Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Klaudia Gasztold

Użytkownicy
  • Postów

    411
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Klaudia Gasztold

  1. Czasem tańczę Jak obłąkana W obłędnej sukience Na szklanej klepsydrze Nieugiętym czasem Się nie przejmując Jakże tegoż spokoju mi brak W obliczu własnego odbicia Zwyczajnie chwytam W dłonie nieba kryształy Lub dojrzałe czerwone czereśnie Klaudia Gasztold
  2. Rozhuśtałeś moją termoregulację Miałam oddech pod kontrolą Teraz dusza w ciele się dusi Bulgocze homeostaza organizmu Wystarczy że jesteś w pobliżu Jedynie słowem sen podrażnisz To w zupełności wystarczy Aby mustang odepchnął grzywą wiatr I na dwóch łapach przeganiał białe skrawki Być może sam nie jesteś w stanie wyjaśnić Mojego innowacyjnego oblicza Wykiełkowało dzięki Twoim cennym chwilom Czuję że może pęknąć jądro ziemi Wylewając na zewnątrz złotą lawę Szybciej roztapiasz lodowce Uginasz kolana niemym zewom miłości Czy ktoś mi uwierzy że stałam obok siebie ? Kiedy przechodziłeś obok zbijając spojrzeniem Klaudia Gasztold
  3. Stojąc przed lustrem Dostrzegam kompleks meduzy Węże zamiast włosów Opadają na ramiona Spojrzeniem zamieniam Każdy złoty liść w kamień Bo jakie inne ma być serce Skoro rzeczywistości stało się zadość Chmury gęstnieją Woda twardnieje A źdźbła trawy się plączą Syndrom obecnego bólu Dławi mnie od środka A lustro popękane Przymuszone do ściany Tak bardzo jest podobne do mnie A jednak dostrzec w nim można Odbicie złamanego światła Klaudia Gasztold
  4. Kto mi uwierzy Że inaczej bym chciała Choć nogi samoczynnie Idą własną drogą Kto mi uwierzy Że byłam dziś u siebie I zobaczyłam Dotychczas niedostrzeżone Kto ma mi uwierzyć W nocy jasne źrenice I obłoków gęstych Jak moje przedsenne myśli Tak niedawno byłam pewna Swojej egzystencji A teraz wszystko zamknięte W posklejanych kartach Kto mi uwierzy I poda choć chłodną dłoń Przecież nie Ty Nigdy Nieobecny Klaudia Gasztold
  5. Wciąż żyję Choć plany były inne Chwytam w dłonie Okruchy czasu Wciąż żyje Sama nie wiem w jakim celu Prostuję nogi Szybując w górę A włosy lekko opadają Poddając się grawitacji Nadal jestem Choć w części nieobecna Nikomu niepotrzebna Zagłuszona szumem wiatru Jeszcze jestem Lub bywam Tak często Jak mi na to pozwolisz Klaudia Gasztold
  6. Wciąż się odwracam Jakbym się bała Tego co przede mną Poskładam się Jakbym tylko umiała Zaufać samej sobie Komukolwiek Myślałam o wszystkich Za każdym razem Kiedy trzęsła się ziemia Zapominając o własnym sercu O złocistym zamku Zbudowanym na ruchomych piaskach Nadal się odwracam Szukając swojego odbicia W głęboko osadzonej ciszy Jakby to miało przywrócić Prosty strumień światła W złamanej na pół naszamie Klaudia Gasztold
  7. Odłożyła ostatni kieliszek Do połowy pusty Zjadła kawałek ciasta Wyłączyła telefon Gdzie czarno-białe zdjęcia Z wszystkich lat Włączyła muzykę Najgłośniej jak tylko się dało Aby zagłuszyć pulsujący ból Schowała żyletkę Pod wilgotny zeszyt Zdobiony kleksami Otwarte już okno Jakby przewiew wywarł wrażenie Albo wrażenie wywarło przewiew Rozłożyła dłonie ku ciemności Rozsypane kapsułki Wszystkie białego koloru Jakby miał rozświetlić Całe jej życie Gorzkim smakiem Ktoś biegnie W ostatnim momencie Za nią ku wolności Klaudia Gasztold
