Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

befana_di_campi

Mecenasi
  • Postów

    2 466
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    20

Treść opublikowana przez befana_di_campi

  1. Tak, masz rację, idealnie odczytałeś charakter tego Pana ;) Bardzo serdecznie :-)
  2. Kto był tym ortodoksyjnym Żydem??? Nigdzie tu nie wspomniałam o żadnym Żydzie??? Pocieszę Cię, mój Pan Artysta, dla którego ja - kobieta dojrzała - 12 lat temu postradałam głowę [na szczęście po 3 latach odzyskałam] także od roku żywi się tym przesmrodzonym "zdrowiem". Już mu powiedziałam: "ode mnie na pół kilometra". Na szczęście moim mężem On nie jest, gdyż w przeciwnym wypadku sama bym się wyprowadziła z chałupy :\ Niezmiennie serdecznie :-)
  3. Wykiełkuje... Wykiełkuje... http://www.publixo.com/text/0/t/14973/title/Starosc_olsniewajaca Bardzo serdecznie :-)
  4. Wszystko akceptuję, z wyjątkiem tego... czosnku :\ Bardzo serdecznie :-)))
  5. Ooo, na pewno :))) Zob.: http://poezja.org/utwor/159238-erotyki-utkane-z-zimna/?tab=comments#comment-2035257 Serdecznie :)))
  6. 1.Erotyk (już) październikowy Piotrowi ;-) Na wskroś i na wylot przebiegasz mnie dreszczem wchodzisz ziąbem. Dmuchasz gwiaździstym powietrzem jak szafir - to dlatego że pod twoją wiatrem podszytą pałatką tłucze się skorupką zziębnięte. Niczym moje ręce - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - tępo trójkanciaste karminowe serce 2. Spostrzegawczość Truskawkowe masz usta - zauważył srebrnowłosy pan - Bo to szminka perfekcyjnie dobrana podświetliła tęczówki 3. Zatem – Wiosenniejesz odpowiedział ten sam srebrnowłosy zachwycony panią jak kryształem lodu – - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - Mandarynką smakują twe usta i pachniesz najdalszą przestrzenią 4. Erotyk na dziś Niegdyś - nie znaczy że nigdy w twoich ramionach z rzęs strząsana bezsenność - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - Pachnie czarny mak Persefony a dukatowa pełnia ciemnofiołkowym opiatem
  7. A niby co ma śmieszyć? Starość? Niepełnosprawność? To znaczy, że opisana podeszłość to tabu? Mnie jedynie dziwi odbiór niektórych Czytelników; konkretnie: niezrozumienie intencji oraz przesłania, które wówczas z Panem Rafałem przyswoiliśmy sobie w lot. Jemu też grozi podobny wygląd, tak jak i mnie.
  8. Pierwsza część to nie mój utwór! A gdyby nie było cytatu wiersza Pana Rafała Adaszewskiego [proszę przeczytać nagłówek] nie byłoby moich spostrzeżeń. Jak wynika z treści komentarzy, to Autor przyznał mi rację. O żadnym ośmieszaniu kogokolwiek nie ma mowy. Jedynie suche spostrzeżenia. Podobnie jak przysłowie, kiedy na widok kogoś schorowanego mówi się [oczywiście nie przy nim], że "lepszych kładą do trumny"!
  9. Kiedy taka jest prawda, trzeba tylko popatrzeć do lustra. Również na siebie. A co do "całowania w rękę", to tu osiemdziesięciolatkowie błyskawicznie zapatrzyli się na młodych oraz pięknych Europejczyków i już swoich rówieśnic w rękę nie całują, tylko im ściskają dłonie. Na rozmaitych okolicznościowych konwentyklach jeszcze całują w oba policzki. Osobliwe: młodzi oraz bardzo młodzi panowie nadal mnie w tę rękę całują... Także starszawi panowie z Polski B ;)
