kiedy zacząłem łączyć w całość
dobrodziejstwo prawdy
ze zbiegiem okoliczności
doszedłem że przeszłość
przepada w czasie i przestrzeni
zmienią to tylko rozmowy
wiedzy z wiedzą a bezgraniczna
noc trwającej cierpliwości
zakończy przegrana egoizmu
zacznę studiować na nowo
litery pewnego wyrazu
przestrzegać nietykalności porządku
kiedy to nie wystarczy
zaczekam aż ujawni się tajemnica
tego-co-się- dokonało
budził się świtem
niby jasny niby szary
stały gość
domownik prawie
wysyłałem wtedy myśli
w dojrzewającą niebieskość
sięgnąć to co będzie
dostrzegałem czas- milczącego
kreatora doczesności
zszywał dni
w których zapisywał cudze strachy
przestawiałem krzesło
z półcienia na słońce
ze słońca w półcień
uwzględniałem dzień kolejny
wołały mnie korytarze
szedłem szukałem
świętego Graala cierpliwości
całunu wyświechtanych pragnień
zapis ceglanego muru
pozostawał z tyłu
to znowu był przede mną
rozprawiał o chwilach ważnych
które uciekają i nie można
ich przywołać bo już nie istnieją
czułem się bezimiennym podmiotem
idącym wszystkimi korytarzami naraz
toczyłem krążek światła
w stronę niewiadomego zakrętu.