Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Father Punguenty

Użytkownicy
  • Postów

    912
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Treść opublikowana przez Father Punguenty

  1. Father Punguenty

    Gra rymów

    Gdy 'kanar' wlazł, tym więcej kasujących
  2. Ależ absolutnie : w praktycznym ujęciu, Ważne by ten ojciec, miał synów dziesięciu 😂😂
  3. A czy to co złego, że się czasem zdarzy, że się matka Polka z 'inżynierem' sparzy ❓ Przecież będzie pięknie, kiedy bez przymusu, 'owoc' ich miłości był klientem ZUS-u. Może jak za Duce, trzeba wyjść do mas - lecz by przekonywać, do łączenia ras ❓ YouTube - wersja dla leniuchów (wersja udźwiękowiona) https://youtu.be/s2mSX93awXk
  4. Zaczepiła mnie nad morzem ruda Szwedka : długie nogi, oczy błękit - reszta, wiecie... Hebanowe ręce, bransolety, świecidełka, jakich w żadnych portach świata nie znajdziecie Gdy poczułem aksamitny wzrok jedwabny, który morski błękit wlał mi prosto w oczy, Kotku - rzekła - mam tu w porcie jachcik zgrabny, Tak upalnie, może chciałbyś coś umoczyć ? Lampka w głowie błyskawicznie zatrybiła, Głód przygody podsyciła słodka minka. Z podniecenia aż bebechy mi skręciła, dokręcała je - ach, wściekle ruda szminka. Wezmę się, na jachcik zgrabny zamustruję, poznam morza smak, szum fal i żagla łopot. Tak myślałem - sprzęt porządnie wyszykuję, Wezmę odwet za Gustawa i za potop. A ten jachcik, a ten jachcik - tak sądziłem, pięknie, zwinnie w rejs dziewiczy ruszył śmiało. Biały żagiel błyskawicznie wyprężyłem, wybierałem i dmuchałem - gdy nie wiało Morską falą, ócz błękitem unoszony, raz na górze, raz na dole - zresztą wiecie... Po godzinie cały byłem umoczony, tak jak żaden żeglarz w portach, w całym świecie. Prując dzielnie poprzez fale, gdzieś z godzinę, kiedy naszła ciemna chmura, zrozumiałem - Twoi kumple wyrywali nam futrynę, teraz ja cię w morzu ostro wyszarpałem. I bez względu na szum morza, oczu welwet, gdy ktoś krzywdy chce, za sprawę, mścić z ochotą, niech na Szwedce - zwłaszcza rudej - weźmie odwet, wtedy będzie najprawdziwszym patriotą ! YouTube - wersja dla leniuchów (udźwiękowiona) https://youtu.be/mebv05wMtlU
  5. @poezja.tanczy na szczęście nie mam znajomych - skoczków 😊
  6. Kiedy poczciwa Ziemia, przyjmie chmur samuraja, nie ma dlań hańby gorszej, niż by się wyrżnął o jaja. A jeśli kozaka onego, wściekła w drzwiach ujrzy żona, to prędzej mu resztę urwie - niż przyjmie do swego łona. YouTube - wersja dla leniuchów (wersja udźwiękowiona) https://youtu.be/uc0FHtDxdPw
  7. Father Punguenty

    H i kuje

    Dyć w swej niepojętej chuci, ani chybi, że się wróci - tak przeklęta jest cholera : co napotka, syćko zżera 😂😂😂
  8. Father Punguenty

