Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 09.12.2025 w Odpowiedzi
-
spójrz Lucyno jak z komina bucha czarna smuga dymu to przepalone sadze niczym czarne muchy osiadły w kącikach oczu nie pocieraj rąbkiem fartucha bo zatrzesz już dwa razy uśmierciłaś tego który kochał raz kucając pod miedzą wydałaś na świat syna grzebiąc go w wilgotnej ziemi nieświadomie przypieczętowałaś los ojca druga śmierć przyszła gwałtownie rozdzierając cienką koszulę tam gdzie lżejsza fastryga postrzępiona na udach ślad po nierównej walce na życie i życie może z kimś przetańczysz od drugiego początku do szczęśliwego końca aby w ostatniej godzinie móc powiedzieć wygrałam10 punktów
-
kiedy trzymam cię za rękę, twoje drugie „ja” już się rozbiera, idziemy do łazienki, kafelki falują jak morze, żywioły w tobie budzą się i gasną. mówisz „Lore!”, a brwi wiją się w grymasie dawnego głupstwa nad oczami mętnymi jak płuca palacza. jadę z tobą przez wszystkie wersje ciebie: tę, co tańczyła na weselu, tę, co krzyczała na dzieci, tę, która pierwszy raz się zakochała i tę, która dziś pyta mnie, jak mam na imię. kiedy trzymam cię za rękę, to jest jedyne, co łączy cię z jakimkolwiek „tu”, z jakimkolwiek „teraz”. pytasz, czy idziemy do łóżka, ja poprawiam poduszkę, podciągam barierkę, liczę oddechy. dla ciebie każda noc jest jeszcze jedną szansą na młodość, dla mnie – kolejną służbą. „nie spiesz się” – mówisz – „czas jest nasz”, a ja wiem, że twój zegarek rozsypał się na sekundy bez dat. może dziś zaśniesz spokojnie, może będziesz wołać kogoś, kto nie żyje od trzydziestu lat, może będziesz się śmiała, że w szufladzie rosną ci kwiaty. o świcie otwieram okno, wpuszczam świeże powietrze, zapalam lampkę, żeby wygonić resztki nocy. witasz dzień nie pamiętając, że wtuliłaś się we mnie jak dziecko, że płakałaś, że się bałaś, że znowu trzeba było zmienić prześcieradło. kiedy trzymam cię za rękę, cały mój patos spada na ziemię razem z tym, co nie utrzymało się w ciele.9 punktów
-
Żyję. Budzę się. Mroźny podmuch ze wschodu rysuje blady opłatek słońca w błocie przylepionym do ust. Brud jest jak kamuflaż. Słucham, czy lecą – iskam iskrę za iskrą, w dobry ogień otuchy pod kubkiem z wodą. Wracam do żywych, nim zaraz zginę jak świt. Tysiące kilometrów stąd też się budzą, obolała głowa od wieczornych szaleństw skroplonych barwą słodkiego alkoholu sięga po wodę wyciśniętą z lodowca – marka premium i ból wyższej jakości. Bawcie się, skoro byt kształtuje świadomość, nim świadomość przestanie być już istnieniem w zimnym grobowcu okopu u wrót nocy.7 punktów
-
to raczej ślad oddech który skleił płatki magnolii o czwartej nad ranem gdy w czarnookich blokach błyskały rybie łuski przebudzonych czule czule dotykałem gdzie boli teraz myślę o tobie w windzie między piętrem a piętrem ktoś tu nabazgrał „tęsknię” tylko dlaczego ołówkiem?7 punktów
-
Tu się wciąż mieszały rody znakomite sąsiedzi Gorzkowa Żółkiewscy z Żółkiewki Piotr mężem Gorzkowskiej ziemie pozostawił które wzbogaciły majątek Gorzkowa. Stanisław Żółkiewski Żółkiew wybudował tak jak Jan Zamoyski kościół erygował stworzył w Kresach Wschodnich perłę renesansu władał nią szlachetnie w siedemnastym wieku. Zofia Teofila wnuczka Stanisława wyszła za Jakuba Kraka kasztelana z nim powiła syna wodza prześwietnego zwycięzcy spod Wiednia Jana Sobieskiego. Na gorzkowskiej ziemi król prawnie dziedziczy Gorzkowskie tereny dwór w Pilaszkowicach nadał prawa miejskie gorzkowskiej osadzie prawo o jarmarkach miastu ofiarował. W ramach posiadłości rodowych Sobieskich Gorzków wraz z Wiśniowem i Wolą Sobieską znalazły się w kluczu dóbr Pilaszkowickich a po jego śmierci syn Jakub dziedziczy. Panem nad Panami Zamoyski w Zamościu sławny ten Sobiepan liczne wsie dzierżawił swoich dóbr nie poddał królowi szwedzkiemu pierwszy mąż Marysi żony Sobieskiego.6 punktów
-
dziś wiersz musi płynąć poza zasięgiem dłoni oderwany od słów nagi ma przykuć uwagę ubrać w podkowy pierwszy krok zachwycić tylko na chwilę nie może w sobie nic ukrywać zachęcać do myśli poza sobą najlepiej z prądem wulgarnie musi płynąć przepadnie inaczej w nurcie nim złoży ikrę z dna wykuje przesłanie wzdłuż granicy musi płynąć nim otoczą nas tylko stepy nim wody odejdą urodzi się bezsłowie6 punktów