  10. Przecież II część nie została potraktowana humorystycznie? Wręcz przeciwnie, minorowo? Przepraszam, ale co jest w niej niby śmiesznego? II. Odchodzę lub Laurka Na dzień urodzin mojej Pani Lilki z Kossaków Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej :)Jesieńz późnychta najpóźniejszaSianemlawenda przesuszonai jak krupyrozsypany wrzos -- - - - - - - - - - - - - -Odbicie nie okłamie -ze starej urodyrozbieram siędo naga Dedykacja dla Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej?
  11. Akurat "ten wiek" mnie dopadł :-) Metrykalnie, czego się w żaden sposób nie da odkręcić. Na starość - zwłaszcza swoją - trzeba popatrzeć z niejakim dystansem, co do tej pory czynię, często pisząc o "starych kobietach", znaczy - sobie. Młodość zachowałam mentalną, i za to Panu Bogu gorąco dziękuję. Gdyż do swoistego rodzaju niepełnosprawności przyznaję się otwarcie, nie domagając w zamian żadnych przywilejów. Niemniej czosnkowego śmierdzielstwa, szczególnie w publicznych miejscach nie jestem w stanie zdzierżyć, więc głośno temu daję wyraz, że jeszcze chwila - moment a pojadę do... Rygi. :)))
  12. Poprzednikom wyjaśniam: "Starzy mężczyźni"to pierwsza część "Dyptyku o Przemijaniu". Poniżej podaję link, gdzie pod tekstem wypowiedział się sam Autor, czyli Pan Rafał Adaszewski. W komentarzach pt. "Dyskusja" znajdziecie Państwo (prawie) całą odpowiedź na nurtujące dylematy: http://www.poezja-polska.pl/fusion/readarticle.php?article_id=40957 ja_bolek :))) Stare kobiety dopiero nie pachną. Szczególnie wówczas, gdy się "ponażerają" tego rzekomo antysklerotycznego czosnku, który przetrawiony oraz emanujący swą złowieszczą wonią z całego ciała, już nie tylko demona, ale i anioła zwalić może z nóg :] Ja w każdym razie zawsze przy tym cuchu wymiękam :\ Serdecznie :)))
  13. Inspiracja: Rafał Adaszewski z cyklu „Trzy wiersze o kobietach i mężczyznach”: „Starzy mężczyźni wyglądają dobrze. Noszą niewielkie zakupy, nie wiercą się na ławkach w parkach gdy z kimś rozmawiają, to odsuną się te pół metra od rozmówcy. Nie mówię zaraz, że są cichymi mędrcami o przenikliwym, łagodnym spojrzeniu. Raczej nie, ale wyglądają dobrze na żywych. Starzy mężczyźni z tonsurą łysiny lub glacą popstrzoną jak indycze jaje nie klną za to ryczą lub skrzypią omotani głuchotą - Starzy mężczyźni choć nie klną ale się śmieją szczęką stukającą na odległość chuchając placebo czosnkowymi czasem z laseczką i jeszcze panie po rękach całują - Mówi się że lepszych od nich wkładają do trumny.
  14. albo Antonia Vivaldiego w "moich" Ogrodach Żupnych z jego Koncertem G-moll nr 152 na smyczki i basso continuo: Allegro molto Niezmiennie. Odmiennie. Jednostajnie taż sama ogrodowa muzyka - Skłony - ukłony dygi i szuranie korzeni włoskich topól - - Andante molto Niby piesek swawolny przymila się halny do południowych cieni - Bądź pod murkiem kanciastym czarno rudym zygzakiem traszki zwyczajnej pod kapryfolium wpełza które wenecką koronką pachnie - słodkawą solą morskiej piany. Allegro molto Zniebieszczało sadzawki lico chmurą bo właśnie zmoczyła swą krynolinę obłoczną. Szczeka śnieżnobiały pudelek ten z klombu wiatr wypuszczony do zielonego jak wygon jednego z Żupnych Ogrodów - - kiedy Bóg motylem przygodnym przysiadł na źdźble włosowatym na serca strunie najcieńszej - - - gdyż krótki jak letnia drzemka już oto kończy się Koncert a zamiast perlistych oklasków - miarowe cykanie świerszczy Wielkanoc 2007 Piękna jest bowiem muzyka ogrodowa' w każdym brzmieniu i pod każdą "akustyczną postacią" :) Serdecznie :)))