    H i kuje

    @Sylwester_Lasota między sierpem a motem, stal hartowała się - do czerwoności...
  9. ...zarapuj , to się przekonasz - tylko musisz mieć dobry bit i muzę 😂 Pozdro....
  10. Kiedy ziomem byłem małym, propagandą już śmierdziałem. Dziś skończyła się udręka i nie śmierdzi nawet ręka, jednak mimo, ciągle czuję, jak przez okno zalatuje, wali z rana do wieczora, rzeczywistość z dyfuzora. Przeciążone wszystkie druty, ja po prostu...robię budyń,...robię budyń. Przeciążone wszystkie druty, ja po prostu...lubię budyń,...lubię budyń. Blond sąsiadka ma już gacha, przecież niezła w sumie lacha. Coś do niego ją przyciąga - i nie mówię, że do drąga. Rudy spiker znów coś gdera, a mnie bierze wciąż cholera. Ktoś porzucił w kuchni skręta, może dla mnie to zachęta ? Przeciążone wszystkie druty, ja po prostu...robię budyń,...robię budyń. Przeciążone wszystkie druty, ja po prostu...lubię budyń,...lubię budyń. Ktoś lokuje swe uczucia, by się lała rzeka szczucia. Kiedy szczucia nam nie stręczy, to się kutas z nudów męczy. Ktoś się przecież w końcu wkurwi, będzie z wami szlus i kwita, bo po władzę żeście poszli, nie dla Polski, lecz koryta. Przeciążone wszystkie druty, ja po prostu...robię budyń,...robię budyń. Przeciążone wszystkie druty, ja po prostu...lubię budyń,...lubię budyń. Więc od Lisa do Rachonia, wszystko z nienawiści kona, lecz gdy tęczę mi ktoś stręczy, to mnie każdy kolor męczy. Jak mi mówią ciemne typy, lubią te stereotypy, w których - taka ich podnieta - jak na chłopie jest kobieta. Przeciążone wszystkie druty, ja po prostu...robię budyń,...robię budyń. Przeciążone wszystkie druty, ja po prostu...lubię budyń,...lubię budyń. Już Robespierre ziomek klawy pewną skłonność miał do kawy. Kiedy wypił odrobinę, kazał stawiać gilotynę. Dzisiaj, jeśli mam być szczery, nowe, kurwa, Robespierry. Kują, wiozą na hot-doga, potem wrzucą coś na vloga. Przeciążone wszystkie druty, ja po prostu...robię budyń,...robię budyń. Przeciążone wszystkie druty, ja po prostu...lubię budyń,...lubię budyń. A w Olsztynie, na Kortowie wszyscy mieli ostrą jazdę - łysa 'szarża' plus posłowie - cztery kreski, osiem gwiazdek. Mają świat swój zafajdany, wyciągają wciąż kasztany. Polak - szarak i nie truteń - zawsze od nich bierze w dupę. Przeciążone wszystkie druty, ja po prostu...robię budyń,...robię budyń. Przeciążone wszystkie druty, ja po prostu...lubię budyń,...lubię budyń. Błyszczy łeb pod Trybunałem, na włam pójdzie zgraja karków, By oderwać wierną Julię, od pierogów oraz skwarków. Może nawet sejfy puszczą, wpadnie paru mocnych panów, wezmą fotel wraz z Adamem i powiozą na Arłamów. Przeciążone wszystkie druty, ja po prostu...robię budyń,...robię budyń. Przeciążone wszystkie druty, ja po prostu...lubię budyń,...lubię budyń. A wódz Prezes tam - z powrotem, lata z kijem gdzieś za kotem. Spał do grudnia na zapiecku, teraz miauczy po niemiecku. Lecz gdy nawet zbankrutuje, bo się kamrat mu rozpruje, każdy inny namawiany, kupi świnkę z porcelany. Przeciążone wszystkie druty, ja po prostu...robię budyń,...robię budyń. Przeciążone wszystkie druty, ja po prostu...lubię budyń,...lubię budyń. Gwiżdżę też na Mateusza, kiedy bredził coś darach - ty wpierdalasz kartoflaną, małże on na Balearach. Bo gdy każdy