  8. Uczę się Ciebie na pamięć Choć wciąż opuszczam Tok niezbędnych zajęć Uczę się Ciebie na pamięć Choć wciąż zapominam Kluczowe pojęcia Mylą mi się głoski Głos mi zabiera To coś co zatyka gardło Ściskając serce Na wylot znam każdy szczegół A ogólnie nic nie pojmuję Siedzę tylko wpatrując się W znane mi odłamki poezji Dalej milcząc Jakbym nigdy nie uczyła się kochać Klaudia Gasztold
  9. Chciałabym Zrozumieć logikę Twoich żartów Porannego uśmiechu Niczym niepowodowanego Rozmowy z rzeczami martwymi W nich więcej tkwi życia Niż w moim istnieniu Bicie serca Kojarzy mi się Z siniakami na duszy A Tobie Z oklaskami gwiazd Nawet we dnie Chciałabym Umieć wychodzić na prostą Będąc na ostrym zakręcie Klaudia Gasztold
  10. Błękitna muszla Którą porzuciło na brzegu Martwe Morze Ma w sobie więcej życia Niż ja Zanim postawiłam swój pierwszy krok Nim mój pierwszy niewyraźny wiersz Zapisany ukrytym sensem Umknął między palcami Potykając się O wielorakie interpretacje Często o zaskakujących zabarwieniach Słyszę pod poduszką Hieroglificzne szepty O suicydalnym brzmieniu Zasypiam z pulsującym w głowie Wielodźwiękiem obietnic Zawsze Obecnego Że moje modlitwy Będą wzięte pod uwagę Jeszcze nim ujrzę na niebie Po środku zorzy polarnej Cień drewnianej łódki wystruganej z kory Czy pozostanie mi Ufać jedynie własnej intuicji Zostawiajac za sobą wszelkie ideologie I doktryny wypisane kruchą kredą? Klaudia Gasztold
  11. Kosmiczna dusza Na gwiezdnej płaszczyźnie Ulepiona przez Iluminatę W pozycji Embrionalnej Delikatnie opada Jak poranna kropla rosy Z wysokosiężnych liści Mnie ktoś strącił z chmury Skacząc tuż za mną głową w dół Oboje mamy te same blizny W kształcie pękniętej gwiazdy Klaudia Gasztold
  12. Księżyc zagląda Między drzewami W oczy dziecka Dziś nad pełną głową Dziwne kształty Szarych chmur Dziewczynka Założyła na szyję Male z jarzębiny Wzniosłam dłonie ku Gowardana Licząc krople deszczu Spływające po ramionach Klaudia Gasztold
  13. Sennie poganiam fale Przy tym tracąc równowagę Już wiele zbędnych wiatrów Wyprowadziło mnie z równowagi Daleko w nagie pole Pozbawione nawet skąpych łodyg Mimo to jakoś znajduję grunt Ulepiony z niepewnego piasku Boję się że kiedyś mi umknie Kiedy za bardzo poddam się melancholii A wtedy nie zdołam zawołać Choć wiem że i tak nikt nie usłyszy Sennie spoglądam na księżyc Wokół którego niczym świadkowie Wtórują gwiazdy Woda pochłania każdy centymetr ciała Rozluźniając mięśnie Pozwalając mi na chwilowe osłabnięcie Unosząc mnie na własnym lustrze Nad złamanym światłem Umykającym między drzewami Klaudia Gasztold
  14. Zawiązała wokół szyi różową wstążkę Odepchnęła stopą drewniane krzesło Tak jak ją wiele osób odpychało Kiedy tak bardzo pragnęła bliskości Pień był niebieski i szeroki A gałęzie ozdobione liśćmi Niemal natychmiast puściło serce Skrzypnęły stalowe drzwi bramy Klaudia Gasztold
  15. Brakowało mi świadomości Dopiero co nauczyłam się Poprawnie łapać oddech Nie pytając o zgodę A nawet o opinię Przykleili plakietkę Bez możliwości sprzeciwu Zakrywam ją wstydem Za nich wszystkich Co odbierają wolną wolę Tym co jeszcze nie powiedzieli Pierwszego słowa Wyrwę sobie tę klątwę razem z sercem Sztucznie pompującym zimną krew Cuda się zdarzają Świadomość jest cudem Choć teraz ją mam Mam też kłujące znamię Które choć nie widać z zewnątrz Uwiera mnie z każdym krokiem Najmniejszym odruchem Człowieczeństwa Klaudia Gasztold
