Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Klaudia Gasztold

Użytkownicy
  • Postów

    411
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Klaudia Gasztold

  1. w obliczu wrastającego dźbła trawy wzrasta ciśnienie mroku tak samo jak owe ciśnienie mroku w obliczu odpowiedniej troski zostaje wyeliminowane na zawsze trawnik dotykam bosymi stopami i nic jakby każdy miecz się uginał lub pękał pod naciskiem pięty twardej od przebytej drogi z której nie ma powrotu Twoja szabla na baczności gotowa opiekować się ogrodem pomo niezbadanych jeszcze kwiatów i ciem motylopodobnych Klaudia Gasztold
  2. za oknem noc bezszelestna

    myśli gawędzą zagłuszając sen

     

    siedzisz w mojej głowie 

    jak w pełnej poczekalni

     

    zagłuszając głębię nocy

    gęszczą się myśli rozwiane

     

    Klaudia Gasztold 

  3. ,, w życiu istnieją rzeczy o które warto walczyć do utraty tchu,, cytat widnieje na rogu ściany szpitalnej ktoś miał tupet zrobić w tej właśnie sali oddział na którym leżą astmatycy ,,walczyć o każdy oddech do utraty życia,, pomyślałam a kobieta leżąca obok jakby czytała mi w myślach przytaknęła niewerbalnie czasami a nawet często bycie filozofem bywa drogą przez pandemonium szufladkowi ludzie bardziej podobni do awatarów mają lepiej w tej kwestii a nasza kwestia ? jak trzymać się serca kiedy chce się siłą wyrwać jakby traciło dech? Klaudia Gasztold
  4. ciemna pajęczynka oplata smukłe wdzięki odsłaniasz je nocą gdy najwięcej widać obok przyciemnionych świec trzy stopnie w górę czerwone szpilki unoszą wysoko bym mogła później opaść na śnieżną pościel ciii już dobrze spokojnie już lepiej nic nie mówię tylko zatrzymam powietrze głębokie płuca serce trzepocze jak skrzydła spłoszonego wiatrem gołębia ciemna pajęczynka w rogu pokoju lub pomiędzy palcami traw grasz na harfie z pulsujących strun tętni wulkan jakby chciał uwolnić mleczną lawę ciiiii spokojnie potrafię splatać warkocze z opadłych liści Klaudia Gasztold
  5. @Waldemar_Talar_Talar witam dziekuje pozdrawiam
  6. dwa drzewa i chatka obok była ona i ja byłam z Tobą ktoś był jeszcze jak mam być szczera nad średniowieczną kryptą czytam wers teraz o co grzmiało niebo nikt sie nie dowie relikwie aniołów wielu w zarośniętym legendą hotelu sadystycznie przybite do ściany za dwoma drzewami i chatką obok Klaudia Gasztold
  7. wysłano na Ceres majętny obraz przestrzeni Edenu manufakturę alfabetu skeczów milczących niepojęta mimika księżyca i moje w tym względy gdzie idę którędy ? zbieram decybele liści łamiących prawo Malusa obnażając na niebie mgławicę Welon mnie już dawno z wielką estymą wysłano na Ceres i tak nie pojmę spółgłosek gniewu niepojętego mirażu księżyca Klaudia Gasztold
  8. próbuję odepchnąć od siebie suicydalne przekonania ale ich siła mnie paraliżuje pomimo długich spacerów alejkami brzóz i sosen wracam przybita rozbita jak szklanka napotkane twarze przypominają o pandemonium zakrzywiając niedawno proste linie Boga +++ próbuję zasłonić niewinność zbluzganą przez ilekroć szpilek wbijanych w serce bezpieczniej jest spoczywać w mroku jakoś tak lżej się oddycha gdy niczego nie słychać na nic nie trzeba się kierować wzrokiem nie bez przyczyny ostrym jak brzytwa źrenice ściśnięte przez sztorm łez +++ nadaremnie próbuję kogoś pokochać czy to uczucie jeszcze jest ? czy nadzieja je zabrała ze sobą w niepamięć Klaudia Gasztold
  9. próbuję odepchnąć od siebie suicydalne przekonania ale ich siła mnie paraliżuje pomimo długich spacerów alejkami brzóz i sosen wracam przybita rozbita jak szklanka napotkane twarze przypominają o pandemonium zakrzywiając niedawno proste linie Boga +++ próbuję zasłonić niewinność zbluzganą przez ilekroć szpilek wbijanych w serce bezpieczniej jest spoczywać w mroku jakoś tak lżej się oddycha gdy niczego nie słychać na nic nie trzeba się kierować wzrokiem nie bez przyczyny ostrym jak brzytwa źrenice ściśnięte przez sztorm łez +++ nadaremnie próbuję kogoś pokochać czy to uczucie jeszcze jest ? czy nadzieja je zabrała ze sobą w niepamięć Klaudia Gasztold
  10. nie jest mi dane żyć normalnie jak pozostali z trudem odpycham kolejny świt na przymus zasypiam aby choć na chwilę być wolna od tego gdyby nie to co nadeszło nieuniknione być może tylko wiersze byłyby pamiątką po mnie moje wiersze obnażone z całej mnie a jednak mało kto widzi jakby coś wzrok im odebrało jedyny podniosłeś stygnące już serce reanimując je czymś miękkim i ciepłym aby móc mnie bliżej poznać i zachować w poufnej tajemnicy nie jest mi dane poznawać raju alejki zielone wszędzie tu ciemno jednak widzisz każdy mój pierwiastek pogrzebany gdzieś między warstwami grubego szkła może będzie mi dane Pandemonium zwiedzać z Tobą naszą Arkadię nasze Eldorado Klaudia Gasztold
  11. nie jest mi dane żyć normalnie

