adamm1
Użytkownicy-
Postów
43 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez adamm1
-
miło mieć cele wstaje rano by dążyć i odpoczynek milszy obejrzeć film to nie sztuka czytać książki czekając na słońce dobrze by było pozamiatać podwórze i zrobić babki z piasku idą chłody czas kupić zimową kurtkę dobrze jest chodzić po górach wsiąść do pociągu bilet ulgowy kupić ty dziś nie przyjdziesz czy warto czekać a co począć w tym czasie jedna godzina minuta wieczność to co mówią w telewizji pominąć gazety drukują słowa a po ce te słowa dobrze mieć cele słońce ozłaca wzór na firance czas zwalnia i przyśpiesza tak na zmianę opony już dawno trzeba wymienić wciąż ciebie nie ma czy warto
-
To nie jest facet z pierwszej łapanki. Ma ładną żonę i dwie kochanki. Jeździ Merolem i nosi gajer - gość na poziomie, nie byle frajer. Jego ojczulek ma dużo siana i dużo siana ma jego mama. Do tego jeszcze wysoko stoją, mają układy i się nie boją. Synek nie musi o nic się martwić - rodzice mogą wszystko załatwić Dlatego w życiu mało się stara - wszystko ogarną stary i stara. Za kasę nawet i dla matoła dyplom wydała sprzedajna szkoła a kumpel ojca w ramach wdzięczności dał mu posadę po znajomości. Gdy coś zapragnie, dostaje łatwo - nepotyzm daję zielone światło, lecz muszę dodać, chcąc być uczciwy, że jednak facet nie jest szczęśliwy. Pomimo wszystko kiepsko się czuje, bo jednak czegoś wciąż mu brakuje a w głębi duszy coś szepce skrycie: "Bardzo ubogie, to twoje życie".
-
mòwisz, że ciężuko iść kiedy wiatr wiatr w oczy wieje co raz trudniej nam dziś prosić świat o nadzieję znòw na dworze deszcz mży za oknami szaròwka nie chcą przyjść lepsze sny i twa mina tak smutna wszak nie musi tak być wszystko może się zmienić lepsze dni muszą przyjść, jak zazwyczaj na ziemi wkròtce minie zły czas spośròd łąk wyjdzie słońce noc rozświetli rój gwiazd a dzień kwiaty pachnące wiatr rozpędzi złe mgły z nieba odpłyną chmury choć wciąż trwa okres zły w których dzielą nas mury lepszy czas musi przyjść bramą główną lub furtką chociaż jeszcze nie dziś i też pewnie nie jutro
-
Niektòrzy ludzie boją się śmierci i raczej nie chcą o niej rozmawiać. Chcą być wciąż młodzi i długowieczni a trudne myśli wolą odganiać. Starają się żyć tym co doczesne, pragną zapomnieć, że przyjdzie koniec, bo tak przeraża ich ciche przejście na drugą dotąd nieznaną stronę. Więc wyznaczają wciąż nowe cele żeby uwagę własną odwròcić od faktu, że jest czasu nie wiele, By szukać sensu lub go nie zgubić. Czy trzeba bać się chwili ostatniej? A może warto spojrzeć jej w oczy? Może tak będzie o wiele łatwiej, być w gotowości, nim nas zaskoczy... A ona chadza drogami swymi. Nikt nie przewidzi kogo odwiedzi. Nie gardzi złymi ani dobrymi. Jest rzeką pytań bez odpowiedzi. Choć tak nam bliska, pełna tajemnic; choć nieuchronna, to nieproszona. Swą misję musi przecież wypełnić. Za dłoń trzymając, gdy człowiek kona.
