Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Klaudia Gasztold

Użytkownicy
  • Postów

    398
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Klaudia Gasztold

  1. chcę znaleźć miłość co mam w naturze słońce zza chmur mnie swym urokiem nęci stawia natura w trawach gąszczu róże poezję wstrzyknęła wena na piórze ciszy zamęt wicher przegnał ku niepamięci jakie mi da chęć wejścia w las podróże razem bez śladów zmierzamy poeci przeklęci przez cmentarze pustynie kałuże nie takie tworzyliśmy po za szpitalem rzeczy gdzie zostały poniesione chwały górze dolinie urodzaju i oczom śmierci na siłę pod skos interpretacją rozpięci swoje włosy roztargane w Ganges zanurzę stawia natura w trawach róże nie takie w szpitalach działy się rzeczy Klaudia Gasztold
  2. na zimnej pustyni stoi niemo wzrok spuszczając krzywa linia natury cienkie gałązki z poszarpanymi listkami wodzone wiatrem o pień stukają nawet spragniona wrona nie siądzie by móc wydalić niestrawioną kolację wróbel nie zaśpiewa tureckiej pieśni gdzie słońce i jego promienie? brzmi znajomo o tak jak stare drzewo samotna wśród tłumu niemych i głuchych na wołanie o pomoc i rynsztok bólu tylko cienkie włosy wodzone przez wiatr muskają ramiona stoję tak bez celu jakby nawet on mnie ominął szerokim jak niebo łukiem gdzie słońce i jego promienie? brzmi znajomo o tak czy znajdzie się garstka lepkiej ziemi? co okryje jak koc już zziębnięte ciało czy osunie się na bok jakby zlękniona dotykiem zapachem zawsze niewidzialnej Klaudia Gasztold
  3. odejdź lecz pozostań blisko milczeniem mów tyle aby mnie zatrzymać puść wolno w świat patrz jak rozkwitam by póżniej zwiędnąć tak to ja całkiem odkryta nikt mnie nie dostrzega drgają atomy by zamrozić w czasie bombę tyka w ziemi zatruta aorta zatrzymaj mnie puszczając wolno obejmij ramionami będąc daleko lub odejdź wciąż za krtań trzymając krzyk ściany kruszy mogę wszystko będąc nikim by znów łamać proste linie Boga cisza tak to ja Borderline Klaudia Gasztold
  4. moja Mareno poczekaj jeszcze chwilkę odwiedzę jeszcze kogoś zostawię list przy wierzbie usiądź proszę już się pakuję zapomniałam nic nie zabieram poczekaj jeszcze napiszę wiersz tylko jeden na pamiątkę dla dalszych pokoleń co wniesie ? wzniesie? zburzy? czas pokaże moimi śladami już już tylko kogoś spotkam powiem że kocham że jestem wiem żeś niecierpliwa już się zbieram pozwól po drodze spojrzeć sobie w twarz przecież i tak nikt się nie dowie nikomu nie powiem jestem gotowa proszę roznieć ogien w kominku nie chcę zimna przed chłodem niech wiją się płomyczki zamknięte szczelnie w lampionach Klaudia Gasztold
  5. do zakochanej nieszczęśliwie nikt nie przychodzi sama sobie zaparza kawę z ciszą dzieli pamiętne dni cytuje wersy poetów nieznanych jak ona zatroskanych snuje o zmroku kolorowe baśnie gdzie śnieg jest ciepły a słońce wilgotne wiem jak ułożyć cienkie nitki aby tuszować smutek do złego łgarstwa co wchodzi bez pytania zsynchronizować dobrą maskę Klaudia Gasztold
  6. fenomenalny sen

    nie było w nim żadnych istot

    materialnych przedmiotów

    czy głosu wiolonczeli w tle

     

    jakby jeden kolor

    nieokreślony zmysłem 

    przyjął mnie w siebie

    jak jakąś kapsułkę

     

    cóż ja bym mogła zdziałać? 

    na co lekiem się stać? 

    jaki przypadek rozwiązać? 

     

    jeśli własne myśli

    związane w supeł

    duszą mnie zaciskając thawicę

    nie mogę zanknąć oczu

     

    Klaudia Gasztold

  7. zatrzymaj w ustach

    słowa które mogą nas odróżnić

    przelać strumień wody

    pomiędzy smukłymi wierzbami

    powstrzymaj palce

    masujące nadgarstki

    wzrokiem wodząc pigułki

    wydłużając oddech

     

    zatrzymaj gęste łzy

    jeszcze nie czas na nie

    zdążą się wykazać tańcem

    rzecz jasna nieporządanym

     

    zatrzymaj mnie proszę

    bo biegnę zbyt szybko

    omijając zbocza

    może nie być powrotu

    nie wiem co mogę stracić co może się poleprzyć

     