  16. Opowiem Ci bajkę O dobrym człowieku Słowach pełnych prawdy Pomocnej dłoni I życiu wiecznym Jeszcze przed śmiercią Opowiem Ci bajkę Na dobranoc Aby sen był lżejszy Od skrzydeł ważek Od letniego oddechu Zaśpiewam grając na flecie O pokoju i miłości Na znanym nam świecie Zostaniesz w tej bajce już zawsze Jeśli zatęsknisz Szukaj złamanego światła W centrum różanego ogrodu Za tęczowym mostem Klaudia Gasztold
  17. Zimna ręka kobiety Odkrywa muszelki Spod ziaren piasku Na dnie oceanu Zaczynam dzień W tej samej sukience Ozdobionej kroplami deszczu Jutro będzie idealnie pasować na Ciebie Klaudia Gasztold
  18. Wiatr przyniósł mi do stop Białe płatki chryzantem Które kiedyś zostawiłam Na opuszczonym już Placu zabaw Nienawidzę Cię Nie odchodź Naprzemiennie Krzyczę Przed snem Gdy światło stuka w okna Odpowiada tylko echo Leśne licho Kocham Cię Nie zbliżaj się Na różowym pamiętniku Zobaczyłam Popękane łzy Nienawidzę Cię Nie odchodź Jak mantrę Powtarzam Odbijając się O ścianę Łapiąc w ramiona Kolejną Klaudia Gasztold
  19. Jutro będzie nasze W całej swojej okazałości wierzę w to Za oknem słychać kolejne strzały Krzyki obu płci w obcym języku Jakby wołały o pomstę to nieba Moje Aniołkowo drży łapiąc każdą modlitwę Jutro jest zamknięte w naszych dłoniach Znajdziemy wspólnie oczekiwane spełnienie Jak kochankowie romantycznego filmu Różany ogród przywitał kolorowe motyle To przecież zapowiedź nadejścia wiosny Nawet słońce częściej spogląda w nasz azyl Muskając każde drzewo ozdobione rosą Motywując każdy liść do pobudki A my jeszcze leżymy wtopieni w siebie Pod jedną warstwą jedwabnej pościeli Jutro należy do nas a zaczyna się już dziś Klaudia. Gasztold
  20. Nie poddam się Dla Ciebie Choć tłum Posłusznie zniżał wzrok Ja zacisnęłam zęby Stawiałam do przodu krok Gdy oni chowali się w tył Jeśli nawet zakryją mi usta Wykrzyczę swój ból Miłość do Ciebie Chociażby alfabetem morsa Choć skneblują moje dłonie i stopy Cienką jak nadzieja liną Powstanę Choćby z popiołu Ale Nie poddam się Nie ulegnę Przeżyję Dla Ciebie Dla naszego świata Po którym pływają Drewniane łódki Wystrugane z kory Mając na pokładzie Nasze małe aniołki Dotykające delikatnie Cienkich strun harfy Tworząc nasz ukochany hymn Miłości pieśni Pieśni wolności Buntu zew Burzy szał Głośny bas Przestrzeń nocy Jestem białym wilkiem Wśród iglastych drzew Żadne z nich tak nie rani Jak życia jeden dzień I fak Pomimo strzał Nie poddam się Klaudia Gasztold
  21. Dopiero teraz pojęłam Że nie ma czego się bać Obawiać się cienia Śmielej spoglądam na jutro Odsłaniam żaluzje Jeszcze przed wschodem słońca Podałeś mi swoją dłoń Gdy najniżej byłam swej egzystencji Pełna bólu i roztargnienia Pomogłeś stanąć na nogi Nauczyłeś mnie chodzić I patrzeć życiu w oczy Pełne poplątanych tajemnic Obserwuję różowe chmurki Pływające po błękitnym niebie Przez które czasami przelatują kaczki Nie pamiętam kiedy ostatnio Czułam się tak lekko Tak błogo i dostatnio Zdołałam zejść z huśtawki emocji Na ugruntowane dziedzictwo Naszego Szczęśliwickiego Aniołkowa Klaudia Gasztold