-
Ala lubi historię co się kończą smutno. Czasem sobie przy filmie pokwili cichutko I husteczką ociera makijaż rozmyty Od łez słonych co z oczu płyną na poliki Kiedy słodko całuje-on ją- na ekranie Gdy splatają się dłonie i głos mu się łamie W tej dziewczynie coś pęka jakby nieuchronnie I wnet traci stabilność, chodź siedzi wygodnie Raz przy miłosnej scenie nieomal zemdlała Opuściły ją siły i głośno płakała Innym razem, pod koniec, w przypływie histerii Wyszła nagle z sali, bo puściły ją nerwy. Nie bawią jej pościgi ani sceny akcji Nudzą Alę krwawe jatki, nie lubi też baśni Nie bawi ją fabuła w stylu "gonić - łapać" Ona idzie do kina by móc tam popłakać. Ala chodzi na filmy starannie wybrane Orientuje się świetnie, co w kinie jest grane A jej wybòr poprzedza selekcja gruntowna Tylko ona wie dobrze, czego nie oglądać. Nie gustuje w sensacjach, nie lubi komedii Seans fiction też nie dla niej, nie znosi tych bredni. Jedynie melodramat Alicję porusza Bo gdy oczy jej płaczą, raduje się dusza.
-
Szczęście pod skorupą Namiastka smaku i cień zapachu Chwile przebrane w szczęścia stroje Podążać przyszło na wpół uśmiechniętą drogą Przecież nie boli, nie oślepia i nie ogrzewa słońce Rozum wkrótce pokona ostatnią z zagadek Już nie zadziałają czary jasną nocą Iść szybciej, chcieć więcej, nie tracić czasu A w głowie błądzi jedno pytanie Z myśli buduje zaporę lęku Co będzie kiedy chwilę przystaniesz I gdy przypadkiem poczujesz piękno
-
Przychodnia zdrowia Gotowy jestem niczym do biegu Drzwi się otworzą, to wystartuję. Na razie tylko czekam w skupieniu Dzisiaj Pan doktor nie wyczytuje. Więc w poczekalni prawdziwa wojna Mnożą się kłótnie i niejasności. Jesteśmy w Polsce, tu wszystko można, W walce o zdrowie nie ma litości. Ja przecież byłam za tamtym panem mòwi do starca młoda dziewczyna. Jak można, kurwa, być takim chamem? Wyszłam na fajkę a pan się wcina. Każdy się myli, choć sprawa prosta jakoś pròbuję kogoś przeskoczyć. Jeśli w ogóle chcesz tam się dostać, koniecznie musisz batalię stoczyć. Nadeszła wreszcie moja kolejka, to jednak jeszcze nic nie przesądza. Wystarczy, że się jakiś ciul wepcha, jakiś kombatand bądź zwykła bździągwa. Nie dam się zrobić, na ładne oczy - że ja się tylko o coś zapytam. Bo kiedy tylko ten próg przekroczy, rozpocznie się już zwykła wizyta. Ja w tej materii mam doświadczenie I nie dam się tak łatwo wykiwać. W głowie obecne wciąż przeświadczenie: "Lepiej być bucem niż dogorywać". Czekam aż zabrzmi słowo "następny" Jednak ta chwila coś się odwleka Po chwili słyszę głos obojętny "Do drugiej pracy pojechał lekarz". Wychodzi siostra - ten jego goniec Nie przeszło by to w zwyczajnej firmie. Mòwi, że to już na dzisiaj koniec. Nikogo więcej doktor nie przyjmie.
- 9 odpowiedzi
-
7
-
- służba zdrowia
- poczejalnia
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Na morzu emocji porwani przez prąd lęku. Ludzkość płynąca ku sztormom na oślep. Nie zatrzymać się, co by myśli nie zdołały dogonić. By spojrzenie nie zdołało zatrzymać . I by usta nie zechciały zapytać Uciekamy przed sobą w swoje obce światy. Przed spojrzeniem, ciepłem dłoni, słowem. Błądząc w samym sobie odcinamy myślenie. Prąd niesie nas na samotne, nieczułe bezdroża Lęk grodzi cicho drutem kolczastym. W narkotycznym letargu płyniemy ślepo w obłęd. Na samotnych łodziach, tacy sami lecz podzieleni. Prosto w bramę piekła, na złość niebu. Kto pierwszy się ocknie i krzyk podniesie? Usta nie mogą gdy zaniemówiło serce.