-
Szedł gdzieś w nieznane wagabunda drogą błotnistą i niepewną, a w polu kwitła dzika róża, na sukni świata wdzięczny klejnot. Wędrowiec przy niej aż przystanął, zdjęty zachwytem, poruszony. Urzekło go sekretne światło płatków przybranych w drżenie rosy. I odtąd nie chciał już przemierzać szlaków donikąd, tras bezludnych; zatęsknił do ufnego ciepła, skrytego w głębi kwiatu róży. Pragnął jej przynieść bogactw wiele, z dalekich krajów cenne dary. - Dla ciebie wszystko - byś uśmiechem jeszcze piękniejszym mogła zalśnić. Lecz jej wystarczał deszcz przelotny, a po nim pieszczotliwe słońce, ziemia i spokój cichych modlitw - - to, co jej Stwórca dawał co dzień. - O czym ty marzysz? - pytał człowiek. - O nic nie prosisz? - pytał jeszcze. - Jaki głód może nosić w sobie milczące wciąż różane serce? - Jesteś - odparła wonnym szeptem; więcej nie rzekła ani słowa. I tylko w niej czerwieni więcej, i z liścia spadła jedna kropla. Róża przydrożna - ©Tie-break, listopad 20256 punktów
-
dogonić wiatr zrozumieć cień dotknąć myśli poczuć je upić miłością nie bać sie smutku uśmiechać co rano ciągle być sobą podziwiać to co piękne nie płakać kochać co jest nie udawać że łatwe że nic nie boli czy aż tak dużo chcę od życia które moją drogą jest6 punktów
-
wszystko było po staremu gdybym miał psa pewnie machałby ogonem na powitanie pustki trochę do wypełnienia la ligą i rytualną masturbacją na temat kobiet tych mniej atrakcyjnych a przez to bardziej osiągalnych wracałem jak się wraca do pokojów gdzie mieszkali niespodziewanie umarli koszula na wieszaku szachownica z początkiem królewsko-indyjskiej widok na świątynię opatrzności bożej mapa przykrywała terytorium kiepscy poeci nie przestali wierzyć w moc słowa i prządki które będą im układać głowy do snów5 punktów
-
wszystko co widzisz z góry między jednym a drugim uderzeniem serca to naparstek atomów krzemu węgla i tlenu nie słyszysz krzyków w miejscu dawno zasypanych znaków gdy promień księżyca w lisich oczach przemienia się w czerwone kwiaty prozy i dzieli na dwoje światło w tunelu szept pijanych sołdatów komponuje sylaby w obłokach słodkawej woni przybywa imion do życia po życiu w spokoju własnego cierpienia przypominam sobie stare wiersze by zaczerpnąć mądrości i skoncentrować się na umieraniu5 punktów
-
podtrzymywała spojrzenie nieco dłużej niż wymagałaby tego konieczność potrafię sobie wyobrazić na ile różnych sposobów osiąga orgazm i jak prowadzić konwersację tak czy inaczej jestem na to zbyt stary i zmęczony później after party w spatifie gęściej się zrobiło pewnie gdy już wyszliśmy z obserwacji imprezowych odnotować należy ponadprzeciętną reprezentację milfów w teście becka umiarkowana depresja czyli jak osiemdziesiąt procent społeczeństwa wejdę chyba na zoloft chociaż do marca a później zobaczymy jak się sprawy potoczą druga w nocy na pustym bulwarze wewnętrzna dyskusja czy to prawda że terapeuta niemal zawsze sprowadzi cię do emocjonalnego przedszkola pokazując jak bardzo nie czujesz oraz ile odcieni ma twoja neuroza4 punkty
-
Rozrywasz mnie ostrzem bólu krępując dłonie przywiązujesz, do siebie. W bezlitosnej woli pożądania, ciało staje się posłuszne. Pomiędzy ciszą a rozkosznym jękiem słodko błękitnieje krew. Rozpadam się w aksamitną przestrzeń, zlizując …ostatnie krople bieli. Na porzuconej podłodze ja i moje serce. Razem, ślizgamy się przez noc.!4 punkty
-
*Afíste aftí tin prodosía na sas férei ton pio potapó thánato (gr) - Mam nadzieję, że ta zdrada przyniesie Ci najpodlejszą śmierć. Zapatrzeni jak w obraz. Wybraliście ją na swoje zbawienie. Na swoją najpiękniejsza, jedyną miss. Przeżyłem lot w dziesięciopiętrową otchłań. Od dachu po bruk. Przez nią, lecz nie dla niej. W niej nie ma nic z kobiety. We mnie, nie ma nic z człowieka. Ja wierzę w moc zemsty. Więc proszę Cię o pomoc Eris. Zazdrość jest paliwem, najgorszych tragedii. Ten nóż jeszcze nie gardło a twarz Ci rozsieka. Na Twoim ciele plugawym, wszelkie diabły spełniały swe dzikie żądzę. A ogary piekieł zostawiły ślady pazurów i zębów. A ja chcę wrócić w spokoju do swoich dzieł. Gdzie znam każdą literę. Gdzie obraz słowem maluję. Spokojna i pewna jest każda kreska. Gdzie znam wszystkich marsowych i posępnych królów. Proś ich o wybaczenie. Choć obca im jest litość i łaska.4 punkty