    jak pozostali

    z trudem odpycham kolejny świt

    na przymus zasypiam

    aby choć na chwilę być wolna

    od tego 

     

    gdyby nie to  co nadeszło nieuniknione 

    być może tylko wiersze

    byłyby pamiątką po mnie

     

    moje wiersze

    obnażone z całej mnie

    a jednak mało kto widzi

    jakby coś wzrok im odebrało 

     

    jedyny

    podniosłeś stygnące już serce

    reanimując je czymś miękkim i ciepłym

    aby móc mnie bliżej poznać

    i zachować w poufnej tajemnicy

     

    nie jest mi dane poznawać 

    raju alejki zielone

    wszędzie tu ciemno

     

    jednak widzisz każdy mój pierwiastek

    pogrzebany gdzieś między warstwami 

    grubego szkła

     

    może będzie mi dane 

    Pandemonium zwiedzać z Tobą

    naszą Arkadię

    nasze Eldorado

     

    Klaudia Gasztold 

  12. wilgoć na pękniętym lustrze zasnął grabarz ciepło zmiana atmosfery progres na pochyłej ścianie zasnął pająk huśtając się na sieci owiniętej wokół grabarza Klaudia Gasztold
  13. wilgoć

    na pękniętym lustrze

    zasnął grabarz

     

    ciepło

    zmiana atmosfery

    progres

     

    na pochyłej ścianie

    zasnął pająk

    huśtając się na sieci

     

    owiniętej wokół grabarza 

     

    Klaudia Gasztold

     

  14. atłasowe śnieżki znikają bezgłośnie trójkątne rzeźby lodowe kapią na traw wilgotne wierzchołki żegnaj kochany mleczny horyzoncie zasłany białą pościelą świerki zielenieją wdychając ostatnie mrozy idziesz pewnie zniuansowana dumna zostawiając ślady rosy gdzieniegdzie żegnaj kochany mleczny horyzoncie białą pościelą usłany w pęknięciach asfaltu główki pierwszych kwiatów i te moje nastroje przedwiosenne dziecinnie wołające ,, pamiętaj o mnie,, mój kochany mleczny horyzoncie Klaudia Gasztold
  15. chcę znaleźć miłość co mam w naturze słońce zza chmur mnie swym urokiem nęci stawia natura w trawach gąszczu róże poezję wstrzyknęła wena na piórze ciszy zamęt wicher przegnał ku niepamięci jakie mi da chęć wejścia w las podróże razem bez śladów zmierzamy poeci przeklęci przez cmentarze pustynie kałuże nie takie tworzyliśmy po za szpitalem rzeczy gdzie zostały poniesione chwały górze dolinie urodzaju i oczom śmierci na siłę pod skos interpretacją rozpięci swoje włosy roztargane w Ganges zanurzę stawia natura w trawach róże nie takie w szpitalach działy się rzeczy Klaudia Gasztold
  16. na zimnej pustyni stoi niemo wzrok spuszczając krzywa linia natury cienkie gałązki z poszarpanymi listkami wodzone wiatrem o pień stukają nawet spragniona wrona nie siądzie by móc wydalić niestrawioną kolację wróbel nie zaśpiewa tureckiej pieśni gdzie słońce i jego promienie? brzmi znajomo o tak jak stare drzewo samotna wśród tłumu niemych i głuchych na wołanie o pomoc i rynsztok bólu tylko cienkie włosy wodzone przez wiatr muskają ramiona stoję tak bez celu jakby nawet on mnie ominął szerokim jak niebo łukiem gdzie słońce i jego promienie? brzmi znajomo o tak czy znajdzie się garstka lepkiej ziemi? co okryje jak koc już zziębnięte ciało czy osunie się na bok jakby zlękniona dotykiem zapachem zawsze niewidzialnej Klaudia Gasztold
  17. @Waldemar_Talar_Talar witam dziekuje
  18. odejdź lecz pozostań blisko milczeniem mów tyle aby mnie zatrzymać puść wolno w świat patrz jak rozkwitam by póżniej zwiędnąć tak to ja całkiem odkryta nikt mnie nie dostrzega drgają atomy by zamrozić w czasie bombę tyka w ziemi zatruta aorta zatrzymaj mnie puszczając wolno obejmij ramionami będąc daleko lub odejdź wciąż za krtań trzymając krzyk ściany kruszy mogę wszystko będąc nikim by znów łamać proste linie Boga cisza tak to ja Borderline Klaudia Gasztold
  19. moja Mareno poczekaj jeszcze chwilkę odwiedzę jeszcze kogoś zostawię list przy wierzbie usiądź proszę już się pakuję zapomniałam nic nie zabieram poczekaj jeszcze napiszę wiersz tylko jeden na pamiątkę dla dalszych pokoleń co wniesie ? wzniesie? zburzy? czas pokaże moimi śladami już już tylko kogoś spotkam powiem że kocham że jestem wiem żeś niecierpliwa już się zbieram pozwól po drodze spojrzeć sobie w twarz przecież i tak nikt się nie dowie nikomu nie powiem jestem gotowa proszę roznieć ogien w kominku nie chcę zimna przed chłodem niech wiją się płomyczki zamknięte szczelnie w lampionach Klaudia Gasztold
  20. do zakochanej nieszczęśliwie nikt nie przychodzi sama sobie zaparza kawę z ciszą dzieli pamiętne dni cytuje wersy poetów nieznanych jak ona zatroskanych snuje o zmroku kolorowe baśnie gdzie śnieg jest ciepły a słońce wilgotne wiem jak ułożyć cienkie nitki aby tuszować smutek do złego łgarstwa co wchodzi bez pytania zsynchronizować dobrą maskę Klaudia Gasztold
  21. fenomenalny sen