się rozsiędzie, mocno siedzi na swej grzędzie, by na koniec układanki, wyrwać dwie okrągłe bańki. Przeciążone wszystkie druty, ja po prostu...robię budyń,...robię budyń. Przeciążone wszystkie druty, ja po prostu...lubię budyń,...lubię budyń. Wciąż kochanki, konkubiny i tipsiary oraz żony, siedzą przecież w spółkach-córkach, zawijają tam miliony. Jak się wkurwię, to na rympał pójdę razem z bratem gitem i bankomat wyrwiem wspólnie, i już życie będzie w pytę. Przeciążone wszystkie druty, ja po prostu...robię budyń,...robię budyń. Przeciążone wszystkie druty, ja po prostu...lubię budyń,...lubię budyń. Przyszły do mnie przyjaciółki, lecz do dupy takie spółki. Do niczego to się nada, kiedy z babą razem baba. Zaraz skończą się te kłótnie i lamenty oraz spory, gdy ryczące pięćdziesiątki wezmą, wrócą na traktory. Przeciążone wszystkie druty, ja po prostu...robię budyń,...robię budyń. Przeciążone wszystkie druty, ja po prostu...lubię budyń,...lubię budyń. Jakiś kolo, choć inżynier, pod płot przyszedł aż z Ugandy. Lecz na krzywy ryj przekroczył i skamracił się do bandy. Potem gdzieś na mieście krzycząc , że w zasadzie jest kobietą, szarpał z ziomem się radośnie, wywijając tam maczetą. Przeciążone wszystkie druty, ja po prostu...robię budyń,...robię budyń. Przeciążone wszystkie druty, ja po prostu...lubię budyń,...lubię budyń. Niechaj Unia da mi kaskę, bym w Madrycie wyrwał laskę. A jak nie, to na zagrychę oraz piwo kopsnie dychę ! Chuj do dupy, tysiąc śledzi i śmierdzących jajek kopy - Vivat cesarz Heliogabal - nowy patron Europy ! Przeciążone wszystkie druty, ja po prostu...robię budyń,...robię budyń. Przeciążone wszystkie druty, ja po prostu...lubię budyń,...lubię budyń. Żaden Tuwim, Staff, poeta, nie rapował do kotleta. I nie szukaj tu Asnyka - tylko piwo, sex, kobita - i Szekspira, i Hamleta, gdy rymuję jak atleta. Tam do chuja, z wielkim hukiem, wypełniłem właśnie lukę. I nie będę chodził struty, chociaż duże wyszły gluty. Ale chyba przeciążyłem, kurwa budyń przypaliłem,.... przypaliłem,....przypaliłem. Ale chyba przeciążyłem, kurwa budyń przypaliłem,.... przypaliłem,....przypaliłem. ....jooooł ! * - dwa ostatnie wersy każdej zwrotki to refren YouTube - wersja dla leniuchów (udźwiękowiona) https://youtu.be/WlDQGQ6Dz9k
  11. Jakby grom z jasnego nieba, jakby kamień w cichą toń - Przepotężna jakaś siła, zaciągnęła go do MON. Ledwo kurz ze schodów opadł, szczęknął sejf, za sejfem broń, kiedy cień na ścianie dostrzegł - Podszedł, patrzy - Toż to szpion ! Zagnieździli się agenci, najprawdziwsze bolszewiki ! Tak zawołał - wybiegając - I przez klomby, przez trawniki gnał - ciskając gromy boże - lecz tak szybko, że nieszczęsny biegnąc walnął się o brzozę. A że chłop dość krzepki był, - bo fikołki z wieży fikał - To się wyrżnął z całych sił. Po czym - jakby tur zaryczał, albo w kniejach ranne zwierzę - w bardzo jasnej pomroczności ujrzał przed się Betelgezę, co w czerwieni się nadyma. Zaklął szpetnie - Ach nie wierzę, że nie wyszło od Putina, żem na brzozę, ot tak, wpadł. Ktoś zdradziecko ją posadził. Ktoś się na mnie tu zasadził. Rączki macał ruski dziad ! Leżąc, popadł w odrętwienie, gdzie miał pierwsze objawienie, w którym głos z samiuśkiej góry, śpiewał, jak anielskie chóry – Niech