-
srebrny glob to już coś takie to nurtujące nie wiem czy tam jest srebro srebro to najlepszy przewodnik prądu nie wiem czy to potrzebne na księżycu księżycowy pył to glin i krzem grawitacja trzyma to w formie tajemniczo bo nie wiadomo z czego jest w dzień to łagodne oko błękitu Jak u Norwida tylko nie spłukane gromem bo ma na to uczulenie nocą świeci nawet nad Bourbon street bywa dziwnie Był tam i pan Twardowski teraz Schmidt (ma cukiernie w Gliwicach koło przychodni na toszeckiej) Apollo chyba też nie wiem teraz dokładnie walory swiatła to magia i temat rzeka każda odsłona wyraża coś innego jak kronika filmowa właśnie ...Srebrny glob4 punkty
-
jem marakuję i przychodzisz lato rozjaśniasz chwilę w białych płatkach przysiadającą słodką pszczółką kwiatem budzę się do wiecznego tańca4 punkty
-
noc już w deszczowej mgiełce i zima chwila po chwili nad granią w blasku czerwieni gdzie wiatr jeszcze ciepły roztapia ze szczęścia złocone ogniem kwiaty mojego dzieciństwa na miękkich pośladkach niebycia3 punkty
-
3 punkty
-
Nie znam się na twoich włosach. Nie znam się co mówisz gdy nic do mnie nie mówisz. Nie znam się na całej reszcie bezzapachowej. Znam się na paru kawałach które opowiadasz gdy siadasz z nogami po boku krzesła, one znają się wyjątkowo dobrze na mnie. Są tak grube, że podarły wczoraj na strzępy prześcieradło.3 punkty
-
Po widzeniu w zakładzie karnym w niedzielę wracałem autobusem do domu po to, żeby już w poniedziałek późnym popołudniem wrócić na poligon do mojej jednostki, bo tylko w poniedziałek miałem jeszcze przepustkę. Tak się więc przez ten weekend i następujący po nim poniedziałek najeździłem i napatrzyłem zarówno na krajobraz miejski, jak i wiejski. To, co się od jakiegoś czasu rzucało w oczy, kiedy się jechało przez miasta i wsie, to nowa służba patrolująca ulice. Niebieski drelich, na głowach drelichowa furażerka albo czarny beret z godłem państwowym, na nogach zazwyczaj czarne buty powyżej kostki, kurtka drelichowa spięta czarnym wojskowym pasem, a na prawym ramieniu biało-czerwona opaska z literami LRP. LRP to skrót od Ludowa Rezerwa Policji. W ramach demokratyzacji życia w Polsce postanowiono stworzyć LRP jako niezawodową formację policyjną obok policji zawodowej z taką myślą, że podejście niezawodowego policjanta do strzeżenia prawa będzie w mniejszym stopniu podatne na wypaczenia związane z myśleniem o karierze zawodowej w policji. Niektórzy znawcy historii myślą zapewne w tym kontekście o ORMO, niezawodowej formacji, która w czasach PRLu wspomagała ówczesną Milicję Obywatelską. Tyle, że ORMO, przynajmniej w końcówce PRLu, nie była, z prawnego punktu widzenia, formacją uzbrojoną, natomiast obecna LRP jest jak najbardziej formacją uzbrojoną. Ustawa o Ludowej Rezerwie Policji przewiduje wręcz, że docelowo ma ona być wyposażona we wszelką broń przewidzianą dla wojsk lądowych, a więc...ma być nawet lepiej uzbrojona, niż zawodowa policja. LRP jest stowarzyszeniem wyższej użyteczności, jednak ze względu na swój uzbrojony charakter podlega silniejszej kontroli Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, niż normalnie tego typu stowarzyszenia podlegają. Jakkolwiek przynależność do niej ma charakter ochotniczy, to jednak władza stosuje pewne miękkie formy nacisku na wstępowanie do niej, jak na przykład redukowanie etatów w policji zawodowej. Członkowie LRP nie dostają wynagrodzenia za służbę, tylko odszkodowanie za nieuzyskane wynagrodzenie z tytułu pracy. Mają oni natomiast...wszystkie uprawnienia funkcjonariuszy policji. W poniedziałek późnym popołudniem wróciłem do jednostki wojskowej i dwa tygodnie do końca ćwiczeń rezerwy szybko mi zleciało. Dużo ruchu na świeżym powietrzu, różne ćwiczenia taktyczne i na sam koniec pieszy marsz na czterdzieści cztery kilometry w ciągu jednego dnia z następującym po nim wejściem do walki. Ćwiczenia zakończyłem jako starszy szeregowy rezerwy, przy czym dowództwo zapewniało, że planują zrobić mnie