w sobie za to Ty masz wszystko Klaudia Gasztold
  7. @Waldemar_Talar_Talar rowniez pozdrawiam
  8. złote świetliki dekorują kurtynę księżyc w pełni nieboskłon za mgłą popijam czarną latte gdy sen ze mnie drwi zbieram świetliki by nie zamarzły na mchu na dworze jest mróz Klaudia Gasztold
  9. co gdyby się zdecydowała spojrzeć mi w oczy porozmawiać bez wstydu tak zwyczajnie niekoniecznie telefonicznie i niekoniecznie poetyckim nazewnictwem o jakże przez nas kochanej poezji nadal bym istniała dalej by istniała w swoim aniołkowie nie było nam dane porozmawiać przez niedopowiedzenia i niechęć rzecze się trudno i płynie się dalej nurtem rzeki co huśta łódki wiadomo jakie przez kogo strugane z kory podnoszę wzrok i widzę zachód ciężkiego słońca dłonie składam na wilgotnym piasku zostawiając po sobie ślad nieodpartego jestectwa a gdybym się zdecydowała? i była taką jaką mnie sen wyuzdał nocą? gdzie wtedy byśmy popijali gorącą herbatę? Klaudia Gasztold
  10. śnieg kurczowo trzyma się ziemi jak dziecko długo niewidzianej matki delikatny mróz odział białym szalem drzewa a niczego nieświadome słońce spod cienkiej tafli chmur się budzi to wszystko zarejestrowało czujne oko kobiety w czarnym płaszczu która szła obojętnie leśną ścieżką do tylko sobie znanego celu a ja bezustannie pukam do szklanych bram ponownie śnił mi się pociąg puste czterdzieści cztery wagony drewniane tory pośrodku lasu i ja w czarnym płaszczu idąca w tylko sobie znanym kierunku Klaudia Gasztold
  11. @error_erros nie mam pomysłów na tytuły...
  12. pewnego dnia po przebudzeniu wyciągnę dłonie do sufitu ze szczerym uśmiechem podejdę do okna ubrana jedynie w szlafrok i choćby padał deszcz za szybą powiem że jest dobrze pomyślę że jest lepiej a będzie wyśmienicie kiedyś tak będzie obiecuję tylko bądź wtedy obok proszę Klaudia Gasztold
  13. dobrze jest słuchać Ciebie między wierszami któtych jeszcze nie napisałam a płodzą się w myślach zapominam je szybko nie nadążając za sobą jedynie czyjś wzrok mi utkwił w czasem zawodnej pamięci trzymający nadal w napięciu okruchy czasu spływające kaskadą po moim ciele tak bardzo niechciany wodospad a pragnęłam dla nas chwilę zatrzymać w dłoni anioł nieubłaganie wypuścił wystruganą drewnianą łódkę po moją lżejszą od pawiego piórka duszę czy znajdzie się miejsce na tej konstrukcji na dwa tchnienia? samotny rejs przez Styks mnie przytłacza nawet jeśli zdana będę na reinkarnację Klaudia Gasztold
  14. w prezencie dostałam szary dzień z mrozem na ramieniu trzy krople deszczu i jeden liść stworzę z tego coś pięknego lub włączę autokorektę samej siebie mimo jasnego celu wciąż szukam głębiej nie zauważając w jakim dole się znajduję że już zwały ziemi się trzęsą zaraz mnie przygniotą zostawiając samą sobie dostałam w prezencie dwie myśli pod kloszem trzymane zrobię z nich dobry wiersz albo przepadną na wietrze jak te wspomnienia z dawnych minionych lat niepielęgnowane relacje co mi da jutro co mogę jeszcze zrobić dla siebie niej, niego i dla nas ? Klaudia Gasztold
  15. jak w bajce za dłonie przez las nieopodal stawu co nad nim most błękitny gdzie kałuże a w nich złote liście miłym dotykiem wyzwoliłeś energię tak dobrą na wzór anielskiej troski jak w baśni elokwentna euforia między słowami szeptanymi do ucha tak było i jestem szczęśliwa jak postać ta główna przedstawiona w kilku mirażach gdy klękasz ja już wiem że odmówię bo to jak w bajce na dobranoc a po śnieżnej sukni i złotej obrączce jak na skinienie kończy się bajka Klaudia Gasztold
  16. @Tectosmith dziekuje tak tu była literówka juz zmieniłam dziekuje
  17. nade mną stoją dwa aniołki przychodzą zawsze upewnić się czy śpię przed wschodem słońca już mnie budzi życie we mnie dziś tkwi nieogarnięty spokój jakiego nigdy dotąd nie czułam ciało płynie w euforii a ja się poddaję tej jednej właściwej chwili snom lekkim jak piórko nade mną stoją dwa aniołki pilnując myśli płochliwych jutro może być inaczej ale to jutro Klaudia Gasztold
  18. nade mną stoją dwa aniołki

    przychodzą zawsze 

    upewnić się czy śpię

    przed wschodem słońca 

    już mnie budzi życie

     

    we mnie dziś tkwi

    nieogarnięty spokój

    jakiego nigdy dotąd nie czułam

     

    ciało płynie w euforii

    a ja się poddaję

    tej jednej właściwej chwili

    snom lekkim jak piórko

     

    nade mną stoją dwa aniołki

    pilnując myśli płochliwych

    jutro może być inaczej

    ale to jutro

     

