Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Father Punguenty

Użytkownicy
  • Postów

    977
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Treść opublikowana przez Father Punguenty

  1. @Sylwester_Lasota ..wiem...ale te pasiaste rudo-czarne jak najbardziej. To specjalny sort. @Nata_Kruk Nie jestem pewien , czy bzyczenie ma ścisły związek z ruchem skrzydła. W każdym razie , jeśli ma puls - nadaje się na dopłatę...do skrzydła, lub lewej nogi. To nieistotny szczegół anatomiczny. Ważne że kierunek jest słuszny :-) Pozdrawiam słodko...
  2. Siedzą w ulu tłuste trutnie. Wszystkie nudzą się okrutnie. Choć nie z soli ani z roli, Taki pech jest trutnia doli. Aby przerwać nudę, swary, Rzekł, więc truteń, niski, stary - Żeby zadać nudzie kłam, Taką radę daję wam: Rozpatrujcie okolice. Niech tu zlecą robotnice. Nasze pszczelne roje, całe, Niech się zlecą duże, małe. Na dostojnym zgromadzeniu, W starym ulu, przy strumieniu, Wszem i wobec ogłosimy, Że dar miodu przynosimy Każdej, która skrzydła ma i bzyczy. Cztery szczypty ! Pomysł byczy ! Każda będzie z nich szczęśliwa : I robotna, i leniwa. W ulach będzie gwarno, rojno, Dla was słodko oraz dojno. Precz niech lecą sekutnice. W zamian ? Młode robotnice ! Zaś tym trutniom, tam za dębem, Tym ,co mają krzywą gębę, Tym ,co żądlą bez powodu, Wara – mówię – wam od miodu ! Na zapleczu, po audiencji Rzekł niektórym w konfidencji - Gdyż wśród fobii oraz wstrętów, Słabość miał do konfidentów : Aby wdrożyć cną reformę, Wprzódy im podnieście normę. Bzyknie ktoś, że pomysł zły ? Nic nie głoście w TeFał Bee. Że nas sławić będzie ul ? Wielbić każdy pszczeli żul ? Nic to ! Taki program mamy. Ze swojego nic nie damy. Łypnął przy tym krzywym okiem. Popił myśl z nektaru sokiem I myśl jęła go niewolić, Jakby więcej miodu złoić. A że zmęczył się sowicie, Przeto opadł na lektyce, Którą nieśli, krzycząc: Cool ! Wiwat geniusz, wiwat król ! Tak na zbytkach czas upływa, Choć robotnic wciąż ubywa. Aż zostanie stary król, A z nim trutni pełen ul. YouTube - wersja dla leniuchów (wersja udźwiękowiona)
  3. @Nata_Kruk zasada rymów spełniona aabba, czyli....limeryk. A czy inne rzeczy spełnione to nie wiem bo takim specem od poezji to nie jestem. Pzdr.
  4. Blond cudo z Mławy, kelnerka Kika, Kochała grzeszyć, patrząc na dzika. By bardziej kręcił przymiot wstydliwy, Być musiał przy tym z flintą myśliwy, Lecz nie z lufą gładką, a z gwinta.
  5. @jan_komułzykant .....wersja alternatywna (pod sondaże) Ruda Kryśka z Warszawy 'Ćwierka' na sieci 'dla sprawy'. Choć kręci nosem prawica, Bo wie, że z niej sekutnica, Lecz dyszy ze złości Ryszawy.
  6. Ruda Kryśka z Warszawy Orzeka nie dla zabawy. Choć kręci nosem Naczelnik, Bo wie, że z Kryśki 'piekielnik', Ale potrzebny 'dla sprawy'.