jeszcze co najmniej starszym sierżantem i z takim właśnie wymiarem ćwiczeń powinienem się liczyć. W niedzielę odbyło się uroczyste zwolnienie do cywila. Generałowie, którzy przemawiali, zwracali uwagę między innymi na rolę wychowawczą jaką służba wojskowa ma dla dojrzałych mężczyzn. Skoro mężczyźni w wieku 30+ albo 40+ obejmują nawet najwyższe stanowiska w państwie, to zapewnienie karności w tej grupie wiekowej ma dla państwa kluczowe znaczenie. I między innymi temu powinna służyć powszechna i obowiązkowa służba wojskowa dla tej grupy wiekowej. Takie rozumowanie przebijało się w tych przemówieniach. Wieczorem tego samego dnia byłem już w domu. Po zakończeniu ćwiczeń i powrocie do domu, ze względu na przerwę semestralną na uniwerku, nie miałem zbyt wiele do roboty, ani jako wykładowca, ani jako bibliotekarz. Żony nie ma w domu, ale jest jak najbardziej obecna w moich myślach. I nie tylko ja o niej pamiętam… Przed wejściem na naszą klatkę schodową zaczepia mnie nasza sąsiadka, wiek trochę ponad sześćdziesiąt lat, pani Krysia. - Panie Marku, kochany, już tak długo nie widziałam pana żony. U was wszystko w porządku? No, fakt, że już dwa miesiące nie ma jej w domu. I tu widać kobiecą solidarność, że jej obecność zostaje zauważona. A ja nie przestaję dostawać małpiego rozumu na myśl o małżonce i dlatego odpowiadam sąsiadce w ten sposób: - Widzi pani, bo ja i Agnieszka już od dwóch miesięcy nie mieszkamy razem… Od razu widać zmieszanie na twarzy pani Krysi. - Ale jak to? Jakiś kryzys w małżeństwie? - odezwała się sąsiadka niepewnie. - Ależ oczywiście, że mamy kryzys w małżeństwie! Gdyby pani widziała, jak żona na mnie krzyczy… -Ale,... czy grozi wam rozwód? - zapytała pani Krysia, teraz już z bardzo dużą dozą niepewności. - Ależ pani Krysiu! Nie mogę się z Agnieszką rozwieść, ponieważ jest ona bardzo głupią kozą i dlatego muszę jej ciągle dokuczać. A żeby jej móc skutecznie dokuczać, to muszę być jej mężem. - Panie Marku, czy pan w ogóle kocha swoją żonę? - zapytała teraz stanowczo pani Krysia. - Pani Krysiu, trzy lata temu, zaraz po naszym ślubie, to ja kochałem Agnieszkę. Teraz to już przeszłość… Widziałem teraz lęk na twarzy sąsiadki. - Teraz to ja jej już nie kocham. Teraz to ja totalnie głupieję na jej punkcie. - Pani Krystyna była oczywiście nieco zmieszana tymi moimi wywodami. Po prostu jest zbyt normalna, żeby tego typu tok rozumowania, jaki jej wtedy zaprezentowałem, zrozumieć. Postanowiłem trochę rozjaśnić naszej sąsiadce sytuację przez wprowadzenie odrobinę rzeczowych wyjaśnień: - O tym, że nie mieszkamy razem, zadecydował sąd, który posłał moją żonę na sześć miesięcy za kraty za jazdę w stanie nietrzeźwości.- - O Boże... - reakcja pani Krysi nie kazała długo na siebie czekać - ...i do tego pani Agnieszka jeszcze w więzieniu, o Boże! - Żeby dać pani Krysi jakąś nadzieję, zrobiłem jej taką propozycję: - Najlepiej dam pani adres do zakładu karnego, a pani napisze do mojej żony list. Ona pani najlepiej wszystko wyjaśni. Pani Krysia zgodziła się, wziąłem więc jakąś starą kartkę i długopis i zapisałem jej adres Agnieszki w zakładzie karnym i dałem tę kartkę naszej sąsiadce. Byłem oczywiście pewien, że jak Agnieszka otrzyma ten list, to się bardzo, ale to bardzo wkurzy na mnie i to mnie kręciło. W czasie ostatniego widzenia udało mi się osiągnąć, że Agnieszka powiedziała do mnie, że jestem głupi. Strategicznym moim celem było, żeby Agnieszka powiedziała do mnie, że jestem głupim lujem i kręciła mnie nieustannie myśl, że przez takie zachowanie mogłaby mieć kłopoty w zakładzie karnym, a ja musiałbym ją za to przepraszać na kolanach, bo to wszystko przeze mnie...Ale nie miałem jasności, co do tego, czy za takie zachowanie mogło Agnieszce coś grozić. Spotkanie z sąsiadką miałem w czwartek, natomiast na sobotę miałem już umówione widzenie u żony w zakładzie karnym. Tym razem byłem już pewien, że uda mi się pojechać z ojcem i teściem. Wyruszyliśmy więc w sobotę autobusem i wczesnym popołudniem dotarliśmy do zakładu karnego. W pokoju widzeń usiedliśmy i z innymi odwiedzającymi czekaliśmy na doprowadzenie więźniarek. Po kilku minutach weszły więźniarki, a doprowadził