-
Postów
412 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Klaudia Gasztold
-
Gęsina
Klaudia Gasztold odpowiedział(a) na Klaudia Gasztold utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Waldemar_Talar_Talar witam pozdrawiam -
Nie bój się białego sztandaru Unoszącego się W tych nieugaszonych ogniach Ostatni pień który płonie W moim azylu zanim zgaśnie On jest gwiazdą mojego nieba będzie jaśniał Nawet pod powłoką nocy Nie upadaj proszę Pozwól mi być narzędziem Twojej miłości Czarna róża odwiecznego wyścigu Co to za pościg gdy nikt nie ucieka Nie widać mety ani nawet toru Uwolnij mnie od tych łańcuchów Mój przyjacielu Pokażę ci łaskę którą ukryłam Pod grubą warstwą skóry Zniszczony Sakrament Ty i ja nie jesteśmy w stanie zdecydować Które z nas zostało wzięte za pewnik Pod zastaw Niektórym z nas przeznaczone jest przetrwać Mimo odmiennych zamiarów Otwórz oczy ujrzyj we mnie czego nie widzę Zbyt wiele razy dopuściliśmy do klęski Zwłaszcza ja Nie jestem już Twoim aniołem Pod naciskiem człowieka Coś duszę przygniata Gdzie jest twoja wola mój przyjacielu? Czy też ją z dymem wypuścili do nieba ? Nienasyceni się nie przejmują Potraktowałeś kłamstwo jak dźwignię Pomiędzy światłami życia i śmierci Próba swojego charakteru Mnie to strąciło z klifu Stłuczone poczucie sumienia Ostrą maczetą godząc w serce Nie jesteś tym na kogo wyglądasz Jesteś moim aniołem z białą różą we włosach Taniec z diabłem do bezpiecznych nie należy Jesteś inny perła płynąca po za muszelką Ile mnie żyć ominęło W trakcie w trakcie sztormu Gdy fale przykryły wszystko co znane Jesteś moim aniołem Podczas gdy ja jestem diabłem Twoim Klaudia Gasztold
-
Mała Gęsina Dreptała brzegiem jeziorka Nie widząc nikogo Kto by chlebka rzucił Lub podał z czułością Odpłynęło rodzeństwo Odpłynęli rodzice Nim jasne dnia wyszły promienie Na gładkim kamieniu usiadła Mała Gęsina Patrzyła na swoje w wodzie odbicie I rozmyślała ,,Czy tak już zawsze ma wyglądać moje życie ?,, Zamoczyła nóżki Z wiatrem popłynęła Ku słońca zachodu Mała Gęsina Klaudia Gasztold
-
Mała Gęsina
Dreptała brzegiem jeziorka
Nie widząc nikogo
Kto by chlebka rzucił
Lub podał z czułością
Odpłynęło rodzeństwo
Odpłynęli rodzice
Nim jasne dnia wyszły promienie
Na gładkim kamieniu usiadła
Mała Gęsina
Patrzyła na swoje w wodzie odbicie
I rozmyślała
,,Czy tak już zawsze ma wyglądać moje życie ?,,
Zamoczyła nóżki
Z wiatrem popłynęła
Ku słońca zachodu
Mała Gęsina
Klaudia Gasztold
-
Zbieram pokruszone strzępy siebie Scalając ze sobą Próbując zrozumieć Co się właściwie stało Pokładam dzieję W jesiennych porankach Kiedy rosa na trawie się budzi A kołnierz chmur ostaje na niebie Jakby słońce dostało wilczy bilet Do mnie zawsze może wrócić Chociażbym miała spopielone trzymać serce Na otwartej dłoni ku wieczności Ze znikomym blaskiem w oczach Ufam źrenicom słonecznym Co przesuwają ślady na wietrze Prowadząc mnie jeszcze nieocalałą Klaudia Gasztold
-
Na moich dewizach Charyzmaty róż Przyciemniane świece Wanna pełna białych chmur Chcę Ci dać ostatni wers Nie bój się Jeszcze wiele wierszy się urodzi Choćbym miała je poronić Uroiłam sobie Lepszy świat Gdzie nie ma barw Tylko jedna płynie łza Z luster płat świeci blask A Ty patrzysz jak zasypiam W niebie pełnym białych chmur Pełnym wody z czystych uczuć Chcesz wyciągnąć mnie na brzeg Jeszcze wyżej Moje myśli Ciężkie są Jak betonowe głazy Ciągną w dół Charyzmaty zwiędłych róż Podaruję Ci mój sen Ostatni sen Proszę tylko Nie budź mnie Choćby nocą padał deszcz Klaudia Gasztold
-