    Zatrzymaj moje myśli

    bo nie idą prostą drogą 

    każda w inny świat uderza

    zatykają pory optymizmu

    tworząc hałas i szumy w sercu

    ogłuszając alarmujące diody 

     

    zatrzymaj

    zattzymaj mnie

    nie poradzę sobie sama

    sknebluj w ramionach 

    zatrzymaj w czasie

    bo niknę w nim 

    z każdą sekundą 

    głębiej 

     

    zatrzymaj

     

    Klaudia Gasztold 

  8. Zjawa Nie bój się Ona pragnie Twojego uśmiechu Nic po za tym Pamiętasz jak przestała krzyczeć Gdy się do niej zbliżyłeś? Szybko łzy zniknęły Zastąpił je nadszeroki uśmiech Jak każde dziecko choć nim nie była Pragnie zaledwie cząstki uwagi Aby poczuć się lepiej Zapomnieć o bólu Wychudzona o dużych ciemnych oczach Z włosami zakrywającymi ramiona Zagubiona Czujesz jej głód ? Przenikający każde ledwo słyszalne echo Tak bardzo chciała by ją ktoś odnalazł Zrozumiał Nim ogień całkowicie ją strawi Nie potrafi zasnąć We dnie gdzieś znika Nieobecna By nocą łkać w zaroślach Klaudia Gasztold
  9. Krążą wokół mnie Jak wygłodniałe sępy Szarpią wątrobę Kraczą machając skrzydłami Wkładają dzioby na siłę Nie straszna im sól A mi krwią splamione serce Za nic nie oddam im Koszyka swoich wierszy Ledwo narodzonych w bólu Naszych dzieci Klaudia Gasztold
  10. Nie bój się białego sztandaru Unoszącego się W tych nieugaszonych ogniach Ostatni pień który płonie W moim azylu zanim zgaśnie On jest gwiazdą mojego nieba będzie jaśniał Nawet pod powłoką nocy Nie upadaj proszę Pozwól mi być narzędziem Twojej miłości Czarna róża odwiecznego wyścigu Co to za pościg gdy nikt nie ucieka Nie widać mety ani nawet toru Uwolnij mnie od tych łańcuchów Mój przyjacielu Pokażę ci łaskę którą ukryłam Pod grubą warstwą skóry Zniszczony Sakrament Ty i ja nie jesteśmy w stanie zdecydować Które z nas zostało wzięte za pewnik Pod zastaw Niektórym z nas przeznaczone jest przetrwać Mimo odmiennych zamiarów Otwórz oczy ujrzyj we mnie czego nie widzę Zbyt wiele razy dopuściliśmy do klęski Zwłaszcza ja Nie jestem już Twoim aniołem Pod naciskiem człowieka Coś duszę przygniata Gdzie jest twoja wola mój przyjacielu? Czy też ją z dymem wypuścili do nieba ? Nienasyceni się nie przejmują Potraktowałeś kłamstwo jak dźwignię Pomiędzy światłami życia i śmierci Próba swojego charakteru Mnie to strąciło z klifu Stłuczone poczucie sumienia Ostrą maczetą godząc w serce Nie jesteś tym na kogo wyglądasz Jesteś moim aniołem z białą różą we włosach Taniec z diabłem do bezpiecznych nie należy Jesteś inny perła płynąca po za muszelką Ile mnie żyć ominęło W trakcie w trakcie sztormu Gdy fale przykryły wszystko co znane Jesteś moim aniołem Podczas gdy ja jestem diabłem Twoim Klaudia Gasztold
  11. Mała Gęsina Dreptała brzegiem jeziorka Nie widząc nikogo Kto by chlebka rzucił Lub podał z czułością Odpłynęło rodzeństwo Odpłynęli rodzice Nim jasne dnia wyszły promienie Na gładkim kamieniu usiadła Mała Gęsina Patrzyła na swoje w wodzie odbicie I rozmyślała ,,Czy tak już zawsze ma wyglądać moje życie ?,, Zamoczyła nóżki Z wiatrem popłynęła Ku słońca zachodu Mała Gęsina Klaudia Gasztold
  12. Mała Gęsina

    Dreptała brzegiem jeziorka

     

    Nie widząc nikogo 

    Kto by chlebka rzucił 

    Lub podał z czułością

     

    Odpłynęło rodzeństwo 

    Odpłynęli rodzice

    Nim jasne dnia wyszły promienie

     

    Na gładkim kamieniu usiadła

    Mała Gęsina

    Patrzyła na swoje w wodzie odbicie 

    I rozmyślała

    ,,Czy tak już zawsze ma wyglądać moje życie ?,,

     

    Zamoczyła nóżki

    Z wiatrem popłynęła 

    Ku słońca zachodu

    Mała Gęsina

     