  22. Zakopane kości Głuchy strzał Nadal szumi w uszach A ja czekam W niebieskiej sukience Na pustym peronie Deszcz dzwoni o szybę A ja wypatruję lokomotywy I nic i nic Tylko dym się ulatnia Z pobliskiego ogniska Rozpalonego przez dzieci Obracam palcami Czerwoną różę z drewna Posypaną złotym brokatem Już się nie boję Odcieni szarości Głosu nocnych zjaw Wszystkie uciszasz oddechem Nadajesz koloru dotykiem Każdej chmurce Moim snom Wiecznie zmęczonych Czuwaniem nad moim Aniołkowem Klaudia Gasztold
  23. Podarta sukienka Na wieszaku huśtana Wiatru lekkim powiewem Twoja elokwentna transcendencja Rozkłada mnie na czynniki pierwsze Każdą część ciała dotykasz z osobna Jakby jego indywidualność była widoczna Niczym indywidualna neszama W tylko sobie znanej powłoce Będąca kolorowym motylem którego oswoiłeś Namacalną odwzajemnioną bliskością O której nikt po za nami nie ma pojęcia Potajemne pełne świadomości igraszki Wyrzeźbiły się w naszej pamięci I chcemy ich podświadomie coraz to więcej Poznaliśmy się niezależnie od własnych wyborów Życie samo nam drogę usłało różami Które jak Twoje delikatne dłonie Koją nerwowe komórki mózgowe Utrudniając stopom stawianie oporu Klaudia Gasztold
  24. Żeglowaliśmy wspólnie Nieopodal naszego żółtego domku Który zdobiły białe delikatne kwiatki Swoim kształtem Przypominały czterolistną koniczynę Na niebie nie było żadnej chmurki Szklana tafla wody emanowała spokojem A złote słońce z nutką czerwieni Przebijało się przez szare zasłonki Zapełniając próżnię Pachnącego konwaliami pokoju Przemoczeni do ostatniej nitki Wracaliśmy do naszego azylu Trzymając się za dłonie Aby narzucić na siebie biały ręcznik I podziwiać na tarasie migoczące gwiazdy Konsumując przy tym słodkie czerwone wino Jak pośród kolorowych kartek Baśni dla dzieci Chichotaliśmy godzinami Podmuch wiatru zawsze był nam łaskawy Popychając postawione do pionu żagle Brakuje mi tego zwyczajnego życia Jeszcze na ziemi byliśmy w niebie Daleko od cywilizacji pełnej etykiet Chaosu i emocjonalnych barier Które zburzyły już wiele mostów Teraz samotnie przekroczyłeś niebieski próg Czekając na mnie delikatnie dotykając Cienkich strun złotej harfy Jakby każda z nich miała symbolizować Sekundę spędzona ze mną Każdy hymn opowiada inny dzień Z tej samej historii W Szmaragdowym lesie Wąskie ścieżki Którędy przechodzi mgła Nieopodal jeziora A wokół gęste zarośla Na których latem przesiadują motyle W kolorowej sukience Zmierza kobieta Wzdłuż jeziora Pewnym krokiem Unosi dłonie Ku grafitowemu niebu Delikatnie uchyla usta Mdleje Upada Wprost do zimnej wody Budzą się fale jeziora Zanurzając w sobie Powłokę duszy Ona też z kimś żeglowała Podziwiała zachód słońca Zbierała muszelki na plaży Każdą z nich ozdabiała polnymi kwiatami Ona też ufała gwiazdom Także kochała Zbyt mocno Klaudia Gasztold
  25. Leżałam sama Długo się wpatrując W czerwone światło Widoczne tylko dla mnie Jak jakieś objawienie Znak lub przestroga Od kogoś z góry Szafa była zamknięta Nadal jest Tylko kurz z niej spada Na długi czas Zostałam w tej pozycji Trzymając się koca Będąc pod nim Serce tupotało Jak na maratonie Byłam sama Nawet cisza się oddaliła Zostawiajac mnie Z garścią lęku I koszykiem pełnym wierszy Spod czerwonego światła Nic nie wyrosło Zgasło po kilku latach Zostawiajac strach I drewniany koszyk Pełen nieotwartych jeszcze wierszy Klaudia Gasztold
×
×
  • Dodaj nową pozycję...