    nie było w nim żadnych istot

    materialnych przedmiotów

    czy głosu wiolonczeli w tle

     

    jakby jeden kolor

    nieokreślony zmysłem 

    przyjął mnie w siebie

    jak jakąś kapsułkę

     

    cóż ja bym mogła zdziałać? 

    na co lekiem się stać? 

    jaki przypadek rozwiązać? 

     

    jeśli własne myśli

    związane w supeł

    duszą mnie zaciskając thawicę

    nie mogę zanknąć oczu

     

    Klaudia Gasztold

  22. zatrzymaj w ustach

    słowa które mogą nas odróżnić

    przelać strumień wody

    pomiędzy smukłymi wierzbami

    powstrzymaj palce

    masujące nadgarstki

    wzrokiem wodząc pigułki

    wydłużając oddech

     

    zatrzymaj gęste łzy

    jeszcze nie czas na nie

    zdążą się wykazać tańcem

    rzecz jasna nieporządanym

     

    zatrzymaj mnie proszę

    bo biegnę zbyt szybko

    omijając zbocza

    może nie być powrotu

    nie wiem co mogę stracić co może się poleprzyć

     

    Zatrzymaj moje myśli

    bo nie idą prostą drogą 

    każda w inny świat uderza

    zatykają pory optymizmu

    tworząc hałas i szumy w sercu

    ogłuszając alarmujące diody 

     

    zatrzymaj

    zattzymaj mnie

    nie poradzę sobie sama

    sknebluj w ramionach 

    zatrzymaj w czasie

    bo niknę w nim 

    z każdą sekundą 

    głębiej 

     

    zatrzymaj

     

    Klaudia Gasztold 

  23. Zjawa Nie bój się Ona pragnie Twojego uśmiechu Nic po za tym Pamiętasz jak przestała krzyczeć Gdy się do niej zbliżyłeś? Szybko łzy zniknęły Zastąpił je nadszeroki uśmiech Jak każde dziecko choć nim nie była Pragnie zaledwie cząstki uwagi Aby poczuć się lepiej Zapomnieć o bólu Wychudzona o dużych ciemnych oczach Z włosami zakrywającymi ramiona Zagubiona Czujesz jej głód ? Przenikający każde ledwo słyszalne echo Tak bardzo chciała by ją ktoś odnalazł Zrozumiał Nim ogień całkowicie ją strawi Nie potrafi zasnąć We dnie gdzieś znika Nieobecna By nocą łkać w zaroślach Klaudia Gasztold
  24. Krążą wokół mnie Jak wygłodniałe sępy Szarpią wątrobę Kraczą machając skrzydłami Wkładają dzioby na siłę Nie straszna im sól A mi krwią splamione serce Za nic nie oddam im Koszyka swoich wierszy Ledwo narodzonych w bólu Naszych dzieci Klaudia Gasztold
  25. @Waldemar_Talar_Talar witam pozdrawiam
×
×
  • Dodaj nową pozycję...