Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

befana_di_campi

Mecenasi
  • Postów

    2 467
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    20

Treść opublikowana przez befana_di_campi

  1. Głupiś facio ;-))) a głupota jest krzykliwie wielomówna, nigdy produktywna.
  2. Czaruś, ty dobrze się czujesz? Celem przyPOmnienia ;)
  3. Ortografii się naucz! "Waży" pisze się przez "ż". Natomiast jako naoczny świadek zostałam obcharkana / obrzygana / oblana pomyjami przez autora tego - pożal się, demonie - (u)tworku.
  4. Super wiersz :) Także nie przepadam za pełnią :-)))
  5. Już miałam wątpliwą przyjemność ten tekst przeczytać i skomentować: http://www.emultipoetry.eu/pl/poem/76974,anomalie Niestety nie byłam w stanie odpowiedzieć na ostatnie niezadowalające, a mnie uwłaczające wyjaśnienie, ponieważ zaczęły się osobliwe kłopoty z serwerem. Wykorzystując obecną możliwość, odpowiem wierszem: Swoje wiedzą: w wózkach niemo- wlaki - faszyści; brunatni to emeryci, ciemnolicy - czarni. Biało-czerwoni są nienor- malni jak Polska... Pisz, Czaruś, pisz! Może okrzykną cię jakim Majakowskim?
  6. Jak "chamstwo" to musi być "prostackie". Niczym to masło maślane, a margarynowa margaryna i wysmalcowany smalec ;) Nie wiedziałam, że "poezja.org" to quasi polityczna trybuna dla zdyszanych frustratów... :p
  7. Widzisz jaka jesteś kochana :)
  8. U mnie jeszcze kwitną na klombach, jak te w Szczyrzycu, pod koniec czerwca, kiedy padał deszcz: Czerwona zieleń pelargonii, róż szkarłat zielony - odżyły z deszczem... :)
  9. befana_di_campi

    (jesienne okna)

    Haiku to natura, a Natura to kontynuacja tego, co było, albo będzie. Często tzw. reguły wprowadzają sztuczność. W zaprezentowanej drobinie ujrzałam pełnię. Jak w szklanej kuli.
  10. Wszystko na swoim miejscu, łącznie ze świadomą chropowatością przekazu jak drzewna kora; forma takoż ;) Bo to nie jest - dla autorki - tekst ulizany, landrynkowy, wymuskany, na brązowo zawerniksowany, wypoliturowany na glanc, polakierowany...
  11. Jest, jest :) w niemal każdej frazie, stąd ta nerwowość [u autorki] w prowadzeniu wątku... :)
  12. befana_di_campi

    (jesienne okna)