  15. "Befana" to właśnie ta "wiedźma" [od słowa "wie"] oczywiście z miotłą i na miotle [jak jej włoska Imienniczka lub nawet "alter ego"] z radością dzieli się swoim stanem posiadania :-) Uśmiechnięto :-))) i serdecznie :-)))
  16. Jakby nie było powtórzeń, to nie byłoby i wiersza, które charakteryzuje - nader krytycznie - ową porę roku. ;)
  17. Umyślnie "matka" została zapisana tą małą literą. Dlaczego? To osobiste porachunki z Panią, która odeszła w wieku 105 lat; (zapewne) bardzo mnie kochała, lecz również - na swój sposób nienawidziła :( Dopiero teraz - jako tako - wracam do siebie. Kiedy sama zbieram się na Tamtą Stronę ;) Bardzo serdecznie :)
  18. Jesień przepływa. Jesień się ulatnia. Jesień faluje Jesień strojna w żołędzie. W etoli z wiewiórek jak skierki Jesień w ciemnych kasztanach w przydymionych topazach Jesień - złota królowa i włóczęga w cygańskich łachmanach Muzykuska Jesień gra na aury nastrojach (nie)zmiennych skrzypkach harfach i cymbałkach. Zawodzącej harmonii Gra żałośnie lecz donośnie swój żal w nieboskłony posłany aż z depresją się skręcają wszyscy siedzący na kolcach Jesień natrętna. Jesień niechciana. Jesień przepędzana dręczycielka Jesień niby ten kat - baba trupio złowieszcza Ale Jesień pachnie cudnie grzybnią wrzosem i torfowiskami - moja Jesień – wiedźma ryża oraz jędza wyjątkowo brutalna Bo też Jesień niczym strofy moje czarną melancholią spisane jest niezbędna. Jest konieczna. Jest jak ta gasnąca matka 01.12.2014
  19. Ból duszy często bywa bardziej dotkliwy od cierpień cielesnych :(
  20. Niemiecki poeta Karl Krolow (1915-1999) napisał był "Herbstsonett mit Hegel" (Jesienny sonet z Heglem) który to utwór przetłumaczyłam niegdyś dla celów naukowo-dydaktycznych jako wiersz "nieprzekładalny". Po latach ową translację zamieściłam pod nickiem "Lidia" na literackim forum "Ogród ciszy". Dlaczego przekopiowuję ją na "Orgu"? Jedynie dlatego, iż oba sonety osobliwie ze sobą konweniują. A tak na marginesie: specjalistą od jesieni był wymieniony Poeta. Nie tylko zresztą On, gdyż prawie wszyscy niemieckojęzyczni twórcy, którzy się zajmowali / zajmują tzw. "liryką Przyrody" (Naturlyrik), ta najbardziej spektakularna pora roku zajmuje u nich szczególnie uprzywilejowane miejsce. Serdecznie :) Wysłany: Pon 20 Sty, 2014 Z przekładów nieprzekładalnych Tego lata pyłu co za paznokciami, tej natrętnej woni zbutwiałych liści. Różnorodne lśnią jagody do pozyskania przez kosy i wiatry szybujące nad drzew koronami. Inną jest jesień. Ona swoje reguły określa i dmie w listowie i własnym prochem do bluzek miecie. Płonie w ogrodach. Ty chłód czujesz na plecach. Wierz mi, dialektyk z niej. Niczym u Jerzego Wilhelma Hegla prowadzi się z historią każdego roku, raz siak raz owak. Która spokojnie za czuprynę wicher chwyta po czym tę historię uśmierca. Niezmienna, kiedy z ulewą nastaje. Na nic zda się wszystko, Nie ma też czego żałować. Ostatecznie atrofii impet i tak w śmieciu wyląduje.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...