Kultyzm odstawał Daleko od moich preferencji Nie przykładałam do niego wagi Wiedziałam ze jest Lecz nic po za tym nie chciałam wiedzieć Kiedyś spacerując na pokrytą zielenią polanie Znalazłam dziwny kamień Odstający od innych przydrożnych Miał kształt trójkąta A po środku naturalnie wyrzeźbione koło Powoli spojrzałam przez otwór W czerwonej do kostek sukni Szła kobieta którą znam W dłoni trzymała miecz z napisem ,,łańcuch nie zostanie zerwany,, Kobieta nie była na łące Szła alejką płonącego cmentarza Właśnie kiedy mijała jeden z pomników Zobaczyłam do kogo on należy Kamień wypadł mi z ręki Ze strachem w oczach Rzuciłam się do ucieczki Nie wróciłam do domu Musiałam ją odnaleźć Zanim będzie za późno Teraz powinnam mimo wszystko Zawalczyć o słońce Moje siły są policzone Po twarzy spływa pot Mimo to biegnę Dobiegłam Zebrałam potrzebne instrukcje Podarte kawałki Na honor Devi w komplecie Ułożyłam i zaczęłam lekturę Potem praktykę Czarne rękawiczki Czerwona z białymi pasmami suknia Białe buty na koturnie Z rogami po bokach Gotowe Dałam znak trzem wronom Przesiadującym na drzewach oliwnych Szelest wzrastał z sekundy na sekundę Odnajdę ją i powstrzymam Obiecuję na honor Devi Łańcuch nie zostanie zerwany Bo go nie ma Tam i tu Łańcuch przeczy wolności Swobodzie A wszyscy mają wolność Z nią się rodzą I z nią się budzą Kultyzm odstawał Przypomniał o sobie Nadając bieg kolejnym wyzwaniom Powstanie wiele ksiąg A źródło pozostanie to samo Niewzruszone Tej nocy nadejdzie pełnia księżyca Młode wilki zbierają się na skale Tuż przed urwiskiem Jakby były widownią Podziwiającą pełnię księżyca Głośno się do niego modlą Zamykając przy tym oczy Z powaga w oczach Weszłam w serce ciemności Odsłaniając gałęzie zdobione liśćmi Tak suchymi Jakby były wykonane z papieru lub pieprzu Poznałam ją Ona mnie tez Stanęłyśmy na przeciwko siebie Rażąc się wzajemnie wzrokiem Wyciągnęliśmy do siebie miecze Tak że ostrza się stuknęły Uwalniając iskrę Później białe światło Dzielące nas obydwie Dwa światy równolegle A jednak żyjące ze sobą w symbiozie Odepchnęła mnie od narastającego ciśnienia Sama znikając Z tego dziwnego stanu wybudził mnie lekarz -,, znowu te wspomnienie,, -,, najwyraźniej,, ,, czy da się to jakoś zatrzymać,,? nie mam takiej mocy, to wspomnienie na podłożu podświadomości Ona mnie ocaliła Stał nade mną ze współczuciem mój brat bliźniak też walczył ale nie zdążył uniknąć wzroku śmierci Klaudia Gasztold
-
1
-
Wiją się węże Na lodzie sny A ja bezsennie Kamień obracam W każdej dłoni Zerkając przez Kulisty w nim otwór Tam tkliwa też ciemność Gładka jak szkło Spojrzę kiedyś W serca Twego oko Ciężkie i twarde Jak kamień milowy Czy tez jest w nim ciemność ? Ni miejsca na węże Ni miejsca na sen Klaudia Gasztold
-
3
-
Powiem tak Przyszła do mnie Tylko raz Bez pytania mnie o zdanie Jakbym się zgodziła Na jej ekwiwalencję Z moim egocentryzmem W białych rękawiczkach Trzymała skrzypce Jednak nie wydała dźwięku Powiem tak Zanim odejdę Kilka strun pęknie Jedna stanie się bardziej giętka A melodia Melodia nie ucichnie Przecież nadal będę Klaudia Gasztold polecam mój blog poetycki https://www.facebook.com/Poetka97 jęsli ktos bylby zainteresowany kupnem mojego tomiku poezji zapraszam do kontaktu [email protected]
-
Objąć chwilę w dłoni I powiedzieć sobie tak Nie odmawiać życia Jego owoców Choć niektóre kwaśne Uśmiechnąć się do jutra Zamiast się go bać I przed nim chować twarz Zanim przeminie to Co przeminąć ma Żeby zdążyć Przed zmrokiem Wrócić do siebie U siebie byłam Tylko raz Gdy w zielonej pościeli Pod obnażonym niebem Palcami goniłam białe skrawki Porozrzucane Z drewnianych łódek Przez niezmierzony czas Klaudia Gasztold
-
anioł grający na harfie opuszcza z niebios najbardziej spięte struny lądują na naszych drogach niektórzy je łamią jak przydrożny śnieg ja je zbieram układając do szklanych wazonów nie mogę zapomnieć kim jestem skąd pochodzę dokąd zmierzam choćbym żyła na opak żeby tylko żyć Klaudia Gasztold
