Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

befana_di_campi

Mecenasi
  • Postów

    2 466
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    20

Treść opublikowana przez befana_di_campi

  1. "Zrobił" - według mnie byłoby lepiej "uczynił" ;) Jest to swoistego rodzaju osobiste przeczulenie od chwili, kiedy mój śp. Szef-Profesor językoznawca, zwrócił mi uwagę, kiedy powiedziałam, że " trzeba coś zrobić": - Pani magister (bardzo byłam młoda) nie lepiej "wykonać", "uczynić"? "Zrobić to można, wie pani co? - Wiem panie profesorze - odpowiedziałam rezolutnie szklanym głosikiem - ...dziecko... :p - Otóż to - uzupełnił Pryncypał wielce uradowany Kwestia druga: chudzina świerszcz oraz - z kontekstu wynika, iż łagodny - wiatr, mogli ów dzban jedynie strącić. Zwala się bowiem np. pomniki :-) Kwestia trzecia - za dużo zwrotnych "się": na pięć trójwersów naliczyłam ich aż sześć. :-)
  2. Też lubię, czyli lubimy ją - biblijną poezję - obie :) Również wyjątkowo serdecznie :)))
  3. Kobiecą impresję? Może i impresję, jakkolwiek w tej "impresji" został zawarty osobisty emocjonalny ładunek miłości mało "nadziejnej" za to spełnionej aż do samopoznania (się) ;-) W wydanym w 2008 roku poetyckim arkuszu pt. "Naczynie gliniane (to jest) biblijna Niewiasta" zapisałam m.in. we Wstępie to, że owa tytułowa bohaterka zbiorku ewoluując w stronę "Hymnu o miłości" św. Pawła Apostoła równocześnie usiłuje zostać "dzielną niewiastą" (Prz 31,25), która do dnia przyszłego się (za)śmieje by następnie u kresu ziemskich dni móc wyśpiewać osobisty Magnificat. Gdyż wobec każdej, w prezentowanej książeczce, pań, Najwyższy - mimo ich grzesznych ułomności - zrealizował swój plan zbawienia. Bardzo serdecznie :)
  4. befana_di_campi

