dystansujesz się od rzeczywistości
zawieszony w odległej obręczy czasu
nie rozumiesz mowy wiatru
ani czynienia niemożliwego
możliwym
jesteś jedynie pytaniem - dlaczego
potencjał jest ulotny
a życie zaczyna się od momentu
dorośnięcia
poddajesz się opiniom
nie oddychasz
wchodzisz w zależność
na granicy jasności i cienia
którą we śnie
zwiedzał umysł
brakuje właściwej odpowiedzi
wszyscy mamy swoich aniołów
nie wiemy tylko
jakie przybierają postacie
mijanego przechodnia
kierowcy zwalniającego na pasach
nie walczą za nas
przypominają tylko
że to nasze zadanie
odejmują niepokój czekania
plasują w gronie wybranych
budzą kiedy przebijamy
pułapy dźwięków
dają płynąć w melodiach ciszy
w obłokach słów żaglowcem
którego jesteśmy pasażerami
otaczasz się przestrzenią
porównań i metafor
wtulony w ciepłą wełnę czasu
chowasz wystawiane na odstrzał słowa
zapełniasz materialność
prostymi czynnościami
bo z czego miałeś ułożyć horyzont
między światem a ogromem
nie szukasz prawdy
ani niebiańskiej jaskółki
zwiastunki dobrego boga
jesteś poza miejscem
gdzie szarość staje się przezroczysta
a odległość bardziej odległa
zamykasz drzwi
za którymi pozostał człowiek
jak długo
można trwać w relacjach
nierozwiązanych problemów
w hipnozie pierścienia
żeby nie widzieć oczu
zapatrzonych w nic
być w cieniu szansy
wlokącej się tym samym szlakiem
nie mającej nic do zaproponowania
prócz zmiany dekoracji
wystroju duszy
bezsilnej wątłej pajęczyny powiązań
niezrozumiałych pozorów
które zbierasz do kupy
by zszyć ściegiem
boleśniejszym od cholery
Muszę się przyznać, że czekałem na Twój komentarz. Do życia zawsze potrzebny jest impuls, narodzin, przeżycia, trwania. I ciągle musisz o coś walczyć, bo prezentów za darmo nie rozdają.