-
Dzięki:) Mam nową poprawioną wersję tego utworu. Poprawię ją, ale mam jakieś techniczne problemy. Jak możesz, to zobacz, czy jest lepiej, bo ja już dostałem kręćka z tym wierszem.:)
-
Po magicznej nocy przy kawie o świcie górnolotna miłość znów przegrywa z życiem Uniesienia bledną, zmysły już nie płoną... Nie jestem z aniołem - egzystuję z żoną Namiętne igraszki idą w zapomnienie Ważniejsze rachunki, i ich opłacenie Mogłabyś mi puścić spojrzenie zalotne Ale ty mnie zbywasz, czar umyka, oknem I znowu mi trujesz o twym życia trudzie Że żyjemy biednie, pogrążeni w nudzie Słucham i nachodzi mnie to przeświadczenie Kiedy słońce wschodzi gaśnie zrozumienie. Między demonami jest pewna odmienność Baba dniami kąsa, wampir woli ciemność A co do ciemności, gdy nadchodzi wieczór... Przy blasku księżyca, znów jestem z kobietą.
-
Nigdy na lewo nic nie zaliczysz Bo cię kurczowo trzymam na smyczy Na nic te twoje próżne gadanie Ja w tej materii mam swoje zdanie I nigdy w życiu ci nie uwierzę W tę twoją wierność, facet to zwierze Nie pójdziesz zatem sam na przyjęcie Pilna potrzeba byś został - będzie Możesz jej przy mnie tak nie obcinać? Przecież na basen przyszedłeś pływać Puściłeś oczko!!!! Czyj jest ten numer??? Nie pierdol głupot. Podaj argument Czy możesz wszystko mi wytłumaczyć Przestałam chyba cokolwiek znaczyć Jak się nie zmienisz, w geście niezgody Przed pierwszym lepszym rozłożę nogi Milczysz??? No właśnie, sam tego chciałeś To będzie blondyn – za mnie wybrałeś I rzuca się dziewcze w te obce ręce Z pełnym oddaniem, choć niby nie chce Oplata ciałem to obce ciało Kochanek działa też dosyć śmiało Ma miejsce zdrada, bez cienia winy I bez konkretnej zdrady przyczyny
-
Po ulicach miasta błąka się pustą nocą Czasem zerka w obce okna, żeby poczuć trochę ciepła W domach ludzie właśnie zasiadają do kolacji Ona nie jada, do bytu nie potrzebna jej strawa Czasami krzyczy w okna i zaczepia przechodniów Faktycznie zawsze milczy tęsknotą głuchą Czasem w marzenia ucieka - wiecznie towarzyska Samotność wrosła we mnie niczym własne ciało Moja ręka, moja noga- moja samotność Zgniła nadzieja ma gorzki posmak, otwarta rana, duszy nowotwór Dziś sen nie przyszedł bo nie miał po co Z za rogu wyszły przeszłości demony W letnim powietrzu tańczy głucha na modły Przystrojona neonową nocą cicho szepce Że nie dla mnie anioły
-
nasz świat mechanizm nieodgadniony pojąć go pragną umysły tęgie a on wymyka się z ich ram przenika umysł zapada się pod ziemię gdy już go masz zmienia reguły i dalej z nami pogrywa pytania rodzą się nowe chodź stare nadal bez odpowiedzi dlaczego każe cierpieć kochający Bóg a innym razem zbawienie daje tak niespodzianie jak manna z nieba droga prowadzi oświetla słońce ktoś tęskni wiecznie logiką umysł płonie po niej popiół i narodziny na nowo gnije kwiat by zakwitnąć mógł nowy upadam i powstaję nie wiedząc dokąd idę nie wiedząc dokąd biegną miłością gnany ona napełnia sensem
-