    Klaudia Gasztold

  13. Zbieram pokruszone strzępy siebie Scalając ze sobą Próbując zrozumieć Co się właściwie stało Pokładam dzieję W jesiennych porankach Kiedy rosa na trawie się budzi A kołnierz chmur ostaje na niebie Jakby słońce dostało wilczy bilet Do mnie zawsze może wrócić Chociażbym miała spopielone trzymać serce Na otwartej dłoni ku wieczności Ze znikomym blaskiem w oczach Ufam źrenicom słonecznym Co przesuwają ślady na wietrze Prowadząc mnie jeszcze nieocalałą Klaudia Gasztold
  14. Na moich dewizach Charyzmaty róż Przyciemniane świece Wanna pełna białych chmur Chcę Ci dać ostatni wers Nie bój się Jeszcze wiele wierszy się urodzi Choćbym miała je poronić Uroiłam sobie Lepszy świat Gdzie nie ma barw Tylko jedna płynie łza Z luster płat świeci blask A Ty patrzysz jak zasypiam W niebie pełnym białych chmur Pełnym wody z czystych uczuć Chcesz wyciągnąć mnie na brzeg Jeszcze wyżej Moje myśli Ciężkie są Jak betonowe głazy Ciągną w dół Charyzmaty zwiędłych róż Podaruję Ci mój sen Ostatni sen Proszę tylko Nie budź mnie Choćby nocą padał deszcz Klaudia Gasztold
  15. Kultyzm odstawał Daleko od moich preferencji Nie przykładałam do niego wagi Wiedziałam ze jest Lecz nic po za tym nie chciałam wiedzieć Kiedyś spacerując na pokrytą zielenią polanie Znalazłam dziwny kamień Odstający od innych przydrożnych Miał kształt trójkąta A po środku naturalnie wyrzeźbione koło Powoli spojrzałam przez otwór W czerwonej do kostek sukni Szła kobieta którą znam W dłoni trzymała miecz z napisem ,,łańcuch nie zostanie zerwany,, Kobieta nie była na łące Szła alejką płonącego cmentarza Właśnie kiedy mijała jeden z pomników Zobaczyłam do kogo on należy Kamień wypadł mi z ręki Ze strachem w oczach Rzuciłam się do ucieczki Nie wróciłam do domu Musiałam ją odnaleźć Zanim będzie za późno Teraz powinnam mimo wszystko Zawalczyć o słońce Moje siły są policzone Po twarzy spływa pot Mimo to biegnę Dobiegłam Zebrałam potrzebne instrukcje Podarte kawałki Na honor Devi w komplecie Ułożyłam i zaczęłam lekturę Potem praktykę Czarne rękawiczki Czerwona z białymi pasmami suknia Białe buty na koturnie Z rogami po bokach Gotowe Dałam znak trzem wronom Przesiadującym na drzewach oliwnych Szelest wzrastał z sekundy na sekundę Odnajdę ją i powstrzymam Obiecuję na honor Devi Łańcuch nie zostanie zerwany Bo go nie ma Tam i tu Łańcuch przeczy wolności Swobodzie A wszyscy mają wolność Z nią się rodzą I z nią się budzą Kultyzm odstawał Przypomniał o sobie Nadając bieg kolejnym wyzwaniom Powstanie wiele ksiąg A źródło pozostanie to samo Niewzruszone Tej nocy nadejdzie pełnia księżyca Młode wilki zbierają się na skale Tuż przed urwiskiem Jakby były widownią Podziwiającą pełnię księżyca Głośno się do niego modlą Zamykając przy tym oczy Z powaga w oczach Weszłam w serce ciemności Odsłaniając gałęzie zdobione liśćmi Tak suchymi Jakby były wykonane z papieru lub pieprzu Poznałam ją Ona mnie tez Stanęłyśmy na przeciwko siebie Rażąc się wzajemnie wzrokiem Wyciągnęliśmy do siebie miecze Tak że ostrza się stuknęły Uwalniając iskrę Później białe światło Dzielące nas obydwie Dwa światy równolegle A jednak żyjące ze sobą w symbiozie Odepchnęła mnie od narastającego ciśnienia Sama znikając Z tego dziwnego stanu wybudził mnie lekarz -,, znowu te wspomnienie,, -,, najwyraźniej,, ,, czy da się to jakoś zatrzymać,,? nie mam takiej mocy, to wspomnienie na podłożu podświadomości Ona mnie ocaliła Stał nade mną ze współczuciem mój brat bliźniak też walczył ale nie zdążył uniknąć wzroku śmierci Klaudia Gasztold
  16. Wiją się węże Na lodzie sny A ja bezsennie Kamień obracam W każdej dłoni Zerkając przez Kulisty w nim otwór Tam tkliwa też ciemność Gładka jak szkło Spojrzę kiedyś W serca Twego oko Ciężkie i twarde Jak kamień milowy Czy tez jest w nim ciemność ? Ni miejsca na węże Ni miejsca na sen Klaudia Gasztold