  7. ....strasznie Wam dziękuję za wpisy. Nie sądziłem że ten utwór wywoła aż taką dyskusję. Piszę wiersz tak jak czuję, lub jak mi się wydaje że będzie dobrze, a o wielu atrybutach 'technicznych' nawet nie mam pojęcia (z racji wykształcenia nigdy naprawdę nimi się nie zajmowałem/studiowałem/itp. ) Przypuszczam, ze gdybym zaczął liczyć, mierzyć, rachować, trasować itd. to nic bym nigdy nie napisał, bo stres 'formistyczny' zasypałby sam pomysł i chęć. Jedyną rzeczą ważną jest intuicja pod kątem treści oraz rytmu i wrażenia estetycznego - a to oceniają głównie czytelnicy. Tak mi się przynajmniej wydaje. Pozdrawiam jeszcze raz.
  8. Mimo krytyki, dzięki za lekturę i wpis. Pozdrawiam...
  9. Kiedy udami ciasno mnie oplatasz, Gdy czuję gładkich ud na sobie splot I gdy za drzwiami jarzy się poświata, Rozplatasz ruchem włosy spięte w kok. Smukłe ramiona twoje w krąg rozpięte. Wygięte ciało z rozkoszą wspina się. Splątane z sobą usta jak zaklęte. Błądząca dłoń na plecach ściska mnie. Czas gdzieś unosi w górę rytm zegara I jakby takt zatrzymał się na parę chwil, A spod lampionów sączy się poświata, Które, choć z dala, rozpaliły seksapil. Magiczne oko radia światłem prószy I dźwięków świat otacza miękko nas. Jesteśmy sami w aksamitnej pluszy, Szczęśliwi małą wieczność, krótki czas. W płomyku światła miłość się wytrąca, Spowija nas, przenika w lepki mrok. Zielona smuga mruga, ciepła i kojąca. Na korytarzu słychać szmer i każdy krok. Czekam jak zrzucisz suknię z podniecenia I złoty brokat opadnie z blaskiem wraz. Podejdziesz naga i jakby od niechcenia, Ujmiesz za brodę, szepcząc - Jeszcze raz.. YouTube - wersja dla leniuchów (wersja udźwiękowiona)
  10. Father Punguenty

    Gra rymów

    @jan_komułzykant Co tam znalazł, zwinął w kulkę I z lubością przymknął oczy. Lecz my wiemy - Człek porządny, Z byle gównem nie wyskoczy ❗
  11. Father Punguenty

    Gra rymów

    @jan_komułzykant Rentę system podrasuje, Gdy na niego zagłosuje 😂
  12. @Rafael Marius ..dzięki. Pozdrawiam
  13. Myśl delikatnie mnie porusza, A nawet łechce - mówię wam, Że strasznie pragnę mieć dzidziusia. Skąd mi to przyszło ? Nie wiem sam. Z prostego faktu, wprost wynika Wręcz imperatyw oraz chęć, Że czas mi słać do Naczelnika Podanie, aby zmienić płeć. Niniejszym Naczelniku, Panie, Pilnie donoszę w kilku zdaniach - W pośpiechu pisząc na kolanie - Mam chęć okrutną piastowania. Karmić z butelki - nie zagadka, Lecz bez podtekstów erotycznych, Ja pragnę karmić tak jak matka, A brak mi jeszcze cycków mlecznych. Bodajbym się na nogach słaniał, Bujać do rana - dla mnie pryszcz ! Mam dar bezcenny przewijania, A w prasowaniu jestem mistrz ! Na dowód heroizmu i oddania, Od dziś przyrzekam iść pod prąd. Ręczę, biorąc się do kąpania : Piwo plus pilot pójdą w kąt. Werandować potrafię na balkonie. Utworzę strefę „Sio!” od much. Wszystkie zabiję lub odgonię, W zasięgu kilometra albo dwóch. Lecz aby spełnić to marzenie, Przykład dać mężom, edukację, Na dwóch kolanach, z uniżeniem, Kornie upraszam, o dotację. I daję słowo, bez pokłonów, Że po konsumpcji raport zdam - Ze skromnych złotych trzech milionów. Niniejszym : Polak - pierwszy „mam”. YouTube - wersja dla leniuchów (wersja udźwiękowiona)
  14. @123Bella92 @Giorgio Alani dzięki. Pozdrawiam.