Wciąż tak wiele Ciebie we mnie jest Nie pozwala usnąć każde ze wspomnień Każda ze wspólnie przebytych dróg Nie pozwala, nie godzi się by zapomnieć Kiedy odeszłaś pokrył mnie cień Bezduszna pustka nie może odejść Serca mojego zabrałaś część Ogień miłości złożyłaś w grobie Cierpię i tęsknię w każdy dzień Nie mogę odpędzić myśli o Tobie Byłaś nadzieją na nowy dzień, kiedy odeszłaś Umarłem w sobie Za naszą wspólnie wylaną krew Wychylę kielich pełen goryczy Każdy gdzieś wewnątrz stłumiony żal szepce do ucha Przeszłość umarła, nic się nie liczy
-
Zapora wstydu getto duszy tworzy Z ludzkich spojrzeń wije pęta A w każdej chwili czas kona Śmiercią nikczemną Lecz strzec się trzeba litości nędznej Uśmiechów pustych unikać trzeba Dławić pokusę podobania By siebie nie zagubić W zakłamania podłym ogrodzie Kwiat fałszu szczerość serca więzi Wonią ponętną, acz pustą I diament w grafit zamienia Jak stary handlarz Wymieniając chwile za sumy W samotności swojej ostrożnym być trzeba Mimo wszystko bez dewizy: "Uwaga człowiek
-
jestem tu żeby ruszyć zaraz albo nie być gdzie smutek nie jestem teraz żyję zamrożony do potem jutro ma przynieść ukojenie na sekundy odliczone nogdaun po i przed ciosem jestem gdziekolwiek tak naprawdę nigdzie mnie nie ma wpadam tylko na chwilę żeby wyjść zaraz omijam siebie łukiem wiecznie bezdomny wciąż czekam na lepszy czas znieczulenie czy minie niech wreszcie zaboli
- 2 odpowiedzi
-
1
-
Co podpalić, kiedy wszystko płonie Co ugasić, skoro wszystko zgasło Powiedziałaś mi, że to jest koniec Milczą usta, choć serce chcę wrzasnąć. Ulicami ciemnymi się błąkam Chłonę miejsca gdzie byliśmy razem Przy tej drodze jest przeklęta łąka Tam twe słowa odarły mnie z marzeń Co powitać by minęło stare Co pożegnać by nadeszło nowe Choćbym dobrze znał czary i magię Nie podzielę serca na połowę. Znów wspomnienia nie dają mi zasnąć W płucach ciągle tak jakby coś mrowi Chyba płomień, wciąż nie może zgasnąć, Tej miłości, co tak bardzo boli Co przeklinać a co błogosławić Co oszczędzać a co tracić wiecznie Oczy wyschły – nie mogą już łzawić. Czas obumiera, dławi powietrze. Byłaś obecna w każdym oddechu Byłaś polarną gwiazdą na niebie Dziś życie pędzi dalej w pośpiechu Niby tak samo, ale bez ciebie.
- 2 odpowiedzi
-
- wspomnienie
- miłość
- (i 6 więcej)
-
Dzisiaj wszystko można kupić - pozostaje kwestia ceny. Czasem łatwo się pogubić, bo nie wiemy czego chcemy. Więc łapiemy co popadnie jeśli tylko jest w zasięgu. W świecie rozbudzonych pragnień często roi się od błędów. Droga staje się nam kręta; życie stwarza ciągłą presję. Na skutek gonitwy tempa. nie ma miejsca na refleksję. Co faktycznie wartościowe? A co tylko blaskiem kusi? O coś, co zaprząta głowę możesz walczyć, lecz nie musisz. Nie potrzeba ślepo gonić, by zdobywać rzeczy zbędne. Szkoda bezsensownie trwonić czas bezcenny i energią. Może warto się zatrzymać, porozmyślać dłuższą chwilę i samego siebie spytać, po co tak naprawdę żyję.