  17. Powiem tak Przyszła do mnie Tylko raz Bez pytania mnie o zdanie Jakbym się zgodziła Na jej ekwiwalencję Z moim egocentryzmem W białych rękawiczkach Trzymała skrzypce Jednak nie wydała dźwięku Powiem tak Zanim odejdę Kilka strun pęknie Jedna stanie się bardziej giętka A melodia Melodia nie ucichnie Przecież nadal będę Klaudia Gasztold polecam mój blog poetycki https://www.facebook.com/Poetka97 jęsli ktos bylby zainteresowany kupnem mojego tomiku poezji zapraszam do kontaktu [email protected]
  18. Objąć chwilę w dłoni I powiedzieć sobie tak Nie odmawiać życia Jego owoców Choć niektóre kwaśne Uśmiechnąć się do jutra Zamiast się go bać I przed nim chować twarz Zanim przeminie to Co przeminąć ma Żeby zdążyć Przed zmrokiem Wrócić do siebie U siebie byłam Tylko raz Gdy w zielonej pościeli Pod obnażonym niebem Palcami goniłam białe skrawki Porozrzucane Z drewnianych łódek Przez niezmierzony czas Klaudia Gasztold
  19. anioł grający na harfie opuszcza z niebios najbardziej spięte struny lądują na naszych drogach niektórzy je łamią jak przydrożny śnieg ja je zbieram układając do szklanych wazonów nie mogę zapomnieć kim jestem skąd pochodzę dokąd zmierzam choćbym żyła na opak żeby tylko żyć Klaudia Gasztold
  20. Niektórzy mogą zrozumieć poezję Niekoniecznie Rozumieć zaś można przedmiot szkolny Pojmują fizycy wzory objętości mas I prędkość czasu (teoretyczny) Czasu Który mknie własnym wzorem dotąd niezbadanym Ilu jest śmiałków interpretacji ? Miliony jak nie więcej A sam autor Gdy pisał wtem wiedział Gdzie myśl była zaklęta Poezja Z jej zrozumieniem Musiałabym się spieszyć Z kolejną sekundą przybywa domysłów A ile osób potrafi zrozumieć siebie ? Stojąc przed lustrem Patrząc w dopiero co poznane oczy Klaudia Gasztold
  21. Wygrzebując własne krzyki Z pożółkłych kartek kalendarza Dokonuje aborcji przyszłości Nie dając szans Się narodzić Owocom słodszym niż miód lipowy Optymisto mój kochany W swoich dłoniach gnieciesz ból Mówisz o tym świecie tak przepięknie Nie chcesz tracić ani dnia Na rozsyłaniu gniewu łez W efekcie hipnozy coś widziałam Jakby siebie Lecz gdzieś indziej W innym świecie To było pomiędzy Edenem a Pandemonium Klaudia Gasztold
  22. Nie mów nikomu że mnie widziałaś Na drzewie W bajorze Nad stawem Pod czyjąś opieką Nie mów nikomu bo i tak nie uwierzą Nie wierzą we mnie Ja nie istnieję Nic nie pisałam w wersach znaczonych liliami Mój duch uciekł zagubiony jak pyłek tynku Uniesiony przez wiatr który wpadnie w dziób jaskółki Obojętnie jaki będzie kolejny lot Chcę szukać szczodrych traw W nich buduję szałasy Wznieść się ponad grzbiety płomieni Stanąć na gęstym dymu dywanie chcę Nie mów nikomu Zachowaj dla siebie tę tajemnicę Pomimo oczu białych jak chmury na czystym nieboskłonie Widzę wszystko nawet niewidoczne dla maszyn Byłaś blisko tuż nad moją głową Jakbyś w snach szukała odpowiedzi Dotknęłam Twojej stopy wtem zniknęłaś ponownie Jak wtedy gdy Cię poznałam W nocnej otchłani lasu odziana jedynie we mgłę Zawitą pasmami rosy Nie odchodź spod powiek a ja nie zniknę z legendy Zakazanych wersetów Klaudia Gasztold
  23. wyjaśnić wszystko po kolei brakuje przystani na przysięgę wierności coś czemuś zaprzecza samego siebie niepewne wytłumaczyć sobie to wszystko jak najjaśniej kiedy słońce się chowa za grzbiety gór przede mną jakby się obawiało mojej reakcji na własne pragnienia jakby tu ująć w dłoni aby się nie rozlało między palcami ulegając prawom fizyki wątpliwość zawsze mnie znajdzie nawet gdy przybędę do własnego serca Klaudia Gasztold
×
×
  • Dodaj nową pozycję...