cię nie gryzie sumienie i dusza niech się nie martwi. Na brzozie twoje zbawienie - twoje zawisło i partii. Gdy ponieśli go na noszach, przy mężczyznach, dzieciach, damach, pianę tocząc, wciąż powtarzał - To był zamach...to był zamach ! Już posłano po doktorów. Już konsylium się zebrało. Pośród nieistotnych sporów, prześwietliło, popukało. Coś tam, zda się, wymacało, skoro bandaż przewiązało, lecz nie tracąc ani chwili po eksperta zadzwonili. Juści ekspert, pełną gębą - primo voto : z domu Rzepka - Rzekł - Wielebny mój Antoni, naderwała ci się klepka. Gdy chwalebne toczysz spory, dajesz gazu, gdy ci mało, w głowie dzwonią ci zawory. Jak walnęło - to urwało. A nawiasem, jeszcze dodał, kreśląc epikryzę z wolna, absolutnie żaden zamach, lecz zasada to Newtona. Musisz przyjąć, w tym sposobie, proste to rozumowanie - Jak ty w brzozę - brzoza tobie. Deo gratias, mocium panie ! Zaś Antoni zwartą siłę, którą wziął wykrzesał z siebie - aż mu 'elektryczność z oczu biła' - wykorzystał ją w potrzebie. Stąd zakrzyknął napełniony - Odnalazłem cel i misję, radzić się nie będę żony. Wiem ! Powołam podkomisję. I aparat przysposobię, który całą rzecz wybada. Dziś papiery zaraz zrobię, tylko pieczęć mi się nada. I tak pognał nasz Antoni, jak don Kichot, choć bez Pansy, walczyć z prawem tak powszechnym, iż go złamać – nie ma szansy. Tylko czasem w noc kwietniową, kiedy wiosny pierwsze tchnienia i gdy mgły wilgotne spadną, wciąż doznaje objawienia – Kiedy zegar północ bije, brzoza, którą wiatr kołyszy, gdy wysunie białą szyję, cicho śpiewa tak, że słyszy - Niech cię nie gryzie sumienie i dusza niech się nie martwi. Na brzozie twoje zbawienie - twoje zawisło i partii. YouTube - wersja dla leniuchów (udźwiękowiona) https://youtu.be/2_Sn9_6R-sM
  12. @Adaś Marek przy okazji zdaje się, że trafiłem na pilota. Czyżbyś gnał po chmurach, na 'rurze ognistej' ? 😃 @jan_komułzykant tylko czemu to szczęście tak często mnie spotyka...😂
  13. Potworne jakieś ptaszysko, Walnęło 'placek' z wysoka - Kompletnie nie towarzysko. Ach, co za rozpacz dla oka ! A wiedzieć wam jeszcze trzeba - Zrzuciło go z lotu ptaka. Widać go cisła potrzeba - Przyznaję, nie byle jaka. Pewnie się w locie złożył, By ulżyć i poczuć się bosko. Lecz czemuż w łebku założył, Że gruchnie na maskę prosto ? I chociaż rękami machałem, To uciekł w zwrot Immelmanna. Maseczkę założyć musiałem, Przeciwnie do posła Brauna. Czy bym zajechał na pralnię, Na stację, a na ‘karłosza’ zwłaszcza - Bestia dostrzeże i palnie, I pożre mnie fatum paszcza. Ach, gdybym tak miał gwintówkę, Tobym cię draniu strącił, Bym przyoszczędził stówkę, I co byś mi życia nie mącił ! YouTube - wersja dla leniuchów (udźwiękowiona) https://youtu.be/j0IfW74K2-c
  14. Wszedł do baru gruby Hoss, Co nikomu nie odpuścił. Walił równo wszystkich w nos, Kubły krwi upuścił. Do barmana wrzasnął, co Cały stał struchlały - Ktoś mi ukradł krowy, kto - Co na łące stały ? Mam nabite Colty dwa, Ożeż twoja mać ! Ten drań moje stado ma, Musi głowę dać. Kątem oka łypnął gdzie, Drętwiał Długi Joe - Trafiał w dupę muchę tse, Tak na metrów sto. Mu postawił szklanki dwie, W które whisky wlał, Że gdy duszkiem chlapnie je, Wiedział - wpadnie w szał. By przekonać dał mu się - Wściekle cedząc Hoss - Można wyrwać kasę, Rzekł - Dużo dolców...Kloss. Tej powiastki dobiegł kres. Kamień z serca ! Uch ! Choć to wierszyk pointy bez, Trzymaj się za brzuch. YouTube - wersja dla leniuchów (udźwiękowiona) https://youtu.be/h0n89XausWY