-
Niektórzy mogą zrozumieć poezję Niekoniecznie Rozumieć zaś można przedmiot szkolny Pojmują fizycy wzory objętości mas I prędkość czasu (teoretyczny) Czasu Który mknie własnym wzorem dotąd niezbadanym Ilu jest śmiałków interpretacji ? Miliony jak nie więcej A sam autor Gdy pisał wtem wiedział Gdzie myśl była zaklęta Poezja Z jej zrozumieniem Musiałabym się spieszyć Z kolejną sekundą przybywa domysłów A ile osób potrafi zrozumieć siebie ? Stojąc przed lustrem Patrząc w dopiero co poznane oczy Klaudia Gasztold
-
dziewczyna z sąsiedztwa
Klaudia Gasztold opublikował(a) utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Wygrzebując własne krzyki Z pożółkłych kartek kalendarza Dokonuje aborcji przyszłości Nie dając szans Się narodzić Owocom słodszym niż miód lipowy Optymisto mój kochany W swoich dłoniach gnieciesz ból Mówisz o tym świecie tak przepięknie Nie chcesz tracić ani dnia Na rozsyłaniu gniewu łez W efekcie hipnozy coś widziałam Jakby siebie Lecz gdzieś indziej W innym świecie To było pomiędzy Edenem a Pandemonium Klaudia Gasztold-
1
-
Nie mów nikomu że mnie widziałaś Na drzewie W bajorze Nad stawem Pod czyjąś opieką Nie mów nikomu bo i tak nie uwierzą Nie wierzą we mnie Ja nie istnieję Nic nie pisałam w wersach znaczonych liliami Mój duch uciekł zagubiony jak pyłek tynku Uniesiony przez wiatr który wpadnie w dziób jaskółki Obojętnie jaki będzie kolejny lot Chcę szukać szczodrych traw W nich buduję szałasy Wznieść się ponad grzbiety płomieni Stanąć na gęstym dymu dywanie chcę Nie mów nikomu Zachowaj dla siebie tę tajemnicę Pomimo oczu białych jak chmury na czystym nieboskłonie Widzę wszystko nawet niewidoczne dla maszyn Byłaś blisko tuż nad moją głową Jakbyś w snach szukała odpowiedzi Dotknęłam Twojej stopy wtem zniknęłaś ponownie Jak wtedy gdy Cię poznałam W nocnej otchłani lasu odziana jedynie we mgłę Zawitą pasmami rosy Nie odchodź spod powiek a ja nie zniknę z legendy Zakazanych wersetów Klaudia Gasztold
-
wyjaśnić wszystko po kolei brakuje przystani na przysięgę wierności coś czemuś zaprzecza samego siebie niepewne wytłumaczyć sobie to wszystko jak najjaśniej kiedy słońce się chowa za grzbiety gór przede mną jakby się obawiało mojej reakcji na własne pragnienia jakby tu ująć w dłoni aby się nie rozlało między palcami ulegając prawom fizyki wątpliwość zawsze mnie znajdzie nawet gdy przybędę do własnego serca Klaudia Gasztold
-
2
-
Oczekiwań mam Zbyt wiele Znów bariera Stoi na drodze do spokoju Sama ją sobie buduję Odchodzę Do jaskini samotności Melancholii Przed integracją Możliwym zagrożeniem Najgęstsze myśli Przychodzą nocą Gdy na powierzchni Sen mnie trzyma Sentencje wypływają Przenosząc ciężar Z barków na serce Znów opadłam mentalnie Rozbijając się O brylantową rosę Klaudia Gasztold polecam mój blog poetycki
-
1
-
Ekshumacje się powtarzają Miałam już tam nie wracać Zamknąć drzwi na klucz Zawsze zostawiam uchylone W nadziei na wysłuchanie Że nie będzie kolejnego odroczenia Odkopuję zimne już dni Jakbym chciała się upewnić Czy nadal tam są Pożółkłe kalendarze Tlą się w rogu Pod cienką siecią Zakorzeniają się W zapamiętaniu Cóż po mnie zostanie Nikomu nie będzie się chciało Dokonywać ponownego otwarcia Aby mnie zobaczyć jeszcze raz Zostaną jedynie zapiski Pomarszczone fotografie I Twoje senne widzenia Ekshumacje Klaudia Gasztold polecam mojego bloga https://m.facebook.com/Poetka97/?ref=bookmarks
-
4
-