-
Powiedział - "jestem Krzysztof". Tak zaczyna się nasza historia Samo z siebie tak wyszło, że odparła mu "miło mi - Wiktoria". Potem razem usiedli na ławeczce w romantycznym parku. Wspólnie paluszki zjedli, wypijając w zadumie po browarku. Pogadali o życiu, o przeszłości, planach i pogodzie. I przy zgodnym serc biciu; tak zwyczajnie, zakochali się w sobie. Była to piękna miłość. Pełna wzruszeń, ciepła i nadziei. Wspólną widzieli przyszłość wierząc, że karma się nigdy nie zmieni. Ich wiara była ślepa Chłonęli dobro, ich świat był piękny, lecz cechą jest człowieka, że jest omylny i popełnia błędy. Pewnej przeklęte nocy nastąpił koniec, czar nagle prysnął. Krzysztof tak prosto w oczy wyznał Wiktorii, że przespał się z Izką. Zbędne stały się słowa Wzięła brzytwę i wybiegła cicho Nie ważne, że żałował i zarzekał, że naprawić chce wszystko. Tam gdzie się poznawali Na tej ławeczce w podmiejskim parku, Wśród pachnących konwalii Dwóch przechodniów odnalazło ją martwą
-
Krótka historia o miłości
adamm1 odpowiedział(a) na adamm1 utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
Nie wiem . Pewnie kiedyś się taka wydarzyła. -
Kròtka historia o miłości Powiedział - "jestem Krzysztof". Tak zaczyna się nasza historia Samo z siebie tak wyszło, że odparła mu "miło mi - Wiktoria". Potem razem usiedli na ławeczce w romantycznym parku. Wspólnie paluszki zjedli, wypijając w zadumie po browarku. Pogadali o życiu, o przeszłości, planach i pogodzie. I przy zgodnym serc biciu; tak zwyczajnie, zakochali się w sobie. Była to piękna miłość. Pełna wzruszeń, ciepła i nadziei. Wspólną widzieli przyszłość wierząc, że karma się nigdy nie zmieni. Ich wiara była ślepa Chłonęli dobro, ich świat był piękny, lecz cechą jest człowieka, że jest omylny i popełnia błędy. Pewnej przeklęte nocy nastąpił koniec, czar nagle prysnął. Krzysztof tak prosto w oczy wyznał Wiktorii, że przespał się z Izką. Zbędne stały się słowa Wzięła brzytwę i wybiegła cicho Nie ważne, że żałował i zarzekał, że naprawić chce wszystko. Tam gdzie się poznawali Na tej ławeczce w podmiejskim parku, Wśród pachnących konwalii Dwóch przechodniów odnalazło ją martwą.
-
Miałem 15 lat, jak go pisałem. Ale już nic w nim nie zmieniam. To był mój stan ducha na tamten czas i tak niech zostanie.:)
- 2 odpowiedzi
-
1
-
- sen
- przyszłość
- (i 4 więcej)
-
Sen Prześliczny sen dzisiaj miałem Widziałem w nim jak bez zakwita Piękny zapach bzu przenika do tych jaskiń Gdzie się kryją mali ludzie Prześliczny sen dzisiaj miałem Widziałem w nim jak ptak śpiewa Tego ptaka śpiew rozgrzewa wielkie serca Które kryją mali ludzie Prześliczny sen dzisiaj miałem Morskie fale mocno biły Wiatr i fale moc wzbudziły W wielkich sercach małych ludzi Nagle sen w koszmar się zmienia Lecz piękniejszej chwili nie ma Gdy z jaskini swej wychodzi Mały człowiek Prześliczny sen dzisiaj miałem
- 2 odpowiedzi
-
- sen
- przyszłość
- (i 4 więcej)
-
Pierwsza strona - zabita żona. Na drugiej stronie zwłoki spalone. A trzecia strona też zakrwawiona I zakrwawiona kolejna strona. Na stronach pierwszych już nie ma wierszy a stan ten raczej się nie polepszy. Nikt już nie pisze o rzeczach pięknych Popyt wyklucza autorów miękkich. Szuka sensacji i pragnie śmierci.
- 7 odpowiedzi
-
- dziennikarstwo
- redakcja
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Zawsze wybieraj dobro i unikaj przy tym zła, wykorzystaj każdą chwile ile tylko się da Patrząc ludziom prosta w oczy dostrzeżesz w nich więcej Kiedy z ust popłyną słowa, odezwie się serce. Nie przestawaj szukać sensu, gdy zasypie drogę, ściągnij gwiazdkę z nieba, przecież „chcę” oznacza „mogę” Nie ustawaj w pół drogi zmierzając w słuszną stronę; W sercu miej szaleństwo, w głowie myśli oswojone. Słuchaj, co mówią starsi. Szanuj też zdanie młodych; unikaj konfliktów – z ludźmi zawsze szukaj zgody Wyrywając chwasty, doceń też przy tym kwiatów piękno Uśmiechaj się szczerze, każdy dzień to twoje święto. I zatańczy wtedy woda, wiatr przywoła Wiosnę Wtedy wreszcie możesz poczuć, jakie to proste, jakie proste... * Mądrość to zdolność do niekomplikowania sobie życia.
- 1 odpowiedź