je...Marcin, mój kolega z ćwiczeń wojskowych. Moja żona bardzo ucieszyła się, że wreszcie ją odwiedza trochę więcej facetów, bo, jak sama powiedziała, mężczyźni w takim babskim kryminale są na wagę złota. Rozmowa była dosyć rzeczowa. Zarówno mój ojciec, jak i mój teść dopytywali się o warunki bytowe więźniarek i o różne szczegóły życia w zakładzie karnym. W każdym razie obyło się bez jakiegoś większych wyrazów zatroskania o Agnieszkę. A ona robiła wrażenie, że jest pogodna i zadowolona. Kiedy widzenie się już kończyło i wszystkie więźniarki stały z Marcinem przy wyjściu, moja żona, pełna energii, ruszyła z takim rozmachem w kierunku strażnika, że...go kopnęła w nogę. - Ojejku, Marcin, bardzo boli?! Że też cie musiałam kopnąć tym twardym drewniakiem… - Jest w porządku. Chodź, już musimy iść. - Ale na pewno nie boli? -Nie boli, daj spokój, idziemy! - Ale gdyby jednak bolało...- powiedziawszy to Agnieszka wyprężyła się i dała Marcinowi na pocieszenie, którego on najwyraźniej nie oczekiwał, całusa w policzek. Potem wyszła razem z Marcinem i innymi więźniarkami. Agnieszka, jako jedynaczka, odczuwała, od kiedy ją pamiętam brak rodzeństwa, a więc próbowała rekompensować sobie te braki w kontaktach z pewnymi ludźmi. Najwyraźniej nadała Marcinowi niejako status swojego brata i tak odczuwałem tego całusa, którego mu dała. W każdym razie całkiem ciekawe wrażenia z życia więziennego mojej żony… *** Najważniejsze, że Marcin wrócił z ćwiczeń wojskowych, to teraz mamy znowu dwóch mężczyzn w tym babskim kryminale: wicenaczelnika oraz Marcina. Bo w kobiecych zakładach karnych koniecznie powinni być faceci wśród funkcjonariuszy. Funkcjonariuszki są absolutnie spoko, ale dziewczyny, które odbywają karę, potrzebują dobrych męskich wzorców, jak kania dżdżu. A jak mi ktoś powie, że lepiej, jak nas same kobiety pilnują, bo przecież mężczyźni mogliby nas...molestować seksualnie, to go pogonię. Tak można zrobić dziewczynom wielką krzywdę, a mianowicie zakorzeniając w nich przekonanie, że facet to z zasady molestant, a może jeszcze ktoś gorszy… Prawie tydzień po tym, jak Marcin wrócił z ćwiczeń, Marek mnie tu odwiedził w sobotę razem z moim ojcem i swoim ojcem. Tym razem widzenie było dosyć normalne. Marek nic nie wywinął, chociaż podejrzewam, że to tylko cisza przed burzą. Od kiedy jestem tu, za kratami, Marek zaczął stopniowo głupieć na moim punkcie i nie wierzę, żeby się skończyło na jego dotychczasowych wybrykach. W czwartek po wizycie Marka sprzątałyśmy pewien park tu w mieście, gdzie jest zakład karny. Normalnie to zakładamy do pracy w terenie więzienne spodnie, ale tym razem niektóre z nas były w naszych zielonych, więziennych spódnicach. Na przykład ja i Agata. Z Agatą zamiatałyśmy drogę asfaltową pomiędzy trawnikami, którą co jakiś czas przechodzili ludzie. - Ty, widziałaś jak ta laska w tych czerwonych szpilkach się na nas popatrzyła…-odezwała się Agata. - Ciekawe, co sobie o nas myśli. - odpowiedziałam. - Chyba jest zszokowana naszym wyglądem. Powiedzmy to sobie szczerze: chyba nie wierzy swoim oczom, że jakieś młode dziewuchy w naszym wieku mogą tak wyglądać, jak my… -odparła Agata. -A niech tam sobie będzie zszokowana. - oznajmiłam stanowczym głosem. - Ja, w każdym razie, mam dosyć ciuchów imprezowych, profesjonalnego ubioru dziennikarskiego i tej całej Francji elegancji… Mogę sobie spokojnie od tego odpocząć. A kiedyś jeszcze założę pewno jakiś elegancki ciuch na imprezę. Ale to ma czas…-dodałam. - A ja też mam dosyć tego studenckiego, imprezowego życia. Tu, w kryminale, się więcej nauczyłam o prawie, niż na studiach… A studia prawnicze to chyba jednak dokończę. A do tego jeszcze pójdę na medycynę…- odpowiedziała Agata. Kiedy zamiatałyśmy i tak sobie rozmawiałyśmy przy tym, odezwał się przyjazny głos funkcjonariuszki: - Zawadzka-Milewska i Leszczyńska, dziewczyny, kończymy gadanie, kończymy sprzątanie. Wracamy do zakładu karnego. - Od razu ruszyłyśmy do miejsca zbiórki i po około czterdziestu minutach byłyśmy na terenie więzienia. Kiedy bo obiedzie, a przed wyjściem na spacerniak, mogłyśmy się swobodnie poruszać po oddziale, ja siedziałam w bibliotece. Wtedy wchodzi Marzena. To ta sama, która nadzorowała moje widzenie z Markiem, kiedy ten dopuszczał się dotychczas największych szaleństw. Po wejściu do biblioteki zaraz wyciąga kopertę w moim kierunku. - Aga, ktoś napisał do ciebie.- oznajmia. Patrzę na na nadawcę: - Krystyna Jaworska...- czytam i dalej ten sam adres, co mój i Marka, z wyjątkiem mieszkania oczywiście. A więc pani Krysia z naszej klatki schodowej do mnie napisała. Ciekawe, skąd się dowiedziała, że tu jestem. No i co mi pisze? Biorę się za otwieranie koperty...3 punkty
