Pomiędzy ciszą, a krzykiem złowieszczym
co w środku nocy z piersi się wyrywa,
budząc pokoju ściany i igliwia
sukien zielonych uśpione snem pierwszym.
I całe niebo gwiazdami poszyte,
też się zbudziło, spogląda na domy,
gdy jakiś człowiek na wskroś rozżalony
nie śpi, rozpacza i o pomoc pyta.
Świtu nie widać, daleko do rana,
patrzy w głąb nocy, a tam tylko ciemność,
pyta sam siebie, ale jeszcze nie wie,
że ktoś wszechmocny tam wysoko w niebie
zna doskonale prozaiczną wierność,
widzi i słyszy, i chętnie pomaga.
01.01.2019r.