    Klaudia Gasztold 

  19. jesienny pocałunek chłodny wilgotny osłabia za wcześnie za oknem brzoza traci włosy stając się postacią wyjętą z horroru lub ze snów których nie chce się pamiętać nic już nie powiem na co komu prawda cenzurowana przez zbłąkanych obłąkanych? Klaudia Gasztold
  20. powiedz... jak będzie jutro? nie wymagam wiele los i tak na mnie żałujew szystkiego nie żałuje jednak mnie czy jutro coś ulegnie zmianie? jeśli nic to chociaż niech zostanie to co dobre co wychodzi najlepiej prócz opadłych liści milczysz tak subtelnie powiadasz niemiłosiernie o miłości najwięcej powiedz... jaki na mnie czeka dzień ? czy ze wschodem wzejdzie nocny sen? Klaudia Gasztold
  21. astronomiczna jesień zapukała do drzwi weszła bez pytania rozsypując tęczowe liście a wiatrem wilgotnym smugała ściany chciałam na próżno za drzwi wyprosić katarem i kaszlem sypnęła po oczach bez słowa usiadła w rogu jak nimfa zrobiłam herbatę z cytryną i miodem dla siebie bo ta odmówiła jakby zachowała resztki kultury gdzieś w kieszeni pod kałużą deszczu odchodząc zapomniała kasztanów i jarzębiny trudno przywłaszczę i zrobię z nich wianek dla siebie a z liści uplotę sukienkę mieniącą się jak konfetti rzucone w otchłań z radością Klaudia Gasztold
  22. powietrze lepkie gęste rankiem drażni ciało jeszcze w słońcu myślami twardsza tarcza chmur broni zbędnie przed słońcem nie wiedząc że ma pokojowe zamiary żegnać mi trudno jest lato i jego blaskiem płonące źrenice i jego poranki ze śpiewem skowronków trudno mi żegnać poranne spacery alejkami kwiatów gdzie lądują motyle a rzeka jest ciepła i drzewa zielone wiem że Tobie też zimno leniwie nie chce się głowy spod klosza wystawiać narażać na zimno katar i kaszel wchodzę głębiej pod kołdrę chowając twarz pod nią szukam pozostałych atomów ciepła i te nasze przejażdżki rowerem i nasze kąpiele w jeziorze do zmierzchu tak trudno odłożyć rolki i wrotki założyć wełniane skarpety dłuższy t-shirt leginsy sweter i z zeszłego roku kozaki Klaudia Gasztold
  23. nim przyjdzie noc spójrz na mnie jeszcze raz spróbuj zapamiętać w moich oczach rój gwiazd roztacza się księżyca blask wszystkich żywych zmorzył sen szaleństwa dosiadając grzbiet rozsuwam kępy ziemi spójrz na mnie jeszcze raz policz rzędy drzew zamarzięte na kość strumienie wpędź się ze mną w szał gwiezdny rój otoczył nas ten jeden raz zatańcz ze mną na króchym lustrze rzeki nagle spadam w dół rozwiń skrzydła spróbuj mnie złapać nim zniknę na zawsze spadam w czarną otchłań mórz uwalniając gorszą siebie tę złą pozbawioną skrupułów zatrzymaj ją ona chce spalić świat uciszyć rój gwiazd spójrz na mnie na mnie jeszcze raz być może ten ostatni raz złap lub ze mną oddaj się nocy nim wzejdzie słońce nim ona spali swoim bólem ten świat Klaudia Gasztold
  24. nigdy nie było tak chłodno mimo obecności słońca zastygło pióro na moment jakby chciało dać myślom wytchnienie one nie chcą wakacji ciągle się plączą i wirują nadając tętno letargu droga do Walhalli rozpoczęta słyszę szepty z drugiej strony w innym języku nieludzkim bo przyjaznym niewrogim staranne obietnice odpłynęły zapominając że to nie grad ani piach a życie bardziej bolesne niż śmierć anioł zapłakał przy narodzinach i przy zbieraniu porzuconych po świecie części bo życie nie zostawia nikogo w całości nawet jeśli ciało nietknięte Klaudia Gasztold polecam moj blog poetycki https://m.facebook.com/Poetka97
  25. napotkała myśl refleksję na brzegu obrazu nic nie mówiąc bo i po co? chciała jedynie poznać jej punkt widzenia tak zwany punkt G mapie nieznany czaszka ciaśniejsza od szczeliny w skale wyrzeźbionej przez cieniutki włosek wody czy to błękitna krew ściętej brzozy? moje korzenie drżą wyrzucając liście już wszystkim zbędne jak interpretacja odcieni szarości wyuzdanych na gładkim płótnie to miała być zagięta czasoprzestrzeń a czas ucieka ukrywając w rogach drewnianej ramy już zwęglone odłamki interpretacji bledną szarości zostawiając białà kartę czystą jak stróżka wspomniana w szczelinie ona także wysycha Klaudia Gasztold
×
×
  • Dodaj nową pozycję...