-
Oddycham tobą Nie czuję nic więcej Upadam na kolana Jesteś zguby aniołem I nie ma nic więcej Poza moim przerażeniem Bo zawsze zaczyna się Tak samo i kończy bólem Ale podnoszę się I mocniej zaciskam pięści...3 punkty
-
Nie będzie zmartwychwstania — ciecz krzepnie wykrotem krzyku w dłoni wyrwanej z łożyska ramienia, jak krwiotoczne morze, topione wrzącym błotem, lawy ścinającej biel żywego spojrzenia. Nie masz już oczu… nieczułe pustką kurhany umarły w nich przetarte na proch opowieści o prawdzie, leczącej podobno gorzkie rany, których jednak wieczność nigdy w sobie nie zmieści.3 punkty
-
Dłoń przy dłoni, dotyk, nie znajduje słów. Zarys Twych piersi, spowija moje ciało. Chciałbym zastygnąć, zakodować każdy ruch, każde muśnięcie, to wciąż za mało. W innym wymiarze, nieświadomi czasu i przestrzeni, rozpostarci w próżni, zespoleni w jednej materii. Trwamy tak kilka chwil, a może to wieczność, a my, przemierzamy tylko drogę, od bliskości ciał do nadziei.3 punkty
-
@Marek.zak1 Bardzo słusznie bym powiedział :) @Amber Super, dziękuję ponownie za lekturę. @violetta To i promocja jakaś może objąć zasięgiem, a przecież zbliża się nasz ukochany czas promocji :)) @Berenika97 Może być jeszcze weksel pt. Radość matematyczki optymistki :))3 punkty
-
Przyszedł staruszek na szpitalny oddział ratunkowy : mam od dziecka reumatyzm, świnkę i zespół Aspergera epilepsję, chory pęcherz, Parkinsona i chyba Alzheimera szumy w uszach, nieżyt jelit i ten koszmarny ucisk głowy alergię na kurz i jedzenie, depresję oraz mukowiscydozę mam kaszel, grypę i dur brzuszny i uczulenie na narkozę do tego nudności, łamie w stawach i te fusowate wymioty ręce spuchnięte, sztywne całe nogi, cały czas głowy zawroty w kościach łamie, plecy łupią, w krzyżu i miednicy strzyka włosy wypadają, paznokcie łamią i swędzi czubek języka cierpię na niedosłuch, nie widzę na to oko a na drugie ledwie co, sny mam płytkie i przerywane a dni długie co kwartał mam koklusz, anginę i wszystkie typy Covida w domu jak to w domu jedna wielka doktorze bida pies sąsiadki mnie pogryzł potem kleszcz koło niedzieli tak mnie jeden i drugi pogryzł, jeszcze mam o tu… bliznę teraz mam brucelozę, gorączkę i pewnie już wściekliznę wrzody żołądka oraz żółtaczkę do tego nieżyt oskrzeli wszawicę i zespół jelita, wzdęcia odbijanie oraz boleści brzucha i kręgosłupa, gardło ciągle czerwone i katary od miesiąca mam zaparcie a jedzenia tyle się mieści skoki ciśnienia i chore serce, puchną palce do opuszek wszystko już mnie boli,ktoś na mnie chyba rzucił czary a czego pan nie ma? lekarz jeszcze pyta ten za fartuch czym prędzej już chwyta nie mam już zdrowia… do tych chorób rzekł staruszek2 punkty
-
Po robocie z sapaniem otwieram drzwi, Palto wieszam, zzuwam kalosze ubłocone. Czapką pot ocieram, witaj, myszko, co na obiad? „Najpierw kontrola, wezmę cię, gałganie Pod lupę! no i masz – włos jakiejś blondyny Na kołnierzu i pachniesz numerem 5!” Pioruny strzeliły, chodnik spod nóg Ktoś pociągnął i poleciałem na plecy. Drzwi zaczęły trzaskać, klamka od sypialni Wypadła, z szafy wyskoczył odkurzacz, Jakby chciał mnie swoim wężem udusić. Pies nawet nie chciał podać łapy – łuuu, zawył. Kuchnia zamknięta na kłódkę, a w łazience Walizki spakowane, a w workach moje tomiki Wierszy miłosnych, których nikt nie przeczytał. Po nocy spędzonej na wycieraczce nasłuchuję, Czy szturm nie ruszy z wałkiem do ciasta, A przesłuchanie z torturami jest pewne jak amen. Krzesło pojawia się przede mną, a na nim Prokurator zasiada w szlafroku: „zeznawaj, draniu!” Proszę najjaśniejszej instancji: kładę oto ten palec Na pniu, niech kat czyni swoją powinność. Zdradziłem, ale wiesz co, moja Kasiuniu, Nie byłem z kobietą, cieszysz się? ałłaaaa!2 punkty