Wiedziałam i jestem świadoma Argumentów popierających mi nie trzeba Oboje wiedzieliśmy i jesteśmy tego świadomi To co robimy Gdzie jesteśmy Razem blisko Nijak ma się do przypadku To predestynacja zapisana odgórnie Wszystko gwiazdy już wiedzą Nawiedzany się w snach Podświadomie kopiujemy swoje poczynania Nawet o tym sobie nie mówiąc Jak chmury tworząc jedność Nie będzie dziś deszczu Spokojnie W tej chmurze zmieszczą się Wszystkie nasze marzenia Niespełnione emocje Małe aniołki I łkające maleńkie łezki Dryfujące po strunach orbit By upaść nisko Wiem Łatwo się domyślić W obecnym stanie rzeczy Gdzie podziewa się zarzewie błogostanu Klaudia Gasztold
-
Poetycka parafilia Zboczenie sztuki Z obrotu kamuflażu Karty się rozłożyły Na czerwonym dywanie Kiedy życie oddałam Miłości pod zastaw Klaudia Gasztold
-
Rośnie we mnie Rośnie Niebawem wybuchnie Rozsadzi każdy narząd Każdą żyłkę rozsadzi jak bomba Uwolni powietrze Spokój więziony Tam głęboko W lochach przeszłości Pulsuje Coraz szybciej Niebawem wybuchnie Wiem że nastąpi I godzę się na to Jak godzi se mnie życie Pragnę Tylko spokoju Jedynie Chociażby wiecznego Klaudia Gasztold
-
2
-
Rozpływam się Tym razem Nie na Twój widok Nie w objęciach W trakcie nocnego tańca Nie podczas konsumpcji Najsłodsze czekolady Nie tym razem Rozpływam się W zasięgu Bezlitosnego słońca Gdy dotyka mnie Swoimi promieniami Zamyka okno Mistrz ikebany Uporządkował książki Na półce w kształcie mostu Stojącego w płomieniach Aby nie plątały snów Przez które lecą łzy Oplatając każdy włos Spływam po barwach Wchodu księżyca Spółgłoskami wyrazów pochodnych Spróbuj mnie chwycić W jedną melodię Nim struny zmiękną Pod palcami A życie się roztopi Pomiędzy nami Klaudia Gasztold
-
Obracam w dłoniach Szklany globus Dotykam każdego przylądka Gdzie bywaliśmy Nawet dwa razy dziennie Nocą robiliśmy Półtoragodzinny postój Siadając na mchu By przyjrzeć się ciemności W której wszystko Staje się takie jasne i oczywiste Odkładam kulę Między tomikami wierszy Poetów żyjących A mój gdzieś pomiędzy nimi Wciąż pyta o Ciebie Klaudia Gasztold
-
1
-
Pod perfekcyjnym niebem Będę gołębiem błękitnym Zamknę w dłoni wszechświat Otulę Twe serce piórkami czułości Jutro będę umierać W jesiennym deszczu Mroźna jak śnieg Sztywna jak kamień Widzisz mój miły Nie wiem jaki będzie Mój poranny nastrój Jeszcze zanim wstanie słońce Może coś się wydarzyć Z pogranicza Życia i śmierci Miłości i nienawiści Zagubiona doszczętnie We własnym odbiciu Nie szczędzę czasu na chwile Choć tak pragnę spokoju Klaudia Gasztold
-
A jeśli Cię nie znajdę Między górskimi szlakami W ogrodach różanych Tam gdzie srebrne motyle Siadają na lotosie Pójdę znów nad Ganges Poszperam w chmurach W poszukiwaniu łódki Która gdzieś już płynie A jeśli Cię nie znajdę Pośród różowych flamingów Drzemiących na lustrze stawu Pójdę znów nad Ganges By odsłonić szarą zasłonę I być znów niewidzialna Pomiędzy ludźmi Jeśli Cię odnajdę Ucieszę się że żyjesz Jedyny jak zawsze Się do mnie uśmiechniesz Choć nikt mnie nie dostrzeże Jak wtedy Patrzą jak na wariata Choć sami stracili zmysły I znaczenie człowieka homosapiens Wiesz że Cię za dłoń dotykam Bo lekko zamykasz pięść Zwalniając kroku Klaudia Gasztold
-
2
-
Nad ranem Widać cień mgły Próbuje połączyć przestrzeń Jeszcze ospałą od pełni Nocą liczyłam wierzchołki traw Oddech mój ucieka Jakby miał swój cel O którym nie mam pojęcia Omijać próbuję Przypadki zdarzeń Jakby to miało uronić przespany czas W kierunku Oriona kieruję wzrok Nawet podczas czuwania bladego głazu Pozwoliłam sobie w pustej przystani Przywłaszczyć okruchy czasu Niczyją litość Pozostawioną na listku paproci Miewałam halucynacje Własnych narodzin Ziściła się fatamorgana Z momentem wypowiedzenia mojego imienia Przez najważniejszą we Wrindavan Gopi Klaudia Gasztold
-
2