    Adaś bis

    Przy Twoich limerykach powoli się przekonuję do tego gatunku :-) Samej nie chce mi się próbować, za to poczytać sobie o "dniu świra" to jest to, co tygrysy lubią najbardziej :-))) Dubeltowo serdecznie, bo posmarkałam się z uciechy :-D :-D :-D
  5. Mnie (na)uczono inaczej, a byłam jeszcze edukowana przez prawdziwych humanistów, którzy kulturę klasyczną wraz ze znajomością greki oraz łaciny mieli w jednym palcu. Spierać się nie będę, ponieważ nie ma o co. Przypomnę jednak, iż i wtedy kobietę traktowano jako boginię. W moim oczywiście środowisku, stąd niniejsze odniesienia przy analizie erotyku... Bez dalszych odpowiedzi, które zaczynają się sprowadzać do osławionych werbalnych przepychanek z niezbyt mi sympatycznego miejsca, o którym powoli zapominam. To tak na marginesie ;)
  6. "To tym razem Ty wskaż mi fragmenty, w których piszę o muzie jak o bóstwie [podkr. komentatorki]. Nie przytaczaj jednak cech, które wymieniłem w poprzednim poście, bo te, jak uważam, do boskich nie należą, a można je spotkać u tych najnormalniejszych kobiet.", dałam jedynie dopełnienie do terminu "muza [czyli] bogini". I nic więcej... W chwili obecnej poruszony przeze mnie temat uważam za wyczerpany, bo co w nim miałam powiedzieć, to powiedziałam; a co wyjaśnić - wyjaśniłam. Włącznie z osobistym brakiem sympatii do modelki Francisca Goyi.
  7. Tamar marzy: "Co by było, gdyby się zdarzyło?" Mógłbyś scałować ze mnie najsłodszą koniczynę - łąkę zawianą sianem Mógłbyś ogień do piersi przyciskać mając dla siebie jedynie gałąź jantarem spalaną Mógłbyś we mnie bez końca tonąć w sterylnej strudze która oddycha słońcem rozgrzanym piaskiem ale też i osłonić bezbarwnie nagą aurę obłoku tlenem srebrnym - lazurem z biegunów polarnych * Mogłabym rozpływać się w tobie łzą jak diament rżniętą co duszę oddziera od ciała Mogłabym także dać się (wy)rzeźbić twym palcom ja lipka - zwykła samosiejka na statuetkę z Tanagry * Moglibyśmy Księżyc w budziku ukrywać morza odpływ tamując różowym owocu koralem - dzieckiem co nam urosło wyhodowane jak w szklarni z gorzkiego migdału miłości bo z pestki twojej i mojej * Razem moglibyśmy świat porozbijać na drobne szkwałem przybojem i ciszą Gdybyśmy tylko mogli mogli mogli Tamar wspomina: "Co to było, gdy się już zdarzyło" Dałam się zachwycić twym oczom z sakralnego uwieść nierządu twoim dłoniom jak burnus chłodnym Bo miękki byłeś i giętki jak mastyks. W moich ramionach przesycony goryczą pachnideł i warg mych słodyczą ostrą Drzewem wyrosłeś we mnie - synów twych - Dwuliścieniem Ty - mocarz Judy i lew ja - Palma-Tamar o zawsze zielonym listowiu luty 2007
  8. Muzy: boginie sztuk pięknych oraz nauki; 9 córek Zeusa Gromowładnego oraz Mnemosyne - bogini pamięci: Erato - muza poezji miłosnej, Euterpe - muza poezji lirycznej oraz gry na flecie, Klio - muza historii, Kalliope - muza poezji epicznej, Melpomene - muza tragedii, Talia - muza komedii i pasterskiej pieśni, Terpsychora - muza tańca Polihymnia - muza poezji chóralnej, Urania - muza astronomii i geometrii Przewodnikiem ich był bóg Apollo, stąd jego przydomek Muzagetes. Dlatego w przypadku samych sztuk pięknych, terminy "muza" oraz "bogini" są traktowane jako synonimy.
  9. "Nie znamy fizyczności muzy, ale gdyby założyć, jak domniemujesz, że charakteryzuje się niedodepilowanym ciałem, haluksami, siwiejącymi odrostami, dostawianymi zębami i czymś tam jeszcze, to przepraszam bardzo, ale jako mężczyzna protestuję. Jakie to ma znaczenie w miłosnych uniesieniach i czym różni się w odczuciach kochanków od tego, co odczuwają skrojeni na miarę Romeo i Julia, czy bogowie z Olimpu?" I w tej odpowiedzi jest właśnie ta pętelka, na którą Autor wiersza dał się pochwycić ;) Nie chodziło mi bowiem o miłosne uniesienia ludzi kochających się, lecz jedynie o formę (lub bardziej ekspresję prezentacji odautorskich uczuć) Dla zakochanych bezdyskusyjną, dla postronnych? Przykładowo: Ma sześćdziesiąt lat. Przeżywa największą miłość swego życia. Chodzi z miłym pod rękę, wiatr rozwiewa ich siwe włosy. Jej miły mówi: – Masz włosy jak perły. Jej dzieci mówią: – Stara wariatka.(Anna Świrszczyńska, Największa miłość) Dlatego, jak zaakcentowałam, nie będąc admiratorką księżnej Alby, więc i po swojemu "przyczepiłam się" do erotyku, którego urody nigdzie przecież nie zanegowałam ;) A jeżeli uczyniłam to bezwiednie, w takim razie poproszę o dokładne wskazanie mi fragmentu mojej komentatorskiej wypowiedzi / opinii / recenzji?