  15. Coś z Wyspiańskiego jeszcze zostało. Czy dużo, nie wiem, nie wiem, czy mało. Lecz gdy się w pustce bez celu plątam, wciąż jakieś strofy bezdomne zbłąkam... Wśród nich wtedy stąpam. I pośród ludzi. Ich bogactw się błąkam i sutych stołów. Marzenia trącam, by kogoś zbudzić, lecz mijam kukły i pary oczodołów. Widziałem takich wielu. Tych, co kochali sławę. Widziałem błaznów stado, topiących się w zabawie. Pokłony sobie bijąc, w objęciach ducha nędzy, goniących za rozkoszą, za garścią władzy i pieniędzy. Przeklęte srebro, złoto, które w zwierciadłach płonie. Widziałem ja tytanów. Ich rozpalone dłonie. I stopy wydeptane od wciąż tych samych ścieżek, i karki wciąż zginane , przed bożkiem marnych wierzeń. Którzy na ustach nieśli, zwycięstwo, czyn i sławę, lecz którzy w mig czmychnęli na wystrzał pierwszy z prawej. Nad nimi plamy czerwień, rozlaną na tle bieli, jak krew tych, co pomarli, za sprawę gdzieś zginęli. Tak i umilkł już na zawsze, przed bitwą okrzyk gniewny. Gdzieś uwiązł w gardłach, przepadł - Nie został jeden wierny. Na dzikich polach Krymu, na stepach Akermanu, zastępy rozwiał wicher, nie szczędził też kurhanu. Na Sicz rozproszył ławę - hetmany i rycerze - pokruszył twarde lance, pokruszył i pancerze. Rozpostarł nad duchami baldachim srebrnopióry, wywyższył duchy mężów w Olimpu święte góry, skąd choćby i husarię bogowie posłać chcieli, za szable nikt nie chwyci, dobędzie karabeli. Nikt konia nie dosiędzie - niezłomny, czy przeklęty - gdyż ślepy lud i próżny, przy ziemi żyje zgięty. Precz miecze już odrzucił, przekuwszy na lemiesze. W tej pustce przeraźliwej, jak bez gwiazd, noc na ziemi - Naprawdę my Twojemi ? Bezkształtne ludu rzesze ? Niekiedy nocą sen kruchy zaśnię. Nad głową unoszą się strofy jasne. Przychodzą same świetne lub marne, kołyszą się dotąd, aż iskra zgaśnie... YouTube - wersja dla leniuchów (wersja udźwiękowiona) https://youtu.be/UgkpjUmtgTI
  16. Dzień po zamachu, poeci do piachu ? A pośród burzy : słowaccy, broniewscy, Którzy ? ps. A w odwetu zapale, Zamknąć portale ?
  17. Czasem albatros, płetwak białoskrzydły, Co tnie zimne chmury niby goniec rączy, Żeglując szczęśnie, gdy mu skały zbrzydły, Szybuje nad morzem, gdzie okręt się plączy. Samotny porzuci swe krzykliwe fratry. Patrzy jak marynarz marny, chybotliwy, Prując łupiną, przez słone pchaną wiatry, Pełznie pokładem jak nielot spolegliwy. Dziwiąc się w duchu z człowieczej niezdary, Drwi z dwunogiego, gdy kotwicę wciąga. Marynarz go widząc, wielebne wzywa lary I śledząc z zazdrością, mu w duchu urąga, Bo jakże on chciałby zaczerpnąć swobody, Gdyby mu Eol wszechmocnie pozwolił. I gdyby lęk przyrodzony wzlecieć nad wody, Przy ziemi go ciągle nie więził, niewolił. Ptak, więc bez strachu na burcie usiędzie, By skrzydeł wysiłek spoczynkiem ukoić. Wszak wie, że człowiek zawsze spętan będzie, Gdyż miast w górę patrzeć, śnić umie i roić. ...po przeczytaniu wiersza Charles Baudelaire-a pod tym samym tytułem. YouTube - https://youtu.be/i3jDWelOFao
×
×
  • Dodaj nową pozycję...