    Cudownie kolorowe :)
  13. To jest fragment większej całości pochodzący z mojego tomiku "Popołudnia z Vivaldim" (Kraków 2002).
  14. Prawdę mówiąc, to podmiotem lirycznym tego wiersza jest moja... śp. Mama :(
  15. Niegramatycznie w tytule! Powinno być: "Jesieni, kim jesteś"
  16. Jesień przepływa. Jesień się ulatnia. Jesień faluje Jesień strojna w żołędzie. W etoli z wiewiórek jak skierki Jesień w ciemnych kasztanach w przydymionych topazach Jesień - złota królowa i włóczęga w cygańskich łachmanach Muzykuska Jesień gra na aury nastrojach (nie)zmiennych skrzypkach harfach i cymbałkach. Zawodzącej harmonii Gra żałośnie lecz donośnie swój żal w nieboskłony posłany aż z depresją się skręcają wszyscy siedzący na kolcach Jesień natrętna. Jesień niechciana. Jesień przepędzana dręczycielka Jesień niby ten kat - baba trupio złowieszcza Ale Jesień pachnie cudnie grzybnią wrzosem i torfowiskami - moja Jesień – wiedźma ryża oraz jędza wyjątkowo brutalna Bo też Jesień niczym me strofy czarną melancholią spisane jest niezbędna. Jest konieczna. Jest jak ta gasnąca matka 01.12.2014
  17. Kumpelka może nie, ale chimeryczna to tak :-)))
  18. Obrazowo a niebanalnie ;)
  19. Dokładnie 5 lat temu na portalu "poezja-polska" pp. pisałam o tożsamej Jesieni autorstwa Gloinnen (Emilii Mazurek) w ten oto sposób: Dodane dnia 16.10.2013 19:17 Wiosna przyszła zbyt późno, zapachniało jesienią w połowie sierpnia. Wiadomo: upały i susza. Brak wilgoci rekompensowała rosa; czasem mgła oraz parujące nad ranem liście. Nieraz zastanawiałam się nad zjawiskiem zjawiskowości określonych pór roku? Która z nich bardziej kolorowa, pachnąca, władająca uczuciami? Która bardziej spersonifikowana? Wiosna czy jesień? Mój np. ulubiony Julian Tuwim podobnych wątpliwości nie miał [par: Siódma jesień, 1921 czy poemat zatytułowany Strofy o późnym lecie] bo i rzeczywiście sama jesień dzięki swym wybarwieniom staje się nierzadko kiczowata, w związku z czym jakoś mimo woli nasuwa się kolejny dylemat: która z owych pór bardziej poetycka? Jesień czy wiosna? Poeci nie byliby poetami, gdyby o tej jesieni nie tworzyli przez cały Boży rok. Z kolei żeby znów napisać naprawdę dobry tekst z gatunku liryki opisowej, to wymaga już od autora nie lada kunsztu. Tu bowiem nie tylko liczy się forma, słownictwo, przenośnie, klimat. Tu zwłaszcza - względnie przede wszystkim - liczy się koncept. Nie dalej niż wczoraj, surfując po portalu poezja-polska.pl przeczytałam rewelacyjny, wprawiający (mnie) w osłupienie, wiersz. Dosłownie i w przenośni; z wielkiego zresztą zachwytu. Oto Gloinnen w strofach Jesień. Fallen angel tak przedstawia swój podmiot liryczny: Wczoraj widziałeś ją pod latarnią - jesień, lolitkę z lizakiem w buzi; sok renklodowy barwił policzek. Zalotny wzorek przetrwał na szyi jeszcze po lecie, imiona, smoki, skaryfikacje henną muśnięte. Krąży po parku; wpięła miedziane spinki w warkocze, szuka fetyszy - stringów, korali, butów, podwiązek. Czeka, aż zaczniesz kąsać krągłości; wabi mgnieniami. Trociczki dymią wśród nagich koron, a oddech pali. Wkłada pończochy z zetlałej przędzy - jesień, domina; i pejczem wiatru drzewom na mokro gałęzie ścina. Chłostane klony spłynęły ambrą, miodem i mlekiem. Ona z nich spija październikowe gęste nasienie. Wsuwa pod suknię lśniące kasztany - jak kulki gejszy; droczy się z niebem, ciągle niesyta świstów i dreszczy. Przed orgią w sadzie, prosi o klapsy - słodkie, rumiane. Zmienia kostiumy; nylon o świcie, po zmierzchu - lateks. Wzbiera, dojrzewa, traci przytomność, kipi żywicznie, pragnąc tysięcy kolejnych spełnień, nim jej czas minie. Wkrótce zaiskrzą mroźne poranki gniewem siarczystym. Będzie musiała każde szaleństwo odcierpieć w ciszy. Wiersz powstał z inspiracji utworem IRGI: http://www.poezja-polska.pl/fusion/readarticle.php?article_id=35034 Różne, obok tych konwencjonalno- metaforycznych płycizn bywały jeszcze jesienie: jesień niby Żyd domokrążca (Włodzimierz Słobodnik); jesień-amazonka (Maria Pawlikowska-Jasnorzewska); kat-październik (także Jasnorzewska); jesień-żebraczka, czyli ja, liryczne kilkakrotnie wymienionej Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej; jesień-gospodyni (Jan Kochanowski); jesień-nietoperz (Roman Brandstaetter) itp. Do tej pory nie było jednak jesieni-lolitki; idźmy dalej: jesieni-galerianki. Ta natomiast: sondując z treści wiersza, jako jesień w dosłownym znaczeniu, powinna była wykiełkować w trzeciej dekadzie sierpnia, rosnąć w pierwszych dniach września, dojrzeć przed równonocą. Ciekawą, nawet bardzo ciekawą poetką jest Gloinnen, nierzadko sięgająca do tematów z pogranicza literackiego kaskaderstwa, jak chociażby w aktualnie zaprezentowanych strofach-frazach. Wyjątkowo zresztą aktualnych, przez co nowoczesnych, lecz nie nowatorskich. Nader śmiałych, ale nie wulgarnych; kolorowych, wręcz fosforyzujących, które wszak z tandetą nie mają nic wspólnego. Do niedawna myślałam zmartwiona, iż współczesna dobra, polska poezja zamiera, umiera. Gloinnen swym wierszem (zresztą niejednym) udowodniła, że tak akurat nie jest i wcale być nie musi. Jej niebanalny, połączony z kunsztem słowa, wielce wyostrzony niczym październikowy nowik, zmysł obserwacji, stanowi dowód, iż mamy do czynienia ze zjawiskiem odwrotnym.
  20. Wzruszająco prawdziwe :( Serdecznie...
  21. Ooo, piękny! Bardzo piękny wiersz :)))
×
×
  • Dodaj nową pozycję...