  15. @ais ..można rapować , jak ktoś umie :-) pzdr @tmp :-)
  16. O szyby deszcz dzwoni, dzwoni najęty. Czas w miejscu stoi, stoi zaklęty. Zabijam nudę, wbijam się w ciszę, Chwytam za pióro i patowiersz piszę. Trzecie już piwo - marka dość znana, Muszę wytrzymać - Kurwa ! Do rana. Ząb napierdala, w brzuchu mi burczy. Prąd poszedł w górę, portfel się kurczy. Benzyna droga, maks na dekadę. Latem nad morze, już nie dojadę. Chociaż do kasy, się jakiejś dorwałem, Lepiej mi było, jak nic nie miałem. Siedzę wkurwiony, na necie wiszę, Zabijam nudę, i patowiersz piszę. Wciąż na ekranie, łysy drze ryja, Gdy ktoś nie zdzierży, weźmie za kija. Nerwowy facet, chyba z płcią męską, Wygraża ręką - pewnie pod kreską. Drugi wylewa, fekalia na to, Z gębą czerwoną - też jakby pato. Śnieg dawno stopniał, szaro, markotnie. Narty w pokrowcu, mokną przy oknie. Szarpią się nocą, pijane draby. Na górze impra, chce mi się baby. Z miną jak fuma, siedzę na grzędzie. Miał być rym męski - Chuja ! Nie będzie ! Jak patrzę na to, co się wyprawia, Czas chyba puścić, w kolorach pawia. Prezes tumani, mózgi gawiedzi. Rudy o zero, procent coś bredzi. Znów awantura, o jakąś sędzię. Puściłem bąka, gorzej nie będzie. Tak se drętwieję, złość w sobie kiszę, Browar zalałem i patowiersz piszę. Od poprawności, całkiem odwykłem, Chrzanić to z góry ! - czwarte pierdyknę. Bestia ze wschodu, wyszła z mokradła. Patrzeć jak rzuci, nam się do gardła. Zanim Kalinkę, żwawo zagrają, Jedni z drugimi, się wyżynają. Chłopcy w rajtuzach, strzygą nas równo. Wybija w rurach, zielone gówno. Gdzieś tam drań jakiś, wraz z drugim chujem, Treść nam niezdrową, w czaszki pompuje. Mucha do zupy, wpadła przelotem - Dam do zmielenia, będzie na potem. Zanim mnie struje, zupa z robaków, Nagły powali, atak żylaków. Gula mi skacze, sens ciągle gubię, A jednak siedzę, patowiersz dłubię. Kurant kolejną, godzinę bije, Jola za ścianą, znów daje w szyje. A skutkiem tego - przyparty do muru, Gin nad sex lepszy - orzekł O'góru. Cycata Jola, ma duże wzięcie. Kłóci się matka, z niedoszłym zięciem. Może się zbiorę, i tyłek dźwignę, Pójdę do Joli, może ją przygnę. Nawet jak Jola, dobrze dogodzi, To żaden bachor, się nie urodzi. A zamiast tego - czytasz, więc wiesz, Zrodził się - Kurwa ! - Ten patowiersz. YouTube - wersja dla leniuchów (wersja udźwiękowiona)
  17. @Franek K ...dołki pod Zdzichem. Tym razem skutecznie :-( Pzdr.