-
@Omagamoga Będzie zaraz lament nad literówką;) A wiersz- jak poetyckie malowanie wektorami fizyki kwantowej, która niesie sens i rozkrzewia się fotonami w polu rzeczywistości.2 punkty
-
słowa bezmyślnie wybiegają na spotkanie z fikcją jak motyl bez skrzydeł szukający azylu tłumy malutkim których fałsz zaprowadził na górę składają pokłony pokaleczone ideały cień rzucają na ulicę pełną samochodów raj utracony śni się wyznawcom przepadł miał być eldorado nie jest nawet światłem oślepia … ślepców idą jak ćmy do...źródła którego nie ma 12.2025 andrew2 punkty
-
@Berenika97 Muszę Ci powiedzieć, że tworząc tę zabawową grę słów, nie miałem aż tak dużo niuansów na myśli :))) Gdybym umiał tak panować nad wiedzą, teorią, formułkami, rozumieniami i znaczeniami najprawdopodobniej nic już bym nie napisał :)))) No bardzo Ci jestem wdzięczny za ten wspaniały komentarz, wręcz zdobyłaś mnie nim :)))) @violetta Nic nie poradzę, człowiek słaby, ułomny, niedorobiony i niepełnosprawny, ale za to bardzo poleca świetny, genialny film dokumentalny pt. Listy z Wilczej :))2 punkty
-
@Wochen tak ! Miałam na myśli świat:) i oczekiwania. przepraszam, faktycznie nie doprecyzowałam.! wiersz bardzo mi się podoba:)2 punkty
-
Pani Wiktoria już w pierwszej połowie. Znana ogólnie, że zajmuje głowę. Siadała sobie na pierwszym planie, tak zaaranżował z nią Edward śniadanie. Zajmuje głowę także furażerka. Gustowny kaszkiet, gdy w kratę, z mohera beret w kolorach od khaki po fiolet, z filcu ze wstążką homburg i melonik. I jak tu wyjść z klasą? Zajmować może coś z prawem komornik, serca komorę przejmować jak ostrzem, czy może — prasa? Spotkania, teatr — nie (człowiek w zawiasach)? Zająć się sprawami tylko literalnie. By abstrakt od głowy nie ciążył finalnie.2 punkty
-
Azyl Poczułem, kłębek nerwów nagle mnie zabolał; Coś miga niedaleko, ktoś gdzieś krzyczy, pędzi, Jak gdyby miało jutro wzejść przed dniem dzisiejszym, A ranek coraz szybciej zdążać do wieczora. A niech to! Może tylko taplam się w pozorach, Trzymanych przez rozsądek ciągle na uwięzi? Przedziwne… Czy naprawdę świat się tym nie męczy, Gdy widzi rzeczywistość wściekłą dookoła? Nie będzie poetycko. Minął czas, jak co dzień, I nie ma o czym pisać. Ciemno, prawdę mówiąc. Nad puentą, w środku nocy, siedzę i się głowię, I pewnie, wyczerpany, pójdę spać niedługo, Lecz najpierw z wyobraźnią znów wyruszę w drogę, Bo wiem, że moje zmysły z nią się nie pogubią. ---2 punkty
-
@Christine @KOBIETA @Wochen @FaLcorN @Natuskaa @Cyjan Dziękuję. Rzeczywistość zdaje się być nieposkromiona w swojej wściekłości.2 punkty
-
spójrz jak galopują tumany kurzu wzbite po horyzont niebo chyli się ku zachodowi krwawa poświata okala wierzchołki sosen z przodu biały koń obija spękaną ziemię za las za pola między zboża na grzbiecie Zwycięzca dzierży łuk nie uginają przed nim kolan tuż za nim rdzawy z potarganą grzywą po brukowanej drodze pędzi na złamanie karku zamiast kocich łbów walają się szczątki roztrzaskanych czaszek Wojna i całopalenie wrony koń niesie spustoszenie kopytami depcze nieużytki wszedł w szkodę niszcząc po drodze pachnącą koniczynę we wsi ostatni pies wyje z Głodu płowy najpiękniejszy w lśniącą grzywę wplótł promyki zachodzącego słońca na pergaminowej skórze cienkie linie żył tworzą fioletowe koleiny i tylko on spokojnie idzie jak Śmierć2 punkty
-
@huzarc taki trochę koniec świata w wersji light 🙂 @Simon Tracy miło że zerkasz dziękuję 🙂 @Amber bardzo dziękuję Bursztynku 🙂 @KOBIETA w sumie to czasami trzeba coś dostrzetnie zniszczyć aby coś nowego powstać mogło Pozdrawiam serdecznie2 punkty
-
Ludzie, to wszystko nie ma sensu! Czy tylko ja to widzę? Czy tylko ja się boję? Czy już tylko ja głośno pytam? Matki, pożegnałyście już swoich synów? Ściana gotowa, gdyby powrócił tylko medal? Pokazać można, kiedy znajoma szczęściara przedstawi wam swoje wnuki. Ojcowie, ciągle wpatrzeni w Mela Gibsona? Na działce szpaki wiatrówką gonicie? Duma wam zawsze serca wypełni, gdy ktoś zapyta: „A co u syna?”. Zbiorowe szaleństwo plemiennej walki, odmroźmy sobie na złość uszy, na starość zostaną porcelanowe lalki, bo dziś nienawiść gra nam w duszy.2 punkty