  10. Trzeba być wyjątkowo zakochanym panem, aby przez 48 h nie zdejmować z nosa swoich złoto-szmaragdowych okularów :p Dlaczego złotych oraz szmaragdowych? Ano dlatego, że patrząc przez nie widzimy świat [oraz bliskie nam Osoby] takimi, jakimi chcemy ich widzieć, a nie jakimi one są. Liryka miłosna, moim skromnym zdaniem, pomimo całej duchowej zmysłowości oraz zmysłowej duchowości, to przede wszystkim zachowana określona proporcja. I tą identyczną równowagę odznaczają się - znowu według mnie - niedościgłe erotyki K.I.Gałczyńskiego czy "Krzysia" Baczyńskiego. W nich bowiem zawiera się wszystko, co być powinno. Nie piszę tego złośliwie, piszę na podstawie własnych doznań. Gdyż "Pędzlem", to nic innego jak - według mnie - laicka dewocja do przetworzonego przez siebie bóstwa, które w rzeczywistości jest najnormalniejszą kobietą. Z jej - być może - niedodepilowanym ciałem, haluksami, siwiejącymi odrostami, dostawianymi zębami i czymś tam jeszcze ;) W takim razie pozostaje pytanie, co jest tą rzeczywistą - tak akcentowaną w wierszu oraz poprzez wiersz - urodą? A jest nią codzienna nieprzemijalność utrwalona oraz wciąż utrwalana w bezinteresownej miłości, emanującym cieple, gestach, a zwłaszcza w niewymuszonej - wobec każdego - dobroci. Przypuszczalnie bym się tak nie rozpisała, gdybym... No, gdybym była entuzjastką księżnej Cayetany (Alby). Ponieważ nią nie jestem, stąd [zob. wyżej]. Przyjaźnie :)
  11. To trzeba opowiedzieć sobie gdzie indziej, dlaczego, i na dodatek "nie"? O nic się nie gniewam :) Mogę się za to - w intencji Autora - pomodlić :) Serdecznie :)
  12. Jest jeszcze Mela Fogelbaum (1911-1944), malarka, rzeźbiarka, poetka łódzkiego Getta, autorka niedokończonych, gryzdanych w pośpiechu w obszarpanym zeszycie w kratkę wierszy jak szkice. Melę wniesiono na noszach do gazu, zeszyt gdzieś w pożydowskich porządkach, czyli w poholokaustowymn bałaganie, przetrwał. Po wielu staraniach bardzo zaangażowanych w przypomnieniu Meli, Osób, w 2004 roku ukazał się ów tomik-zeszyt jako "Drzwi otwarte na Nicość" [więcej, zob. link]: http://sklep.sonar.pl/wydawnictwo-sonar-literacki/12-ksiazka-drzwi-otwarte-na-nicosc.html Wielokroć powtarzam tym, którzy mają wobec mojego pisania jakieś zastrzeżenia: "Nigdy nie piszę z kapelusza". A jeżeli się pomylę względnie poprawi mnie komputer [co miało np. w miejscu własnego wiersza "Aria"] to do błędu s przyznam. Tu jednak, w przypadku tej, konkretnej interpretacji, nie zamierzam niczego odwoływać :) Serdecznie :)
  13. Za nami daleka słodka muzyczka przed nami szum potężnie wzmagający Wątlutka odpłynęła melodyjka ciągutką cukierka z gatunku kremowa krówka Harmonijki ustnej konsonanse organków mariaż z niebem farbkowy łagodnie Zda się że drzewa umarły na zawsze gdy one całe w pąsach w ogniu pomarańczy
  14. Szkoda. Trzeba było posłuchać w Dzień Wszystkich Świętych Ewangelii św. Mateusza i Kazania na Górze (Mt 5,1-12). Nie przystoi poetessie obrażać tych, którzy do tego kościoła chodzą i starają się żyć Ewangelią. To mi zakrawa na brak tak modnej [lecz chyba nie dotyczącej chrześcijan, sądząc z powyższej wypowiedzi] tolerancji?
  15. Jeszcze przypomniał mi się Lechoń: Niebo Śniło mi się dziś niebo: zaraz je poznałem Po zapachu koniczyn i śpiewie skowronka. Cykały w trawie świerszcze, falowała łąka, I wiem. że był tam Pan Bóg, choć go nie widziałem. Nie widziałem aniołów, ale nad ugory Z szumem białe swe skrzydła podniosły bociany, I były jeszcze jakieś buki i jawory, Które w wiatru poszumie grały jak organy, A później, niby wielki robak świętojański, Srebrny księżyc rozświetlił Akropolu gruzy, Nad którym wysoko stał Paweł Kochański I grał w tej boskiej ciszy Źródło Aretuzy. :)
  16. Z tym bym się nie zgodziła: Miłością bezinteresowną, jaką jest Bóg nie handluje się nigdy!
  17. "W domu mego Ojca jest mieszkań wiele..." (J 14,2) Posiadam swą własną i niepłonną nadzieję przemądrzałą o złoto-ametystowym kolorze z chryzolitowo-różowym odblaskiem serafickich skrzydeł iż z koniczyną przepachnionego strychu mojej chatynki rajskiej mieć będę perspektywę na Cztery Pory Roku Księdza Antonia Vivaldiego (Wiersz pt. "La speranza saputa" pochodzi ze zbiorku "Popołudnia z Vivaldim". Kraków 2002) Różne są widoki [wyobrażenia] Raju, np. Beata Obertyńska pytała w "Dokładności" o: Nie żebym miała jakieś wątpliwości, bo wiem, że w niebie będzie kiedyś wszystko, tylko chcę wiedzieć - tak - dla dokładności, czy i kwitnące kartoflisko? Czy kiedy wieczność - czas, co go poruszał - z zatrzymanego już zdejmie Zodiaku - będzie pamięcią mogła wrócić dusza do takich kwitnących ziemniaków? Czy Boża wielkość, do swych miar nawykła, zechce uwzględnić ważąc nasze sprawy, czym człowiekowi umiał być - na przykład - skrzyp przydrożnego świerszcza z trawy? Bo - skoro szczęścia czeka nas tam pełnia, to poza tamtym - Niepojętym - Wszystkim - koniecznie także: biała, młoda pełnia nad takim letnim kartofliskiem..." :)))
×
×
  • Dodaj nową pozycję...