  18. Pryska na boki piach i żwir. Dwadzieścia ton i piąty gear. Żaden to rabuś, żaden zbir - to w snopie żółtych świateł tir. Pod maską dwieście koni par, Na siodle paka - nie Ził i Star. W rozgrzanych gumach 8 bar. Niebieski dym, na osi smar. Nie pcha pojazdu żaden pych - w godzinę nabił osiem dych. Za kółkiem król przydrożnych kich, Dla kumpli Zdzisiek, dla nas Zdzich. Dwa pety wciąż za uchem miał. Po drodze łebków zawsze brał. Wyciskał z 'garów' ile chciał - cegła na gaz i pędził, gnał. Gdy rzucał się w podroży wir Bardziej jak Odys, a nie Lear. Nie kochał żon, nie lubił ździr. Liczył się tylko on i tir. Kiedy na rampie towar zdał, Ze zgasłym petem w ustach stał. Nad głową chmur ołowiu wał, Na Zdzicha kubły deszczu lał. A on za sterem pewnie tkwił; Tam się narodził, zawsze był, Pomimo mrozów, 'psów' i kich Ze zgasłym petem rudy Zdzich. Aż kiedyś wiózł na pace gres - wszystkiemu winien czart lub bies. Wyskoczył z boku kot czy pies - na Zdzicha przyszedł jego kres. Bo tir jak karton zgiął się w pół, Choć znak czerwony stał jak wół. Stąd Zdzicha duch się odtąd snuł I jęcząc w brodę sobie pluł. Wykopał dołki podły kret. Przeklęty los wziął wet za wet, Odliczył koniec: zet, ziet, żet. Po Zdzichu został żółty pet. YouTube - wersja dla leniuchów (wersja udźwiękowiona)
  19. Są takie chwile w życiu przewrotnym, Kiedy bańka rozdęta do granic pęka - kiedy toczy się lekko mydlana opera, zaś w ciszy wielebnej myje rękę ręka. I kiedy wszystko się gładko zazębia, Gdy słodki trel ptasi krąży nad nami, Piękny mechanizm się nagle zaciera, A sens dalszy znika i jest do bani. Do bani właśnie jest na straganach, Ugiętych pod górą chrzanu, ogórków, Które w porozumieniu, nagle zdrożały - A to z przyczyny hiszpańskich nurków. Pani Pelagii, z baru : "Pod Szprotem", Zwartej i czujnej, w białym mundurku, Solniczkę i rower gwizdnął żul jakiś - Nie przewidziała hiszpańskich nurków. A że był czwartek, więc czekał fryzjer - Balejaż, czesanie, cięcie pazurków. Przychodzi, lecz darmo drzwi szarpie - "Awaria z powodu hiszpańskich nurków" Mąż sprawiedliwy szedł prostą drogą. Prawą szedł stroną, lecz gwizdał fałszywie. Czekając na tramwaj, leżał do rana - Wiedział o nurkach z Hiszpanii wypływie ? Wzięty kochanek i macho w jednym, Już był w ogródku, lecz zaciął w rozporku. Choć bardzo się starał, metal nie puścił - Też nie przewidział hiszpańskich nurków. Na jakiejś komendzie, w jakiejś stolicy, Ktoś słuchał nocą basowych chórków. Wtem bas się urwał, padł strzał armatni - Ktoś nie rozpoznał hiszpańskich nurków. Naczelnik kraju na obiad, w czwartek, Barszczu i ruskich przybywszy, smakował. Lecz barszcz się skwasił Magister Julii, Gdyż Prezes o nurkach nie informował. Wieści przez eter jak stado słoni pędzą, Sens zadeptując, choć jeden złapałem. Lecz mimo wysiłków i mnie się urwał - Hiszpańskich nurków nie przewidziałem. YouTube - wersja dla leniuchów (wersja udźwiękowiona)
  20. A gdybym jak ten kapitan, który Przez flautę do portów nie wpływał. Lecz błąkając się spotkał dzikusa Jak na wyspie fallusem wywijał. To do stu beczek rumu z Jamajki, Czy byłbym zachodził w głowę - Wysiąść, czy umrzeć z pragnienia ? Który ból większy - czy ktoś odpowie ? YouTube - wersja dla leniuchów (wersja udźwiękowiona)