-
@jeremy jeremy …wiesz to jest przepiękna projekcja pragnień …z poziomu przedszkolaka;) Doskonały przykład kompleksu Edypa ;) ponadprzeciętna reprezentacja „ kobiety w średnim wieku” , „ mamuśki, którą chętnie..” ;) „ druga w nocy na pustym bulwarze” - monochromatyzm czerwieni fascynuje:) uwielbiam czerwień;) bardzo mi się podoba.! Bardzo:) Pozdrawiam:)))1 punkt
-
Zasady: Użytkownik dobiera słowo do poprzedniego słowa tak jak mu się kojarzą (ciekawe dokąd dobrniemy)np. Chmura - niebo. Moje słowo to poezja1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
@Berenika97 Tam już (szczególnie męska część widowni złapała rzut hormonalny) wyżej się narozpływano na temat sensualności tego wiersza. Mi podoba się jego prostota. Myślę, że taki erotyzm rezonuje w wielu facetach, szczególnie takich delikatnych jak my tutaj ;)1 punkt
-
upaść w letnią wysoką trawę dla marzeń przeciągać się w niej wypatrzeć owady na kwiatach z bukietem znowu przewrócić jak kot pochodzić na czworakach jak motyl polatać w słońcu1 punkt
-
@LeszczymPisałam Ci, że lubię zabawę z Twoimi tekstami, pisanymi "od niechcenia" ale z ogromną intuicją. :))) Pozdrawiam.1 punkt
-
@Leszczym Matematyczka-optymistka wie, że weksel to obietnica przyszłej płatności. Radość z posiadania weksla (przed jego realizacją) to klasyczny przykład dyskontowania psychologicznego odwrotnego do matematycznego. Normalnie przyszłe korzyści dyskontujemy (stąd wartość bieżąca < wartości nominalnej), ale optymistka już dziś czerpie radość z przyszłego zdarzenia o prawdopodobieństwie < 100%. Może też być warunkowe prawdopodobieństwo szczęścia. Ono jest wysokie dla optymistki, niezależnie od realizacji weksla, co matematycznie jest... nieoptymalne, ale psychologicznie przyjemne! To piękny przykład, jak ludzka natura (optymizm) może ignorować obiektywne wyliczenia ryzyka i wartości oczekiwanej. Matematyczka powinna wiedzieć lepiej, ale może właśnie dlatego się cieszy - zna rozkład prawdopodobieństwa swojego szczęścia i świadomie maksymalizuje jego wartość całkową w czasie!1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
żyj jak ci szlaki podpowiadają żyj pięknie jak to w miłości się inni zgrywają żyj tak aby każdy dzień był ostatnim życiem swym bądź przykładnie bratnim żyj aby twe serce promienniało aby do dźwięków miłości się cudnych wynastawiało żyj aby ciało odprężone myślało jak kochać gdy jest wciąż czegoś mało żyj aby dusza się spełniła aby twe zachcianki wszystkie wypełniła żyj jak mocne są twoje postanowienia od nich wszystko się na lepsze zawsze zmienia bo kto żyje w pełni siebie daje radość innym tak jak kochać umie w niebie1 punkt
-
1 punkt
-
@Berenika97 Rozumiem. Mam w dorobku takie wiersze jak ten, które potrafią "wykończyć" czytelnika. @Berenika97 A to i tak jest wersja dla czytelników ocenzurowana bo pierwotny tekst jest jeszcze dosadniejszy i wulgarny1 punkt
-
Wybierz sobie dowolny toponim, W pocie czoła znajdź dwa rymy o nim. Jeden wsadź w wierszu drugim, A na końcu ten drugi. Między nimi - coś o niej lub o nim. We Fromborku, starodawnym mieście, Żył kanonik, co sfery niewieście Bardzo pięknie był pieścił, Po czym w dziele to streścił "O pieszczotach pewnych sfer niewieścich". Pewna Maria, nim legła na marach, Nakleciła wierszy co niemiara. A że, jak innych wielu, Zwykła pisać po zielu, "Konopnicką" przezwała ją wiara. Raz spod pióra poety w Dwikozach Popłynęła nagle sama proza! Stało się to w ten ranek, Gdy na nerwy zszargane Pewien doktor zalecił mu prozac... Złapał jeden Webstera u żony. - Profesorze! Jestem zaskoczony! Ten uciszył go gestem: - Zaskoczony JA jestem, Pan natomiast jest raczej wku*wiony... W pełnej ksiąg bibliotece w Patoce Jakiś szmer słychać przez całe noce. Gdy się schowasz za szafką, Odkryjesz, że Proust z Kafką Się nawzajem czytają pod kocem!1 punkt
-
* * * z zasłony nocy natura bierze oddech w promykach życie * * * horyzont w brzasku słońce przebija chmury niepewność w drodze listopad, 20251 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+01:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne