Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

befana_di_campi

Mecenasi
  • Postów

    2 467
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    20

Treść opublikowana przez befana_di_campi

  1. befana_di_campi

    Zakupy czy łupy

    Super! Cudo, że hej! :-)
  2. befana_di_campi

    Babiarz

    Bardzo to słodkie :-D
  3. Nawet śmieszne :)
  4. @beta_b Dziękuję najpiękniej :) @ais Skąd mnie znasz? Serdecznie :) @iwonaroma Zawstydzona jestem :) Ale dziękuję :)
  5. Do wyłącznie polskich tradycji należy msza wotywna odprawiana przed świtem, zwana roratami. W niektórych regionach istniał też zwyczaj „odtrąbywania adwentu”: na wsiach rano i wieczorem chłopcy grali na ligawkach, czyli drewnianych instrumentach zbliżonych do klarnetu; te ligawki używane były jedynie w czasie rorat.Oklapł święty Mikołaj skrzą świątecznie latarniewachlarz noc rozłożyła choć ziąb przenika okrutnymarzą się Anderseny lecz bez zamarzniętych dziewczynekzwłaszcza tych – z zapałkamiInny dziś Adwent wszak czekamy na Kogoś kto przyjdzieporą niezapowiedzianą niby Śmierć za czarnym woalemi święta Barbara zabierze sobie górnika ze sztolnipowiedziawszy mu wcześniej: „Szczęść Boże”Pachnie marketem skoczne kolędy lecą od uchaspożywczej chemii smak miewa z posypką piernikcieszmy się zatem chwilą znowu otwarto galeriea „galerianka” – to smutek29.11.2020
  6. Bardzo to mądre :) Dla mnie aż za :) Wszak zatrzymał mnie jeden wers, który powiedziałby mi o Autorce wszystko :) I za to - serduszko najgorętsze :)
  7. Ciekawe :)
  8. @Dekaos Dondi Czasem i tu się pojawiam :)
  9. Już Ci to gdzie indziej skomentowałam :)
  10. szklą się listki zetlałe czerwień buków odpada park w błękitnym polarze cierpnie głóg z berberysem dzień wysysa świetlistość zmrok po cieniach zakrada w farby niebo przemienia i zmarznięty półksiężyc szepty szumy półgłosy przykręcony wodotrysk lśni zetlałe listowie w szkarłat buków rozpada twój kapelusz burgundem czarny płaszcz rękawiczki tłem dla myśli przechodnia gdy popatrzył ci w oczy światło dnia się zasysa a zmrok w cieniach zakrada ponad maską jak czador jasne czoło zbrużdżone tym co dzisiaj przyniesie na zielone "pojutrze" skrzy zetlałe listowie w koral buków upada w rozrzuconej przestrzeni gdzieś pomiędzy steczkami złote włókna pajęczyn: właśnie pora zmierzchania dzień zasysa świetlistość zmrok wśród cieni się skrada bohomazem listopad: jakiś taki jaskrawy choć złocienie przemarzły i miechunki rozeschły szklą się listki zetlałe czerwień buków odpada dzień wysysa świetlistość zmrok po cieniach zakrada 21.11.2020
  11. Jak nie ma tej turystycznej stonki, to i Natura wraca natychmiast do siebie :-) Serdecznie :)
  12. Bez przerwy bombarduje mnie w moim srajfonie jakiś nadludź typu dupek pospolity ;-) Serdecznie :) Super spostrzeżenia a la dawne "Szpilki" :-D
  13. Bardzo fajnie napisane :-) Lubię takie teksty :) Serdecznie :)
  14. Ciekawie :) Dobry wiersz :) Bardzo serdecznie :)
  15. I wesołe, i jeszcze bardziej smutne. Serdeczznie :)
  16. Hmmm? Samo życie :( Oczywiście, że je rozumiem! Serdecznie :)
  17. I. Uradować oczy rozfalowaną zielenią A następnie pomyśleć - Czym zapachniałyby fiołki gdyby teraz tak – bez powodu - zakwitły? Lipowym okwiatem? Czy może gruszką lub innym owocem dochodzącym w słońcu? Jak Yardley`a toaletowa woda Fragrant Gardens II. Uliczek zakręcone zaułki Sennego miasteczka niezidentyfikowana tęsknota Chociaż ucieka pejzaż to jeszcze się ciepło trzymają przedwczorajsze ogródki z niebieskawym łubinem różową piwonią. Z ułanką - fuksją stojącą na baczność III. Pachnie szczepiony jaśmin dojrzewającą poziomką Różą i pudrem peonie Słotą i mgłą zadymiony Beskid - Kiedy ja li tylko ozonem
  18. Ma potencjał nazywany "nadzieja" :)
  19. To ciekawa pani :) Dziękuję za komentarz :)
  20. Minął czas gestów szerokich a czułych zmęczone ramiona które przytulały na przywitania i na pożegnania czas gestów minął szerokich a czułych Odszedł czas trunków słodkich musujących niebo zatkane. Bo kto pije po mnie temu ołowiem krew gęsta się sączy czas trunków odszedł słodkich musujących Przeszedł czas szpilek cienkich obcasików zwapniał twarzy marmur. Na czole żyły obrzmiałe nad nimi trawa zamieniona w siano czas szpilek przeszedł cienkich obcasików
  21. Groźnie ;) Wrrr, wrrr ;-)))
  22. Uczę się do końca życia ;-)))
  23. Introdukcja "Drohobycz i Drohobycz - co ty w ogóle widzisz w tych Żydkach?" mamrze z Zaświatów Mama - skromna kopistka metryk ze Zgrupowania Żegota Sekwencje: Zapach driady, czyli powietrza jest wonią babiego lata, albo przekwitłych lip... Która to już będzie jesień w Pana Schulzowym Drohobyczu? * Cynamonowe sklepy próchnem się świecą, a wtedy wielkogłowi przechodnie na ulicach z połamanych ekierek zerkają pod suknię antylopy z pejczem * Przypomni sobie młodzieńczy listopad swój żar o zmierzchu podchmielonym, gdy słońce niby pomarańczówka rozświetli, naświetli Koheletowe winnice * Pana B. Schulza Miasto Za- czarowane ma głodomora szare policzki i jak Irenka - polska dziewczynka oczy wydłubane przez nieznanych złoczyńców * Mała ojczyzna Pana Brunona S. na tyle duża, że serce zmieści w karpackiej nostalgii spoza złotozielonego widnokręgu powietrza przesyconego naftą * Skrzenie się słońca w liści odcieniach podobnym lusterkom z wypolerowanych metali Nostalgią tęskni Drohobycz odwiecznego Żyda Tułacza * Ta ciepła drohobycka noc: sucha, trzeszcząca pasi- konikiem w podcieniach ulic "Krokodylopodobnych" i ciemnogranatowych smugach * W Drohobyczu jesień psycho- deliczna: bez-państwowo polska a staro-zakonnie rusińska z nalotem pleśni i pentagramem robactwa * Kirkut betonem zalany, pod nim szczątki, nie wszystkie męczeńskie. Wielu pomarło w pokoju Bożym Mesjasza nie doczekawszy
×
×
  • Dodaj nową pozycję...