  21. Jak to się dziwnie dzieje na świecie, Jak to się plecie na świecie i składa, Że nie o siostrach lub białym kwiecie A o sumieniach jest właśnie ballada. Przez lat siedem w mądrych umysłach Dwie myśli czyste niewinnie się tliły. Pod stosem innych, zarosłych fałszem, Jego cielskiem potwornym się skryły. W głowach mężów tych nieomylnych Gdzie kłamstw wężowisko splątane, W ciemnościach rodząc się gnilnych, Rodziły się nowe, lecz świeżo załgane. Zaś szczere myśli padłymi się żywiąc, Na sztrychulec, według wzorca poety, Złem się karmiły, zaś w zło obracając Zło poczyniły, to jest prawda niestety. Lecz razu pewnego strumienie wybiły. Raz jeden i we wszechświecie jedyny. Te, które z rozsądku się kiedyś uśpiły, Wylały światłość, ażeby odkupić winy. U Prezesa ta pierwsza więc zaświeciła Prawdą - Ja wszak od zawsze kłamię. U Premiera ta druga w mig zaskoczyła - Tak w ogóle, to ja od pieluch prawie. I może by trwały jak pręgierz spiżowy Aż zamęczyłyby dobrych dwóch ludzi Gdyby nie to, że dzwoneczek sejmowy Tych umysłów ze snów nie wybudził. * - Wszelkie podobieństwo do zdarzeń i osób przedstawionych w treści jest całkowicie niezamierzone i przypadkowe YouTube - wersja dla leniuchów (wersja udźwiękowiona)
  22. Węgiel tam jest. Ten węgiel tam leży. Niech ten, kto wątpi weźmie, uwierzy. Szczerze niech wierzy ojciec i matka, I niechaj nie wątpi sąsiad, sąsiadka. Mocno wkopany wciąż leży i drzemie. Niech zaprze się siebie i ufa premier. Niechaj, więc nie drwią starsi i dzieci. Niech zstąpi duch wasz i was oświeci. W czarnego złota nabrzmiałe pokłady, Zamknięte paprocie, widłaki i mady. Onegdaj kulawy dinozaur w nich legł, Gdy jęknął na widok komety i zdechł. Tu okruch się liczy, każdy gram warty. Pod kotłem kucharki nim palą i czarty. A wszystkie rodzaje Pan Bóg wam dał, Abyś miał koks, orzech, antracyt i miał. Byś w zimie pochłaniał z ciepła fluidy, Koń Łysek harował z pokładu Idy ; gdy Padł, pod węglem rozwarła się trumna, Zaś wieko domknęła zielona kolumna. Niech zatem beknie w róg awangarda: Szablę wyrzucim, dobędziem oskarda ! By nie nastała - jak chcą - pruska bieda, Polska od węgla odepchnąć się nie da ! * - wiersz do swobodnego wykorzystania w trakcie wszelkich akcji, manifestacji i akademii typu : 'kuzaiprzeciw'. YouTube - wersja dla leniuchów (wersja udźwiękowiona)
  23. Ależ to nie uogolnienie. To tylko opis pewnej arcy - rzadkiej w dzisiejszych czasach, niewinnej przypadłości , na jaką moze cierpieć polski mężczyzna w mniejszości (...większość by chciała 😂). Pązdrawiam
  24. Pewną ułomność zdradzę swą: Kobiety dziwnie do mnie lgną. Ledwie twarz musnę, a już mdlą I całe się trzęsą, drżą i mrą. Gdy zima spłynie pierwszą krą, Gdy ciepłe wiatry dują, dmą, Gdy zmysły kobiet prawie wrą, Łatwo sumienia im się gną. Desu wprost drą bez 'ę' i 'ą', Widząc wypustkę sporą mą. Do zwarcia, podniecone prą, Więc tego pragną, tego chcą. Niektóre - wiedzcie, takie są, Proszą - Dziś w tamtą, a nie w tą. I zręcznie bawiąc się tą grą Wypustkę jak szalone trą. Te ciche krzyczą, czasem drą, Inne zaś płaczą, drugie lżą. Zaś potem boską chwilą zwą. Spełnione sapią albo śpią. Rano z francuska rzucą - Bon, Ty lubisz, widzę, jak się gżą. Nawet, gdy rozkosz spłynie łzą, Wiedz, że naturę kryją złą. I choć nad głową świecą, lśnią, Kochanków takie tylko ćmią. Wystrzegaj się kobiet, które śmią, Gdyż na ułomność lecą twą. ..zasłyszane gdzieś w barze na południu. YouTube - wersja dla leniuchów (wersja udźwiękowiona)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...